Tylko życie ma przyszłość!
dr inż. Antoni Zięba
Szukaj
Close this search box.

Po wyborach wraca dyskusja na temat kształtu seksedukacji

Rodzina. Fot.: pl.123rf.com

Nie­daw­no stwier­dzi­łam, że gdy­bym by­ła na miej­scu le­wi­cy, pierw­szą kwe­stią, któ­rą za­ję­ła­bym się po wy­bo­rach, na pew­no by­ła­by edu­ka­cja sek­su­al­na. Dla­cze­go? By od naj­młod­szych lat, na obo­wiąz­ko­wych lek­cjach w szko­le, pro­mo­wać wła­sną wi­zję świa­ta. Bo czym sko­rup­ka za mło­du na­siąk­nie… Po­tem nie trze­ba by­ło­by tra­cić ener­gii na prze­ko­ny­wa­nie spo­łe­czeń­stwa do ta­ble­tek dzień po, do abor­cji, sek­su bez zo­bo­wią­zań – bo ta­ki styl ży­cia stał­by się dla na­szej mło­dzie­ży nor­mą. Mo­je prze­wi­dy­wa­nia szyb­ko się spraw­dza­ją. Na sce­nę po­li­tycz­ną wkra­cza pro­po­zy­cja no­we­go szkol­ne­go przed­mio­tu – wie­dzy o zdrowiu.

Po­nie­waż za­wsze lu­bię szu­kać te­go, co dzie­li, z ra­do­ścią stwier­dzam, że zga­dzam się z le­wi­cą co do jed­ne­go – prze­ko­na­nia, że edu­ka­cja sek­su­al­na jest po­trzeb­na. Pro­blem w tym, że roz­jeż­dża­ją się na­sze wi­zje jej kształtu.

W ro­ku 2001 Ame­ry­kań­ska Aka­de­mia Pe­dia­trii wy­od­ręb­ni­ła trzy głów­ne mo­de­le edu­ka­cji sek­su­al­nej – A, B oraz C. Ja je­stem zwo­len­nicz­ką mo­de­lu A, któ­ry opie­ra się na wy­cho­wa­niu do wstrze­mięź­li­wo­ści sek­su­al­nej przed ślu­bem (ko­ściel­nym czy cy­wil­nym) oraz wier­no­ści jed­ne­mu part­ne­ro­wi przez ca­łe ży­cie. Jest tu też miej­sce na na­ukę ana­to­mii, fi­zjo­lo­gii, me­tod roz­po­zna­wa­nia płod­no­ści, an­ty­kon­cep­cji, ale po­da­na wie­dza nie ogra­ni­cza się do su­chych fak­tów, lecz jest osa­dzo­na w kon­tek­ście mi­ło­ści i od­po­wie­dzial­no­ści za dru­gie­go czło­wie­ka. Ten mo­del jest w Pol­sce re­ali­zo­wa­ny od ro­ku 1998 w ra­mach szkol­ne­go przed­mio­tu „wy­cho­wa­nie do ży­cia w ro­dzi­nie”. Z ko­lei le­wi­ca dą­ży do wpro­wa­dze­nia w szko­łach edu­ka­cji sek­su­al­nej ty­pu B. Ten mo­del za­kła­da prze­ka­zy­wa­nie uczniom wie­dzy, w tym o do­stęp­no­ści do środ­ków an­ty­kon­cep­cyj­nych czy abor­cyj­nych, bez pro­mo­cji ja­kich­kol­wiek za­sad mo­ral­nych. W pew­nym sen­sie ten mo­del na­ucza­nia wy­czer­pu­je się w tech­nicz­nym in­struk­ta­żu współ­ży­cia. Funk­cjo­nu­je np. w Szwe­cji, Niem­czech czy Wiel­kiej Brytanii.

