Dwa lata temu, 22 października wygrało życie. Trybunał Konstytucyjny przypomniał, że polska Konstytucja nie pozwala na zabijanie nienarodzonych dzieci podejrzewanych o chorobę czy niepełnosprawność.
Ciesząc się z lepszego prawa, upominamy się jednak o lepsze warunki życia dla chorych i niepełnosprawnych dzieci. Tym bardziej, że o konieczności zmian przypominał w orzeczeniu sam Trybunał Konstytucyjny. Diagnoza nieuleczalnej choroby dziecka to zawsze trudne doświadczenie dla całej rodziny. Towarzyszy temu uczucie bezradności i niepokoju. Polskie Stowarzyszenie Obrońców Życia Człowieka od lat udziela wsparcia rodzicom chorych dzieci.
Towarzysząc im na co dzień, widzimy jednak, że w polskich realiach trudna diagnoza to dla wielu z nich dopiero początek życiowego dramatu. Konieczność opieki, leczenia i rehabilitacji dziecka, z dnia na dzień, często spycha rodziców na margines życia zawodowego, towarzyskiego, a przede wszystkim – wielu z nich pogrąża w ubóstwie ekonomicznym.
22 października mijają dwa lata, kiedy Trybunał Konstytucyjny orzekł, że aborcja eugeniczna jest niezgodna z polską Konstytucją. W uzasadnieniu orzeczenia Trybunał podkreślił, że ustawodawca nie może przenosić ciężaru związanego z wychowaniem ciężko upośledzonego albo nieuleczalnie chorego dziecka jedynie na jego opiekunów. Zaznaczył, że obowiązek dbania o takie osoby spoczywa także na władzy i całym społeczeństwie. Niestety, wciąż nie doczekaliśmy się odpowiedniej reakcji na to orzeczenie.
System wspierania rodzin w Polsce jest archaiczny. Od jego powstania w 2003 roku nie dokonano w żadnej zasadniczej zmiany. W 2016 r. Ustawa „Za życiem” o wsparciu kobiet w ciąży i rodzin miała naprawić ten błąd. Rządowy program zakładał rozwój kompleksowej usługi opieki wytchnieniowej, asystentury osobistej, centrów opiekuńczo-mieszkalnych i bezpośredniego wsparcia rodzin. Jednak do tej pory rodziny najbardziej chorych dzieci otrzymały głównie jednorazową wypłatę w wysokości 4 tysięcy złotych.
Zarówno rodziny, jak i instytucje zajmujące się ich wsparciem, alarmują, że palącym obecnie problemem jest przepis, który nie pozwala na pracę opiekunom chorych dzieci pobierających świadczenie pielęgnacyjne. Jakakolwiek forma zatrudnienia – również na umowę zlecenie – automatycznie oznacza utratę świadczeń. Dziecko z niepełnosprawnością może liczyć na zasiłek pielęgnacyjny w wysokości 215,84 zł miesięcznie, natomiast jego opiekun jeśli zrezygnuje z pracy może otrzymać świadczenie pielęgnacyjne. Od 1 stycznia bieżącego roku wynosi ono 2 119 zł miesięcznie. To kwota, za którą opiekun ma utrzymać siebie i chore dziecko.
Z raportów organizacji pomocowych wynika, że podczas gdy miesięczne utrzymanie zdrowego dziecka kosztuje ok. 1000 zł, to podstawowa opieka nad dzieckiem chorym wymaga średnio od 4 500 do 5 500 zł. W tej kwocie mieszczą się opłaty za leki, wizyty u specjalistów, zabiegi i rehabilitacje, jak i podstawowe środki higieniczne jak np. podkłady, pieluchy czy opatrunki.
Sytuację komplikuje dodatkowo fakt, że w obliczu zapaści systemu państwowej opieki zdrowotnej szybka diagnostyka, długotrwałe leczenie i rehabilitacja przebiega dziś z konieczności w sektorze prywatnej opieki medycznej. W tym kontekście wysokość zasiłku pielęgnacyjnego, czyli 215,84 zł, musi zawstydzić każdego uczciwego człowieka. Często nie wystarcza on nawet na to, by opłacić choć jedną wizytę u specjalisty w dużym mieście.
Warto podkreślić, że świadczenie pielęgnacyjne przysługuje jedynie rodzicom najciężej chorych dzieci. Rodzic wprawdzie nie musi pobierać świadczenia i zamiast tego iść do pracy, ale wówczas konieczne jest zatrudnienie opiekuna dla dziecka. To zaś sprawia, że pensję w dużej mierze „zjadają” koszty tej zastępczej opieki.
Obecne prawo generuje patologiczną sytuację, w której decyzja o podjęciu pracy rodzi kolejne koszty. Z tego powodu rodziny z chorymi dziećmi zmuszone są do stałej, upokarzającej i niepewnej zależności od internetowych zrzutek, socjalnych stypendiów i apeli w mediach społecznościowych.
Konieczna jest zmiana prawa, która pozwoli opiekunom na podjęcie legalnej pracy i jednoczesne utrzymanie prawa do świadczenia pielęgnacyjnego. Ta prosta zmiana w ustawodawstwie mogłaby wpłynąć na zasadniczą poprawę statusu materialnego i społecznego tych rodzin. Zakazu pracy nie mają emeryci, renciści czy matki na urlopie macierzyńskim. Jedynie opiekunowie pobierający świadczenie pielęgnacyjne nie mogą legalnie pracować. Wielu rodziców z chęcią podjęłoby pracę w wymiarze kilku czy kilkunastu godzin tygodniowo bez strat w opiece nad dziećmi.
W dobie pracy zdalnej i innych niestandardowych form zatrudnienia zakaz pracy nie znajduje żadnego racjonalnego wytłumaczenia. Sprzyja za to zamrożeniu zawodowemu wielu wykształconych ludzi – specjalistów, którzy mogliby swoimi kompetencjami wzbogacić polski rynek pracy i samodzielnie zadbać o lepszy status materialny własnych rodzin.
Orzeczenie Trybunału Konstytucyjnego sprzed dwóch lat to ważne wydarzenie, ale jakby zatrzymaliśmy się w pół drogi. Mamy nadzieję, że rządzący zrobią odważny i potrzebny krok w kierunku pomocy rodzicom wychowującym dzieci z niepełnosprawnościami.
Wtedy będziemy mogli mówić o realnej postawie „Za życiem”.
MN