Tylko życie ma przyszłość!

dr inż. Antoni Zięba

Szukaj
Close this search box.

W dyskusji nt. in vitro brakuje konkretów przeciw tej metodzie

In vitro

Roz­mo­wa z Mag­da­le­ną Guziak-Nowak.

Szko­da, że sej­mo­wa dys­ku­sja na te­mat in vi­tro nie spra­wi­ła, że na­gło­śnio­ne zo­sta­ły kon­kret­ne sy­tu­acje prze­ma­wia­ją­ce prze­ciw­ko tej me­to­dzie. Ar­gu­men­ty, któ­re nie są za­czerp­nię­te z re­li­gii, a opar­te na me­ry­to­rycz­nych da­nych, pu­bli­ko­wa­nych w re­no­mo­wa­nych cza­so­pi­smach me­dycz­nych na ca­łym świe­cie – pod­kre­śli­ła Mag­da­le­na Gu­ziak-No­wak, któ­ra w roz­mo­wie z KAI wy­li­czy­ła głów­ne z nich. Pro-li­fer­ka, człon­ki­ni za­rzą­du Pol­skie­go Sto­wa­rzy­sze­nia Obroń­ców Ży­cia Czło­wie­ka opo­wie­dzia­ła m.in. o pro­ble­mie abor­cji se­lek­tyw­nej, dia­gno­sty­ki pre­im­plan­ta­cyj­nej, kwe­stii nad­licz­bo­wych za­rod­ków, po­wi­kła­niach po in vi­tro, a tak­że wy­ja­śni­ła ja­ką al­ter­na­ty­wę ma­ją pa­ry sta­ra­ją­ce się o dziecko.

An­na Ra­siń­ska (KAI): Nie uwa­ża Pa­ni, że ob­ser­wu­jąc to­czą­cą się w ostat­nim cza­sie de­ba­tę me­dial­ną nad fi­nan­so­wa­niem me­to­dy in vi­tro, wy­da­je się, że bra­ku­je w niej me­ry­to­rycz­nych ar­gu­men­tów do­ty­czą­cych pro­ble­mów etycz­nych z nią związanych

Mag­da­le­na Gu­ziak-No­wak: W mo­jej opi­nii sej­mo­wa dys­ku­sja by­ła jed­ną wiel­ką re­kla­mą sztucz­ne­go za­płod­nie­nia i spro­wa­dzi­ła się wy­łącz­nie do kwe­stii je­go fi­nan­so­wa­nia. Ubo­le­wam nad tym, że po­sło­wie wła­ści­wie nie za­sta­na­wia­li się nad tym, czy w ogó­le po­win­ni­śmy po­le­cać in vi­tro, czy jest to do­bre i je­dy­ne roz­wią­za­nie. De­ba­ta, któ­ra obec­nie się to­czy, ob­ja­wi­ła sła­bość in­te­lek­tu­al­ną na­szych pra­wi­co­wych po­li­ty­ków. Nie­ste­ty wie­lu po­słów, któ­rzy de­kla­ru­ją przy­wią­za­nie do chrze­ści­jań­skich war­to­ści, czy do ka­to­lic­kiej na­uki spo­łecz­nej, wy­ka­za­ło się igno­ran­cją w tym te­ma­cie, bra­kiem przy­go­to­wa­nia do me­ry­to­rycz­nej dys­ku­sji, opar­tej o ra­cjo­nal­ne argumenty.

Ko­lej­ny raz mo­gli­śmy zo­ba­czyć, że du­żo ła­twiej re­pre­zen­to­wać po­glą­dy le­wi­co­we, po­nie­waż na więk­szość py­tań moż­na od­po­wie­dzieć pro­sto: „bo mam ta­kie pra­wo”, „bo mi się to na­le­ży”, „bo je­stem wol­nym czło­wie­kiem”. Szko­da, że sej­mo­wa dys­ku­sja na te­mat in vi­tro nie spra­wi­ła, że na­gło­śnio­ne zo­sta­ły kon­kret­ne sy­tu­acje prze­ma­wia­ją­ce prze­ciw­ko tej me­to­dzie. Ar­gu­men­ty, któ­re nie są za­czerp­nię­te z re­li­gii, a opar­te na me­ry­to­rycz­nych da­nych, pu­bli­ko­wa­nych w re­no­mo­wa­nych cza­so­pi­smach me­dycz­nych na ca­łym świe­cie. Chcia­ła­bym by dys­ku­sje na te­ma­ty bio­etycz­ne, by­ły na­praw­dę dys­ku­sja­mi po­głę­bio­ny­mi, gdzie nie prze­rzu­ca­my się epi­te­ta­mi, ba­zu­jąc wy­łącz­nie na emo­cjach, ale się­ga­my tro­chę głębiej.

