Tylko życie ma przyszłość!
dr inż. Antoni Zięba
Szukaj
Close this search box.

Mitologia aborcyjna ‒ replika na wywiad red. Marcina Przeciszewskiego z prof. Adamem Strzemboszem

Dziecko USG. Fot.: https://pl.123rf.com/

Ka­to­lic­ka Agen­cja In­for­ma­cyj­na opu­bli­ko­wa­ła wy­wiad red. Mar­ci­na Prze­ci­szew­skie­go z prof. Ada­mem Strzem­bo­szem, Pierw­szym Pre­ze­sem Są­du Naj­wyż­sze­go w la­tach 1990–1998, trak­tu­ją­cy o pro­jek­cie usta­wy o świa­do­mym ro­dzi­ciel­stwie i szer­szej, praw­nej re­gu­la­cji do­stęp­no­ści abor­cji w Polsce.

W wy­wia­dzie Pro­fe­sor ne­ga­tyw­nie oce­nił po­no­wą le­ga­li­za­cję abor­cji „na żą­da­nie” do 12 tyg. cią­ży. Opo­wie­dział się jed­nak za przy­wró­ce­niem uchy­lo­nych przez Try­bu­nał Kon­sty­tu­cyj­ny w paź­dzier­ni­ku 2020 r. prze­pi­sów Usta­wy z dnia 7 stycz­nia 1993 r. o pla­no­wa­niu ro­dzi­ny, ochro­nie pło­du ludz­kie­go i wa­run­kach do­pusz­czal­no­ści prze­ry­wa­nia cią­ży. Tym sa­mym Pro­fe­sor A. Strzem­bosz opo­wie­dział się za po­wtór­ną le­ga­li­za­cją abor­cji eu­ge­nicz­nej i po­stu­lo­wał prze­pro­wa­dze­nie re­fe­ren­dum abor­cyj­ne­go. Sta­no­wi­sko Pro­fe­so­ra zy­ska­ło uzna­nie czę­ści śro­do­wisk kon­ser­wa­tyw­nych. Wzbu­dzi­ło jed­nak sprze­ciw Pol­skie­go Sto­wa­rzy­sze­nia Obroń­ców Ży­cia Czło­wie­ka. Dok­tor Piotr Guz­dek, fa­mi­lio­log z Pol­skie­go Sto­wa­rzy­sze­nia Obroń­ców Ży­cia Czło­wie­ka, do­ko­nał kry­tycz­nej ana­li­zy sta­no­wi­ska Pro­fe­so­ra Ada­ma Strzem­bo­sza. W swo­jej re­pli­ce wy­ka­zał błę­dy przed­sta­wio­nej przez Pro­fe­so­ra ar­gu­men­ta­cji. Sprze­ci­wił się uzna­niu po­glą­dów Pro­fe­so­ra A. Strzem­bo­sza za zgod­ne z po­stu­la­ta­mi ru­chów obro­ny życia.

Mi­to­lo­gia abor­cyj­na re­pli­ka na wywiad
red. Mar­ci­na Prze­ci­szew­skie­go z prof. Ada­mem Strzem­bo­szem w spra­wie aborcji
opu­bli­ko­wa­ny przez Ka­to­lic­ką Agen­cję Informacyjną

Śro­do­wi­ska pro-li­fe z sa­tys­fak­cją przy­ję­ły wy­wiad red. Mar­ci­na Prze­ci­szew­skie­go z prof. Ada­mem Strzem­bo­szem w spra­wie po­wtór­nej le­ga­li­za­cji abor­cji. Sta­no­wi­sko Pro­fe­so­ra uzna­no za zna­czą­ce w de­ba­cie pu­blicz­nej i wzmac­nia­ją­ce po­stu­la­ty obroń­ców ży­cia. Tyl­ko de­spe­rac­ka pró­ba wy­ka­za­nia, że po stro­nie pro-li­fe tak­że znaj­du­ją się gło­śne na­zwi­ska, mo­że uza­sad­nić glo­ry­fi­ka­cję po­glą­dów Pro­fe­so­ra oraz sze­ro­kie ich kol­por­to­wa­nie w śro­do­wi­skach obro­ny ży­cia. Kry­tycz­na ana­li­za nie po­zwa­la na po­zy­tyw­ną oce­nę ca­ło­ści ar­gu­men­ta­cji przed­sta­wio­nej przez Pro­fe­so­ra. Wy­stę­pu­jąc prze­ciw­ko abor­cji „na żą­da­nie”, Pro­fe­sor po­wie­la sta­rą mi­to­lo­gię zwo­len­ni­ków abor­cji eu­ge­nicz­nej i po­stu­lu­je re­fe­ren­dum aborcyjne.

