Rada Wykonawcza Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) głosowaniem 17 do 15 przyjęła partnerstwo z Centrum Praw Reprodukcyjnych (CRR). Spotkanie było długie i obejmowało rzadkie pojawienie się dyrektora generalnego WHO, dr. Tedrosa Adhanoma Ghebreyesusa, który publicznie wyrażał swoje poparcie dla aborcji.
W związku z utworzeniem nowego sojuszu, przewiduje się, że będzie to miało znaczący wpływ na globalną politykę zdrowotną, negatywnie oddziałując na życie ciężarnych kobiet oraz ich nienarodzonych dzieci.
Dlaczego takie ogromne obawy?
Centrum Praw Reprodukcyjnych (CRR) jest niezależną organizacją prawniczą, która od ponad trzydziestu lat walczy o zlikwidowanie praw pro-life w Stanach Zjednoczonych i za granicą. Dysponując rocznym budżetem w wysokości 35 milionów dolarów, przez lata koncentrowało swoje starania na podróżach po całym świecie, dążąc do zniesienia prawa suwerennych narodów ze szczególnym naciskiem na prawa dotyczące ochrony życia. Organizacja ta nieustannie stara się wymuszać swoją agendę za pośrednictwem międzynarodowych i krajowych instytucji, ignorując przy tym zarówno suwerenność, jak i wartości tych państw. Przed sądami międzynarodowymi nieustannie upatruje swojej szansy.
Kongresmen Andy Biggs opowiadając się za ochroną życia, podpisał list skierowany do Rady Wykonawczej, w którym m.in. napisano:
„Centrum Praw Reprodukcyjnych to radykalna organizacja, która wykorzystuje międzynarodowe mechanizmy w celu narzucenia aborcji krajom. Pomimo braku międzynarodowo uznanych praw człowieka dotyczących aborcji, zarówno na gruncie traktatów, jak i zwyczajowego prawa międzynarodowego, Centrum Praw Reprodukcyjnych twierdzi, że takie zobowiązanie istnieje. Istnieje wiele przykładów kolaboracji Praw Reprodukcyjnych z personelem i agencjami ONZ, aby naciskać na kraje za pośrednictwem mechanizmów ONZ i międzynarodowych oraz krajowych sądów. Stanowi to udokumentowaną strategię CRR mającą na celu narzucenie aborcji wszystkim państwom, podważając w ten sposób ich suwerenność i omijając wszelkie demokratyczne procesy”.
To nie koniec
Kongresmen Chris Smith przedstawił w Kongresie wewnętrzny dokument strategiczny Centrum Praw Reprodukcyjnych, ukazujący plan wywierania wpływu na państwa poprzez wykorzystywanie organów traktatowych ONZ i innych mechanizmów Organizacji Narodów Zjednoczonych w celu promowania aborcji.
W kolejnym liście wysłanym do Rady Wykonawczej przez szeroką koalicję organizacji pro-life, w tym Narodowe Prawo do Życia, zawarto ostrzeżenie:
„Grupa Centrum Praw Reprodukcyjnych systematycznie zniekształca interpretację traktatów międzynarodowych dotyczących aborcji oraz innych kwestii związanych z prawami człowieka. Nie ma żadnych zobowiązań wynikających z wiążących międzynarodowych traktatów odnoszących się do aborcji”.
Realne niebezpieczeństwo
Ze względu na ogromny wpływ, jaki wytyczne WHO mają na kształtowanie krajowych polityk zdrowotnych, zwłaszcza w krajach rozwijających się, współpraca z CRR spowoduje, że WHO skupi swoje zasoby i uwagę na rozszerzaniu usług aborcyjnych, zamiast zajmować się innymi pilnymi potrzebami zdrowotnymi.
Wiemy, że zdrowie matek i dzieci można znacząco poprawić poprzez lepszą opiekę prenatalną, dostęp do wykwalifikowanych położnych i kompleksowe usługi zdrowotne dla matek.
Prawnicy z Centrum Praw Reprodukcyjnych, gorliwie wspierający aborcję, wydają się nie przejmować tymi kwestiami – ich uwaga skupia się na międzynarodowych sądach, a nie na oddziałach położniczych w krajach mniej rozwiniętych.
jb
Źródło: lifenews.com