Niedawno minister zdrowia Izabela Leszczyna zapowiedziała wprowadzenie rządowego pakietu rozwiązań „Bezpieczna, świadoma ja”. Ogłoszony pakiet wyrasta z kalkulacji politycznych i ma charakter ideologiczny. Pomija racje konstytucyjne i przeczy zdrowemu rozsądkowi. Nie uwzględnia aktualnego stanu badań naukowych oraz ignoruje poważne ryzyko zdrowotne związane ze stosowaniem przez dziewczęta i kobiety oferowanych środków i procedur np. tzw. tabletki dzień po.
Więcej, proponowane rozwiązania upowszechniają aborcję – wyrafinowaną formę przemocy prenatalnej. Ponadto eksponują młodzież na ryzykowne zachowania seksualne, nie tylko pomijając decyzyjność rodziców w procesie wychowawczo-edukacyjnym, ale deprecjonując rolę mamy i taty w ochronie własnych dzieci. W pakiecie Izabeli Leszczyny nie ma mowy o respektowaniu naturalnych i konstytucyjnych praw rodziców do wychowywania dzieci zgodnie z własnymi przekonaniami, o czym stanowią art. 48 i 53 Konstytucji RP.
Największym absurdem i pomieszaniem porządków jest zestawienie w ramach jednego pakietu rozwiązań z totalnie różnych bajek. Obok poprawy jakości opieki okołoporodowej, co popieram w stu procentach, stoją aborcja czy tzw. antykoncepcja „awaryjna”. Co jest oczywistym manipulowaniem pojęciem „bezpieczeństwa zdrowotnego”. Pomieszanie aborcji z jakościową opieką okołoporodową wprowadza opinię publiczną w błąd co do faktycznych konsekwencji biomedycznych, psychologicznych i społecznych postulowanych rozwiązań. A jakie to rozwiązania? Między innymi eugeniczne ukierunkowanie badań prenatalnych prowadzące do selekcji dzieci ze względu na przewidywany stan ich zdrowia. Po drugie, dekryminalizacja aborcji. Po trzecie, nieograniczony dostęp bez recepty do tabletek „dzień po”. Po czwarte, finansowanie in vitro i bankowanie nadliczbowych embrionów. I po piąte, edukacja seksualna według modeli zachodnich w zakresie obowiązkowych lekcji o zdrowiu. I tu się zatrzymajmy.
Ponieważ projektowane działania stanowią poważne zagrożenie dla zdrowia publicznego, a ostatecznie doprowadzą do pogłębienia kryzysu demograficznego społeczeństwa, list otwarty w tej sprawie, zawierający kategoryczny sprzeciw wobec wspomnianych postulatów, podpisało wiele organizacji prorodzinnych m.in. Polskie Stowarzyszenie Obrońców Życia Człowieka, Polska Federacja Ruchów Obrony Życia, Polskie Stowarzyszenie Nauczycieli i Wychowawców, Polskie Stowarzyszenie Familiologiczne, Katolickie Stowarzyszenie Lekarzy Polskich, Krajowy Ośrodek Duszpasterstwa Rodzin, Fundacja Małych Stópek czy Fundacja „Głos dla Życia”. Teraz czas na naszą petycję, na głos zwyczajnych rodziców, wychowawców, nauczycieli. Apelujemy do minister edukacji Barbary Nowackiej o niewdrażanie w polskich szkołach antyrodzinnej edukacji seksualnej (typu B i C) w ramach odrębnych lekcji o zdrowiu – ma powstać nowy przedmiot szkolny, o cym opowiadałam ostatnio. Dramatyczne skutki takiej edukacji obserwujemy w wielu krajach Zachodu np. w Szwecji, Niemczech czy Wielkiej Brytanii. To wczesny wiek inicjacji seksualnej, ciąże nieletnich, aborcje, choroby przenoszone drogą płciową oraz większa podatność na depresję. Konsekwencje wprowadzenia w Polsce fatalnej edukacji seksualnej będą ponosili uczniowie i rodzice. Tym bardziej, że aktualne rozwiązania są dobre. Problematyka rozwoju psychofizycznego okresu dorastania i zdrowia w sposób wystarczający jest prezentowana w ramach zajęć „Wychowanie do życia w rodzinie”.
Petycję można podpisać na naszej stronie internetowej. Adresowana do minister edukacji, trafi również do wiadomości prezydenta Andrzeja Dudy, premiera Donalda Tuska, Minister Zdrowia Izabeli Leszczyny oraz Rzecznika Praw Dziecka Moniki Horna-Cieślak. Nasz sprzeciw ma znaczenie! Proszę was o podpisanie się pod petycją i zachęcenie do włączenia się w tę akcję wasze rodziny, przyjaciół i znajomych. Nie mamy czasu na bierne przyglądanie się pomysłom, z których niektóre przypominają jeden wielki społeczny eksperyment. Na naszych dzieciach, na naszej młodzieży. Nie stać nas na to, aby nic nie zrobić. W przeciwnym razie propagandowy walec przejedzie przez wszystkie polskie szkoły.