Po tym krót­kim wstę­pie – gdzie je­ste­śmy dziś? Od daw­na wia­do­mo, że przed­miot „wy­cho­wa­nie do ży­cia w ro­dzi­nie” – pro­wa­dzo­ny dla uczniów od IV kla­sy szko­ły pod­sta­wo­wej, aż do li­ceum; nie­obo­wiąz­ko­wy i nie­wli­cza­ją­cy się do śred­niej – jest so­lą w oku le­wi­co­wych po­li­ty­ków i grup pro­abor­cyj­nych. Co rusz wy­śmie­wa­ją tre­ści za­war­te w de­dy­ko­wa­nych mu pod­ręcz­ni­kach, wy­ry­wa­ją frag­men­ty z kon­tek­stu, uty­sku­ją, że bra­ku­je pro­mo­cji Tę­czo­wych Piąt­ków, związ­ków ho­mo­sek­su­al­nych, abor­cji i tzw. bez­piecz­ne­go sek­su. Le­wi­ca, na­sta­wio­na na wy­cho­wy­wa­nie mło­dzie­ży do ni­czym nie­ogra­ni­czo­nej swo­bo­dy sek­su­al­nej, na pew­no bę­dzie chcia­ła po­zbyć się wy­cho­wa­nia do ży­cia w ro­dzi­nie. I kie­dy spo­dzie­wa­łam się maj­stro­wa­nia przy tym przed­mio­cie, zu­peł­nie nie­ocze­ki­wa­nie dla mnie Rzecz­nik Praw Pa­cjen­ta wy­stą­pił do mi­ni­ster edu­ka­cji pa­ni Bar­ba­ry No­wac­kiej o roz­wa­że­nie wpro­wa­dze­nia do szkół wie­dzy o zdro­wiu. W pi­śmie rzecz­ni­ka do pa­ni mi­ni­ster z 23 stycz­nia czy­ta­my: „Pro­gra­my edu­ka­cji zdro­wot­nej po­zwa­la­ją uczniom na na­by­cie umie­jęt­no­ści, któ­re bę­dą uży­tecz­ne do po­dej­mo­wa­nia wła­ści­wych wy­bo­rów zwią­za­nych m.in. ze zdro­wiem, pra­wi­dło­wym od­ży­wia­niem się przez ca­łe ży­cie, pra­wa­mi ale i obo­wiąz­ka­mi pa­cjen­ta, ro­zu­mie­nia zna­cze­nia dzia­łań pro­fi­lak­tycz­nych czy wresz­cie oce­ny sku­tecz­no­ści szcze­pień ochron­nych…” Tu spo­ry aka­pit o tym, że tyl­ko 60% Po­la­ków za­szcze­pi­ło się na co­vid. Da­lej czy­ta­my: „Edu­ka­cja zdro­wot­na po­zwo­li tak­że na po­ru­sze­nie ta­kich te­ma­tów jak sek­su­al­ność czło­wie­ka, pro­fi­lak­ty­ka zwią­za­na ze zdro­wiem psy­chicz­nym, sza­cu­nek dla osób LGBT i ich seksualności”.

Ty­dzień po li­ście rzecz­ni­ka na te­mat edu­ka­cji zdro­wot­nej wy­po­wie­dzia­ła się na kon­fe­ren­cji tak­że mi­ni­ster zdro­wia Iza­be­la Lesz­czy­na – że bę­dzie. Na ra­zie mó­wi się o tym, że od wrze­śnia za­gad­nie­nia te ma­ją być re­ali­zo­wa­ne pod­czas go­dzi­ny wy­cho­waw­czej. Naj­praw­do­po­dob­niej w dłuż­szej per­spek­ty­wie po­wsta­nie pod­sta­wa pro­gra­mo­wa, pod­ręcz­ni­ki i ucznio­wie do­sta­ną no­wy przed­miot. Z pew­no­ścią ja­ko obo­wiąz­ko­wy. Czy­li po to re­sort edu­ka­cji zwal­nia z za­dań do­mo­wych i od­chu­dza pod­sta­wę pro­gra­mo­wą, że­by w pla­nie lek­cji zmie­ści­ło się prze­ko­ny­wa­nie mło­dzie­ży, że współ­ży­cie na­sto­lat­ków jest po­zy­tyw­ne i neu­tral­ne­go, o ile tyl­ko jest do­bro­wol­ne i z uży­ciem an­ty­kon­cep­cji? Pro­fe­sor Alek­san­der Na­la­skow­ski po­wie­dział kie­dyś: „Bez­piecz­ny seks na­sto­lat­ków to ta­ki, któ­re­go nie ma, do któ­re­go nie do­cho­dzi. Tyl­ko ta­kie sta­no­wi­sko mo­że zaj­mo­wać nor­mal­ny, do­ro­sły człowiek”.

 

Mag­da­le­na Gu­ziak-No­wak
se­kre­tarz za­rzą­du i dy­rek­tor ds. edukacji

 
Udostępnij
Tweetnij
Wydrukuj