Tylko życie ma przyszłość!

dr inż. Antoni Zięba

Szukaj
Close this search box.

Poronienie. Dlaczego ja?

Poronienie. Dlaczego ja? Fot.: pixabay.com / nikosapelaths

Sa­mo­ist­ne po­ro­nie­nie czy cią­ża ob­umar­ła jest naj­częst­szym po­wi­kła­niem cią­ży, zda­rza­ją­cym się co czwar­tej ko­bie­cie w jej ży­ciu prokreacyjnym.

Czę­sto wi­dzi­my tyl­ko frag­ment pew­nej rze­czy­wi­sto­ści. Praw­do­po­dob­nie wię­cej osób, niż nam się wy­da­je, prze­szło w swo­im ży­ciu przez tak trud­ne do­świad­cze­nia, ja­ki­mi są róż­ne­go ty­pu nie­po­wo­dze­nia pro­kre­acyj­ne. Po­ro­nie­nie do­tknę­ło tak­że na­szą rodzinę.

Ten krót­ki wstęp za­koń­czę ape­lem o więk­szą uważ­ność na dru­gie­go czło­wie­ka. Py­ta­nia o czy­jeś pla­ny pro­kre­acyj­ne są nie tyl­ko nie­kul­tu­ral­ne, ale też mo­gę być bar­dzo bo­le­sne. „Dla­cze­go ma­cie tyl­ko jed­no dziec­ko? Kie­dy na­stęp­ne? Chce­cie wy­cho­wać je­dy­na­ka sa­mo­lu­ba?”. A gdy­by tak usły­szeć w od­po­wie­dzi: „Ma­my tro­je dzie­ci, dwo­je zmar­ło przed­wcze­śnie. Na­stęp­ne­go mieć nie mo­że­my. Cóż, na­sze dziec­ko nie jest więc jedynakiem…”.

Czym jest poronienie?

Po­ro­nie­nie (z łac. Abor­tus), to ina­czej nie­po­myśl­ne za­koń­cze­nie cią­ży w pierw­szej jej po­ło­wie, a do­kład­nie przed upły­wem 22. ty­go­dnia cią­ży (21 ty­go­dni i 6 dni). To do­kład­ne okre­śle­nie cza­su trwa­nia cią­ży po­ma­ga w wy­zna­cze­niu gra­ni­cy po­mię­dzy po­ro­nie­niem a po­ro­dem przed­wcze­snym. Wzię­ło się to stąd, że dzie­ci uro­dzo­ne przed 22 ty­go­dniem cią­ży nie­zwy­kle rzad­ko prze­ży­wa­ją. Po­wo­dem jest ni­ska ma­sa uro­dze­nio­wa – po­ni­żej 500 g (ta­ka wa­ga przy­pa­da na 22. ty­dzień roz­wo­ju dziec­ka w ło­nie mamy).

Jak czę­sto do­cho­dzi do poronień?

Sta­ty­stycz­nie przyj­mu­je się, że na­wet bli­sko po­ło­wa ciąż mo­że za­koń­czyć się po­ro­nie­niem. Nie­rzad­ko do­cho­dzi do nie­go, za­nim jesz­cze ko­bie­ta zdą­ży­ła się zo­rien­to­wać, że jest w cią­ży (np. je­śli ma nie­re­gu­lar­ne cy­kle, mo­że jej się wy­da­wać, że to po pro­stu ko­lej­ny wy­dłu­żo­ny cykl). Sa­mo­ist­ne po­ro­nie­nie (bo trze­ba pa­mię­tać, że po­ro­nie­nie mo­że być rów­nież sztucz­ne – to abor­cja) czy cią­ża ob­umar­ła jest naj­częst­szym po­wi­kła­niem cią­ży, zda­rza­ją­cym się co czwar­tej ko­bie­cie w jej ży­ciu pro­kre­acyj­nym. Szcze­gól­nie trud­ne by­wa­ją tzw. po­ro­nie­nia na­wy­ko­we – na­wra­ca­ją­ce, czy­li na­stę­pu­ją­ce jed­no, dwa a na­wet trzy ko­lej­no po so­bie. Od­se­tek par do­świad­cza­ją­cych po­ro­nień na­wy­ko­wych ze stra­tą ko­lej­nych trzech ciąż, jest sza­co­wa­ny na po­zio­mie 1 proc.

