Tylko życie ma przyszłość!
dr inż. Antoni Zięba
Szukaj
Close this search box.

Opracowanie Watykańskiej Dyrekcji ds. Wiary „Dignitas infinita”

Plac św. Piotra. Fot: pl.123rf.com

Opra­co­wa­nie Wa­ty­kań­skiej Dy­rek­cji ds. Wia­ry „Di­gni­tas in­fi­ni­ta”, po­wsta­łe w wy­ni­ku pię­cio­let­nich prac, obej­mu­je na­ucza­nie pa­pie­ża z ostat­niej de­ka­dy. Do­ty­ka spraw od kon­flik­tów zbroj­nych po nę­dzę, od nie­hu­ma­ni­tar­ne­go trak­to­wa­nia mi­gran­tów po prze­moc wo­bec ko­biet, od abor­cji po prak­ty­kę su­ro­ga­cji i eu­ta­na­zji, od gen­der po za­gro­że­nia zwią­za­ne z cyberprzemocą.

To istot­ne opra­co­wa­nie sta­no­wi waż­ny do­ku­ment, pod­kre­śla­ją­cy nie­zby­wal­ną god­ność każ­de­go czło­wie­ka. W do­ku­men­cie po­ja­wia­ją się istot­ne sfor­mu­ło­wa­nia, któ­re przy­po­mi­na­ją o sta­ło­ści na­ucza­nia Ko­ścio­ła w kwe­stiach ta­kich jak abor­cja, eu­ta­na­zja czy zmia­na płci. Po­ni­żej przed­sta­wia­my naj­waż­niej­sze frag­men­ty tej deklaracji.