Za­do­wo­le­nie li­de­rów ru­chu pro-li­fe wzbu­dził wy­wód Pro­fe­so­ra o pro­gu ini­cja­cji ży­cia ludz­kie­go i ne­ga­cja abor­cji „na żą­da­nie”. Nie są to wy­gó­ro­wa­ne kry­te­ria, by zo­stać okrzyk­nię­tym obroń­cą ży­cia. To wie­le mó­wi o kon­dy­cji śro­do­wisk pro-li­fe w Pol­sce. Pol­scy obroń­cy ży­cia zda­ją się na­dal nie do­strze­gać fak­tu, że to nie próg ini­cja­cji ży­cia ludz­kie­go sta­no­wi głów­ną oś spo­ru o abor­cję. Przed­mio­tem kon­tro­wer­sji jest per­so­na­li­za­cja pło­du, czy­li po­czą­tek ży­cia osobowego.

Tym­cza­sem obroń­cy ży­cia cią­gle prze­ko­nu­ją pol­skie spo­łe­czeń­stwo, że wraz z za­płod­nie­niem roz­po­czy­na się ludz­kie ży­cie i czy­nią z te­go głów­ny ar­gu­ment dla praw­nej ochro­ny pło­du. Ta­ka nar­ra­cja mi­ja się z głów­nym przed­mio­tem de­ba­ty bio­etycz­nej i nie uwzględ­nia szer­sze­go spek­trum po­glą­dów ad­wer­sa­rzy. Zwo­len­ni­cy abor­cji nie kwe­stio­nu­ją już dzi­siaj bio­lo­gicz­ne­go czło­wie­czeń­stwa pło­du, ale py­ta­ją o czas roz­wo­ju je­go funk­cjo­nal­nej toż­sa­mo­ści osobowej.

Mi­mo to dzia­ła­cze pro-li­fe wciąż upo­rczy­wie po­wie­la­ją nar­ra­cję z pod­ręcz­ni­ków em­brio­lo­gii szcze­gó­ło­wo opi­su­ją­cą pro­ces za­płod­nie­nia. Echo ta­kie­go po­dej­ścia sły­chać w ko­men­to­wa­nym wy­wia­dzie. Pro­fe­sor roz­wo­dząc się o za­płod­nie­niu, im­plan­ta­cji i sta­tu­sie ludz­kie­go pło­du, za­wie­sza jed­nak or­to­dok­syj­ne po­glą­dy pro-li­fe, kie­dy wy­po­wia­da się o abor­cji eu­ge­nicz­nej. Cięż­ka nie­peł­no­spraw­ność dziec­ka jest w je­go oce­nie „sy­tu­acją nad­zwy­czaj­ną” po­zwa­la­ją­cą je uśmier­cić. Ist­nie­je za­tem gru­pa nad­zwy­czaj­nych dzie­ci, któ­re z praw­nej ochro­ny ży­cia moż­na wy­klu­czyć dla za­pew­nie­nia in­te­re­sów okre­ślo­nych grup. Te „nad­zwy­czaj­ne sy­tu­acje” two­rzą w peł­nej kra­sie eu­ge­ni­kę pro-li­fe, esen­cjal­ną dla ko­men­to­wa­ne­go wywiadu.

