Tylko życie ma przyszłość!
dr inż. Antoni Zięba

V „Tydzień modlitw o ochronę życia” (2025)

Rodzice z noworodkiem
Rodzice z noworodkiem. Fot.: unsplash.com/kelly sikkema
V „Tydzień modlitw o ochronę życia”! (2025)

Do­łącz do mo­dli­twy za ży­cie. Za­pisz się by otrzy­my­wać in­for­ma­cje o przy­go­to­wa­niach i jak włą­czyć się w pro­mo­cję Ty­go­dnia Mo­dlitw o Ochro­nę Życia.

„Pil­nie po­trzeb­na jest wiel­ka mo­dli­twa za ży­cie, prze­ni­ka­ją­ca ca­ły świat”. Sło­wa świę­te­go Ja­na Paw­ła II ak­tu­al­ne są tak­że w dzi­siej­szych czasach.

Gdy roz­po­czy­na­li­śmy I Ty­dzień Mo­dlitw o Ochro­nę Ży­cia, był to czas, gdy po de­cy­zji Try­bu­na­łu Kon­sty­tu­cyj­ne­go, „wy­gra­ło ży­cie”. Po 5 la­tach wi­dać jed­nak, że da­ne do­bro trze­ba chro­nić i o nie nie­ustan­nie za­bie­gać. Nic nie jest da­ne raz na za­wsze. Prze­ciw­ni­cy ży­cia nie usta­ją w ko­lej­nych pró­bach zmia­ny pra­wa na ta­kie, któ­re po­zwa­la­ło­by bez­kar­nie za­bi­jać nie­na­ro­dzo­ne dzie­ci. Co wię­cej, już te­raz ma­jąc do­stęp do wła­dzy, pró­bu­ją na­rzu­cać swo­ją in­ter­pre­ta­cję obo­wią­zu­ją­cych prze­pi­sów, tak, by zmu­sić le­ka­rzy do prze­pro­wa­dza­nia abor­cji w imię za­gro­że­nia zdro­wia psy­chicz­ne­go ko­bie­ty. Ko­lej­ni dy­rek­to­rzy szpi­ta­li sza­nu­ją­cy ży­cie są wy­rzu­ca­ni z pra­cy, a ko­bie­ty za­czy­na­ją cho­dzić po skie­ro­wa­nie na abor­cję do psy­chia­try. Nie moż­na przy­glą­dać się te­mu bez­czyn­nie. Trze­ba sta­nąć po stro­nie praw­dy – życia.

V edy­cja Ty­go­dnia Mo­dlitw o Ochro­nę Ży­cia wpi­su­je się w Ju­bi­le­usz Zwy­czaj­ny Ro­ku 2025. To szcze­gól­ny czas mi­ło­sier­dzia i prze­ba­cze­nia, ma­ją­cy zro­dzić w ser­cach wie­rzą­cych na­dzie­ję, któ­rą Oj­ciec Świę­ty Fran­ci­szek uczy­nił cen­tral­ną ka­te­go­rią teo­lo­gicz­ną Ro­ku Świę­te­go. Już na sa­mym po­cząt­ku bul­li Spes non con­fun­dit, ogła­sza­ją­cej Ju­bi­le­usz, pa­pież wska­zał na ści­sły zwią­zek na­dziei z od­po­wie­dzial­nym ro­dzi­ciel­stwem. Za jed­ną z naj­po­waż­niej­szych kon­se­kwen­cji kry­zy­su na­dziei mło­de­go po­ko­le­nia uznał „utra­tę pra­gnie­nia prze­ka­zy­wa­nia życia”.

