Tylko życie ma przyszłość!

dr inż. Antoni Zięba

Szukaj
Close this search box.

Jak długo karmić piersią?

Jak długo karmić piersią. Fot.: Pixabay.com / Satya Tiwari

Nie ist­nie­je gór­na gra­ni­ca dłu­go­ści, ani do­wo­dy na szko­dli­wość w sfe­rze psy­chi­ki lub roz­wo­ju, przy kar­mie­niu pier­sią do 3. ro­ku ży­cia lub dłu­żej – twier­dzą eksperci.

Za­le­ce­nia, któ­re po­ni­żej przy­ta­czam, zo­sta­ły sfor­mu­ło­wa­ne przez uzna­ne au­to­ry­te­ty w dzie­dzi­nie kar­mie­nia pier­sią ta­kie jak: Świa­to­wa Or­ga­ni­za­cja Zdro­wia (WHO), Ame­ry­kań­ska Aka­de­mia Pe­dia­trii (AAP), WHO, Eu­ro­pej­skie To­wa­rzy­stwo Ga­stro­lo­gii, He­pa­to­lo­gii i Ży­wie­nia Dzie­ci (ESPGHAN). Są tak­że za­war­te w dy­rek­ty­wach opra­co­wa­nych dla Unii Europejskiej.

Nie­mow­lę­ta po­win­ny być kar­mio­ne pier­sią przez pierw­sze sześć mie­się­cy ży­cia, aby ich wzrost, roz­wój i zdro­wie by­ły opty­mal­ne.” (WHO)

Czas wpro­wa­dza­nia po­sił­ków uzu­peł­nia­ją­cych za­le­ży in­dy­wi­du­al­nie od go­to­wo­ści dziec­ka do przyj­mo­wa­nia sta­łych po­kar­mów, nie na­le­ży go przy­śpie­szać, ani opóź­niać.” (WHO)

Ro­dzi­com na­le­ży wy­ja­śnić, że kar­mie­nie pier­sią do koń­ca 6. mie­sią­ca ży­cia za­pew­nia nie­mow­lę­ciu opty­mal­ny wzrost i pra­wi­dło­wy roz­wój. Nie­któ­re dzie­ci nie są go­to­we do spo­ży­wa­nia in­nych po­kar­mów na­wet do 8. mie­sią­ca ży­cia, a in­ne mo­gą wy­ma­gać wpro­wa­dze­nia po­kar­mów uzu­peł­nia­ją­cych już w pią­tym mie­sią­cu ży­cia.” (AAP)

De­cy­zję o roz­po­czę­ciu ży­wie­nia uzu­peł­nia­ją­ce­go, w tym wszel­kie wy­jąt­ki od wie­ku sze­ściu mie­się­cy, moż­na pod­jąć wy­łącz­nie po za­się­gnię­ciu opi­nii nie­za­leż­nych osób po­sia­da­ją­cych kwa­li­fi­ka­cje w dzie­dzi­nie me­dy­cy­ny, ży­wie­nia lub far­ma­cji al­bo in­nych spe­cja­li­stów zaj­mu­ją­cych się opie­ką nad mat­ka­mi i dzieć­mi w opar­ciu o in­dy­wi­du­al­ne, kon­kret­ne po­trze­by nie­mow­lę­cia w za­kre­sie wzro­stu i roz­wo­ju.” (Dy­rek­ty­wa UE)

Jed­nak w mo­im ga­bi­ne­cie ko­bie­ty czę­sto opo­wia­da­ją, że nie raz sły­sza­ły, że np. „Po czwar­tym mie­sią­cu już moż­na roz­sze­rzać die­tę dziec­ku” lub „Wiem, że po szó­stym mie­sią­cu roz­sze­rza się die­tę, ale im szyb­ciej to na­stą­pi, tym szyb­ciej dziec­ko bę­dzie po­zna­wać no­we sma­ki.” (Mle­ko mat­ki ma smak i za­pach spo­ży­wa­nych przez nią pro­duk­tów, więc dziec­ko kar­mio­ne pier­sią de­gu­stu­je te sma­ki od pierw­sze­go kar­mie­nia.) Choć przy­to­czo­ne opi­nie od­zwier­cie­dla­ją je­dy­nie in­dy­wi­du­al­ne po­glą­dy wy­gła­sza­ją­cych je osób, są czę­sto trak­to­wa­ne jak po­wszech­nie obo­wią­zu­ją­ce praw­dy. Nie są jed­nak zgod­ne z opi­nia­mi uzna­nych autorytetów.

