Tylko życie ma przyszłość!
dr inż. Antoni Zięba
Szukaj
Close this search box.

Dr Ślizień-Kuczapska: odebranie prawa do klauzuli sumienia to próba zastraszenia środowiska lekarskiego

Ewa Ślizień-Kuczapska Fot.: JB

Ode­bra­nie pra­wa do klau­zu­li su­mie­nia to pró­ba za­stra­sze­nia śro­do­wi­ska le­kar­skie­go. Dziś, kie­dy ży­je­my w wol­nym kra­ju, po­ja­wia się sy­tu­acja, w któ­rej le­ka­rzom od­bie­ra się pra­wo do wol­no­ści su­mie­nia – pod­kre­śli­ła dr na­uk med. Ewa Śli­zień-Ku­czap­ska, spe­cja­li­sta ginekolog-położnik.

W roz­mo­wie z KAI po­dzie­li­ła się swo­ją opi­nią na te­mat zmian za­po­wie­dziach przez mi­ni­ster Iza­be­lę Lesz­czy­nę do­ty­czą­cych m.in. ogra­ni­cze­nia klau­zu­li su­mie­nia. Wy­ja­śni­ła tak­że ja­kie skut­ki mo­że przy­nieść więk­szy do­stęp do abor­cji wśród kobiet.

KAI (An­na Ra­siń­ska): Co Pa­ni Dok­tor my­śli o za­po­wie­dziach mi­ni­ster Iza­be­li Lesz­czy­ny dot. ogra­ni­cze­nia wol­no­ści klau­zu­li su­mie­nia dla lekarzy?

Dr na­uk med. Ewa Śli­zień-Ku­czap­ska (spe­cja­li­sta gi­ne­ko­log-po­łoż­nik): Uwa­żam, że są one zu­peł­nie sprzecz­ne z na­szą mi­sją. Od­bie­ram to ja­ko pew­ną pró­bę za­stra­sze­nia śro­do­wi­ska le­kar­skie­go, to dla mnie zu­peł­nie nie­zro­zu­mia­łe i sprzecz­ne z ro­lą le­ka­rza, któ­ry ma za za­da­nie trosz­czyć się o ży­cie i zdro­wie swo­ich pa­cjen­tów. Wa­run­ko­wa­nie funk­cjo­no­wa­nia szpi­ta­li i pod­pi­sy­wa­nia kon­trak­tów z NFZ w za­leż­no­ści od po­sta­wy le­ka­rzy, któ­rzy tam pra­cu­ją, jest strasz­ne, prze­cież kon­sty­tu­cyj­nie ma­my za­pew­nio­ną za­rów­no wol­ność su­mie­nia, jak i wol­ność wyznania.

Sa­ma kształ­ci­łam się jesz­cze w cza­sach so­cja­li­zmu, któ­ry jest po­wszech­nie po­tę­pia­ny, a jed­nak wy­nio­słam z te­go okre­su bar­dzo du­że przy­wią­za­nie do war­to­ści, pew­nej ide­owo­ści w swo­jej pra­cy. Na­to­miast dziś, kie­dy ży­je­my w wol­nym kra­ju, po­ja­wia się sy­tu­acja, w któ­rej le­ka­rzom od­bie­ra się pra­wo do wol­no­ści sumienia.

Czy ta­kie pra­wo mo­że spo­wo­do­wać, że część osób, któ­re chcą zo­stać le­ka­rza­mi, zre­zy­gnu­je z te­go za­wo­du przy­kła­do­wo z oba­wy przed bra­kiem moż­li­wo­ści od­mo­wy wy­ko­na­nia aborcji?

- My­ślę, że tak. W do­dat­ku dzie­je się to w sy­tu­acji, kie­dy ma­my w Pol­sce ogrom­ne nie­do­bo­ry le­ka­rzy, któ­rzy choć kształ­cą się w kra­ju, nie­ste­ty wy­jeż­dża­ją za gra­ni­cę, po­nie­waż wi­dzą tam dla sie­bie więk­sze per­spek­ty­wy i moż­li­wo­ści za­rob­ko­wa­nia. Tak kon­tro­wer­syj­ne de­cy­zje są po­dej­mo­wa­ne, mi­mo trud­nej sy­tu­acji de­mo­gra­ficz­nej w Pol­sce, z ro­sną­cą gru­pą osób sta­rze­ją­cych i scho­ro­wa­nych. Kto bę­dzie się ni­mi opie­ko­wał, sko­ro już te­raz bra­ku­je spe­cja­li­stów. Dla mnie to brak per­spek­ty­wicz­ne­go my­śle­nia i brak tro­ski o do­bro społeczne.