W V edy­cji Ty­go­dnia Mo­dlitw do ani­mo­wa­nia wspól­nej mo­dli­twy za­pro­si­li­śmy ru­chy, wspól­no­ty i sto­wa­rzy­sze­nia, któ­rym bli­ski jest cha­ry­zmat ochro­ny ży­cia: Wy­dział Dusz­pa­ster­stwa Ro­dzin Ku­rii Me­tro­po­li­tal­nej w Kra­ko­wie, Ry­ce­rzy Ko­lum­ba, Ry­cer­stwo Nie­po­ka­la­nej, Wo­jow­ni­ków Ma­ryi, Dia­ko­nię Ży­cia Ru­chu Świa­tło-Ży­cie, Ka­to­lic­kie Sto­wa­rzy­sze­nie Pie­lę­gnia­rek i Po­łoż­nych Pol­skich. Na­szej mo­dli­twie to­wa­rzy­szy wsta­wien­nic­two pol­skich świę­tych i Sług Bo­żych, od­zna­cza­ją­cych się cha­ry­zma­tycz­ną dzia­łal­no­ścią na rzecz obro­ny ży­cia, któ­rzy pa­tro­nu­ją ko­lej­nym dniom mo­dli­tew­nej szta­fe­ty: św. Jan Pa­weł II, bł. ks. Je­rzy Po­pie­łusz­ko, św. o. Mak­sy­mi­lian Ma­ria Kol­be, bł. kard. Ste­fan Wy­szyń­ski, bł. ro­dzi­na Wik­to­rii i Jó­ze­fa Ulmów, bł. Han­na Chrza­now­ska i Słu­żeb­ni­ca Bo­ża Sta­ni­sła­wa Lesz­czyń­ska. Sze­reg osób in­dy­wi­du­al­nych i wspól­not pa­sto­ral­nych wło­ży­ło zna­czą­cy trud w roz­pro­pa­go­wa­nie idei i ma­te­ria­łów for­ma­cyj­nych Ty­go­dnia Modlitw.

Ser­decz­nie za­pra­sza­my do wzię­cia udzia­łu w V Ty­go­dniu Mo­dlitw o Ochro­nę Ży­cia. Roz­pocz­nie się 19 mar­ca br., w uro­czy­stość Św. Jó­ze­fa i po­trwa do 25 mar­ca br., uro­czy­sto­ści Zwia­sto­wa­nia Pań­skie­go – Dnia Świę­to­ści Ży­cia. W ko­lej­nych dniach bę­dą nam to­wa­rzy­szy­ły roz­wa­ża­nia in­spi­ro­wa­ne dzie­dzic­twem pol­skich świę­tych i bło­go­sła­wio­nych obroń­ców ży­cia czło­wie­ka. Wzo­rem ubie­głych lat bę­dzie­my też czy­tać mo­dli­twę za­czerp­nię­tą z en­cy­kli­ki „Evan­ge­lium vi­tae” i li­ta­nię do Świę­tej Rodziny.

Za­chę­ca­my, aby za­mó­wić bez­płat­ne mo­dli­tew­ni­ki-bro­szu­ry i za­pro­sić do wspól­nej mo­dli­twy człon­ków ro­dzi­ny, przy­ja­ciół, zna­jo­mych ze wspólnot.

Za­mów bez­płat­ne bro­szu­ry
na Ty­dzień Mo­dlitw o Ochro­nę Życia!
 
Za­ma­wiam bez­płat­ne bro­szu­ry o „Ty­go­dniu mo­dlitw o ochro­nę ży­cia”. W przy­pad­ku więk­szej licz­by eg­zem­pla­rzy, pro­si­my o kon­takt te­le­fo­nicz­ny: 12 421–08-43.
V „Tydzień modlitw o ochronę życia”! (2025)

O przy­ję­cie po­sta­wy od­po­wie­dzial­ne­go ro­dzi­ciel­stwa i ugrun­to­wa­nie w mi­ło­ści ob­lu­bień­czej małżonków.

Pa­tron dnia: Świę­ty Jan Pa­weł II

Po­sta­wa od­po­wie­dzial­ne­go ro­dzi­ciel­stwa bez­po­śred­nio zwią­za­na jest z mi­ło­ścią ob­lu­bień­czą mał­żon­ków. Jak czy­ta­my w en­cy­kli­ce Hu­ma­nae vi­tae św. Paw­ła VI mi­łość mał­żon­ków do­ma­ga się od nich, aby po­zna­li na­le­ży­cie swo­je za­da­nia w dzie­dzi­nie od­po­wie­dzial­ne­go ro­dzi­ciel­stwa… Do za­dań od­po­wie­dzial­ne­go ro­dzi­ciel­stwa na­le­ży, aby mał­żon­ko­wie uzna­li swe obo­wiąz­ki wzglę­dem Bo­ga, wo­bec sie­bie sa­mych, ro­dzi­ny i spo­łe­czeń­stwa, przy na­le­ży­tym za­cho­wa­niu po­rząd­ku rze­czy i hie­rar­chii war­to­ści (HV 10).