A jak oce­nia Pa­ni obec­ną usta­wę do­ty­czą­cą in vi­tro, mam na my­śli usta­wę o le­cze­niu nie­płod­no­ści z dnia 25 czerw­ca 2015 r. Czy moż­na po­wie­dzieć, że jest ona li­be­ral­na, czy wręcz przeciwnie?Trudno po­wie­dzieć, by ja­ka­kol­wiek usta­wa do­ty­czą­ca za­płod­nie­nia po­za­ustro­jo­we­go by­ła usta­wą kon­ser­wa­tyw­ną. W obec­nym kształ­cie prze­pi­sy umoż­li­wia­ją tę pro­ce­du­rę rów­nież oso­bom bę­dą­cym w kon­ku­bi­na­cie. Na grun­cie obec­nie obo­wią­zu­ją­cych w Pol­sce prze­pi­sów, w cza­sie jed­nej pro­ce­du­ry moż­na utwo­rzyć mak­sy­mal­nie sześć ludz­kich za­rod­ków. (Są dwa wy­jąt­ki: gdy ko­bie­ta ma za so­bą dwie nie­uda­ne pro­ce­du­ry in vi­tro oraz gdy ma wię­cej niż 35 lat, ludz­kich za­rod­ków moż­na wy­two­rzyć wię­cej.) Na­wet je­śli nie ma­my sze­ro­kiej wie­dzy na te­mat in vi­tro, wie­my, że nie wszyst­kie ko­bie­ty, któ­re pod­da­ły się tej pro­ce­du­rze, uro­dzą ty­le dzie­ci. Co praw­da pol­skie pra­wo za­bra­nia nisz­cze­nia ludz­kich em­brio­nów, jed­nak czy wie­my, co się z ni­mi dzieje?

Ja­kie ar­gu­men­ty po­win­ny paść pod­czas dys­ku­sji na te­mat me­to­dy in vi­tro?Mo­że­my za­cząć cho­ciaż­by od skut­ków ubocz­nych pro­ce­du­ry in vi­tro, za­rów­no dla mat­ki jak i dla dziec­ka. W „The Bri­tish Me­di­cal Jo­ur­nal” w ko­men­ta­rzu do ho­len­der­skich ba­dań na te­mat umie­ral­no­ści ma­tek, któ­re prze­szły pro­ce­du­rę in vi­tro, czy­ta­my: „Dzia­ła­nie prze­my­słu in vi­tro opie­ra się na za­ło­że­niu, że da­je ono gwa­ran­cję bez­piecz­niej­szych ciąż, ale wy­so­ki po­ziom wskaź­ni­ka umie­ral­no­ści ma­tek su­ge­ru­je, iż jest od­wrot­nie”. W po­pu­lar­nym prze­ka­zie, pro­ce­du­rę sztucz­ne­go za­płod­nie­nia pro­mu­je się ja­ko bar­dzo bez­piecz­ną, ma­ło in­wa­zyj­ną, tym­cza­sem jest zu­peł­nie od­wrot­nie. Pro­ce­du­ra ta roz­po­czy­na się od hi­per­sty­mu­la­cji jaj­ni­ków. Po­le­ga ona na tym, że ko­bie­ta przyj­mu­je bar­dzo wy­so­kie daw­ki hor­mo­nów, by spo­wo­do­wać wzrost i roz­wój wie­lu ko­mó­rek ja­jo­wych. Już z tym pierw­szym eta­pem mo­gą się wią­zać licz­ne skut­ki ubocz­ne np. ze­spół hi­per­sty­mu­la­cji jaj­ni­ków, któ­ry w cięż­kim prze­bie­gu mo­że do­pro­wa­dzić na­wet do śmier­ci. U ko­bie­ty, któ­ra pod­da­ła się za­płod­nie­niu in vi­tro wzra­sta ry­zy­ko wy­stą­pie­nia cią­ży po­za­ma­cicz­nej, bliź­nia­czej (któ­ra rów­nież uzna­wa­na jest za cią­żę pod­wyż­szo­ne­go ry­zy­ka), przed­wcze­sne­go po­ro­du, za­ha­mo­wa­nia wzro­stu we­wnątrz­ma­cicz­ne­go dziec­ka, de­pre­sji, po­ro­nie­nia, mo­że dojść do skrę­tu jaj­ni­ka, po­wi­kłań po punk­cji. W dłu­go­fa­lo­wej per­spek­ty­wie wzra­sta też ry­zy­ko wy­stą­pie­nia no­wo­two­ru jaj­ni­ka, pier­si, trzo­nu macicy.

