Tylko życie ma przyszłość!

dr inż. Antoni Zięba

Szukaj
Close this search box.

Eugeniczny przewrót

Noworodek. Fot.: pl.123rf.com

Za kil­ka dni mi­nie rok od wy­da­nia na­szej książ­ki „Ży­cie. Bez wy­jąt­ków”, któ­ra by­ła ape­lem do pre­zy­den­ta An­drze­ja Du­dy o wy­co­fa­nie fa­tal­ne­go pro­jek­tu usta­wy, ze­zwa­la­ją­cej na za­bi­ja­nie cięż­ko cho­rych dzie­ci nie­na­ro­dzo­nych. Nie­ste­ty, nasz apel jest na­dal aktualny.

Od po­nad ro­ku w po­li­tycz­nej za­mra­żar­ce le­ży pro­jekt pre­zy­den­ta Du­dy, któ­ry pro­po­nu­je za­bi­ja­nie nie­na­ro­dzo­nych dzie­ci z po­dej­rze­niem tzw. wad le­tal­nych. Ja­ka jest ge­ne­za je­go po­wsta­nia? Oczy­wi­ście, to orze­cze­nie TK z 22.10. ub.r., kie­dy to sę­dzio­wie orze­kli, że tzw. prze­słan­ka eu­ge­nicz­na jest nie­zgod­na z Kon­sty­tu­cją RP, czy­li że nie wol­no za­bi­jać dzie­ci w ło­nie mat­ki tyl­ko dla­te­go, że po­dej­rze­wa­my, iż są cięż­ko upo­śle­dzo­ne. Na uli­cach ma­my czar­ne pro­te­sty, o Pol­sce mó­wi ca­ły świat. Ale An­drzej Du­da, pre­zy­dent wszyst­kich Po­la­ków, mil­czy. Aż na­gle, zu­peł­nie nie­spo­dzie­wa­nie dla je­go wy­bor­ców, 30 paź­dzier­ni­ka skła­da w Sej­mie pro­jekt zmian w Usta­wie o pla­no­wa­niu ro­dzi­ny, ochro­nie pło­du ludz­kie­go i wa­run­kach do­pusz­czal­no­ści prze­ry­wa­nia cią­ży z 1993 r. Je­go po­my­słem na uspo­ko­je­nie sy­tu­acji spo­łecz­nej jest eu­ge­nicz­ny prze­wrót, czy­li ze­zwo­le­nie na za­bi­ja­nie w ło­nach ma­tek dzie­ci z po­dej­rze­niem wad le­tal­nych. Czte­ry dni póź­niej, czy­li 3 li­sto­pa­da pro­jekt jest skie­ro­wa­ny do czy­ta­nia w ko­mi­sjach, a 7 grud­nia wpły­wa opi­nia ze­wnętrz­na za­mó­wio­na przez Ko­mi­sję Usta­wo­daw­czą. Au­tor­ka opi­nii pi­sze, że pro­jekt Du­dy „na­le­ży oce­nić jed­no­znacz­nie ne­ga­tyw­nie. Jest on nie­zgod­ny z kon­sty­tu­cyj­ny­mi i mię­dzy­na­ro­do­wy­mi stan­dar­da­mi ochro­ny praw czło­wie­ka” – przy czym au­tor­ce cho­dzi nie o pra­wa dziec­ka, ale o pra­wo ko­bie­ty do… wol­ne­go wy­bo­ru. Cze­go jed­nak moż­na by­ło się spo­dzie­wać, sko­ro na­pi­sa­nie opi­nii zle­co­no praw­nicz­ce – to na­praw­dę cie­ka­we – pro­abor­cyj­nej Fe­de­ra­cji na Rzecz Ko­biet i Pla­no­wa­nia Ro­dzi­ny? Tym spo­so­bem pro­jekt pra­wie umie­ra śmier­cią na­tu­ral­ną. Pra­wie, bo pra­wo nie wy­zna­cza ter­mi­nu je­go pro­ce­do­wa­nia. Zresz­tą nie in­te­re­su­je się nim ani Du­da, ani je­go kan­ce­la­ria. Raz na ja­kiś czas za­py­ta o nie­go któ­ryś dzien­ni­karz i ty­le. Na­wet po­li­ty­cy PiS‑u mó­wią, że to by­ła „ak­cja re­kla­mo­wa”. Po­nie­waż ru­chy gra­czy na sce­nie po­li­tycz­nej by­wa­ją nie­prze­wi­dy­wal­ne, te­ma­tu lek­ce­wa­żyć nie można.

Co mo­że się wy­da­rzyć, je­śli PiS wy­cią­gnie ten sza­lo­ny po­mysł z ka­pe­lu­sza, a ra­czej z ko­mi­syj­nej, po­li­tycz­nej za­mra­żar­ki. To pro­ste – w za­sa­dzie zo­sta­nie przy­wró­co­ne pra­wo sprzed orze­cze­nia Try­bu­na­łu. Pre­zy­dent mó­wi je­dy­nie o wa­dach le­tal­nych, czy­li tych, któ­re krót­ko po na­ro­dzi­nach pro­wa­dzą do śmier­ci? Za­tem kto miał­by przy­go­to­wać li­stę wad bę­dą­cych wska­za­niem do abor­cji we­dle te­go pro­jek­tu? Prze­cież kie­dy w 1993 r. wpro­wa­dzo­no tzw. kom­pro­mis abor­cyj­ny, nie moż­na by­ło abor­to­wać dziec­ka po­dej­rze­wa­ne­go o ze­spół Do­wna, a kil­ka lat póź­niej już tak, bo „ka­ta­log” wad ska­zu­ją­cych na śmierć stop­nio­wo się rozszerzał.