Abor­cja

Ko­ściół nie prze­sta­je przy­po­mi­nać, że „god­ność każ­dej isto­ty ludz­kiej ma cha­rak­ter isto­to­wy i obo­wią­zu­je od chwi­li po­czę­cia do na­tu­ral­nej śmier­ci. Uzna­nie tej god­no­ści jest nie­zby­wal­nym wa­run­kiem wstęp­nym ochro­ny eg­zy­sten­cji oso­bi­stej i spo­łecz­nej, a tak­że nie­zbęd­nym wa­run­kiem te­go, by bra­ter­stwo i przy­jaźń spo­łecz­na mo­gły się urze­czy­wist­niać mię­dzy wszyst­ki­mi na­ro­da­mi na ziemi”[88]. Opie­ra­jąc się na tej nie­na­ru­szal­nej war­to­ści ludz­kie­go ży­cia, ma­gi­ste­rium Ko­ścio­ła za­wsze wy­po­wia­da­ło się prze­ciw­ko abor­cji. Św. Jan Pa­weł II pi­sze o tym: „Wśród wszyst­kich prze­stępstw prze­ciw ży­ciu, ja­kie czło­wiek mo­że po­peł­nić, prze­rwa­nie cią­ży ma ce­chy, któ­re czy­nią z nie­go wy­stę­pek szcze­gól­nie po­waż­ny i god­ny po­tę­pie­nia. […] Dzi­siaj jed­nak świa­do­mość je­go zła za­cie­ra się stop­nio­wo w su­mie­niach wie­lu lu­dzi. Ak­cep­ta­cja prze­ry­wa­nia cią­ży przez men­tal­ność, oby­czaj i na­wet przez pra­wo jest wy­mow­nym zna­kiem nie­zwy­kle groź­ne­go kry­zy­su zmy­słu mo­ral­ne­go, któ­ry stop­nio­wo tra­ci zdol­ność roz­róż­nie­nia mię­dzy do­brem i złem, na­wet wów­czas, gdy cho­dzi o pod­sta­wo­we pra­wo do ży­cia. Wo­bec tak groź­nej sy­tu­acji szcze­gól­nie po­trzeb­na jest dziś od­wa­ga, któ­ra po­zwa­la spoj­rzeć praw­dzie w oczy i na­zy­wać rze­czy po imie­niu, nie ule­ga­jąc wy­god­nym kom­pro­mi­som czy też po­ku­sie oszu­ki­wa­nia sie­bie. Ka­te­go­rycz­nie brzmi w tym kon­tek­ście prze­stro­ga Pro­ro­ka: „Bia­da tym, któ­rzy zło na­zy­wa­ją do­brem, a do­bro złem, któ­rzy za­mie­nia­ją ciem­no­ści na świa­tło, a świa­tło na ciem­no­ści” (Iz 5, 20). Wła­śnie w przy­pad­ku prze­ry­wa­nia cią­ży moż­na się dziś czę­sto spo­tkać z dwu­znacz­ny­mi okre­śle­nia­mi, jak na przy­kład „za­bieg”, któ­re zmie­rza­ją do ukry­cia je­go praw­dzi­wej na­tu­ry i zła­go­dze­nia je­go cię­ża­ru w świa­do­mo­ści opi­nii pu­blicz­nej. Być mo­że, sa­mo to zja­wi­sko ję­zy­ko­we jest już ob­ja­wem nie­po­ko­ju nur­tu­ją­ce­go su­mie­nia. Jed­nak żad­ne sło­wo nie jest w sta­nie zmie­nić rze­czy­wi­sto­ści: prze­rwa­nie cią­ży jest – nie­za­leż­nie od te­go, w ja­ki spo­sób zo­sta­je do­ko­na­ne – świa­do­mym i bez­po­śred­nim za­bój­stwem isto­ty ludz­kiej w po­cząt­ko­wym sta­dium jej ży­cia, obej­mu­ją­cym okres mię­dzy po­czę­ciem a narodzeniem”[89]. Nie­na­ro­dzo­ne dzie­ci są za­tem „naj­bar­dziej bez­bron­ne i nie­win­ne ze wszyst­kich, a dzi­siaj odzie­ra się je z ludz­kiej god­no­ści, aby ro­bić z ni­mi to, co się chce, po­zba­wia­jąc je ży­cia i usta­na­wia­jąc pra­wa, by nikt nie mógł te­mu przeszkodzić”[90]. Na­le­ży za­tem stwier­dzić z ca­łą mo­cą i ja­sno­ścią, na­wet w na­szych cza­sach, że „obro­na ro­dzą­ce­go się ży­cia jest ści­śle zwią­za­na z obro­ną ja­kie­go­kol­wiek pra­wa czło­wie­ka. Za­kła­da ona prze­ko­na­nie, że każ­da ludz­ka isto­ta jest za­wsze świę­ta i nie­na­ru­szal­na w ja­kiej­kol­wiek sy­tu­acji i w każ­dej fa­zie swe­go roz­wo­ju. Jest ce­lem sa­mym w so­bie i ni­gdy nie jest środ­kiem do roz­wią­za­nia in­nych trud­no­ści. Je­śli oba­li­my to prze­ko­na­nie, nie ma so­lid­nych i trwa­łych fun­da­men­tów do obro­ny praw czło­wie­ka, któ­re by­ły­by za­wsze uza­leż­nio­ne od ko­rzy­ści zmie­nia­ją­cych się rzą­dów. Sam ro­zum wy­star­czy, aby uznać nie­na­ru­szal­ną war­tość każ­de­go ludz­kie­go ży­cia, ale je­śli spoj­rzy­my na nie w świe­tle wia­ry, «wszel­ki gwałt za­da­ny oso­bi­stej god­no­ści isto­ty ludz­kiej wzy­wa o po­mstę przed ob­li­czem Bo­żym i jest Ob­ra­zą Stwór­cy człowieka»”[91]. W tym miej­scu za­słu­gu­je na przy­po­mnie­nie wiel­ko­dusz­ne i od­waż­ne za­an­ga­żo­wa­nie świę­tej Te­re­sy z Kal­ku­ty w obro­nę każ­dej po­czę­tej osoby.