Sa­mo zdy­stan­so­wa­nie do abor­cji „na żą­da­nie” i mil­czą­ce lub otwar­te przy­zwo­le­nie na abor­cję eu­ge­nicz­ną dla uspo­ko­je­nia na­stro­jów spo­łecz­nych nie jest wy­star­cza­ją­ce dla uza­sad­nie­nia po­glą­du o wy­bo­rze mniej­sze­go zła. Jest to bo­wiem ta­kie sa­mo zło, co żą­da­nie abor­cji spo­łecz­nej, choć po­da­ne w in­nej sza­cie. Być mo­że jesz­cze gor­sze, je­że­li weź­mie się pod uwa­gę wy­ra­żo­ne w wy­wia­dzie głów­nie po­li­tycz­ne mo­ty­wa­cje sto­ją­ce za po­stu­la­tem przy­wró­ce­nia do­stęp­no­ści abor­cji eugenicznej.

Abor­cja eu­ge­nicz­na, wbrew upo­wszech­nia­nym opi­niom, za­kre­so­wo mie­ści się w ka­te­go­rii abor­cji spo­łecz­nej i fak­tycz­nie po­zo­sta­je jed­ną z od­mian abor­cji „na żą­da­nie”. Prze­słan­ka eu­ge­nicz­na ma w isto­cie cha­rak­ter psy­cho­spo­łecz­ny. Jest nią to wszyst­ko, co umiesz­cza się w mi­to­lo­gicz­nym wręcz to­po­sie he­ro­izmu ko­bie­ty „przy­mu­sza­nej” do ro­dze­nia cho­re­go dziec­ka. Stoi za nią rosz­cze­nie do ochro­ny sze­ro­ko ro­zu­mia­ne­go i za­ra­zem su­biek­tyw­nie de­fi­nio­wa­ne­go do­bro­sta­nu ro­dzi­ca w prze­bie­gu cią­ży, okre­sie oko­ło­po­ro­do­wym i ewen­tu­al­nie na póź­niej­szym eta­pie wy­cho­wa­nia po­st­na­tal­ne­go. Nie jest to prze­słan­ka obiek­tyw­na, ale w peł­ni uznaniowa.

Re­cep­cja prze­słan­ki eu­ge­nicz­nej w spo­łe­czeń­stwie jest względ­nie po­zy­tyw­na. W dys­kur­sie me­dial­nym zo­sta­ła w wy­ra­fi­no­wa­ny spo­sób wy­se­lek­cjo­no­wa­na i na­stęp­nie zneu­tra­li­zo­wa­na z sze­ro­kie­go gro­na in­nych, wprost ko­ja­rzo­nych z abor­cją mo­ty­wo­wa­ną ra­cja­mi spo­łecz­ny­mi. Fak­tycz­nie jed­nak za­rów­no u pod­staw abor­cji spo­łecz­nej, jak i eu­ge­nicz­nej stoi ta sa­ma przy­czy­na – róż­no­ra­ko uj­mo­wa­ny do­bro­stan psy­cho­spo­łecz­ny ro­dzi­ców. W isto­cie spór o abor­cję eu­ge­nicz­ną i spo­łecz­ną, a do­kład­nie rzecz bio­rąc, ich wza­jem­ne róż­ni­co­wa­nie i pre­zen­to­wa­nie ja­ko od­ręb­nych ja­ko­ści, to­czy się na płasz­czyź­nie od­mien­nie wa­lo­ry­zo­wa­nych prze­ja­wów do­bro­sta­nu ro­dzi­ca i nie prze­kra­cza je­go szczel­nych granic.

Je­śli więc ktoś sprze­ci­wia się abor­cji wy­ko­ny­wa­nej na pod­sta­wie prze­sła­nek psy­cho­spo­łecz­nych, a uspra­wie­dli­wia le­ga­li­za­cję abor­cji eu­ge­nicz­nej, to pre­zen­tu­je sta­no­wi­sko we­wnętrz­nie sprzecz­ne. Uzna­je pra­wo­moc­ność tyl­ko jed­nej z wie­lu prze­sła­nek, któ­re na fun­da­men­tal­nym po­zio­mie są do sie­bie spro­wa­dzal­ne przy od­rzu­ce­niu na­bu­do­wa­nej wo­kół nich czy­sto so­fi­stycz­nej ar­gu­men­ta­cji. Po­pa­da w ka­zu­isty­kę kla­sy­fi­ku­ją­cą prze­słan­ki abor­tyw­ne we­dług do­mnie­ma­ne­go stop­nia ich mniej­szej nie­go­dzi­wo­ści mo­ral­nej. Fi­nal­nie do­pusz­cza jed­ną z form abor­cji spo­łecz­nej, któ­rą in exten­so kontestuje.

