Tylko życie ma przyszłość!

dr inż. Antoni Zięba

Szukaj
Close this search box.

Czy każda kobieta może wykarmić swoje dziecko?

Czy każda kobieta może wykarmić swoje dziecko? Fot.: unsplash.com / Zach Lucero

Mat­ka mo­że mieć trud­no­ści z wy­kar­mie­niem swe­go dziec­ka nie dla­te­go, że jej pier­si nie są zdol­ne pro­du­ko­wać od­po­wied­niej ilo­ści po­kar­mu, lecz dla­te­go, że bra­ku­je jej wie­dzy, wspar­cia lub pomocy.

Py­ta­nie o zdol­ność do wy­kar­mie­nia swo­je­go dziec­ka czę­sto za­da­ją ko­bie­ty, któ­re ocze­ku­ją na­ro­dzin pierw­sze­go dziec­ka lub ma­ją ne­ga­tyw­ne do­świad­cze­nia zwią­za­ne z wcze­śniej­szym nie­uda­nym kar­mie­niem. Ko­bie­ty po­sia­da­ją, da­ną im przez na­tu­rę, zdol­ność do zaj­ścia w cią­żę, uro­dze­nia, wy­kar­mie­nia, ko­cha­nia i wy­cho­wa­nia dziec­ka lub dzie­ci. Oczy­wi­ście zda­rza­ją się ta­kie, u któ­rych zdia­gno­zo­wa­no nie­od­wra­cal­ny brak moż­li­wo­ści zaj­ścia w cią­żę. In­ne ma­ją nie­pra­wi­dło­wą bu­do­wę mied­ni­cy i bę­dą mo­gły ro­dzić tyl­ko przez ce­sar­skie cię­cie. Zda­rza się też, że u nie­któ­rych gru­czoł pier­sio­wy jest nie­pra­wi­dło­wo roz­wi­nię­ty, wy­stę­pu­ją bra­ki w tkan­ce gru­czo­ło­wej, a lak­ta­cja wzbu­dza się na ni­skim po­zio­mie. Na szczę­ście są to sy­tu­acje bar­dzo rzadkie.

W przy­pad­ku kar­mie­nia pier­sią prze­wa­ża­ją pro­ble­my wy­ni­ka­ją­ce z nie­pra­wi­dło­we­go po­stę­po­wa­nia w okre­sie roz­bu­dza­nia lak­ta­cji (nie­kie­dy już od pierw­szej do­by) i jej sta­bi­li­za­cji. Naj­czę­ściej przy­czy­ną jest zbyt ma­ła ilość po­kar­mu, ale mo­gą po­ja­wić się też in­ne czyn­ni­ki: nie­pra­wi­dło­wy przy­rost ma­sy dziec­ka, trud­no­ści ze ssa­niem, za­stój lub za­pa­le­nie pier­si, nad­pro­duk­cja po­kar­mu, nad­mier­ny lub nie­wy­star­cza­ją­cy przy­rost ma­sy dziec­ka, ból bro­da­wek lub piersi.

Na­tu­ral­ne kar­mie­nie prze­bie­ga bez więk­szych trud­no­ści, je­śli ko­bie­ta jest do nie­go teo­re­tycz­nie przy­go­to­wa­na, ma wspar­cie i ewen­tu­al­ną em­pa­tycz­ną po­moc w szcze­gól­nych przy­pad­kach. Szko­dli­we in­ge­ren­cje osób trze­cich lub pseu­do­pro­ce­du­ry szpi­ta­li pro­mu­ją­cych kar­mie­nie na­tu­ral­ne na pla­ka­cie, a nie w za­le­ce­niach, czę­sto skut­ku­ją nie­roz­bu­dzo­ną na od­po­wied­nim po­zio­mie lak­ta­cją, nie­pra­wi­dło­wym przy­ro­stem ma­sy dziec­ka i trud­no­ścia­mi w ssa­niu piersi.

W przy­pad­ku kar­mie­nia pier­sią prze­wa­ża­ją pro­ble­my wy­ni­ka­ją­ce z nie­pra­wi­dło­we­go po­stę­po­wa­nia w okre­sie roz­bu­dza­nia lak­ta­cji (nie­kie­dy już od pierw­szej do­by) i jej stabilizacji.

Przy po­stę­po­wa­niu od­po­wied­nio do­bra­nym do za­sta­nej sy­tu­acji uda­je się sku­tecz­nie roz­wią­zać pro­blem, czy­li np. od­bu­do­wać lak­ta­cję. Czę­sto wy­ma­ga to do­dat­ko­we­go za­an­ga­żo­wa­nia, nie­kie­dy tak­że wspar­cia ro­dzi­ny. Mo­że oka­zać się, że mi­mo pro­fe­sjo­nal­nej po­mo­cy, udzie­lo­nej po po­wro­cie ze szpi­ta­la, sy­tu­acja nie­wie­le się po­pra­wia i ilość po­kar­mu nie zwięk­sza się. Od­cią­ga­ny po­karm sta­no­wi 1/3 ob­ję­to­ści po­trzeb­nej do na­kar­mie­nia dziec­ka, a resz­tę wy­peł­nia mie­szan­ka. Ale za suk­ces moż­na uznać to, że lak­ta­cja utrzy­mu­je się i ob­ję­tość po­kar­mu nie maleje.

Od cze­go za­le­ży po­ziom laktacji?