Mi­łość mał­żon­ków wy­zna­cza więc nie tyl­ko prze­strzeń wza­jem­nych od­nie­sień w sa­mym mał­żeń­stwie, ale wy­kra­cza po­za nie, uka­zu­jąc obo­wiąz­ki i za­da­nia, ja­kie mał­żon­ko­wie ma­ją wo­bec Bo­ga, ro­dzi­ny i ca­łe­go spo­łe­czeń­stwa. Nie­zwy­kle waż­ne w tym wszyst­kim jest od­nie­sie­nie do hie­rar­chii war­to­ści i za­cho­wa­nie po­rząd­ku usta­no­wio­ne­go przez Stwór­cę, dzię­ki cze­mu mi­łość ob­lu­bień­cza, choć ści­śle zwią­za­na jest z re­la­cją sa­mych mał­żon­ków, ni­gdy nie jest je­dy­nie ich pry­wat­ną spra­wą. Po­przez sa­kra­ment mał­żeń­stwa otwie­ra ich na ży­cie sa­me­go Bo­ga, któ­ry jest jej źródłem.

Jed­nym z naj­więk­szych wy­zwań, przed któ­ry­mi sto­ją ro­dzi­ny, jest zro­zu­mie­nie, że dar, ja­kim jest ro­dzi­ciel­stwo, moż­na w peł­ni zro­zu­mieć po­przez od­nie­sie­nie go do dzia­ła­nia Bo­żej opatrz­no­ści. Bóg nie jest prze­szko­dą w dą­że­niu do szczę­ścia i speł­nie­nia, ja­kie po­win­no ce­cho­wać re­la­cje mał­żeń­skie. Wręcz prze­ciw­nie, po­przez dar ja­kim jest ro­zum i wol­na wo­la, za­pra­sza mał­żon­ków do rze­czy­wi­stej współ­pra­cy ze so­bą. Jej wy­ra­zem jest osąd su­mie­nia, po­przez któ­ry mał­żon­ko­wie, bio­rąc pod uwa­gę róż­ne oko­licz­no­ści i uwa­run­ko­wa­nia, de­cy­du­ją się na po­czę­cie dziec­ka, bądź ta­ką de­cy­zję od­kła­da­ją. Choć jest to dro­ga nie­ła­twa i zwią­za­na z licz­ny­mi ofia­ra­mi, wno­si w ży­cie mał­żeń­skie i ro­dzin­ne po­czu­cie sen­su i spełnienie.

Nie moż­na na ro­dzi­ciel­stwo pa­trzeć w ode­rwa­niu od na­dziei. Pro­wa­dzi to, jak przy­po­mniał w kon­tek­ście prze­ży­wa­ne­go ak­tu­al­nie Ro­ku Ju­bi­le­uszo­we­go pa­pież Fran­ci­szek, do „utra­ty pra­gnie­nia prze­ka­zy­wa­nia ży­cia”. Bóg ja­ko daw­ca ży­cia jest jej pierw­szym źró­dłem. Mał­żon­ko­wie uczest­ni­cząc w tej na­dziei sta­ją się dla sie­bie na­wza­jem za­po­wie­dzią cze­goś więk­sze­go, wspa­nial­sze­go, bar­dziej do­sko­na­łe­go. Zna­kiem na­dziei dla mał­żeń­stwa, ro­dzi­ny i spo­łe­czeń­stwa jest wresz­cie każ­de po­czę­te dziec­ko. Za­po­wia­da ono no­wą przy­szłość i jest za­ra­zem jej realizacją.