A ja­kie są skut­ki ubocz­ne wy­ni­ka­ją­ce z pro­ce­du­ry in vi­tro dla sa­me­go dziecka?

Trze­ba pa­mię­tać, że mó­wi­my o pew­nych da­nych sta­ty­stycz­nych. Oczy­wi­ście mo­że­my spo­tkać pa­rę, u któ­rej wszyst­ko się po­wio­dło. Dziec­ko uro­dzi­ło się zdro­we, wszyst­ko jest w po­rząd­ku. Na­to­miast w sta­ty­sty­ce pew­ne tren­dy są wi­docz­ne. Pro­ce­du­ra in vi­tro zwięk­sza ry­zy­ko wy­stą­pie­nia róż­nych za­bu­rzeń chro­mo­so­mo­wych m.in. ze­spo­łu Tur­ne­ra, ze­spo­łu Edward­sa i ze­spo­łu Do­wna oraz in­nych cho­rób ge­ne­tycz­nych. Je­den ze znaw­ców te­ma­tu po­wie­dział, że to wiel­ki pa­ra­doks, iż dia­gno­sty­ka pre­im­plan­ta­cyj­na na­sta­wio­na jest na wy­kry­wa­nie aber­ra­cji chro­mo­so­mal­nych, a z dru­giej stro­ny sa­ma pro­ce­du­ra in vi­tro ge­ne­ru­je róż­ne wa­dy i o tym, nie­ste­ty, gło­śno się nie mówi.Ponad 9% dzie­ci po­czę­tych w ten spo­sób, ro­dzi się z cięż­ki­mi wa­da­mi ser­ca, za­ro­śnię­ciem prze­ły­ku, od­by­tu, roz­sz­cze­pie­niem war­gi lub pod­nie­bie­nia, de­fek­ta­mi w roz­wo­ju ukła­du mo­czo­wo-płcio­we­go. W wie­ku do pię­ciu lat, dzie­ci te są pra­wie dwu­krot­nie czę­ściej pod­da­wa­ne róż­nym za­bie­gom chi­rur­gicz­nym, są czę­ściej ho­spi­ta­li­zo­wa­ne, in vi­tro zwięk­sza tak­że ry­zy­ko wcze­śniac­twa, śmier­ci oko­ło­po­ro­do­wej, mar­twe­go uro­dze­nia dziec­ka, ni­skiej ma­sy uro­dze­nio­wej, mó­zgo­we­go po­ra­że­nia dzie­cię­ce­go i na­praw­dę wie­lu in­nych cho­rób i po­wi­kłań. Do­dat­ko­wo, u tych dzie­ciacz­ków ry­zy­ko za­cho­ro­wa­nia na ra­ka wzra­sta aż siedmiokrotnie.

Ze szcze­gó­ło­wy­mi ana­li­za­mi mo­że za­po­znać się każ­dy. Więk­szość ba­dań do­stęp­nych jest w in­ter­ne­cie. Ja ko­rzy­stam z opra­co­wań m.in. Fer­ti­li­li­ty & Ste­ri­li­ty, Hu­man Re­pro­duc­tion, The New En­gland Jo­ur­nal of Me­di­ci­ne, Bri­tish Me­di­cal Jo­ur­nal, Jo­ur­nal of the For­mo­san Me­di­cal As­so­cia­tion, Pe­dia­trics, Ob­ste­trics & Gy­ne­co­lo­gy, In­ter­nat­tio­nal Jo­ur­nal of Gy­ne­co­lo­gy and Ob­ste­trics, Jo­ur­nal of Ge­ne­ti­cic Psy­cho­lo­gy, Jo­ur­nal of Cli­ni­cal & Dia­gno­sti­cic Re­se­arch, Uni­ted Eu­ro­pe­an Ga­stro­en­te­ro­lo­gy Jo­ur­nal, The Lan­cet. Nie­wąt­pli­wie pro­ble­mem etycz­nym, zwią­za­nym z pro­ce­du­rą in vi­tro, jest kwe­sta nad­licz­bo­wych za­rod­ków. Co wła­ści­wie dzie­ję się z nie­wy­ko­rzy­sta­ny­mi embrionami?