Ochro­na ro­dzi­ciel­skie­go do­bro­sta­nu by­wa de­kla­ra­tyw­nie wzmac­nia­na po­zor­ną ochro­ną do­bro­sta­nu dziec­ka pod­da­ne­go abor­cji. Tej po­zor­no­ści nie zmie­nia na­zwa­nie prze­słan­ki eu­ge­nicz­nej mia­nem me­dycz­nej lub te­ra­peu­tycz­nej, co w za­ło­że­niu ma wy­su­nąć na pierw­szy plan stan zdro­wia dziec­ka. Przez abor­cję dziec­ko chce się rze­ko­mo uwol­nić od cier­pie­nia po­st­na­tal­ne­go. Je­śli ży­cie wol­ne od cier­pie­nia fi­zycz­ne­go sta­no­wi okre­ślo­ne do­bro, to uśmier­co­ne w sta­dium pre­na­tal­nym dziec­ko te­go do­bra już nie do­świad­czy. W rze­czy­wi­sto­ści to ro­dzi­ce zo­sta­ją uwol­nie­ni od opie­ki nad cho­rym dziec­kiem i oka­zu­ją się być pierw­szy­mi be­ne­fi­cjen­ta­mi abor­cji. W ko­men­to­wa­nym wy­wia­dzie na­wet nie po­wo­ła­no się na tak fał­szy­wie ro­zu­mia­ne do­bro dziec­ka. Do­bro ro­dzi­ca uzy­ska­ło po­cze­sne miejsce.

Pro­fe­sor A. Strzem­bosz wska­zał za­gro­że­nia dla do­bro­sta­nu ko­biet praw­nie zmu­sza­nych do „he­ro­izmu” do­no­sze­nia cią­ży z dziec­kiem obar­czo­nym nie­po­myśl­ną dia­gno­zą pre­na­tal­ną. Przed­sta­wił abor­cję ja­ko śro­dek uwal­nia­ją­cy mat­ki od ta­kie­go he­ro­izmu. Za­dzi­wia, że ka­te­go­rię he­ro­izmu od­no­si się wy­łącz­nie do po­staw ro­dzi­ciel­skich w prze­bie­gu cią­ży. Nie wa­lo­ry­zu­je się w ten spo­sób opie­ki nad star­szym dziec­kiem cho­rym on­ko­lo­gicz­nie, ale uzna­je za na­tu­ral­ną eg­zem­pli­fi­ka­cję po­sta­wy rodzicielskiej.

Pro­fe­sor nie zwró­cił do­sta­tecz­nie uwa­gi na fakt, że pro­po­no­wa­ny śro­dek abor­tyw­ny, za­bez­pie­cza­ją­cy przed do­mnie­ma­nie „he­ro­icz­nym” po­ro­dem cho­re­go dziec­ka, nie jest neu­tral­ny, ale tak­że za­gra­ża do­bro­sta­no­wi ko­biet, i to na tej sa­mej psy­cho­spo­łecz­nej płasz­czyź­nie. Ne­ga­tyw­ne kon­se­kwen­cje do­ty­czą nie tyl­ko abor­cji „na żą­da­nie”. Pro­fe­sor od­wo­łu­je się do szko­dli­wych skut­ków abor­cji w tej par­tii tek­stu, któ­ra wprost do­ty­czy abor­cji spo­łecz­nej. W wy­po­wie­dziach na te­mat abor­cji eu­ge­nicz­nej kwe­stia ta scho­dzi na dal­szy plan.

