Tylko życie ma przyszłość!

dr inż. Antoni Zięba

Szukaj
Close this search box.

Łączył ich Chrystus

Wanda Półtawska. Fot.: Archiwum W. Półtawskiej

W trak­cie ga­li XX-le­cia Pol­skie­go Sto­wa­rzy­sze­nia Obroń­ców Ży­cia Czło­wie­ka prof. Wan­da Pół­taw­ska jed­no­znacz­nie od­nio­sła się do upo­wszech­nia­nych w prze­strze­ni me­dial­nej twier­dzeń wska­zu­ją­cych, iż by­ła „przy­ja­ciół­ką Ja­na Paw­ła II”. Pro­fe­sor ra­dy­kal­nie zdy­stan­so­wa­ła się od ta­kie­go spo­so­bu de­fi­nio­wa­nia jej re­la­cji z kard. Ka­ro­lem Wojtyłą.

W rze­czy­wi­sto­ści cha­rak­ter wię­zi Ka­ro­la Woj­ty­ły i Wan­dy Pół­taw­skiej był zgo­ła od­mien­ny. Po stro­nie Woj­ty­ły stał czło­wiek z wy­so­ką kom­pe­ten­cją teo­lo­gicz­ną i po­ten­cja­łem bo­ga­te­go ży­cia du­cho­we­go, „mi­styk co­dzien­no­ści” za­nu­rzo­ny w du­cho­wo­ści kar­me­li­tań­skiej. Du­cho­wość ta nie sta­no­wi­ła dla nie­go wy­łącz­nie zwar­te­go sys­te­mu teo­lo­gicz­ne­go ana­li­zo­wa­ne­go w wy­mia­rze po­znaw­czym, ale by­ła prze­pra­co­wa­nym spo­so­bem, wprost wy­pró­bo­wa­ną prak­ty­ką ży­cia du­cho­we­go i do­świad­cze­nia etycz­ne­go. Woj­ty­ła wy­stę­po­wał w ro­li oj­ca du­chow­ne­go dzia­ła­ją­ce­go in per­so­na Chri­sti, moc­no świa­do­my te­go, czym jest ka­płań­stwo Chry­stu­so­we i kim jest ja­ko ka­płan. Dla swo­jej cór­ki du­cho­wej ma być „dru­gim” Chry­stu­sem i swo­ją oso­bą te­go Chry­stu­sa nie prze­sła­niać, ale do­świad­cze­nie etycz­ne Chry­stu­so­we­go czło­wie­czeń­stwa w swo­jej po­sta­wie ak­tu­ali­zo­wać moż­li­wie naj­wier­niej i najpełniej.

Po stro­nie Pół­taw­skiej wi­dzi­my ko­bie­tę de­cy­du­ją­cą się na pod­ję­cie wy­sił­ku pra­cy we­wnętrz­nej nad so­bą i roz­wo­jem du­cho­wym, cór­kę du­cho­wą, a za­ra­zem sio­strę w wie­rze, świa­do­mie wy­bie­ra­ją­cą kie­row­ni­ka du­cho­we­go w oso­bie ka­pła­na po­twier­dza­ją­ce­go wła­snym do­świad­cze­niem, iż fak­tycz­nie jest moż­li­we kon­tem­pla­tyw­ne zjed­no­cze­nie z Bo­giem. Pół­taw­ska ma do­świad­cze­nie dwóch obo­zów kon­cen­tra­cyj­nych, dla­te­go jej oso­bi­sta od­po­wiedź na py­ta­nie, gdzie w noc be­stial­skie­go hi­tle­ry­zmu był Bóg, prze­kra­cza wia­ry­god­no­ścią kom­pe­ten­cję naj­bar­dziej wy­traw­nych teologów.

Punk­tem wyj­ścia tak ukie­run­ko­wa­nej re­la­cji Woj­ty­ły i Pół­taw­skiej jest głę­bo­kie zro­zu­mie­nie po­wo­ła­nia chrzciel­ne­go i szcze­ra tro­ską o je­go re­ali­za­cję. Co naj­istot­niej­sze, re­la­cja ta nie mia­ła cha­rak­te­ru dia­dycz­ne­go. W jej cen­trum ab­so­lut­nie świa­do­mie zo­stał po­sta­wio­ny Chry­stus i to On był ka­ta­li­za­to­rem tej więzi.