Pod­czas pro­ce­du­ry in vi­tro, szan­sę na prze­ży­cie do­sta­ją naj­sil­niej­sze za­rod­ki. Le­karz em­brio­log pra­cu­ją­cy w la­bo­ra­to­rium wy­bie­ra te „naj­le­piej ro­ku­ją­ce”, przyj­mu­jąc wła­ści­wie ro­lę sę­dzie­go. Na pew­no po­waż­nym wy­kro­cze­niem mo­ral­nym jest two­rze­nie tzw. nad­licz­bo­wych za­rod­ków wła­śnie po to, by wy­brać te najlepsze.

W książ­ce pt. „Wo­bec in vi­tro” prze­czy­ta­my: „To pierw­szy w hi­sto­rii czło­wie­ka przy­pa­dek, że umyśl­nie po­wo­łu­je się do ży­cia lu­dzi trak­to­wa­nych ja­ko nie­po­trzeb­nych, któ­rych w nie­któ­rych przy­pad­kach trze­ba gdzieś zma­ga­zy­no­wać do póź­niej­sze­go wykorzystania”.

Teo­re­tycz­nie pa­ra mo­że zde­cy­do­wać się na za­płod­nie­nie tyl­ko ty­lu ko­mó­rek ja­jo­wych, ile za­rod­ków bę­dzie chcia­ła przy­jąć. Ze­staw­my to jed­nak z wy­po­wie­dzią le­ka­rza pra­cu­ją­ce­go w kli­ni­ce in vi­tro: „Naj­sku­tecz­niej jest, gdy moż­na za­płod­nić od 10 do 15 ko­mó­rek, bo z ba­dań wy­ni­ka, że trze­ba mieć aż 24 ko­mór­ki ja­jo­we, by po­przez in vi­tro za­pew­nić czło­wie­ko­wi dwo­je dzie­ci”. Sku­tek jest ta­ki, że na ca­łym świe­cie za­czy­na­ją po­ja­wiać się – prze­pra­szam za okre­śle­nie – ca­łe skła­dy za­mro­żo­nych em­brio­nów, co po­ka­zu­je, że nie­ste­ty trend jest zu­peł­nie in­ny. Sza­cu­je się, że w sa­mych Sta­nach Zjed­no­czo­nych znaj­du­je się ok. 2 mi­lio­ny za­mro­żo­nych za­rod­ków. Pol­skie kli­ni­ki nie po­da­ją ta­kich da­nych, nie­któ­rzy zaj­mu­ją­cy się tym te­ma­tem mó­wią, że mo­że być ich ok. 200 tysięcy.Ponieważ za­rod­ki skła­da­ją się głów­nie z wo­dy, pe­wien od­se­tek z nich nie prze­ży­je pro­ce­du­ry od­mro­że­nia. In­ną kwe­stią wąt­pli­wą mo­ral­nie jest fakt, że więk­szość nie­wy­ko­rzy­sta­nych za­rod­ków po­zo­sta­nie sie­ro­ta­mi. Je­śli ro­dzi­ce chcą, by kli­ni­ka za­cho­wa­ła ich em­brio­ny, mu­szą wno­sić opła­tę za ich utrzy­ma­nie. Pra­wo sta­no­wi, że je­śli ro­dzi­ce zre­zy­gnu­ją z opła­ca­nia te­go abo­na­men­tu, em­brio­ny sta­ną się wła­sno­ścią kli­ni­ki, któ­ra mo­że ni­mi do­wol­nie dys­po­no­wać (w gra­ni­cach pra­wa) np. prze­ka­zać in­nej pa­rze. To jest prze­ra­ża­ją­ce, bo za­czy­na­my trak­to­wać czło­wie­ka w ka­te­go­rii przedmiotu.