Przy­czy­ny poronień

Naj­trud­niej jest od­po­wie­dzieć na py­ta­nie, ja­ka mo­gła być przy­czy­na po­ro­nie­nia? Jest ich bo­wiem na­praw­dę du­żo i trud­no oce­nić ich bez­po­śred­ni wpływ na przed­wcze­sne za­koń­cze­nie cią­ży. Przy­glą­da­jąc się sy­tu­acji, le­piej zła­pać jak naj­szer­szą per­spek­ty­wę, a nie szu­kać „jed­ne­go win­ne­go”. W tym sa­mym cza­sie mo­gą się na­ło­żyć na sie­bie róż­ne czynniki.

Szcze­gól­nie trud­ne by­wa­ją tzw. po­ro­nie­nia na­wy­ko­we – na­wra­ca­ją­ce, czy­li na­stę­pu­ją­ce jed­no, dwa a na­wet trzy ko­lej­no po sobie.

Przy­czy­ny po­ro­nień mo­gą wy­stę­po­wać za­rów­no po stro­nie or­ga­ni­zmu dziec­ka, jak i po stro­nie or­ga­ni­zmu ma­my. Wy­mię tyl­ko te najczęstsze.

Przy­czy­ny po­ro­nień po stro­nie or­ga­ni­zmu dziecka:

  • pu­ste ja­jo pło­do­we, czy­li cią­ża bezzarodkowa,
  • wa­dy ge­ne­tycz­ne dziec­ka – głów­nie nie­pra­wi­dło­wa bu­do­wa lub licz­ba chro­mo­so­mów; je­śli wa­dy ge­ne­tycz­ne są dzie­dzicz­ne, to mo­że do­cho­dzić do po­ro­nień nawykowych,
  • za­śniad gro­nia­sty (ina­czej cią­ża za­śnia­do­wa) – stan, kie­dy do­szło do błę­du ge­ne­tycz­ne­go po za­płod­nie­niu; ów błąd po­wo­du­je roz­rost tkan­ki, zwa­nej za­śnia­dem. Za­śniad gro­nia­sty skła­da się z nie­pra­wi­dło­wych ele­men­tów ło­ży­ska i to one, za­miast za­rod­ka, roz­wi­ja­ją się w macicy,
  • za­śniad za­rod­ko­wy – za­wiąz­ki za­rod­ka roz­wi­ja­ją się nie­pra­wi­dło­wo al­bo na­wet zanikają,
  • za­śniad krwi­sty – za­ro­dek za­czy­na ob­umie­rać i do­cho­dzi do je­go przekrwienia.

Przy­czy­ny po­ro­nień po stro­nie or­ga­ni­zmu mamy:

  • nie­pra­wi­dło­wa bu­do­wa ana­to­micz­na ma­ci­cy (np. ma­ci­ca czę­ścio­wo prze­gro­dzo­na, ma­ci­ca dwurożna),
  • kon­se­kwen­cje in­ge­ren­cji w śro­do­wi­sko ma­ci­cy, ta­kie jak ope­ra­cje, wcze­śniej­sze po­ro­dy, za­bieg ły­żecz­ko­wa­nia (po­wo­du­ją­ce np. zro­sty wewnątrzmaciczne),
  • in­fek­cje i sta­ny za­pal­ne w ob­rę­bie macicy,
  • cho­ro­by prze­wle­kłe (ta­kie jak cu­krzy­ca czy za­bu­rze­nia czyn­no­ści tarczycy),
  • cho­ro­by autoimmunologiczne,
  • dłu­go­trwa­ły stres,
  • uży­wa­nie sub­stan­cji psychoaktywnych,
  • uży­wa­nie le­ków bez kon­sul­ta­cji z lekarzem

…i wie­le in­nych. War­to też wspo­mnieć, że na wie­le przy­czyn po­ro­nień, któ­re wy­ni­ka­ją z fi­zjo­lo­gii cią­ży, ko­bie­ty nie ma­ją żad­ne­go wpły­wu (np. nie­pra­wi­dło­wy roz­wój ło­ży­ska, błon pło­do­wych czy przy­czy­ny immunologiczne).

