W trakcie gali XX-lecia Polskiego Stowarzyszenia Obrońców Życia Człowieka prof. Wanda Półtawska jednoznacznie odniosła się do upowszechnianych w przestrzeni medialnej twierdzeń wskazujących, iż była „przyjaciółką Jana Pawła II”. Profesor radykalnie zdystansowała się od takiego sposobu definiowania jej relacji z kard. Karolem Wojtyłą.
W rzeczywistości charakter więzi Karola Wojtyły i Wandy Półtawskiej był zgoła odmienny. Po stronie Wojtyły stał człowiek z wysoką kompetencją teologiczną i potencjałem bogatego życia duchowego, „mistyk codzienności” zanurzony w duchowości karmelitańskiej. Duchowość ta nie stanowiła dla niego wyłącznie zwartego systemu teologicznego analizowanego w wymiarze poznawczym, ale była przepracowanym sposobem, wprost wypróbowaną praktyką życia duchowego i doświadczenia etycznego. Wojtyła występował w roli ojca duchownego działającego in persona Christi, mocno świadomy tego, czym jest kapłaństwo Chrystusowe i kim jest jako kapłan. Dla swojej córki duchowej ma być „drugim” Chrystusem i swoją osobą tego Chrystusa nie przesłaniać, ale doświadczenie etyczne Chrystusowego człowieczeństwa w swojej postawie aktualizować możliwie najwierniej i najpełniej.
Po stronie Półtawskiej widzimy kobietę decydującą się na podjęcie wysiłku pracy wewnętrznej nad sobą i rozwojem duchowym, córkę duchową, a zarazem siostrę w wierze, świadomie wybierającą kierownika duchowego w osobie kapłana potwierdzającego własnym doświadczeniem, iż faktycznie jest możliwe kontemplatywne zjednoczenie z Bogiem. Półtawska ma doświadczenie dwóch obozów koncentracyjnych, dlatego jej osobista odpowiedź na pytanie, gdzie w noc bestialskiego hitleryzmu był Bóg, przekracza wiarygodnością kompetencję najbardziej wytrawnych teologów.
Punktem wyjścia tak ukierunkowanej relacji Wojtyły i Półtawskiej jest głębokie zrozumienie powołania chrzcielnego i szczera troską o jego realizację. Co najistotniejsze, relacja ta nie miała charakteru diadycznego. W jej centrum absolutnie świadomie został postawiony Chrystus i to On był katalizatorem tej więzi.
Jeśli zatem przyszłoby jednym zdaniem przedstawić syntezę relacji Wojtyły i Półtawskiej jako dwojga osób pragnących najgłębszego zjednoczenia z Bogiem i uzyskania możliwie najpełniejszej samoświadomości własnego człowieczeństwa, to program ich wspólnej pracy duchowej i etycznej, jaką podejmowali, doskonale wyraża doksologia: „przez Chrystusa, z Chrystusem i w Chrystusie”. Właściwy dla nich sposób patrzenia na swoją osobę i osobę drugiego zamyka się zatem w twierdzeniu, które Wojtyła uczynił zwornikiem programowej encykliki: „człowieka nie można zrozumieć bez Chrystusa”. Kiedy Wojtyła pisał te słowa, miał już za sobą długą drogę rozumienia siebie w takim oto kluczu i w nim formowania innych, w tym właśnie Półtawskiej. I faktycznie tak było. Cała praca naukowa i pastoralna kard. Karola Wojtyły i Wandy Półtawskiej zwierała w sobie to kluczowe ciążenie chrystologiczne, które otwierało nową perspektywę interpretacji doświadczenia etycznego człowieka.
Obydwoje byli osobowościami o wysokiej kulturze umysłowej, duchowej i estetycznej. To właśnie te wartości w klasycznym ich rozumieniu i te poziomy wzajemnej komunikacji stanowiły przedmiot ich wspólnego zainteresowania, poznawczego wysiłku i próby aplikacji we osobistej postawie.