Z mro­że­niem za­rod­ków wią­że się rów­nież wie­le pro­ble­mów tech­no­lo­gicz­nych. Kil­ka lat te­amu w Sta­nach Zjed­no­czo­nych, w kli­ni­ce in vi­tro w Cle­ve­land do­szło do awa­rii ter­mo­sów krio­ge­nicz­nych, w któ­rych trzy­ma­ne są za­rod­ki. W ter­mo­sach pod­nio­sła się tem­pe­ra­tu­ra, pra­cow­ni­cy kli­ni­ki te­go nie za­uwa­ży­li, wszyst­kie za­rod­ki zgi­nę­ły. Wła­dze kli­ni­ki po­da­ły, że „utra­co­no oko­ło 4 000 ja­je­czek i za­rod­ków na­le­żą­cych do oko­ło 950 rodzin”.Innym pro­ble­mem, któ­ry się na­su­wa, jest wią­za­ny z dia­gno­sty­ką preimplantacyjną.

Mo­gła­by Pa­ni przy­bli­żyć ten problem?

To ge­ne­tycz­na ana­li­za ko­mó­rek ja­jo­wych lub za­rod­ków, czy­li no­wych osób ludz­kich, przed ich trans­fe­rem do ma­ci­cy. Po­czę­te dzie­ci są pod­da­ne kon­tro­li ja­ko­ścio­wej i ilo­ścio­wej. Dia­gno­sty­ka pre­im­plan­ta­cyj­na na­sta­wio­na jest na wy­kry­wa­nie wad ge­ne­tycz­nych i mu­ta­cji ge­nów. Po­le­ga ona na po­bra­niu ko­mó­rek z za­rod­ka na wcze­snym eta­pie je­go roz­wo­ju. Dia­gno­sty­ka umoż­li­wia wy­kry­cie m.in. he­mo­fi­lii, cho­ro­by Hun­ting­to­na, mu­ko­wi­scy­do­zy, rdze­nio­we­go za­ni­ku mię­śni, ze­spo­łu Do­wna, ze­spo­łu Edward­sa i wie­lu in­nych. Mo­że jesz­cze nie w Pol­sce, ale za gra­ni­cą co­raz czę­ściej mó­wi się, że z in vi­tro ko­rzy­sta­ją oso­by, któ­re wca­le nie ma­ją pro­ble­mu z płod­no­ścią, ale chcą do­ko­nać ge­ne­tycz­nej se­lek­cji swo­ich dzie­ci. Z ba­dań wy­ni­ka, że „w przy­pad­kach kie­dy pod­da­nej in vi­tro pa­rze uda­ło się uzy­skać zdro­wy em­brion o płci od­mien­nej od po­żą­da­nej, 45,5 % par nie zde­cy­do­wa­ło się na trans­fer em­brio­nu”. In­ne ame­ry­kań­skie ba­da­nia po­ka­za­ły, że 49% par pod­da­ją­cych się in vi­tro chcia­ło­by wy­brać płeć swo­je­go dziec­ka, gdy­by wią­za­ło się to z do­dat­ko­wy­mi kosztami.

W 2002 r. pa­ra głu­chych les­bi­jek po­szu­ki­wa­ła kli­ni­ki, któ­ra zgo­dzi się wy­brać dla nich em­brion, któ­ry odzie­dzi­czy po nich głu­cho­tę. I zna­la­zły ta­ki ośro­dek. Choć mo­je przy­kła­dy po­cho­dzą z za­gra­ni­cy, oczy­wi­ste jest, że wszyst­kie za­chod­nie tren­dy wraz z „po­stę­pem” przyj­dą i do nas.