Stra­ty wcze­snych ciąż są wpi­sa­ne w na­szą pro­kre­ację i nie jest moż­li­we wy­eli­mi­no­wa­nie wszyst­kich czyn­ni­ków mo­gą­cych sta­no­wić przy­czy­nę po­ro­nie­nia. Fak­tem jest też to, że na­tu­ral­ne po­ro­nie­nia są spo­so­bem na­tu­ry na eli­mi­na­cję błę­dów, któ­re skut­ko­wa­ły­by np. po­waż­ny­mi cho­ro­ba­mi – w koń­cu prze­trwa­ją naj­sil­niej­sze osob­ni­ki. Ty­le mó­wią bio­lo­dzy. Oczy­wi­ście, to ma­ło po­cie­sza­ją­ce dla wszyst­kich ro­dzi­ców, któ­rzy stra­ci­li swo­je uko­cha­ne, czę­sto dłu­go wy­cze­ki­wa­ne dziec­ko. Ra­cjo­na­li­za­cja, że „tak po pro­stu jest” oka­zu­je się ma­ło przy­dat­na, kie­dy sa­me­mu trze­ba się zmie­rzyć z tak trud­ną sytuacją…

Ob­ja­wy poronienia

Swe­go ro­dza­ju pro­fi­lak­ty­ką po­ro­nień mo­że być wie­dza. Je­śli ko­bie­ta ma świa­do­mość, co po­win­no ją za­nie­po­ko­ić i skło­nić do kon­sul­ta­cji me­dycz­nej, jest szan­sa, że dziec­ko uda się uratować.

Po­ro­nie­nie za­gra­ża­ją­ce (to stan, kie­dy cią­ża wciąż trwa, ale ry­zy­ko utra­ty jest wy­so­kie) mo­że się ob­ja­wiać nie­ja­sny­mi do­le­gli­wo­ścia­mi bó­lo­wy­mi w pod­brzu­szu (ewen­tu­al­nie tak­że w od­cin­ku krzy­żo­wym krę­go­słu­pa), pla­mie­niem tre­ścią krwi­stą, krwa­wie­niem, od­czu­wa­niem sil­nych emo­cji. Le­karz, do któ­re­go zgło­si się pa­cjent­ka, oce­ni sy­tu­ację i nie­kie­dy mo­że jesz­cze wdro­żyć po­stę­po­wa­nie wspie­ra­ją­ce cią­żę. Je­śli na­to­miast wspo­mnia­ne ob­ja­wy się utrzy­ma­ją oraz do­dat­ko­wo po­ja­wi się czyn­ność skur­czo­na ma­ci­cy lub/i roz­wie­ra­nie się szyj­ki, to ro­ko­wa­nia są już nie najlepsze.

Oczy­wi­ście, ko­bie­ta sa­ma mo­że prze­czu­wać, że coś jest nie tak, ale każ­dą wąt­pli­wość na­le­ży skon­sul­to­wać z le­ka­rzem. Trud­ne jest sa­mo­dziel­ne i ze stu­pro­cen­to­wą pew­no­ścią stwier­dze­nie, że do­szło do po­ro­nie­nia – mu­szą to po­twier­dzić ba­da­nia. War­to do­dać, że rów­nie waż­ne jest pra­wi­dło­we po­stę­po­wa­nie po po­ro­nie­niu – le­karz do­sto­so­wu­je je do hi­sto­rii kon­kret­nej kobiety.

*

Na ko­niec jesz­cze krót­ka re­flek­sja. Sfor­mu­ło­wa­nia „ko­bie­ta po­ro­ni­ła” lub „po­ro­ni­łam” wy­da­ją mi się dość nie­szczę­śli­we. Od­bie­ram je ja­ko prze­rzu­ca­nie od­po­wie­dzial­no­ści za tę trud­ną sy­tu­ację na ko­bie­tę („ona po­ro­ni­ła”) lub czu­ję w nich nad­mier­ne obar­cza­nie się wi­ną przez sa­mą ko­bie­tę („ja po­ro­ni­łam”). Tym­cza­sem po­za obiek­tyw­ny­mi i ra­żą­cy­mi za­nie­dba­nia­mi cię­żar­nych (jak się­ga­nie po używ­ki, krań­co­we za­nie­dba­nie swo­je­go or­ga­ni­zmu itp.), na­praw­dę w nie­wie­lu sy­tu­acjach mo­że­my po­wie­dzieć, że to dzia­ła­nia mat­ki wprost przy­czy­ni­ły się do śmier­ci nie­na­ro­dzo­ne­go dziec­ka. Z te­go po­wo­du o wie­le bliż­sze jest mi sfor­mu­ło­wa­nie „stra­ci­łam dziec­ko” czy „stra­ci­li­śmy dziec­ko”, po­ka­zu­ją­ce, że po­ro­nie­nie to cier­pie­nie. I to nie tyl­ko mo­jej, ale ca­łej rodziny.

 

Mał­go­rza­ta Bechler

Udostępnij
Tweetnij
Wydrukuj