Po dru­gie, pre­zy­dent po­stu­lu­je abor­cję dla dzie­ci PODEJRZEWANYCH o cho­ro­by, któ­re „pro­wa­dzą nie­chyb­nie i bez­po­śred­nio do śmier­ci dziec­ka”? Co ozna­cza „nie­chyb­nie i bez­po­śred­nio”? In­ny­mi sło­wy – jak dłu­go dziec­ko bę­dzie mu­sia­ło prze­żyć po po­ro­dzie, aby nie zo­sta­ło ska­za­ne na śmierć? Ty­dzień, mie­siąc, rok…?

Po trze­cie, kto weź­mie praw­ną i mo­ral­ną od­po­wie­dzial­ność za po­mył­ki w dia­gno­sty­ce, kie­dy abor­tu­je się dziec­ko po­dej­rza­ne o cho­ro­bę, a w rze­czy­wi­sto­ści by­ło ono zdro­we? Wszy­scy wie­my, że ta­kie hi­sto­rie się zdarzają.

Wresz­cie od któ­re­go mo­men­tu mia­ło­by zo­stać przy­zna­ne bez­wa­run­ko­we pra­wo do ży­cia dla wszyst­kich dzie­ci, tak­że tych cho­rych, je­śli kry­te­rium tym nie mia­ło­by być po­czę­cie? Prze­cież na tak po­sta­wio­ne py­ta­nie nie ma od­po­wie­dzi, a roz­wa­ża­nia, któ­re pro­po­nu­je pre­zy­dent za­wsze koń­czą się w ten sam spo­sób: se­gre­ga­cją lu­dzi na chcia­nych i nie­chcia­nych, przy­dat­nych i bez­u­ży­tecz­nych. Eu­ge­ni­ka nie ma koń­ca, cóż mo­gło­by ją za­trzy­mać, sko­ro co­raz czę­ściej pod­no­szo­ne są po­stu­la­ty abor­cji po­st­na­tal­nej, sko­ro co­raz czę­ściej go­dzi­my się na eu­ta­na­zję tak­że dzieci?

Kie­dy ro­dzi­ce do­wia­du­ją się o cho­ro­bie dziec­ka i są na­chal­nie na­ga­by­wa­ni do abor­cji, trud­no nie zgo­dzić się z ich od­czu­ciem, że dla nie­któ­rych le­ka­rzy (i po­li­ty­ków) pierw­szym ce­lem ba­dań pre­na­tal­nych nie jest po­moc ma­łe­mu pa­cjen­to­wi, ale se­lek­cja nie­na­ro­dzo­nych. Ci ro­dzi­ce nie chcą usły­szeć: „To tyl­ko płód, zle­pek ko­mó­rek, mo­że­cie go le­gal­nie za­bić”. Wprost prze­ciw­nie, pra­gną, by w ich dziec­ku zo­ba­czyć dziec­ko. Dziec­ko, któ­re od po­cząt­ku roz­wi­ja się we wła­ści­wym so­bie tem­pie, któ­re­mu bi­je ser­ce, któ­re ma wo­lę ży­cia. Któ­re za­słu­gu­je, by po­trak­to­wać je z naj­więk­szą de­li­kat­no­ścią. Wie­my, oczy­wi­ście, że nie każ­de do­cze­ka po­ro­du, a ży­cie in­ne­go zga­śnie krót­ko po nim. Wte­dy tym bar­dziej na­le­ży oto­czyć ma­mę kom­plek­so­wą opie­ką, ofe­ru­jąc jej wspar­cie spe­cja­li­stów, któ­rzy z naj­więk­szą czu­ło­ścią za­opie­ku­ją się oby­dwoj­giem pa­cjen­tów. Tro­skli­wej opie­ki wy­ma­ga tak­że oj­ciec dziec­ka i ży­ją­ce ro­dzeń­stwo. Re­al­nym wspar­ciem jest wów­czas to­wa­rzy­sze­nie ro­dzi­nie aż do odej­ścia cho­re­go dziec­ka, by mo­gła po­ko­chać je ta­kim, ja­kim jest, a po­tem prze­żyć ża­ło­bę. Kie­dyś ko­bie­tom w trud­nej cią­ży moż­na by­ło „za­pro­po­no­wać” je­dy­nie abor­cję. Ale te cza­sy już daw­no minęły.

Pa­nie pre­zy­den­cie, mo­że na Świę­ta Bo­że­go Na­ro­dze­nia zro­bi pan pre­zent pol­skim dzie­ciom i wy­co­fa z pro­ce­do­wa­nia ten fa­tal­ny pro­jekt? Odwagi.

 

MG‑N

Udostępnij
Tweetnij
Wydrukuj