Mam wra­że­nie, że wra­ca­my do lat 50–60-tych, kie­dy to obo­wią­zy­wa­ła usta­wa ze­zwa­la­ją­ca na abor­cję na ży­cze­nie, le­ka­rze nie mo­gli funk­cjo­no­wać w spo­sób zgod­ny z ich su­mie­niem. By­li zwal­nia­ni z pra­cy… Zna­ne są świa­dec­twa pol­skich me­dy­ków, któ­rzy po do­świad­cze­niu obo­zów kon­cen­tra­cyj­nych zde­cy­do­wa­li się zo­stać le­ka­rza­mi wła­śnie po to, by chro­nić i bro­nić ludz­kie­go ży­cia tym­cza­sem po tra­gicz­nym do­świad­cze­niu dru­giej woj­ny, śmier­ci mi­lio­nów ludz­kich ist­nień, w Pol­sce wpro­wa­dzo­no usta­wę pro­abor­cyj­ną! I za­an­ga­żo­wa­no służ­bę zdro­wia do wy­ko­ny­wa­nia pro­ce­du­ry prze­ry­wa­nia ludz­kie­go ży­cia na ży­cze­nie to zu­peł­nie nie mie­ści­ło się w gło­wie. Mi­nę­ło spo­ro lat nim, 30 lat te­mu, wpro­wa­dzo­no usta­wę, chro­nią­cą ludz­kie ży­cie, któ­ra da­ła nam le­ka­rzom szan­sę na nor­mal­ne wa­run­ki pra­cy a te­raz wra­ca­my na no­wo do tych bo­le­snych doświadczeń.

A jak kwe­stia klau­zu­li su­mie­nia wy­glą­da z per­spek­ty­wy Pa­ni Dok­tor – czy wię­cej jest le­ka­rzy, któ­rzy z niej ko­rzy­sta­ją, czy ra­czej jest to mar­gi­nal­ne zjawisko?

- Pra­cu­ję w śro­do­wi­sku róż­nych le­ka­rzy i choć nie roz­ma­wia­my du­żo o tych kwe­stiach wiem, że wie­lu z nich wy­zna­je po­dob­ne war­to­ści. Dla nas waż­ne jest ra­to­wa­nie zdro­wia i życia.

Więk­szość le­ka­rzy z któ­ry­mi pra­cu­je to mło­dzi lu­dzie, któ­rzy nie zna­ją pro­ce­du­ry abor­cji, a ci, któ­rzy to pa­mię­ta­ją nie­chęt­nie do te­go wracają.

Przez te 30 lat do­ko­nał się ogrom­ny po­stęp w za­kre­sie wi­zu­ali­za­cji po­cząt­ku ży­cia. Wy­da­je mi się, że dzię­ki te­mu du­ża część le­ka­rzy, któ­rzy na­wet w prze­szło­ści uczest­ni­czy­li w tych pro­ce­du­rach, ma te­raz du­żo więk­szą świa­do­mość jak to wy­glą­da pew­nie nie­któ­rzy z nich głę­bo­ko ża­łu­ją swe­go po­stę­po­wa­nia, zna­ne są ta­kie świadectwa.

Nie je­stem sta­ty­sty­kiem czy so­cjo­lo­giem, ale je­stem prze­ko­na­na że dla wie­lu le­ka­rzy klau­zu­la su­mie­nia jest re­ali­za­cją przy­się­gi Hi­po­kra­te­sa i spo­so­bem na wy­ra­że­nie swo­jej po­sta­wy etycz­nej, mo­ral­nej nie tyl­ko ja­ko le­karz ale rów­nież ja­ko człowiek.

Czy ra­zi Pa­nią Dok­tor upo­li­tycz­nie­nie tej kwestii?

