Tylko życie ma przyszłość!
dr inż. Antoni Zięba

Ginekolodzy pytają Ministerstwo Zdrowia: Gdzie jest granica?

Fotel ginekologiczny
Fotel ginekologiczny. fot.: [rusak]©123RF.COM

Pol­skie To­wa­rzy­stwo Gi­ne­ko­lo­gów i Po­łoż­ni­ków (PTGiP) zwró­ci­ło się do mi­ni­ster zdro­wia Iza­be­li Lesz­czy­ny o pil­ne do­pre­cy­zo­wa­nie prze­pi­sów do­ty­czą­cych tzw. abor­cji. Im­pul­sem do dzia­ła­nia sta­ła się dra­ma­tycz­na spra­wa z mar­ca, kie­dy w jed­nym z dol­no­ślą­skich szpi­ta­li uśmier­co­no dziec­ko w 36. ty­go­dniu ciąży.

Przy­po­mnij­my: po wy­ro­ku Try­bu­na­łu Kon­sty­tu­cyj­ne­go z paź­dzier­ni­ka 2020 ro­ku, usu­nię­to z usta­wy prze­słan­kę do­ty­czą­cą cięż­kich wad dziec­ka. Zo­sta­ły je­dy­nie dwie moż­li­wo­ści le­gal­ne­go za­koń­cze­nia cią­ży: za­gro­że­nie ży­cia lub zdro­wia ko­bie­ty oraz cią­ża bę­dą­ca wy­ni­kiem czy­nu zabronionego.

Jed­nak – jak zwra­ca­ją uwa­gę le­ka­rze – o ile w tym dru­gim przy­pad­ku obo­wią­zu­je wy­raź­ny li­mit 12. ty­go­dnia, o ty­le w przy­pad­ku za­gro­że­nia ży­cia lub zdro­wia mat­ki, usta­wo­daw­ca nie prze­wi­dział żad­nej gra­ni­cy cza­so­wej. To stwa­rza prze­strzeń do dra­ma­tycz­nych nadużyć.

Po 24. ty­go­dniu to już po­ród – nie aborcja

Za­rząd PTGiP przy­po­mi­na, że za­rów­no z me­dycz­ne­go, jak i praw­ne­go punk­tu wi­dze­nia, po 24. ty­go­dniu cią­ży nie mó­wi­my już o abor­cji, ale o po­ro­dzie – na­wet je­śli przedwczesnym.

„Sło­wo „abor­cja” po­cho­dzi z ła­ci­ny – „abor­tus” ozna­cza po­ro­nie­nie. Do 23. ty­go­dnia mó­wi­my o po­ro­nie­niu. Po 24. ty­go­dniu ma­my do czy­nie­nia z po­ro­dem” – tłu­ma­czy prof. Piotr Sieroszewski.

Prof. Piotr Sie­ro­szew­ski zwra­ca uwa­gę, że gra­ni­ca mię­dzy tzw. abor­cją a po­ro­dem nie jest umow­na – wy­ni­ka z bio­lo­gii i me­dy­cy­ny. Do 23. ty­go­dnia cią­ży dziec­ko naj­czę­ściej nie jest w sta­nie prze­żyć po­za ło­nem mat­ki i wów­czas za­bieg prze­rwa­nia cią­ży okre­śla­ny by­wa ja­ko „abor­cja”. Jed­nak po 24. ty­go­dniu – czy­li w mo­men­cie, gdy płód osią­ga zdol­ność do sa­mo­dziel­ne­go ży­cia – każ­de za­koń­cze­nie cią­ży po­win­no być trak­to­wa­ne jak po­ród. Mó­wie­nie o „abor­cji” w 36. ty­go­dniu cią­ży to za­tem nad­uży­cie. W rze­czy­wi­sto­ści ma­my do czy­nie­nia z sy­tu­acją, w któ­rej dziec­ko mo­gło­by się uro­dzić i żyć – a je­go świa­do­me uśmier­ce­nie nie mie­ści się już w gra­ni­cach me­dycz­ne­go sen­su sło­wa „abor­cja”. To dra­ma­tycz­ne prze­kro­cze­nie gra­ni­cy mię­dzy me­dy­cy­ną a etyką.

To dziec­ko mia­ło szan­sę na życie

To wła­śnie prof. Sie­ro­szew­ski, kie­row­nik Kli­ni­ki Pa­to­lo­gii Cią­ży Uni­wer­sy­te­tu Me­dycz­ne­go w Ło­dzi, kon­sul­to­wał ko­bie­tę w cią­ży z nie­na­ro­dzo­nym dziec­kiem cier­pią­cym na wro­dzo­ną łam­li­wość ko­ści. Pod­kre­śla, że dziec­ko by­ło w do­brym sta­nie i mo­gło żyć.

„To był 36. ty­dzień cią­ży. Dziec­ko wa­ży­ło pra­wie 2 ki­lo­gra­my. Bar­dzo wie­le dzie­ci z łam­li­wo­ścią ko­ści funk­cjo­nu­je do­brze, roz­wi­ja­ją się in­te­lek­tu­al­nie nor­mal­nie. Pol­skie pra­wo wprost za­bra­nia za­bi­cia ta­kie­go dziec­ka” – za­zna­czył pro­fe­sor w roz­mo­wie z PAP.