Obydwoje byli personalistami. Wojtyła, będąc etykiem i antropologiem, tworzył teoretyczne zaplecze kierunku, próbując od strony filozoficznej i teologicznej rozjaśnić osobę wyrażającą przez czyn swoje doświadczenie moralne i duchowe. Półtawska uprawiała zaś antropologię stosowaną, przekładając język personalizmu na konkretne problemy etyczne medycyny prokreacyjnej i psychiatrycznej, relacji małżeńskiej i odpowiedzialnego rodzicielstwa.
Obydwoje cenili swoje kompetencje i rzetelną pracą. W tym wymiarze byli współpracownikami sobie równorzędnymi pod względem fachowości i gruntownego przygotowania. Razem stworzyli personalistyczną szkołę duszpasterstwa rodzin, której zapleczem organizacyjnym i naukowym był Instytut Teologii Rodziny.
Ponadto, prof. Wanda Półtawska ma głębokie zrozumienie tego, czym, a raczej kim jest Kościół i jakiego Kościoła Chrystus zapragnął oraz kim Chrystus zechciał być w osobach swoich kapłanów. Stąd wypływa jej szacunek dla struktury hierarchicznej Kościoła. Wojtyła był wiec dla niej także biskupem i pasterzem. To, co należało oddać własną postawą ordynariuszowi, czyli pietyzm dla służebnego kapłaństwa, respekt dla urzędu i szacunek dla osoby działającej in persona Christi stanowiło dla prof. Półtawskiej rzecz absolutnie naturalną i niepodlegającą dyskusji.
Relacja Wojtyły i Półtawskiej była zatem wielopoziomowa i wieloaspektowa. Tak złożona struktura więzi nie stanowi problemu dla wybitnych osobowości, a raczej staje się naturalną i konieczną przestrzenią ich funkcjonowania. Nie można ich bowiem zamknąć tylko w jednej kategorii.
Wojtyła i Półtawska nie byli i nie są ludźmi jednej narracji. Ich dojrzałość duchowa i etyczna pozwalała im występować w roli ojca duchownego i siostry w wierze, w innych okolicznościach pełniących zadania kompetentnych współpracowników wzajemnie czerpiących z wiedzy i doświadczenia drugiego, i równocześnie realizować eklezjalne więzi biskupa i członkini Ludu Bożego, dla której posługa sakramentalna kapłana przynosi dzieło zbawcze Boga.
Wymienione tu kategorie, przez pryzmat których spoglądamy na więź Wojtyły i Półtawskiej, nie służą do budowania taniej narracji hagiograficznej, ale faktycznie wyrażają przestrzenie życia duchowego i doświadczenia etycznego tychże postaci. Z pewnością te kategorie i płaszczyzny życia osobowego pozostają całkowicie niedostępne dla tych, którzy kierując się światopoglądem permisywnym z premedytacją poddają w ostatnim czasie w wątpliwość uczciwość relacji prof. Wandy Półtawskiej i kard. Karola Wojtyły.
Cóż bowiem permisywiści mogą powiedzieć o relacji mężczyzny i kobiety? Co w ich mniemaniu kobieta może otrzymać od mężczyzny? Wyłącznie satysfakcję emocjonalną i seksualną. I nic więcej i nic ponadto. W obecnej kulturze seksualizacji zarzucono takie wymiary więzi osobowych, które nie noszą piętna inklinacji erotycznych. Stąd między mężczyznami trudno dziś o braterstwo, a relacja ojca duchownego z siostrą w wierze wydaje się absurdalna.
Owi głosiciele wątpliwości pod adresem Wojtyły i Półtawskiej przykładają do tych osobowości kategorie absolutnie nieprzystawalne, nieadekwatne, w żadnej mierze nie oddające tego, co było ich wspólnym doświadczeniem i Kto łączył te dwie wybitne postaci.
Piotr Guzdek, familiolog