Tylko życie ma przyszłość!
dr inż. Antoni Zięba
Szukaj
Close this search box.

Pigułka „dzień po”

Dziewczyna z pigułką

W mo­men­cie od­da­nia do dru­ku bie­żą­ce­go nu­me­ru Wy­cho­waw­cy” bul­wer­su­ją­ca pseu­do­de­ba­ta wo­kół ta­blet­ki „dzień po” jesz­cze się to­czy. 22 lu­te­go po­sło­wie za­gło­so­wa­li za przy­wró­ce­niem ła­twe­go do­stę­pu do owej pi­guł­ki, któ­ra kil­ka lat te­mu, wsku­tek pro­te­stów śro­do­wisk me­dycz­nych, zo­sta­ła wpi­sa­na na li­stę le­ków na re­cep­tę (sło­wo „lek” pa­su­je tu, za prze­pro­sze­niem, jak wół do ka­re­ty). 6 mar­ca tak­że Se­nat za­gło­so­wał „za”. Pre­zy­dent An­drzej Du­da za­po­wie­dział, że wni­kli­wie prze­czy­ta usta­wę, gdy ta tra­fi na je­go biur­ko, ale do­ku­men­tu ude­rza­ją­ce­go w do­bro na­sto­la­tek, nie pod­pi­sze. Nie ma się jed­nak z cze­go cie­szyć, bo Iza­be­la Lesz­czy­na, mi­ni­ster zdro­wia, za­po­wia­da, że „ma plan B”, któ­re­go szcze­gó­łów na ra­zie nie zdra­dza, ale „ta­blet­ka i tak bę­dzie do­stęp­na bez re­cep­ty”. Po­in­for­mo­wa­ła: „Chcia­ła­bym zro­bić to do koń­ca kwiet­nia, aby od 1 ma­ja by­ło już no­we pra­wo”. Stąd już bli­sko do sia­nia dez­in­for­ma­cji w szko­łach; po­ja­wia­ły się wszak gło­sy, by w każ­dej kla­sie prze­pro­wa­dzić obo­wiąz­ko­wą lek­cję na te­mat pi­guł­ki „dzień po”. By­ło­by to dla mło­dzie­ży bar­dzo po­ży­tecz­ne – pod wa­run­kiem, że usły­szy prawdę.

De­fi­ni­cyj­ne zamieszanie

Skąd się wzię­ło to de­fi­ni­cyj­ne po­mie­sza­nie z po­plą­ta­niem? Jed­ni mó­wią, że tzw. an­ty­kon­cep­cja awa­ryj­na (post­ko­ital­na – po sto­sun­ku; z ang. mor­ning after pill) nie dzia­ła wcze­sno­po­ron­nie, lecz za­wsze an­ty­kon­cep­cyj­nie. Z ko­lei część le­ka­rzy i or­ga­ni­za­cje pro­ro­dzin­ne wy­ja­śnia­ją, że śro­dek mo­że do­pro­wa­dzić do śmier­ci za­rod­ka na naj­wcze­śniej­szym eta­pie je­go ży­cia. O co w tym chodzi?

Od­po­wiedź znaj­dzie­my w usta­le­niach WHO z 1965 ro­ku. Wte­dy to owa agen­da wpro­wa­dzi­ła no­we de­fi­ni­cje za­płod­nie­nia, po­czę­cia i po­ro­nie­nia. Czy to ozna­cza, że od 1965 ro­ku pre­na­tal­ny roz­wój czło­wie­ka prze­bie­ga ina­czej, niż by­ło to w po­przed­nich stu­le­ciach? Nie, ta­kie po­su­nię­cie by­ło za­gra­niem po­li­tycz­nym i ide­olo­gicz­nym. Pro­szę zer­k­nąć do ram­ki i po­rów­nać de­fi­ni­cje za­czerp­nię­te ze słow­ni­ka Pol­skiej Aka­de­mii Na­uk z no­wy­mi de­fi­ni­cja­mi WHO, któ­ra ni stąd, ni zo­wąd stwier­dzi­ła, że z cią­żą ma­my do czy­nie­nia do­pie­ro od za­gnież­dże­nia za­rod­ka w ma­ci­cy, na­stę­pu­ją­ce­go ok. 7 dni po za­płod­nie­niu, a nie od za­płod­nie­nia! Le­ka­rze wy­cho­wa­ni na no­wej de­fi­ni­cji bę­dą więc prze­ko­ny­wać, że każ­da in­ge­ren­cja w ludz­ki za­ro­dek (!) do mo­men­tu je­go im­plan­ta­cji w ma­ci­cy, jest dzia­ła­niem an­ty­kon­cep­cyj­nym. Choć z ła­ci­ny an­ti con­cep­tio to za­po­bie­ga­nie za­płod­nie­niu. A za­płod­nie­nie to po­łą­cze­nie ko­mór­ki ja­jo­wej z plem­ni­kiem w bań­ce ja­jo­wo­du. Ale już WHO stwier­dzi, że to „im­plan­ta­cja bla­sto­cy­sty”, co nie tyl­ko jest za­kli­na­niem rze­czy­wi­sto­ści, ale wy­ra­fi­no­wa­ną ma­ni­pu­la­cją wie­dzą medyczną.