Je­śli za­tem przy­szło­by jed­nym zda­niem przed­sta­wić syn­te­zę re­la­cji Woj­ty­ły i Pół­taw­skiej ja­ko dwoj­ga osób pra­gną­cych naj­głęb­sze­go zjed­no­cze­nia z Bo­giem i uzy­ska­nia moż­li­wie naj­peł­niej­szej sa­mo­świa­do­mo­ści wła­sne­go czło­wie­czeń­stwa, to pro­gram ich wspól­nej pra­cy du­cho­wej i etycz­nej, ja­ką po­dej­mo­wa­li, do­sko­na­le wy­ra­ża do­kso­lo­gia: „przez Chry­stu­sa, z Chry­stu­sem i w Chry­stu­sie”. Wła­ści­wy dla nich spo­sób pa­trze­nia na swo­ją oso­bę i oso­bę dru­gie­go za­my­ka się za­tem w twier­dze­niu, któ­re Woj­ty­ła uczy­nił zwor­ni­kiem pro­gra­mo­wej en­cy­kli­ki: „czło­wie­ka nie moż­na zro­zu­mieć bez Chry­stu­sa”. Kie­dy Woj­ty­ła pi­sał te sło­wa, miał już za so­bą dłu­gą dro­gę ro­zu­mie­nia sie­bie w ta­kim oto klu­czu i w nim for­mo­wa­nia in­nych, w tym wła­śnie Pół­taw­skiej. I fak­tycz­nie tak by­ło. Ca­ła pra­ca na­uko­wa i pa­sto­ral­na kard. Ka­ro­la Woj­ty­ły i Wan­dy Pół­taw­skiej zwie­ra­ła w so­bie to klu­czo­we cią­że­nie chry­sto­lo­gicz­ne, któ­re otwie­ra­ło no­wą per­spek­ty­wę in­ter­pre­ta­cji do­świad­cze­nia etycz­ne­go człowieka.

Oby­dwo­je by­li oso­bo­wo­ścia­mi o wy­so­kiej kul­tu­rze umy­sło­wej, du­cho­wej i es­te­tycz­nej. To wła­śnie te war­to­ści w kla­sycz­nym ich ro­zu­mie­niu i te po­zio­my wza­jem­nej ko­mu­ni­ka­cji sta­no­wi­ły przed­miot ich wspól­ne­go za­in­te­re­so­wa­nia, po­znaw­cze­go wy­sił­ku i pró­by apli­ka­cji we oso­bi­stej postawie.

Oby­dwo­je by­li per­so­na­li­sta­mi. Woj­ty­ła, bę­dąc ety­kiem i an­tro­po­lo­giem, two­rzył teo­re­tycz­ne za­ple­cze kie­run­ku, pró­bu­jąc od stro­ny fi­lo­zo­ficz­nej i teo­lo­gicz­nej roz­ja­śnić oso­bę wy­ra­ża­ją­cą przez czyn swo­je do­świad­cze­nie mo­ral­ne i du­cho­we. Pół­taw­ska upra­wia­ła zaś an­tro­po­lo­gię sto­so­wa­ną, prze­kła­da­jąc ję­zyk per­so­na­li­zmu na kon­kret­ne pro­ble­my etycz­ne me­dy­cy­ny pro­kre­acyj­nej i psy­chia­trycz­nej, re­la­cji mał­żeń­skiej i od­po­wie­dzial­ne­go rodzicielstwa.

Oby­dwo­je ce­ni­li swo­je kom­pe­ten­cje i rze­tel­ną pra­cą. W tym wy­mia­rze by­li współ­pra­cow­ni­ka­mi so­bie rów­no­rzęd­ny­mi pod wzglę­dem fa­cho­wo­ści i grun­tow­ne­go przy­go­to­wa­nia. Ra­zem stwo­rzy­li per­so­na­li­stycz­ną szko­łę dusz­pa­ster­stwa ro­dzin, któ­rej za­ple­czem or­ga­ni­za­cyj­nym i na­uko­wym był In­sty­tut Teo­lo­gii Rodziny.

Po­nad­to, prof. Wan­da Pół­taw­ska ma głę­bo­kie zro­zu­mie­nie te­go, czym, a ra­czej kim jest Ko­ściół i ja­kie­go Ko­ścio­ła Chry­stus za­pra­gnął oraz kim Chry­stus ze­chciał być w oso­bach swo­ich ka­pła­nów. Stąd wy­pły­wa jej sza­cu­nek dla struk­tu­ry hie­rar­chicz­nej Ko­ścio­ła. Woj­ty­ła był wiec dla niej tak­że bi­sku­pem i pa­ste­rzem. To, co na­le­ża­ło od­dać wła­sną po­sta­wą or­dy­na­riu­szo­wi, czy­li pie­tyzm dla słu­żeb­ne­go ka­płań­stwa, re­spekt dla urzę­du i sza­cu­nek dla oso­by dzia­ła­ją­cej in per­so­na Chri­sti sta­no­wi­ło dla prof. Pół­taw­skiej rzecz ab­so­lut­nie na­tu­ral­ną i nie­pod­le­ga­ją­cą dyskusji.