Po­ziom lak­ta­cji za­le­ży w du­żym stop­niu od:

  • prze­bie­gu po­ro­du i sy­tu­acji zdro­wot­nej po po­ro­dzie. Mo­że np. po­ród był trud­ny, dziec­ko tra­fi­ło na SOR, ale ktoś przy­niósł już w pierw­szej do­bie od­cią­gacz, za­chę­cił do od­cią­ga­nia, po­ka­zał, jak po­dać dziec­ku po­karm z ku­becz­ka. Mo­że po­ród prze­biegł bez kom­pli­ka­cji, ale ktoś po­le­cił kar­mie­nie z bu­tel­ki, su­ge­ru­jąc, że to przy­śpie­szy po­wrót ze szpi­ta­la do domu;
  • sa­mej ko­bie­ty. Czy wcze­śniej do­wia­dy­wa­ła się cze­goś na te­mat kar­mie­nia? Czy uda­ło jej się po­pro­sić ko­goś na od­dzia­le, aby po­mógł jej przy­sta­wić dziec­ko lub na­uczył kar­mić z ku­becz­ka? Jak od­naj­dzie się ja­ko ma­ma kar­mią­ca? Jak od­naj­dzie się ja­ko ma­ma kar­mią­ca z pro­ble­mem? Czy jest go­to­wa szu­kać po­mo­cy, czy chce li­czyć tyl­ko na sie­bie? Czy bę­dzie mia­ła czas, si­łę i cier­pli­wość, że­by wdro­żyć za­le­ce­nia w ży­cie? Czy w sy­tu­acjach trud­nych dzia­ła, czy tyl­ko szu­ka win­nych i roz­wa­ża, dla­cze­go wła­śnie ją to spotkało?

W sy­tu­acjach dłu­go­trwa­łe­go nie­pra­wi­dło­we­go po­stę­po­wa­nia po­ja­wia się ry­zy­ko przed­wcze­sne­go za­koń­cze­nia kar­mie­nia, ponieważ:

  • ko­bie­ta nie wie, co ma da­lej ro­bić (brak do­stę­pu do pro­fe­sjo­nal­nej pomocy),
  • nie ma si­ły da­lej wal­czyć (brak wspar­cia lub prze­by­ty bar­dzo trud­ny po­ród z kom­pli­ka­cja­mi od­bie­ra na­dzie­ję na dal­szą walkę),
  • mi­mo za­sto­so­wa­nia pro­fe­sjo­nal­nej po­mo­cy po­pra­wa nie jest już moż­li­wa – ilość po­kar­mu ma­le­je, dziec­ko nie po­dej­mu­je ssa­nia piersi.

Ta­ka ko­bie­ta nie wy­kar­mi swe­go dziec­ka nie dla­te­go, że jej pier­si nie są zdol­ne pro­du­ko­wać od­po­wied­niej ilo­ści po­kar­mu, lecz dla­te­go, że za­bra­kło jej wie­dzy, wspar­cia lub po­mo­cy. Ozna­cza to, że mo­że wy­kar­mić ko­lej­ne dzie­ci, ale mu­si szcze­gól­nie za­dbać o przy­go­to­wa­nie się do te­go na­stęp­nym ra­zem. Nie po­win­na ule­gać prze­ko­na­niu, że trud­no­ści z kar­mie­niem są dzie­dzicz­ne i sko­ro mia­ła je jej mat­ka czy bab­cia, to na pew­no sta­ną się one tak­że jej udziałem.

Wy­bi­cie: W sy­tu­acjach dłu­go­trwa­łe­go nie­pra­wi­dło­we­go po­stę­po­wa­nia po­ja­wia się ry­zy­ko przed­wcze­sne­go za­koń­cze­nia karmienia.

Oczy­wi­ście, „nie tru­dzi się ten, co nic nie ro­bi”, więc są rów­nież trud­no­ści wy­stę­pu­ją­ce pod­czas pra­wi­dło­we­go po­stę­po­wa­nia przy po­dej­mo­wa­niu i kon­ty­nu­owa­niu kar­mie­nia pier­sią np. nie­któ­re bó­le bro­da­wek, na­wał, kry­zys lak­ta­cyj­ny, nie­któ­re za­sto­je. Te trud­no­ści czę­sto nie są tak burz­li­we i rzad­ko pro­wa­dzą do te­go, że ko­bie­ta koń­czy karmienie.

Czy na­tu­ral­ne kar­mie­nie jest trudne?

Nie­któ­rym wy­da­je się ono je­dy­nie ba­nal­nym przy­sta­wie­niem dziec­ka do pier­si, skut­ku­ją­cym wy­pły­wem po­kar­mu. Dla in­nych jest wy­ma­rzo­nym, trud­nym do osią­gnię­cia ide­ałem, obar­czo­nym wie­lo­ma „mu­sisz”, cza­sa­mi aż do gra­ni­cy znie­chę­ce­nia. Dla po­zo­sta­łych jest naj­czę­ściej czymś po­śred­nim. Spo­ty­kam ko­bie­ty, któ­re przy­zna­ją, że nie in­te­re­so­wa­ły się wcze­śniej tym, jak się kar­mi, jak się po­stę­pu­je, bo ule­gły ilu­zji, że „na­tu­ral­ne = banalne”.

Je­śli tyl­ko nie prze­szka­dza­my kar­mie­niu, świa­do­mie lub nie­świa­do­mie, i da­je­my szan­sę na­tu­ral­nej re­gu­la­cji lak­ta­cji, to twier­dzi­my, że jest ono ła­twe. Je­śli jed­nak za­bu­rzy­my na­tu­ral­ne me­cha­ni­zmy lub na­ukę ssa­nia dziec­ka, to cze­ka nas cza­sa­mi bar­dzo trud­na i wy­czer­pu­ją­ca praca.

 

Iwo­na Koprowska

Udostępnij
Tweetnij
Wydrukuj