Jak dzia­ła?

Dzien­ni­ka­rze py­ta­ją mnie, w ja­ki spo­sób – mo­im zda­niem – dzia­ła ta­blet­ka „dzień po”. Tyl­ko że mo­ja opi­nia nie ma tu żad­ne­go zna­cze­nia. Je­śli chce­my po­znać dzia­ła­nie octa­nu uli­pry­sta­lu, czy­li sub­stan­cji czyn­nej pre­pa­ra­tu, za­py­taj­my bio­che­mi­ków lub far­ma­ceu­tów, a nie pu­bli­cy­stów czy polityków.

Pi­guł­ka „dzień po” mo­że za­dzia­łać na trzy spo­so­by w za­leż­no­ści od dnia cy­klu, w któ­rym zo­sta­nie za­ży­ta. Je­śli dziew­czy­na lub ko­bie­ta się­gnie po śro­dek przed owu­la­cją (uwol­nie­niem z jaj­ni­ka doj­rza­łej do za­płod­nie­nia ko­mór­ki ja­jo­wej, rys. 1), uwi­docz­ni się me­cha­nizm an­ty­kon­cep­cyj­ny. Ta­blet­ka za­blo­ku­je owu­la­cję, nie doj­dzie do poczęcia.

Je­że­li użyt­kow­nicz­ka współ­ży­ła sek­su­al­nie i po­łknie spe­cy­fik tuż po owu­la­cji (rys. 2), kie­dy ko­mór­ka ja­jo­wa wy­do­sta­ła się z jaj­ni­ka i w ja­jo­wo­dzie mo­gła po­łą­czyć się z plem­ni­kiem, da­jąc po­czą­tek no­wej oso­bie ludz­kiej, wów­czas ta­blet­ka mo­że za­dzia­łać an­ty­ni­da­cyj­ne (prze­ciw­za­gnież­dże­nio­wo). Octan uli­pry­sta­lu w ta­ki spo­sób zmie­ni ślu­zów­kę ma­ci­cy, że za­ro­dek nie bę­dzie mógł się w niej za­gnieź­dzić i zo­sta­nie wy­da­lo­ny z ko­bie­ce­go organizmu.

Je­śli na­to­miast ko­bie­ta za­ży­je śro­dek w fa­zie nie­płod­no­ści po­owu­la­cyj­nej (rys. 3), kie­dy z fi­zjo­lo­gicz­ne­go punk­tu wi­dze­nia po­czę­cie dziec­ka jest nie­moż­li­we, bo wy­so­ki pro­ge­ste­ro­nu blo­ku­je doj­rze­wa­nie ko­lej­nej ko­mór­ki ja­jo­wej, to pi­guł­ka tak za­dzia­ła, że… nie za­dzia­ła ani an­ty­kon­cep­cyj­nie, ani an­ty­ni­da­cyj­nie. Współ­ży­cie w tym okre­sie i tak nie do­pro­wa­dzi­ło­by do ciąży.

Co cie­ka­we, w ulot­ce do­łą­czo­nej do pre­pa­ra­tu, za­twier­dzo­nej na ry­nek eu­ro­pej­ski, znaj­dzie­my in­for­ma­cję je­dy­nie o dzia­ła­niu an­ty­kon­cep­cyj­nym. Z ko­lei w ulot­ce ame­ry­kań­skiej prze­czy­ta­my o po­ten­cjal­nym dzia­ła­niu prze­ciw­za­gnież­dże­nio­wym. Pre­pa­rat do­pusz­czo­ny w Eu­ro­pie ma ten sam skład, co ta­blet­ka dla Amerykanek…

Ta­blet­ka a… prze­moc seksualna?