Cza­sem w me­diach moż­na usły­szeć rów­nież o sy­tu­acji, do­ty­czą­cych nad­użyć w kli­ni­kach in vi­tro, w wy­ni­ku któ­rych ktoś mo­że cho­ciaż­by po­ślu­bić swo­ją bio­lo­gicz­ną sio­strę nie wie­dząc o tym…

Ta­kie afe­ry wy­bu­cha­ły już nie raz w Sta­nach Zjed­no­czo­nych, Ka­na­dzie, Ho­lan­dii, gdzie oka­zy­wa­ło się, iż pra­cow­ni­cy kli­nik in vi­tro, zwy­kle le­ka­rze, za­pład­nia­li swo­im na­sie­niem dzie­siąt­ki i set­ki ko­mó­rek ja­jo­wych. Na za­cho­dzie co­raz czę­ściej mó­wi się o tym, że spo­sób po­czę­cia dziec­ka po­wi­nien być wpi­sa­ny do do­wo­du oso­bi­ste­go, by za­cho­wać więk­szą ostroż­ność i nie do­pro­wa­dzić do związ­ków ka­zi­rod­czych, gdy spo­tka się ge­ne­tycz­ne ro­dzeń­stwo, nie ma­ją­ce świa­do­mo­ści, że są bra­tem i siostrą.

Je­śli za­czy­na się prze­su­wać pew­ne gra­ni­ce, to po pro­stu nie ma koń­ca. Kie­dy zo­sta­ła opra­co­wa­na me­to­da in­se­mi­na­cji, jej twór­cy mó­wi­li, że ma ona być wy­ko­rzy­sty­wa­na wy­łącz­nie w świe­cie zwie­rząt, że nikt nie bę­dzie te­go pro­po­no­wał lu­dziom. Za­nim jesz­cze Ko­ściół za­czął wy­po­wia­dać się w tym te­ma­cie, wie­le in­sty­tu­cji świec­kich, ta­kich jak cho­ciaż­by sąd w w Bor­de­aux, Sąd Naj­wyż­szy w Ka­na­dzie czy Kon­gres Le­ka­rzy Nie­miec­kich, uzna­wa­ły in­se­mi­na­cję za nie­mo­ral­ną, po­ni­ża­ją­cą lu­dzi, go­dzą­cą w do­bre oby­cza­je. Póź­niej mie­li­śmy pierw­sze na­ro­dzi­ny ży­wych zwie­rząt z in vi­tro w 1959 ro­ku i znów za­pew­nia­no, że nikt nie bę­dzie te­go pro­po­no­wał lu­dziom. Pro­ce­du­ra in vi­tro jest dość mło­da, war­to po­sta­wić so­bie py­ta­nie, ja­kie skut­ki sto­so­wa­nia jej na sze­ro­ką ska­lę bę­dzie­my mo­gli za­ob­ser­wo­wać w przyszłości.

Ko­lej­nym wiel­kim dy­le­ma­tem zwią­za­nym z in vi­tro jest abor­cja se­lek­tyw­na. Na czym po­le­ga ta „pro­ce­du­ra”?

Kie­dy w ma­ci­cy za­gnieź­dzi się wie­le za­rod­ków, a ko­bie­ta nie chce być w cią­ży mno­giej, wów­czas abor­tu­je się jed­no z dzie­ci, któ­re już roz­wi­ja­ją się w or­ga­ni­zmie tej mat­ki. Obec­nie w Pol­sce ta prak­ty­ka jest za­bro­nio­na, na­to­miast w in­nych kra­jach jest nie­od­łącz­nie zwią­za­na z in vitro.

Kil­ka ty­go­dni te­mu przez Pol­skie me­dia prze­to­czy­ła się dys­ku­sja o dwóch les­bij­kach z Hisz­pa­nii, któ­re uro­dzi­ły dziec­ko w pro­ce­du­rze in vi­tro. To nie pierw­sza ta­ka sy­tu­acja, gdy naj­pierw umiesz­czo­no za­ro­dek w ma­ci­cy jed­nej z ko­biet, a po krót­kim cza­sie prze­nie­sio­no do ło­na dru­giej, gdzie roz­wi­jał się do na­ro­dzin. Po pro­stu i jed­na, i dru­ga chcia­ły choć przez chwi­lę być w cią­ży. Na świe­cie uro­dzi­ło się już tak­że dziec­ko, któ­re po­sia­da DNA troj­ga ro­dzi­ców. Naj­star­szą zna­ną mi mat­ką, któ­ra po­czę­ła dzie­ci in vi­tro, by­ła 74-let­nia Hin­du­ska. Ta­kich przy­kła­dów jest co­raz więcej.

Czę­sto pa­da ar­gu­ment, że in vi­tro nie jest me­to­dą, któ­ra le­czy nie­płod­ność, mo­że Pa­ni to wyjaśnić?

