Na koniec lutego została zaplanowana sekcja zwłok Pana Sławomira, którego w styczniu angielski szpital w Plymouth odłączył od aparatury podtrzymującej życie. Informację tę przekazała na Twitterze siostra mężczyzny.
Mężczyzna zmarł pod koniec stycznia w szpitalu w południowo-zachodniej Anglii. Część bliskich Pana Sławomira oraz polskie władze do końca walczyli, by mężczyzna mógł być leczony w Polsce. Według szpitala w Plymouth, gdzie przebywał, doszło u niego „do poważnego i trwałego uszkodzenia mózgu”.
Na odłączenie zgodziła się żona Polaka. Z kolei jego siostra walczyła o utrzymanie brata przy życiu, wspierana była przez rzesze internautów, część mediów i przedstawicieli polskiej administracji. Według jej relacji, część przedstawicieli polskiej dyplomacji nie udzieliła jej należytej pomocy. Teraz zaistniał problem z sekcją zwłok Pana Sławomira.
„UK zgodziła się na polskiego reprezentanta. Jednak Polska nie wyśle patologa, bo nie ma kto pojechać. 3 tygodnie to za mało by przygotować patologa. Czy ktoś pomoże?” – zaapelowała na Twitterze siostra Pana Sławomira.
Kilka godzin po opublikowaniu apelu, kobieta zamieściła nowy wpis, w którym pisze: „Polska wyśle patologa, który poleci do Anglii. Dziękuję wszystkim za pomoc!”.
„Morderstwo prawne” – tak decyzję o odłączeniu od aparatury podtrzymującej życie nazwał prof. Maksymowicz. Były wiceminister nauki podkreśli, że jest to skandaliczne i bulwersujące. – Doprowadzano do śmierci, nie dając szansy pacjentowi na podjęcie próby terapii, pomimo niezaprzeczalnego komunikatu o istnieniu szansy na odratowanie – podkreślił.
Neurolog nadmienił, że nie jest prawdą to, że u pacjenta pracował tylko pień mózgu, pracowała również część kory mózgowej, zatem istniała również szansa na powrót kontaktu z chorym.
„Nie ma tu w ogóle mowy o podejmowaniu uporczywej terapii. To oczywista eutanazja. I to wyjątkowo bestialska. Pacjentowi po prostu przestano podawać pożywienie. Wielu chorych, chociażby na covid, przebywających pod respiratorem, również nie może jeść samodzielnie, a przecież żyją. Czy w takim razie mamy powiedzieć, że nie będziemy ich utrzymywać przy życiu, zwłaszcza, że szanse mają takie, że jeden na pięciu przeżyje? Czy mamy zakładać, że w takim razie to się nie opłaca? Co prawda tu szansa była mniejsza, ale jednak była. W „Budziku” zawsze trzymamy się tej szansy i staramy się ją wykorzystać – podsumował profesor.
„On był człowiekiem, wszystko czuł, widział, rozumiał” – mówił o zmarłym panu Sławomirze ze szpitala w brytyjskim Plymouth prof. Jan Talar, który zajmuje się wybudzaniem chorych ze śpiączki od ponad 40 lat. Zapewnił, że ma dowody na to, iż osoby, które były w najcięższym stanie, mówią, co widziały i słyszały: „Najgorsza rzecz w tym wszystkim jest ta, że ten człowiek rozumiał sytuację”.
Ten człowiek powinien żyć i mieć szansę na poprawę stanu zdrowia. To co się stało, jest dowodem na to, że żyjemy w kulturze śmierci. Ta cywilizacja dopuszcza prawo do istnienia wyłącznie dla osób narodzonych, zdrowych, silnych, cieszących się dobrym życiem i dobrze usytuowanych. Potrzebny jest system umów międzynarodowych z poszczególnymi krajami, które będą regulowały postępowania w takich sytuacjach.
JB
Źródło: www.tvp.info, KAI