ESPGHAN do­pusz­cza sma­ko­wa­nie lub ewen­tu­al­ne wpro­wa­dze­nie po­kar­mów uzu­peł­nia­ją­cych w 5. lub 6. mie­sią­cu ży­cia, jed­nak nie przed ukoń­cze­niem 17. ty­go­dnia ży­cia. Sma­ko­wa­nie to po­da­wa­nie lub przy­zwo­le­nie na sa­mo­dziel­ne pró­bo­wa­nie śla­do­wych lub nie­wiel­kich ilo­ści po­kar­mów. Nie za­bu­rza ono ryt­mu kar­mie­nia pier­sią. Sto­su­je się je wte­dy, gdy kar­mie­nie pier­sią po­kry­wa za­po­trze­bo­wa­nie ka­lo­rycz­ne i od­żyw­cze dziec­ka. Wpro­wa­dza­nie więk­szych ilo­ści po­kar­mu ma na ce­lu uzu­peł­nie­nie za­po­trze­bo­wa­nia ka­lo­rycz­ne­go i od­żyw­cze­go. Wy­da­je się, choć jest to jesz­cze przed­mio­tem ba­dań, że po­da­wa­nie nie­któ­rych pro­duk­tów w okre­sie ob­ni­żo­nej od­po­wie­dzi im­mu­no­lo­gicz­nej, czy­li mię­dzy 5. a 7. mie­sią­cem ży­cia, w osło­nie mle­ka mat­ki, po­zwa­la na wy­two­rze­nie to­le­ran­cji i chro­ni dzie­ci przed ce­lia­kią, aler­gią i cu­krzy­cą ty­pu I. Z ko­lei opóź­nio­ne po­da­wa­nie psze­ni­cy, owsa, ży­ta, ryb, jaj, mię­sa, ziem­nia­ków zwięk­sza praw­do­po­do­bień­stwo wy­stą­pie­nia aler­gii po­kar­mo­wej i wziew­nej w 5. ro­ku ży­cia. Mat­kom aler­gicz­kom za­le­ca się wy­łącz­ne kar­mie­nie pier­sią do 6. mie­sią­ca ży­cia ze wzglę­du na niż­sze ry­zy­ko aler­gii wziewnej.

Czy ist­nie­je gór­na gra­ni­ca karmienia?

Uzna­ne au­to­ry­te­ty nie sta­wia­ją gór­nej gra­ni­cy karmienia:

  • „do lat dwóch lub dłu­żej” (WHO),
  • „tak dłu­go, jak bę­dzie to po­żą­da­ne przez mat­kę i dziec­ko” (ESPGHAN),
  • „przy­naj­mniej przez 1 rok ży­cia lub dłu­żej, zgod­nie z ży­cze­niem mat­ki lub dziec­ka”, do­da­jąc, że: „nie ist­nie­je gór­na gra­ni­ca dłu­go­ści, ani do­wo­dy na szko­dli­wość w sfe­rze psy­chi­ki lub roz­wo­ju, przy kar­mie­niu pier­sią do 3. ro­ku ży­cia lub dłu­żej” (AAP).

A co sły­szą cza­sa­mi mat­ki kar­mią­ce? „Wy­star­czy 6 mie­się­cy”; „Kar­mi­my wy­łącz­nie pier­sią 6 mie­się­cy, szyb­ko roz­sze­rza­my i koń­czy­my. No, tak naj­wy­żej do ro­ku”; „Kar­mi­my, roz­sze­rza­my, koń­czy­my i idzie­my do pra­cy. Jak naj­szyb­ciej, bo w do­mu gnu­śnie­je­my, a tu ży­cie przed Pa­nią. Roz­wi­jać się trze­ba”; „Po pierw­szym ro­ku po­karm jest bez war­to­ści” (to lżej­sza wer­sja); „Po pierw­szym ro­ku po­karm jest szko­dli­wy” – to wer­sja dla mam, któ­re po­dej­rze­wa się o in­ten­cje wy­cho­wa­nia maminsynka.

Czy wy­pa­da kar­mić pier­sią publicznie?

Pier­si lak­ta­cyj­ne, z przy­sta­wio­nym dziec­kiem, są zja­wi­skiem tra­fia­ją­cym do ser­ca każ­de­go, kto prze­żył i od­krył pięk­no i za­le­ty te­go spo­so­bu karmienia.

Czy wy­pa­da jeść pu­blicz­nie? Do­ro­słym cza­sa­mi nie wy­pa­da, np. w te­atrze, w ko­ście­le, na ze­bra­niu, ale na­wet tam wi­dok dziec­ka z jabł­kiem lub chle­bem w rę­ku ra­czej ni­ko­go nie gor­szy. Z pier­sią mo­że już być ina­czej. Tyl­ko dla­cze­go? Czy nie dla­te­go, że nie­któ­rym pier­si ina­czej się ko­ja­rzą? A prze­cież tak w cza­sie lak­ta­cji, jak i po­za nią, są one ozdo­bą ko­bie­ty. Pier­si lak­ta­cyj­ne, z przy­sta­wio­nym dziec­kiem, są zja­wi­skiem tra­fia­ją­cym do ser­ca każ­de­go, kto prze­żył i od­krył pięk­no i za­le­ty te­go spo­so­bu karmienia.