- Upo­li­tycz­nia­nie ter­mi­nów płod­ność, nie­płod­ność, abor­cja, an­ty­kon­cep­cja w tym tzw. „awa­ryj­na”, jest nie­wła­ści­we i oso­bi­ście im się sprze­ci­wiam. Ja­ko le­karz wiem, że płod­ność jest in­te­gral­ną czę­ścią zdro­wia zna­ne są czyn­ni­ki zwięk­sza­ją­ce ry­zy­ko za­bu­rzeń płod­no­ści. Le­ga­li­za­cja dzia­łań za­gra­ża­ją­cych zdro­wiu ko­biet i męż­czyzn, sprzy­ja­ją­cych sprzecz­nym z pro­ce­sa­mi bio­lo­gicz­ny­mi pro­ce­du­rom, dys­ku­to­wa­nych i wdra­ża­nych przez po­li­ty­ków w za­leż­no­ści od ich po­trzeb i ce­lów, nie słu­żą po­pra­wie wskaź­ni­ków de­mo­gra­ficz­nych, ani po­pra­wie zdro­wia ja­ko ca­ło­ści w tym pro­kre­acyj­ne­go spo­łe­czeń­stwa oraz ko­lej­nych po­ko­leń. W do­dat­ku błęd­ne de­cy­zje w tej ma­te­rii nio­są za so­bą ogrom­ny cię­żar kon­se­kwen­cji, za któ­re już po­li­ty­cy zwy­kle nie od­po­wia­da­ją. Od­po­wia­da­my za nie my, ja­ko le­ka­rze oraz na­sze pa­cjent­ki i ich bliscy.

Zda­ję so­bie spra­wę, że mo­gę się spo­tkać z agre­sją ze stro­ny osób(y) – pa­ry lub ko­bie­ty od­ma­wia­jąc re­cep­ty na tzw. pi­guł­ki dzień po lub abor­cji. Jed­nak spo­koj­ne wy­ja­śnie­nie kon­se­kwen­cji psy­cho-fi­zycz­nych, ja­sna ofer­ta po­mo­cy i wspar­cia, otwar­tość na pro­blem, le­kar­ska po­sta­wa zro­zu­mie­nia mo­że prze­ko­nać. Więk­szość ta­kich dra­ma­tycz­nych de­cy­zji wy­ni­ka ra­czej z po­gu­bie­nia, stra­chu przed dziec­kiem, co wy­ni­ka z bu­do­wa­nia świa­do­mo­ści prze­ciw Nie­mu, złych re­la­cji w do­mu, bun­tu ty­po­we­go dla mło­dych osób w cza­sie doj­rze­wa­nia, edu­ka­cji nie do­sto­so­wa­nej do po­trzeb mło­dzie­ży, bra­ków wspar­cia oraz wie­lu in­nych przy­czyn. Je­śli szu­kać po­mo­cy po­li­ty­ków, to wła­śnie w tych za­nie­dba­nych ob­sza­rach, two­rze­nia pro­gra­mów me­dycz­nych wspie­ra­ją­cych oso­by w kry­zy­sach, ośrod­ków pro­mo­cji zdro­wia pro­kre­acyj­ne­go, edu­ka­cji za ży­ciem, pro­gra­mów pro­fi­lak­ty­ki zin­te­gro­wa­nej w za­kre­sie za­cho­wań ry­zy­kow­nych wśród młodzieży.

Być mo­że nie­któ­rych trud­nych de­cy­zji uda­ło­by się unik­nąć, gdy­by wszy­scy le­ka­rze po­tra­fi­li oka­zać pa­cjent­ce wię­cej empatii?

- Wie­lu pa­cjen­tów sy­gna­li­zu­je, po­trze­bę więk­szej em­pa­tii. By­wa, że służ­bie zdro­wia tej em­pa­tii bra­ku­je. Mam to szczę­ście, że na mo­jej uczel­ni pro­fe­so­ro­wie kła­dli na­cisk na po­trze­bę bu­do­wa­nia war­to­ścio­wych re­la­cji z pa­cjen­tem, oka­zy­wa­nia za­in­te­re­so­wa­nia kon­kret­nym dra­ma­tem czło­wie­ka. Je­den z pro­fe­so­rów po­wta­rzał, że za­wsze pod­cho­dzi do pa­cjen­ta w ta­ki spo­sób jak­by sam sie­dział po dru­giej stro­nie i trak­tu­je pa­cjen­ta tak, jak sam chciał­by być trak­to­wa­ny. Bar­dzo to do mnie prze­mó­wi­ło i wpły­nę­ło na mo­je za­cho­wa­nie wo­bec pa­cjen­tów. Je­stem ab­so­lut­nie da­le­ka od styg­ma­ty­za­cji ko­biet, ja­ko le­ka­rze mu­si­my słu­żyć ich do­bru, zdro­wiu, płod­no­ści, tro­sce o ich przy­szłość w za­kre­sie zdol­no­ści prokreacyjnej.