W li­te­ra­tu­rze zna­ne są do­nie­sie­nia ba­daw­cze kwe­stio­nu­ją­ce ko­rzyst­niej­szą sy­tu­ację psy­cho­lo­gicz­ną ko­biet po prze­pro­wa­dze­niu abor­cji eu­ge­nicz­nej od uro­dze­nia dziec­ka z wa­dą le­tal­ną. Do­stęp­ne są rów­nież ba­da­nia po­twier­dza­ją­ce względ­nie wy­so­kie ry­zy­ko pa­to­lo­gi­za­cji ża­lu w na­stęp­stwie abor­cji wy­ko­na­nej z po­wo­du nie­po­myśl­nej dia­gno­zy prenatalnej.

Abor­cja ze wska­zań eu­ge­nicz­nych, prze­ciw­nie do twier­dzeń pro­ta­go­ni­stów ru­chu pro-cho­ice, nie chro­ni ko­bie­ty przed po­ro­dem mar­twe­go dziec­ka. Dziec­ko al­bo umie­ra w trak­cie sztucz­nie in­du­ko­wa­ne­go po­ro­du, al­bo w krót­kim cza­sie po je­go za­koń­cze­niu, po­zba­wio­ne opie­ki neo­na­to­lo­gicz­nej. Po­ród dziec­ka po we­wnątrz­ma­cicz­nej śmier­ci jest tak sa­mo mar­twym po­ro­dem, jak w więk­szo­ści przy­pad­ków abor­cji eu­ge­nicz­nej. Nikt nie zmu­sza ro­dzi­ców ży­wo uro­dzo­ne­go dziec­ka z wa­dą le­tal­ną do to­wa­rzy­sze­nia mu do śmier­ci. Po­dob­nie ko­bie­ta nie ma obo­wiąz­ku to­wa­rzy­szyć do śmier­ci dziec­ku, któ­re w wy­ni­ku abor­cji uro­dzi­ło się ży­we. I w jed­nej, i w dru­giej sy­tu­acji nie jest zo­bo­wią­za­na wi­dzieć zwłok dziec­ka i zor­ga­ni­zo­wać po­chó­wek. Wo­kół śmier­ci dziec­ka z wa­dą le­tal­ną wy­two­rzo­no wie­le mi­tów. Tym­cza­sem wa­run­ki po­ro­du dziec­ka z wa­dą le­tal­ną i abor­cji eu­ge­nicz­nej po­zo­sta­ją analogiczne.

Re­ali­stycz­ne spoj­rze­nie na funk­cjo­no­wa­nie przez la­ta prze­pi­sów re­gu­lu­ją­cych abor­cję eu­ge­nicz­ną i bliż­sze po­zna­nie fak­tycz­nych oko­licz­no­ści jej wy­ko­ny­wa­nia z pew­no­ścią do­pro­wa­dzi­ły­by Pro­fe­so­ra do zmia­ny sta­no­wi­ska. O ile w jed­nych szpi­ta­lach naj­czę­ściej dia­gno­zo­wa­na po­stać ano­ma­lii chro­mo­so­mo­wej – ze­spół Do­wna sta­no­wił pod­sta­wę ter­mi­na­cji cią­ży, o ty­le w in­nych już nie, je­śli nie po­twier­dzo­no to­wa­rzy­szą­cych mu zmian struk­tu­ral­nych, przy­kła­do­wo le­tal­nych. Za­kres uzna­nio­wo­ści uchy­lo­nych re­gu­la­cji był szeroki.

Przy­wró­ce­nie na peł­ną ska­lę ba­dań pre­na­tal­nych ja­ko ba­dań prze­sie­wo­wych dla abor­tyw­nej prze­słan­ki eu­ge­nicz­nej nie po­zwa­la – wbrew te­mu, co twier­dzi Pro­fe­sor – na uzna­nie nie­po­myśl­nej dia­gno­zy (lub tyl­ko pro­gno­zy) pre­na­tal­nej za sy­tu­ację nad­zwy­czaj­ną, uspra­wie­dli­wia­ją­cą do­pusz­czal­ność abor­cji.  Wprost prze­ciw­nie, czy­ni z sa­mej abor­cji i eu­ge­nicz­nie ukie­run­ko­wa­nych ba­dań pre­na­tal­nych zwy­czaj­ną i po­wszech­nie sto­so­wa­ną me­to­dę kon­tro­li ciąż i w na­stęp­stwie urodzeń.