Ko­bie­ta nie wy­ra­zi­ła zgo­dy na ce­sar­skie cię­cie i wy­pi­sa­ła się ze szpi­ta­la. Tra­fi­ła do in­nej pla­ców­ki w Ole­śni­cy, gdzie – jak wy­ni­ka z do­nie­sień – do­ko­na­no abor­cji po­przez in­duk­cję asy­sto­lii, po­le­ga­ją­cą na wstrzyk­nię­ciu chlor­ku po­ta­su bez­po­śred­nio do ser­ca dziec­ka. To pro­ce­du­ra zna­na z przy­pad­ków eu­ta­na­zji nie­na­ro­dzo­nych dzieci.

Abor­cja czy eu­ta­na­zja? Py­ta­nia o gra­ni­cę mo­ral­ną i prawną

Dziec­ko zo­sta­ło uśmier­co­ne przez dr Gi­ze­la Ja­giel­ska. Twier­dzi, że dzia­ła­ła zgod­nie z mię­dzy­na­ro­do­wy­mi wy­tycz­ny­mi WHO i FIGO. Jed­nak na­wet ona przy­zna­je, że w pol­skim pra­wie bra­ku­je de­fi­ni­cji aborcji.

Tym­cza­sem art. 152 § 3 ko­dek­su kar­ne­go mó­wi wy­raź­nie: „kto prze­ry­wa cią­żę, gdy dziec­ko po­czę­te osią­gnę­ło zdol­ność do sa­mo­dziel­ne­go ży­cia po­za or­ga­ni­zmem mat­ki, pod­le­ga ka­rze od 6 mie­się­cy do 8 lat wię­zie­nia”. Czy dziec­ko w 36. ty­go­dniu nie mia­ło ta­kiej zdolności?

Spra­wą zaj­mu­je się prokuratura

Pro­ku­ra­tu­ra Re­jo­no­wa w Ole­śni­cy wsz­czę­ła śledz­two. Choć dr Ja­giel­ska nie zo­sta­ła jesz­cze we­zwa­na, spra­wa bu­dzi ogrom­ne emo­cje i py­ta­nia o od­po­wie­dzial­ność – za­rów­no mo­ral­ną, jak i karną.

Otwar­ta furt­ka pro­wa­dzi do nadużyć

W efek­cie po­wsta­ła praw­na lu­ka – swo­ista „furt­ka”, któ­ra po­zwa­la na in­ter­pre­to­wa­nie po­ję­cia za­gro­że­nia zdro­wia ko­bie­ty w spo­sób bar­dzo sze­ro­ki, czę­sto ogra­ni­cza­ją­cy się je­dy­nie do opi­nii psy­chia­try. Sta­je się co­raz bar­dziej oczy­wi­ste, że furt­ka ta by­wa wy­ko­rzy­sty­wa­na do ob­cho­dze­nia obo­wią­zu­ją­cych za­sad ochro­ny ży­cia człowieka.

To wła­śnie tę „dziu­rę w pra­wie” mi­ni­ster Lesz­czy­na na­zwa­ła dra­ma­tycz­ną – jed­nak brak zde­cy­do­wa­nych dzia­łań w ce­lu jej za­mknię­cia po­zo­sta­wia po­le do nie­bez­piecz­nych pre­ce­den­sów, w któ­rych ży­cie dziec­ka mo­że być za­gro­żo­ne je­dy­nie na pod­sta­wie su­biek­tyw­nej oce­ny psy­chicz­ne­go sa­mo­po­czu­cia matki.

Pra­wo mu­si chro­nić ży­cie od po­czę­cia – bez wy­jąt­ków i niedomówień

Obec­na sy­tu­acja praw­na, peł­na luk i nie­ja­sno­ści, wy­ma­ga na­tych­mia­sto­wej re­ak­cji usta­wo­daw­cy. Po­trzeb­na jest jed­no­znacz­na de­fi­ni­cja abor­cji oraz ja­sne prze­pi­sy, któ­re nie tyl­ko okre­ślą gra­ni­ce praw­ne, ale przede wszyst­kim bę­dą bez­wa­run­ko­wo chro­nić każ­de ludz­kie ży­cie – od poczęcia.

Nie mo­że być zgo­dy na nad­uży­wa­nie prze­słan­ki „zdro­wia psy­chicz­ne­go”, któ­ra dziś czę­sto sta­je się furt­ką do omi­ja­nia pra­wa i de­cy­zji o uśmier­ce­niu dziec­ka. Po­trzeb­ne są obiek­tyw­ne, ści­śle okre­ślo­ne kry­te­ria me­dycz­ne oraz nad­zór nad ich sto­so­wa­niem, by pra­wo nie by­ło in­stru­men­tem śmier­ci, ale życia.

Do­pie­ro wte­dy pań­stwo na­praw­dę sta­nie po stro­nie naj­bar­dziej bez­bron­nych. Do­pie­ro wte­dy pra­wo sta­nie się na­rzę­dziem spra­wie­dli­wo­ści, a nie dra­ma­tycz­nych wy­jąt­ków. Ży­cie ludz­kie nie pod­le­ga ne­go­cja­cjom – a czas, by o nie za­wal­czyć, jest wła­śnie teraz.

 

jb
źró­dło: PAP

Udostępnij
Tweetnij
Wydrukuj