Ja­kie skut­ki mo­że przy­nieść więk­szy do­stęp do abor­cji wśród kobiet?

- Nie­ste­ty w spo­łe­czeń­stwie zwięk­sza się przy­zwo­le­nie na abor­cję. Wi­nię za to kry­zys ro­dzi­ny, brak cza­su na wspól­ne spę­dza­nie cza­su, roz­mo­wy od­kry­wa­nie pa­sji, bu­do­wa­nie sys­te­mów war­to­ści… Mło­dzi po­zo­sta­wie­ni sa­mi so­bie po­szu­ku­ją war­to­ści i wzo­rów, któ­re osta­tecz­nie oka­zu­ją się wro­gie im sa­mym! Przy­kła­dem te­go jest per­mi­syw­na po­sta­wa do­ro­słych wo­bec przed­wcze­snej ini­cja­cji sek­su­al­nej, oba­wa przed za­pro­po­no­wa­niem wy­bo­ru abs­ty­nen­cji do cza­su peł­no­let­nio­ści. Ba­da­nia an­giel­skie wska­zu­ją, że mo­del bu­do­wa­niu świa­do­mo­ści prze­ciw dziec­ku wią­żą­cy się z nie­ogra­ni­czo­nym do­stę­pem do an­ty­kon­cep­cji w tym awa­ryj­nej nie zmniej­szy­ło ilo­ści abor­cji, wręcz prze­ciw­nie wzrósł od­se­tek prze­ry­wa­nia ciąż oraz nad­uży­wa­nia al­ko­ho­lu, nar­ko­ty­ków, pa­le­niu ty­to­niu oraz za­in­te­re­so­wa­niu por­no­gra­fią. Abor­cja nie jest me­to­dą pla­no­wa­nia ro­dzi­ny wią­że się z za­gro­że­niem zdro­wia fi­zycz­ne­go np. za­ka­żeń, krwo­to­ków, uszko­dzeń na­rzą­dy rod­ne­go, za­bu­rzeń sek­su­al­nych oraz nie­płod­no­ści czy ry­zy­ka ra­ka pier­si w przy­szło­ści. Wśród skut­ków psy­chicz­nych ob­ser­wu­je się za­bu­rze­nia de­pre­syj­ne, lę­ko­we, ry­zy­ko uza­leż­nień, trud­no­ści re­la­cyj­ne i wie­lu in­nych. Na­wet je­śli abor­cja jest wy­ko­ny­wa­na w wa­run­kach „ bez­pie­czeń­stwa” me­dycz­ne­go za­wsze wią­że się z prze­rwa­niem ży­cia in­nej ludz­kiej isto­ty co po­zo­sta­wia głę­bo­kie skut­ki psy­chicz­ne do­ty­czą­ce nie tyl­ko sa­mej ko­bie­ty ale ca­łe­go jej oto­cze­nia zwłasz­cza męż­czy­zny! Chcia­ła­bym też zwró­cić uwa­gę, że roz­po­czę­cie ak­tyw­no­ści sek­su­al­nej w wie­ku 14–15 lat, czy­li okre­sie dy­na­micz­nych prze­mian hor­mo­nal­nych nie jest jed­no­znacz­na z go­to­wo­ścią do współ­ży­cia. W na­szej stre­fie geo­gra­ficz­nej po­ja­wie­nie się pierw­szej mie­siącz­ki to wiek ok. 12 lat, ale do peł­nej doj­rza­ło­ści gi­ne­ko­lo­gicz­nej, po­win­no upły­nąć jesz­cze 5 lat, zaś je­śli idzie o chłop­ców to zwy­kle ich doj­rze­wa­nie za­czy­na o się śred­nio rok do 2 lat póź­niej, zaś osta­tecz­na in­te­gra­cja psy­cho-fi­zycz­na-emo­cjo­nal­na ma miej­sce oko­ło 20–21 rz. We­dług mnie za­da­niem do­ro­słych jest za­pew­nie­nie bez­piecz­ne­go do­ra­sta­nia do doj­rza­ło­ści i wspie­ra­nia edu­ka­cji in­te­lek­tu­al­nej tak po­trzeb­nej w do­ro­słym ży­ciu zaś per­mi­syw­na po­sta­wa do­ro­słych w do­mu i szko­le sprzy­ja mię­dzy in­ny­mi na­ra­że­niu na cho­ro­by we­ne­rycz­ne, prze­moc sek­su­al­ną i in­ne po­waż­ne konwencje.