Coś, co ma no­sić zna­mio­na je­dy­nie „nad­zwy­czaj­no­ści”, sta­je się stan­dar­dem przy­kła­da­nym do każ­dej cią­ży. Przy dal­szym ugrun­to­wa­niu men­tal­no­ści eu­ge­nicz­nej per­so­ne­lu me­dycz­ne­go nie bę­dzie od­stęp­stwa od te­go stan­dar­du. Po­twier­dza­ją to do­świad­cze­nia ro­dzi­ców sprzed orze­cze­nia Try­bu­na­łu Kon­sty­tu­cyj­ne­go z 2020 r. Od­rzu­ca­jąc za­le­ce­nie prze­pro­wa­dze­nia abor­cji, ro­dzi­ce czę­sto kon­fron­to­wa­li się ze skraj­nym ostra­cy­zmem w śro­do­wi­sku szpi­tal­nym i sze­rzej, społecznym.

Nie spo­sób po­dzie­lić opi­nii Pro­fe­so­ra, że po­wtór­na le­ga­li­za­cja abor­cji eu­ge­nicz­nej roz­wią­że kon­flikt po­li­tycz­ny i za­pew­ni trwa­ły ład spo­łecz­ny. Li­de­rzy ru­chów abor­cyj­nych nie zre­zy­gnu­ją z mak­sy­ma­li­za­cji żą­dań. Abor­cja eu­ge­nicz­na nie za­spo­koi ich rosz­czeń. De­cy­zje wier­chusz­ki Zjed­no­czo­nej Pra­wi­cy o od­rzu­ca­niu pro­jek­tów ustaw pro-li­fe pod wpły­wem de­mon­stra­cji ulicz­nych na­uczy­ły fe­mi­nist­ki no­wych me­tod dzia­ła­nia. Po­li­ty­ka ustępstw na rzecz uli­cy ma swo­je kon­se­kwen­cje. Środ­ki na­ci­sku w for­mie „uli­cy i za­gra­ni­cy” zo­sta­ną za­sto­so­wa­ne z ca­łą agre­syw­no­ścią i wul­gar­no­ścią tak­że wo­bec rzą­du Do­nal­da Tu­ska, je­śli ten za­wie­dzie oczekiwania.

Po­dob­nie ne­ga­tyw­ny w od­nie­sie­niu do abor­cji „na żą­da­nie” wy­nik re­fe­ren­dum ogól­no­kra­jo­we­go nie za­trzy­ma li­de­rów ru­chów fe­mi­ni­stycz­nych przed dal­szą eska­la­cją kon­flik­tu. Pro­fe­sor z je­den stro­ny kry­tycz­nie oce­nia re­fe­ren­da do­ty­czą­ce praw czło­wie­ka, a zwłasz­cza pra­wa do ży­cia, z dru­giej jed­nak do­pusz­cza ta­kie roz­wią­za­nie ja­ko na­rzę­dzie za­że­gna­nia kry­zy­su spo­łecz­ne­go i wy­pra­co­wa­nia trwa­łych re­gu­la­cji. Trud­no o bar­dziej uto­pij­ną wi­zję spo­łe­czeń­stwa demokratycznego.

Nie moż­na uznać za dzia­ła­nie de­mo­kra­tycz­ne po­zba­wie­nie okre­ślo­nej gru­py spo­łecz­nej praw czło­wie­ka dla uło­że­nia re­la­cji in­nych grup spo­łecz­nych, w do­dat­ku nie­sta­bil­nych po­li­tycz­nie w dłu­go­ter­mi­no­wej per­spek­ty­wie. Nie jest zgod­ne ze stan­dar­dem de­mo­kra­tycz­nym or­ga­ni­zo­wa­nie re­fe­ren­dum w od­nie­sie­niu do praw gru­py spo­łecz­nej, któ­ra nie mo­że uczest­ni­czyć w de­ba­cie pu­blicz­nej, strzec swo­ich in­te­re­sów, prze­ko­ny­wać do wła­snych ra­cji, ani wziąć udzia­łu w głosowaniu.