Eu­ta­na­zja i sa­mo­bój­stwo wspomagane

Ist­nie­je szcze­gól­ny przy­pa­dek na­ru­sze­nia god­no­ści ludz­kiej, któ­ry jest cich­szy, ale zdo­by­wa po­pu­lar­ność. Je­go ce­chą szcze­gól­ną jest wy­ko­rzy­sty­wa­nie błęd­nej kon­cep­cji god­no­ści ludz­kiej, aby ob­ró­cić ją prze­ciw­ko sa­me­mu ży­ciu. To za­mie­sza­nie, któ­re jest dziś bar­dzo po­wszech­ne, wy­cho­dzi na jaw pod­czas dys­ku­sji na te­mat eu­ta­na­zji. Na przy­kład prze­pi­sy, któ­re uzna­ją moż­li­wość eu­ta­na­zji lub wspo­ma­ga­ne­go sa­mo­bój­stwa, są cza­sa­mi okre­śla­ne ja­ko „usta­wy o god­nej śmier­ci” („de­ath with di­gni­ty acts”). Ist­nie­je po­wszech­ne prze­ko­na­nie, że eu­ta­na­zja lub wspo­ma­ga­ne sa­mo­bój­stwo są zgod­ne z po­sza­no­wa­niem god­no­ści oso­by ludz­kiej. W ob­li­czu te­go fak­tu na­le­ży sta­now­czo po­twier­dzić, że cier­pie­nie nie po­wo­du­je utra­ty god­no­ści przez cho­re­go, któ­ra jest je­mu przy­na­leż­na na spo­sób isto­to­wy i nie­zby­wal­ny, ale mo­że stać się oka­zją do wzmoc­nie­nia wię­zi wza­jem­nej przy­na­leż­no­ści i uświa­do­mie­nia so­bie dro­go­cen­no­ści każ­dej oso­by dla ca­łej ludzkości.

Z pew­no­ścią god­ność oso­by cho­rej w sta­nie kry­tycz­nym lub ter­mi­nal­nym wy­ma­ga od wszyst­kich od­po­wied­nich i nie­zbęd­nych wy­sił­ków w ce­lu zła­go­dze­nia jej cier­pie­nia po­przez od­po­wied­nią opie­kę pa­lia­tyw­ną i uni­ka­nie ja­kiej­kol­wiek te­ra­pii upo­rczy­wej lub in­ter­wen­cji nie­pro­por­cjo­nal­nej. Opie­ka ta jest od­po­wie­dzią na „sta­ły obo­wią­zek zro­zu­mie­nia po­trzeb cho­re­go: po­trzeb po­mo­cy, ulgi w bó­lu, po­trzeb emo­cjo­nal­nych, uczu­cio­wych i duchowych”[94]. Ale ta­ki wy­si­łek jest czymś zu­peł­nie in­nym, od­mien­nym, a na­wet sprzecz­nym z de­cy­zją o eli­mi­na­cji wła­sne­go lub cu­dze­go ży­cia pod cię­ża­rem cier­pie­nia. Ży­cie ludz­kie, na­wet w swo­im bo­le­snym sta­nie, nie­sie w so­bie god­ność, któ­ra za­wsze mu­si być sza­no­wa­na, któ­rej nie moż­na utra­cić i któ­rej na­le­ży się sza­cu­nek bez­wa­run­ko­wy. Nie ma bo­wiem ta­kich wa­run­ków, bez któ­rych ży­cie ludz­kie prze­sta­je być god­ne i mo­że zo­stać za­koń­czo­ne: „Ży­cie ma w przy­pad­ku każ­de­go tę sa­mą god­ność i tę sa­mą war­tość. Sza­cu­nek dla ży­cia dru­gie­go jest ta­ki sam jak ten, któ­ry jest się win­nym wo­bec wła­snej egzystencji”[95]. Po­ma­ga­nie sa­mo­bój­cy w ode­bra­niu so­bie ży­cia jest za­tem obiek­tyw­nym wy­kro­cze­niem prze­ciw­ko god­no­ści oso­by, któ­ra o to pro­si, na­wet je­śli jest to speł­nie­nie jej ży­cze­nia: „Ma­my to­wa­rzy­szyć przy śmier­ci, ale nie pro­wo­ko­wać śmierć czy po­ma­gać w ja­kiej­kol­wiek for­mie sa­mo­bój­stwa. Przy­po­mi­nam, że za­wsze trze­ba da­wać pierw­szeń­stwo pra­wu do le­cze­nia, i to le­cze­nia dla wszyst­kich, aże­by naj­słab­si, zwłasz­cza oso­by star­sze i cho­re, nie by­li ni­gdy od­rzu­ca­ni. Ży­cie jest pra­wem, a nie śmierć, któ­rą trze­ba przy­jąć, nie za­da­wać. A ta za­sa­da etycz­na do­ty­czy wszyst­kich, nie tyl­ko chrze­ści­jan czy wierzących”[96]. Jak już wspo­mnia­no, god­ność każ­dej oso­by, nie­za­leż­nie od te­go, jak sła­bej lub cier­pią­cej, ozna­cza god­ność wszystkich.