W skró­cie me­to­da in vi­tro po­le­ga na do­pro­wa­dze­niu do za­płod­nie­nia po­za or­ga­ni­zmem ko­bie­ty, na­to­miast nie kon­cer­tu­je się na wy­le­cze­niu przy­czy­ny nie­płod­no­ści. Znam hi­sto­rie par, któ­re uda­ły się do kli­ni­ki in vi­tro i nie za­pro­po­no­wa­no im na­wet na wstę­pie po­głę­bio­nej dia­gno­sty­ki, czy po­stę­po­wa­nia te­ra­peu­tycz­ne­go, któ­re fak­tycz­nie mo­gło­by spra­wić, że ta pa­ra sta­ła­by się pa­rą płod­ną i mo­gła­by do­pro­wa­dzić do po­czę­cia dziec­ka w spo­sób na­tu­ral­ny. Od ra­zu pro­po­no­wa­no im pro­ce­du­rę in vitro.

Co w ta­kim ra­zie mo­że sta­no­wić al­ter­na­ty­wę dla pro­ce­du­ry in vitro?

Al­ter­na­ty­wą dla in vi­tro jest ochron­na me­dy­cy­na pro­kre­acyj­na, zwa­na też me­dy­cy­ną na­praw­czą, któ­rej ce­lem jest zdia­gno­zo­wa­nie i le­cze­nie przy­czyn nie­płod­no­ści. Ochron­na me­dy­cy­na pro­kre­acyj­na wy­ko­rzy­stu­je naj­now­sze osią­gnię­cia mi­kro­chi­rur­gii, en­do­kry­no­lo­gii, ge­ne­ty­ki, aler­go­lo­gii i in­nych. Umoż­li­wia po­wrót do na­tu­ral­nej płod­no­ści i po­czę­cie dziec­ka bez za­sto­so­wa­nia in vi­tro czy in­se­mi­na­cji. Je­śli wszyst­ko się po­wie­dzie – bo, uczci­wie przy­znaj­my, nie wszyst­kim pa­rom uda się po­móc – po prze­by­ciu le­cze­nia, moż­na po­wie­dzieć, że pa­ra jest zdro­wa. Le­ka­rze zaj­mu­ją się czyn­ni­ka­mi wy­wo­łu­ją­cy­mi nie­płod­ność za­rów­no u ko­bie­ty jak i u męż­czy­zny. Po sa­mej pro­ce­du­rze in vi­tro nie­płod­na pa­ra na­dal po­zo­sta­nie pa­rą nie­płod­ną. In vi­tro sa­mo w so­bie nie le­czy pro­ble­mu, tyl­ko omi­ja go.

Cze­mu za­tem po­mi­mo du­żej sku­tecz­no­ści me­dy­cy­ny na­praw­czej, me­to­da in vi­tro jest tak po­wszech­nie rekomendowana?

Po­zor­nie in vi­tro wy­da­je się być rów­nież roz­wią­za­niem prost­szym, po­nie­waż dro­ga me­dy­cy­ny pro­kre­acyj­nej za­kła­da wie­le pra­cy rów­nież od pa­ry, któ­ra mu­si z za­an­ga­żo­wa­nie współ­pra­co­wać z le­ka­rzem, np. ob­ser­wu­jąc ob­ja­wy płod­no­ści. Po­nad­to, le­cze­nie nie­płod­no­ści nie po­mo­że pa­rom trwa­le bez­płod­nym, u któ­rych po­czę­cie dziec­ka jest zu­peł­nie nie­moż­li­we, gdy np. ko­bie­ta nie ma jajników.

I po trze­cie, na pew­no za po­pu­lar­no­ścią tej me­to­dy mu­si stać in­te­res eko­no­micz­ny, sko­ro wła­dze pla­nu­ją prze­zna­czyć na re­fun­da­cję in vi­tro mi­ni­mum 500 mi­lio­nów zło­tych rocz­nie. Sza­cu­je się, że in vi­tro jest trzy-czte­ry ra­zy droż­sze niż me­dy­cy­na naprawcza.

 

Roz­ma­wia­ła An­na Rasińska.

Mag­da­le­na Gu­ziak-No­wak: w dys­ku­sji nt. in vi­tro bra­ku­je kon­kret­nych ar­gu­men­tów prze­ciw tej metodzie

Udostępnij
Tweetnij
Wydrukuj