For­my de­mo­kra­cji bez­po­śred­niej co do isto­ty sta­no­wią na­rzę­dzie sa­mo­sta­no­wie­nia spo­łecz­no­ści. W przy­pad­ku re­fe­ren­dum abor­cyj­ne­go gru­pa, o któ­rej się za­sad­ni­czo de­cy­du­je, jest w oczy­wi­sty spo­sób po­zba­wio­na te­go sa­mo­sta­no­wie­nia. Je­śli na­to­miast in­na frak­cja spo­łecz­na chce re­pre­zen­to­wać jej in­te­re­sy, to z sa­mej po­zy­cji za­stęp­czej za­wsze jest mniej prze­ko­ny­wu­ją­ca od człon­ków grup, w tym przy­pad­ku pro­abor­cyj­nych, któ­re wal­czą o wła­sne pra­wa imien­nie re­ali­zo­wa­ne. Prze­pro­wa­dze­nie re­fe­ren­dum do­ma­ga się za­pew­nie­nia wa­run­ków rze­tel­nej de­ba­ty spo­łecz­nej. Obec­ny układ sił na ryn­ku me­dial­nym te­go nie gwa­ran­tu­je na­wet w mi­ni­mal­nym stopniu.

Co naj­waż­niej­sze, pra­wo do ży­cia nie pod­le­ga ja­kiej­kol­wiek de­ba­cie. Nie moż­na wy­pra­co­wać kom­pro­mi­so­we­go roz­wią­za­nia. Pra­wa czło­wie­ka są re­gu­lo­wa­ne ar­bi­tral­nie przez pra­wo­daw­cę, któ­ry w tej sfe­rze ma obo­wią­zek za­gwa­ran­to­wać bez­względ­ną ochro­nę każ­dej jed­no­st­ce. Swo­im sta­no­wi­skiem Pro­fe­sor wspie­ra ma­ni­pu­la­cję po­li­tycz­ną i zwy­kłą de­zer­cję. Par­la­men­ta­rzy­ści ma­ją obo­wią­zek strzec praw czło­wie­ka na mo­cy uzy­ska­ne­go man­da­tu wy­bor­cze­go, a nie prze­rzu­cać od­po­wie­dzial­ność za ich uchy­le­nie na zma­ni­pu­lo­wa­ne spo­łe­czeń­stwo. Ma­ni­pu­la­cja ta jest oczy­wi­sta. W kam­pa­nii wy­bor­czej po­li­ty­cy wy­kre­owa­li fał­szy­wy ob­raz abor­cji ja­ko naj­waż­niej­szy pro­blem spo­łe­czeń­stwa w ka­ta­stro­fal­nym kry­zy­sie de­mo­gra­ficz­nym i za­ra­zem ja­ko uto­pij­ny śro­dek je­go rozwiązania.

Czyn­ni­ka­mi istot­nie kształ­tu­ją­cy­mi od­po­wie­dzial­ne po­sta­wy spo­łecz­ne wo­bec ochro­ny ży­cia czło­wie­ka od po­czę­cia są rze­tel­na edu­ka­cja i kom­plek­so­wa po­li­ty­ka pro­ro­dzin­na. Ko­niecz­ność pod­nie­sie­nia po­zio­mu wie­dzy jest wi­docz­na już w sa­mym wy­wia­dzie. Re­dak­tor Mar­cin Prze­ci­szew­ski, ko­men­tu­jąc le­wi­co­wy pro­jekt usta­wy o świa­do­mym ro­dzi­ciel­stwie, błęd­nie za­kwa­li­fi­ko­wał abor­cję do me­tod re­gu­la­cji po­częć. Tym­cza­sem jest to me­to­da kon­tro­li uro­dzeń. Zma­ni­pu­lo­wa­ne spo­łe­czeń­stwo po­trze­bu­je rze­tel­nej edu­ka­cji a nie referendum.

 

dr Piotr Guzdek
Pol­skie Sto­wa­rzy­sze­nie Obroń­ców Ży­cia Człowieka

 

Udostępnij
Tweetnij
Wydrukuj