Gdy­by ktoś się upie­rał, że po­czą­tek ży­cia czło­wie­ka to kwe­stia kon­fe­syj­na, to prze­ciw pi­guł­ce krzy­czą też in­ne ar­gu­men­ty, choć­by skut­ki ubocz­ne, naj­bar­dziej doj­mu­ją­ce dla mło­de­go or­ga­ni­zmu. Po dru­gie, wol­ny ob­rót ta­blet­ką „dzień po” uła­twia wcze­sną ini­cja­cję sek­su­al­ną, mo­że wy­wo­łać wzrost za­ka­żeń cho­ro­ba­mi prze­no­szo­ny­mi dro­gą płcio­wą i na­ra­zić mło­dzież na in­ne za­cho­wa­nia ry­zy­kow­ne. In­ne, bo i seks 15-lat­ków nie jest nor­mą, choć tak prze­ko­nu­je le­wi­ca. Naj­now­sze da­ne mó­wią, że współ­ży­cie sek­su­al­ne w wie­ku 15 lat roz­po­czy­na w Pol­sce 16,4 proc. chłop­ców i 10,1 proc. dziew­cząt (dla po­rów­na­nia w Wiel­kiej Bry­ta­nii jest to od­po­wied­nio 55 i 45 proc.).

Tym, cze­go oba­wiam się naj­bar­dziej, jest „po­moc” spraw­com prze­mo­cy sek­su­al­nej na nie­peł­no­let­nich dziew­czyn­kach (i do­ro­słych ko­bie­tach tak­że). Wpro­wa­dze­nie ta­blet­ki „dzień po” do wol­ne­go ob­ro­tu wy­po­sa­ży spraw­ców prze­mo­cy w na­rzę­dzie do jej tu­szo­wa­nia. Czy zmu­sze­nie dziew­czyn­ki lub ko­bie­ty do za­ży­cia te­go środ­ka lub pod­stęp­ne po­da­nie go bez jej wie­dzy i zgo­dy fak­tycz­nie słu­ży do­bru kobiet?

Ja­snym też jest, iż ogra­ni­cze­nie wie­ku ku­pu­ją­cych pro­dukt po­wy­żej 15. ro­ku ży­cia nie sta­no­wi sku­tecz­nej pro­fi­lak­ty­ki upo­wszech­nie­nia far­ma­ceu­ty­ku po­śród na­sto­let­nich dziew­cząt. Ku­pu­ją­ca śro­dek pięt­na­sto­lat­ka mo­że bez żad­nej kon­tro­li prze­ka­zać go dziew­czę­tom młod­szym od sie­bie. Czy rzą­dzą­cym tak trud­no prze­wi­dzieć, że to sa­ma mło­dzież, po­za ja­ką­kol­wiek kon­tro­lą ro­dzi­ców, wy­cho­waw­ców i le­ka­rzy, bę­dzie prze­ka­zy­wać so­bie ta­blet­kę „dzień po” z rąk do rąk?

Mam więc wra­że­nie, że po­my­sło­daw­com ta­kie­go roz­wią­za­nia cho­dzi o wpro­wa­dze­nie pre­pa­ra­tu do śro­do­wi­ska na­sto­let­nich dzie­ci, i to w do­dat­ku rę­ko­ma sa­mych dzie­ci. W ten spo­sób kształ­tu­je się no­wy ry­nek zby­tu w tej gru­pie wie­ko­wej i for­mu­je się na­wyk sto­so­wa­nia an­ty­kon­cep­cji od naj­wcze­śniej­szych lat. To ide­al­ne roz­wią­za­nie dla pro­du­cen­tów an­ty­kon­cep­cji, bo gwa­ran­tu­je po­zy­ska­nie sta­łe­go od­bior­cy na la­ta. Naj­waż­niej­sze, by za­czął jak najwcześniej!

 

Mag­da­le­na Guziak-Nowak
Źró­dło: Wy­cho­waw­ca

Udostępnij
Tweetnij
Wydrukuj