Re­la­cja Woj­ty­ły i Pół­taw­skiej by­ła za­tem wie­lo­po­zio­mo­wa i wie­lo­aspek­to­wa. Tak zło­żo­na struk­tu­ra wię­zi nie sta­no­wi pro­ble­mu dla wy­bit­nych oso­bo­wo­ści, a ra­czej sta­je się na­tu­ral­ną i ko­niecz­ną prze­strze­nią ich funk­cjo­no­wa­nia. Nie moż­na ich bo­wiem za­mknąć tyl­ko w jed­nej kategorii.

Woj­ty­ła i Pół­taw­ska nie by­li i nie są ludź­mi jed­nej nar­ra­cji. Ich doj­rza­łość du­cho­wa i etycz­na po­zwa­la­ła im wy­stę­po­wać w ro­li oj­ca du­chow­ne­go i sio­stry w wie­rze, w in­nych oko­licz­no­ściach peł­nią­cych za­da­nia kom­pe­tent­nych współ­pra­cow­ni­ków wza­jem­nie czer­pią­cych z wie­dzy i do­świad­cze­nia dru­gie­go, i rów­no­cze­śnie re­ali­zo­wać ekle­zjal­ne wię­zi bi­sku­pa i człon­ki­ni Lu­du Bo­że­go, dla któ­rej po­słu­ga sa­kra­men­tal­na ka­pła­na przy­no­si dzie­ło zbaw­cze Boga.

Wy­mie­nio­ne tu ka­te­go­rie, przez pry­zmat któ­rych spo­glą­da­my na więź Woj­ty­ły i Pół­taw­skiej, nie słu­żą do bu­do­wa­nia ta­niej nar­ra­cji ha­gio­gra­ficz­nej, ale fak­tycz­nie wy­ra­ża­ją prze­strze­nie ży­cia du­cho­we­go i do­świad­cze­nia etycz­ne­go tych­że po­sta­ci. Z pew­no­ścią te ka­te­go­rie i płasz­czy­zny ży­cia oso­bo­we­go po­zo­sta­ją cał­ko­wi­cie nie­do­stęp­ne dla tych, któ­rzy kie­ru­jąc się świa­to­po­glą­dem per­mi­syw­nym z pre­me­dy­ta­cją pod­da­ją w ostat­nim cza­sie w wąt­pli­wość uczci­wość re­la­cji prof. Wan­dy Pół­taw­skiej i kard. Ka­ro­la Wojtyły.

Cóż bo­wiem per­mi­sy­wi­ści mo­gą po­wie­dzieć o re­la­cji męż­czy­zny i ko­bie­ty? Co w ich mnie­ma­niu ko­bie­ta mo­że otrzy­mać od męż­czy­zny? Wy­łącz­nie sa­tys­fak­cję emo­cjo­nal­ną i sek­su­al­ną. I nic wię­cej i nic po­nad­to. W obec­nej kul­tu­rze sek­su­ali­za­cji za­rzu­co­no ta­kie wy­mia­ry wię­zi oso­bo­wych, któ­re nie no­szą pięt­na in­kli­na­cji ero­tycz­nych. Stąd mię­dzy męż­czy­zna­mi trud­no dziś o bra­ter­stwo, a re­la­cja oj­ca du­chow­ne­go z sio­strą w wie­rze wy­da­je się absurdalna.

Owi gło­si­cie­le wąt­pli­wo­ści pod ad­re­sem Woj­ty­ły i Pół­taw­skiej przy­kła­da­ją do tych oso­bo­wo­ści ka­te­go­rie ab­so­lut­nie nie­przy­sta­wal­ne, nie­ade­kwat­ne, w żad­nej mie­rze nie od­da­ją­ce te­go, co by­ło ich wspól­nym do­świad­cze­niem i Kto łą­czył te dwie wy­bit­ne postaci.

 

Piotr Guz­dek, familiolog

 

 

Udostępnij
Tweetnij
Wydrukuj