Ze­tknę­łam się z ko­bie­ta­mi z ze­spo­łem po­sta­bor­cyj­nym któ­re przez la­ta cier­pią na róż­ne scho­rze­nia i po­trze­bu­ją zło­żo­nej te­ra­pii psy­cho­lo­gicz­no- psy­chia­trycz­nej, po­nie­waż nie są w sta­nie upo­rać się z pod­ję­tą przed la­ty de­cy­zją o prze­rwa­niu ciąży.

Czy wi­dzi Pa­ni Dok­tor ro­lę dla le­ka­rzy, w zmia­nie świa­do­mo­ści ko­biet na te­mat aborcji?

- Przede wszyst­kim waż­ne jest po­ka­zy­wa­nie ko­bie­tom pięk­na ma­cie­rzyń­stwa. Ro­lą le­ka­rza jest wspar­cie ko­bie­ty, za­pew­nie­nie jej opie­ki. Nie­jed­no­krot­nie pro­wa­dzi­łam cią­że ko­biet, któ­re mia­ły bar­dzo cięż­ką sy­tu­ację. Waż­ne by dać im po­czu­cie bez­pie­czeń­stwa, sta­łe­go kon­tak­tu z le­ka­rzem, któ­ry je wspie­ra, do­kład­nie ba­da, trosz­czy się… Pa­cjent­ki oto­czo­ne do­brą opie­ką nie czu­ją ta­kie­go lę­ku i nie­po­ko­ju. Po­ma­ga to też jed­no­ści związ­ku. W Pol­sce ma­my na­praw­dę wspa­nia­łych le­ka­rzy, cu­dow­nych i pro­fe­sjo­nal­nych oni też po­trze­bu­ją wspar­cia w tym co ro­bią. W przy­pad­ku ma­cie­rzyń­stwa obar­czo­ne­go nie­po­myśl­ną dia­gno­zą pre­na­tal­ną, ma­my do­sko­na­le dzia­ła­ją­ce ośrod­ki opie­ki ho­spi­cyj­nej. Je­śli ist­nie­je wspar­cie, któ­re jest tu klu­czo­we to wzra­sta po­czu­cie bez­pie­czeń­stwa. W tych tak de­li­kat­nych i wraż­li­wych sy­tu­acjach po­win­ni­śmy kłaść na­cisk na od­po­wied­nią edu­ka­cję le­ka­rzy, umie­jęt­no­ści mięk­kie oraz pro­fe­sjo­na­lizm w sztu­ce lekarskiej.

Czy pra­wo­daw­stwo ma wpływ na kształ­to­wa­nie świa­do­mo­ści kobiet?

Tak, pra­wo­daw­stwo ma ogrom­ny wpływ na kształ­to­wa­nie świa­do­mo­ści ko­biet, a w tym przy­pad­ku szcze­gól­nie w za­kre­sie ro­zu­mie­nia płod­no­ści ja­ko ozna­ki zdro­wia i źró­dła no­we­go ży­cia, szan­są na cią­głość po­ko­le­nio­wą, nie zaś opre­sją i prze­szko­dą w ży­ciu. Pra­wo okre­śla też za­kres moż­li­wo­ści le­kar­skie­go po­stę­po­wa­nia i moż­li­wo­ści po­mo­cy. Pa­mię­taj­my jed­nak, że to pra­wo ma być dla czło­wie­ka, a nie czło­wiek dla prawa.

 

roz­ma­wia­ła An­na Rasińska
Źró­dło: KAI

Udostępnij
Tweetnij
Wydrukuj