Nie wszy­scy jed­nak są rów­no­cze­śnie na tym sa­mym eta­pie roz­wo­ju, nie wszy­scy ma­ją dzie­ci, nie wszy­scy kar­mi­li pier­sią, nie wszyst­kim kar­mie­nie się uda­ło, i nie wszy­scy ak­cep­tu­ją to, że in­nym się uda­ło. Naj­waż­niej­sze jest to, aby sa­ma mat­ka kar­mią­ca ak­cep­to­wa­ła to, że nie wszyst­kim bę­dzie się po­do­ba­ło jej za­cho­wa­nie i że nie­któ­rzy bę­dą od­czu­wa­li po­trze­bę oka­za­nia swej dez­apro­ba­ty. Cza­sa­mi wy­star­czy dać wy­raz te­mu, że ro­zu­mie się ów brak ak­cep­ta­cji, a in­nym ra­zem war­to prze­rwać kar­mie­nie i zmie­nić miejsce.

Kar­mi­łam pu­blicz­nie na ław­kach w par­ku, w mar­ke­cie, w ko­ście­le i pa­mię­tam obo­jęt­ne lub uda­ją­cych obo­jęt­ność twa­rze (mo­że, że­by mnie nie krę­po­wać), twa­rze uśmie­cha­ją­ce się do mnie, za­cie­ka­wio­ne, roz­czu­lo­ne. Pa­mię­tam pa­na, któ­ry bar­dzo chciał za­pro­te­sto­wać, że kar­mię pu­blicz­nie w au­to­bu­sie, ale gdy tyl­ko za­czął pro­te­sto­wać, uci­szył go in­ny, młod­szy, któ­ry stał obok nie­go. Pa­mię­tam mo­ją po­dróż po­cią­giem z mie­sięcz­nym dziec­kiem w prze­dzia­le, w któ­rym nie by­ło żad­nej ko­bie­ty, a je­dy­nie sa­mi ob­cy męż­czyź­ni. Po­dróż mi­ja­ła w ogól­nym mil­cze­niu. Kie­dy przy­szła po­ra kar­mie­nia, wszy­scy pa­no­wie, po­zo­sta­jąc w mil­cze­niu, od­wró­ci­li gło­wy i trzy­ma­li je tak przez ca­łe 20 mi­nut. Kie­dy odło­ży­łam sy­te nie­mow­lę, wró­ci­li do po­przed­nich po­zy­cji. Za­cho­wa­li się dys­kret­nie, da­jąc mi przez to ty­le ak­cep­ta­cji, że do dziś ta sce­na przy­pra­wia mnie o wzruszenie.

Naj­bar­dziej jed­nak po­ru­szy­ła mnie opo­wieść jed­nej z ko­biet, któ­rej pod­czas ro­dzin­ne­go spo­tka­nia w re­stau­ra­cji ktoś z krew­nych za­pro­po­no­wał, aby po­szła na­kar­mić dziec­ko w ustron­ne miej­sce: „Mo­że do to­a­le­ty?”. Przy­to­czę od­po­wiedź mę­ża tej ko­bie­ty, któ­ry na tę pro­po­zy­cję tak za­re­ago­wał: „Mo­że, wuj­ku, weź­miesz swój ta­lerz i sam tam pój­dziesz. Do to­a­le­ty to pój­dzie­my, jak bę­dzie­my chcie­li dziec­ko prze­wi­nąć, a jeść bę­dzie­my wszy­scy przy sto­le.” Nie­któ­re ko­bie­ty na­wet pod­czas do­mo­wych, ro­dzin­nych, uro­czy­stych obia­dów wy­cho­dzą do in­ne­go po­ko­ju, aby na­kar­mić dziec­ko. Ro­zu­miem, że mo­że to wy­ni­kać np. ze skrę­po­wa­nia lub z prze­ko­na­nia, że dziec­ko się roz­pra­sza. Cza­sa­mi jed­nak są wy­pra­sza­ne od sto­łu pod pre­tek­stem, „że­by Cię nie krę­po­wać” lub „że­by dziec­ko się nie roz­pra­sza­ło”. By­wa też, że sa­me wo­lą nie kar­mić przy sto­le, je­śli ma­ją już do­świad­cze­nie nie­sto­sow­nych uwag i ko­men­ta­rzy na ten te­mat. A gdzie naj­le­piej uczyć dziec­ko jeść, je­śli nie ze wszyst­ki­mi przy stole?

 

Iwo­na Koprowska

Udostępnij
Tweetnij
Wydrukuj