Zmia­na płci

God­ność cia­ła nie mo­że być uwa­ża­na za niż­szą od god­no­ści oso­by ja­ko ta­kiej. Ka­te­chizm Ko­ścio­ła Ka­to­lic­kie­go wy­raź­nie za­chę­ca nas do uzna­nia, że „cia­ło czło­wie­ka uczest­ni­czy w god­no­ści «ob­ra­zu Bożego»”[106]. O tej praw­dzie na­le­ży pa­mię­tać zwłasz­cza w od­nie­sie­niu do zmia­ny płci. Czło­wiek jest bo­wiem nie­ro­ze­rwal­nie zło­żo­ny z cia­ła i du­szy, a cia­ło jest ży­wym miej­scem, w któ­rym roz­wi­ja się i ma­ni­fe­stu­je wnę­trze du­szy, w tym po­przez sieć re­la­cji mię­dzy­ludz­kich. Sta­no­wiąc isto­tę oso­by, du­sza i cia­ło uczest­ni­czą za­tem w god­no­ści, któ­ra cha­rak­te­ry­zu­je każ­de­go człowieka[107]. W związ­ku z tym na­le­ży przy­po­mnieć, że cia­ło ludz­kie uczest­ni­czy w god­no­ści oso­by, po­nie­waż jest ob­da­rzo­ne oso­bi­sty­mi zna­cze­nia­mi, szcze­gól­nie w swo­jej kon­dy­cji płciowej[108]. To wła­śnie w cie­le każ­da oso­ba roz­po­zna­je sie­bie ja­ko zro­dzo­ną przez in­nych i to po­przez cia­ło męż­czy­zna i ko­bie­ta mo­gą na­wią­zać re­la­cję mi­ło­ści zdol­ną do zro­dze­nia in­nych osób. Od­no­sząc się do po­trze­by po­sza­no­wa­nia na­tu­ral­ne­go po­rząd­ku oso­by ludz­kiej, Pa­pież Fran­ci­szek na­ucza: „Rze­czy­wi­stość stwo­rzo­na nas uprze­dza i trze­ba ją przyj­mo­wać ja­ko dar. Rów­no­cze­śnie je­ste­śmy we­zwa­ni do strze­że­nia na­sze­go czło­wie­czeń­stwa, a to ozna­cza przede wszyst­kim ak­cep­to­wa­nie i re­spek­to­wa­nie go ta­kim, ja­kim zo­sta­ło stworzone”[109]. Wy­ni­ka z te­go, że każ­da ope­ra­cja zmia­ny płci co do za­sa­dy jest ry­zy­kiem za­gra­ża­ją­cym wy­jąt­ko­wej god­no­ści, ja­ką da­na oso­ba otrzy­ma­ła od mo­men­tu po­czę­cia. Nie wy­klu­cza to moż­li­wo­ści, że oso­ba do­tknię­ta ano­ma­lia­mi na­rzą­dów płcio­wych, któ­re są już wi­docz­ne przy uro­dze­niu lub któ­re roz­wi­nę­ły się póź­niej, mo­że zde­cy­do­wać się na po­moc me­dycz­ną w ce­lu usu­nię­cia tych ano­ma­lii. W ta­kim przy­pad­ku ope­ra­cja nie sta­no­wi­ła­by zmia­ny płci w przed­sta­wio­nym tu­taj znaczeniu.

 

jb

 

Udostępnij
Tweetnij
Wydrukuj