Z Li­stu do ro­dzin Gra­tis­si­mam sa­ne św. Ja­na Paw­ła II z oka­zji Ro­ku Ro­dzi­ny 1994. 02.02.1994

Do­bro wspól­ne ro­dzi­ny urze­czy­wist­nia się w no­wo na­ro­dzo­nym. Tak jak do­bro wspól­ne mał­żeń­stwa urze­czy­wist­nia się po­przez mi­łość ob­lu­lu­bień­czą, któ­ra go­to­wa jest da­wać i przyj­mo­wać no­we ży­cie — tak do­bro wspól­ne ro­dzi­ny urze­czy­wist­nia się przez tę sa­mą ob­lu­bień­czą mi­łość speł­nio­ną w no­wo na­ro­dzo­nym. W ge­ne­alo­gię oso­by wpi­sa­na jest ge­ne­alo­gia ro­dzi­ny. Upa­mięt­nią to za­pi­sy w księ­gach pa­ra­fial­nych, w księ­dze chrztów, ale akt ten jest już tyl­ko po­chod­ną, jest spo­łecz­ną kon­se­kwen­cją fak­tu, „że się czło­wiek na­ro­dził na świat” (J 16,21).

Ka­rol Jó­zef Woj­ty­ła – uro­dził się w 1920 r. w Wa­do­wi­cach. Wy­świę­co­ny na ka­pła­na w Kra­ko­wie, kon­ty­nu­ował stu­dia teo­lo­gicz­ne w Rzy­mie. Po po­wro­cie do kra­ju peł­nił róż­ne obo­wiąz­ki dusz­pa­ster­skie i aka­de­mic­kie. Mia­no­wa­ny bi­sku­pem po­moc­ni­czym ar­chi­die­ce­zji kra­kow­skiej, w ro­ku 1964 zo­stał jej ar­cy­bi­sku­pem me­tro­po­li­tą. Uczest­ni­czył w pra­cach So­bo­ru Wa­ty­kań­skie­go II. 16 paź­dzier­ni­ka 1978 wy­bra­ny na pa­pie­ża, przy­jął imię Ja­na Paw­ła II. Ja­ko gor­li­wy pa­sterz ota­czał szcze­gól­ną tro­ską, przede wszyst­kim, ro­dzi­ny, mło­dzież i lu­dzi cho­rych. Od­był licz­ne po­dró­że apo­stol­skie do naj­dal­szych za­kąt­ków świa­ta. Szcze­gól­nym owo­cem je­go spu­ści­zny du­cho­wej są, m. in.: bo­ga­te ma­gi­ste­rium, pro­mul­ga­cja Ka­te­chi­zmu Ko­ścio­ła Ka­to­lic­kie­go, Ko­dek­su Pra­wa Ka­no­nicz­ne­go Ko­ścio­ła ła­ciń­skie­go i Ko­ścio­łów wschod­nich. Zmarł w Rzy­mie, 2 kwiet­nia 2005 r., w wi­gi­lię Świę­ta Mi­ło­sier­dzia Bo­że­go (II Nie­dzie­la Wielkanocna).

Mo­dli­twa św. Ja­na Paw­ła II z en­cy­kli­ki Evan­ge­lium vi­tae oraz Li­ta­nia do Świę­tej Ro­dzi­ny (str. 17–18)

O jed­ność i so­li­dar­ność Po­la­ków w spra­wie peł­nej praw­nej ochro­ny ży­cia nie­na­ro­dzo­nych dzieci.

Pa­tron dnia: Bło­go­sła­wio­ny ks. Je­rzy Popiełuszko

Praw­da, wol­ność i so­li­dar­ność sta­no­wią cen­tral­ne war­to­ści w na­ucza­niu spo­łecz­no-re­li­gij­nym ks. Je­rze­go Po­pie­łusz­ki. W je­go oce­nie ma­te­ria spo­łecz­nej so­li­dar­no­ści nie wy­czer­pu­je się w kwe­stiach za­bez­pie­cze­nia spo­łecz­ne­go, po­mo­cy so­cjal­nej, praw pra­cow­ni­czych czy do­stę­pu do ży­cia pu­blicz­ne­go, ale pierw­szo­rzęd­nie speł­nia się w afir­ma­cji rów­no­ści osób w god­no­ści i w pra­wie do ży­cia. Nie mo­że ist­nieć so­li­dar­ność spo­łecz­na, któ­ra nie osią­ga swo­jej mia­ry w nie­zby­wal­nym pra­wie do ży­cia każ­dej oso­by, bez wy­jąt­ku, od po­czę­cia. Nie jest moż­li­we zbu­do­wa­nie spo­łe­czeń­stwa praw­dzi­wie so­li­dar­ne­go, je­że­li gra­ni­ce wol­no­ści jed­nost­ki i po­rzą­dek re­la­cji spo­łecz­nych nie zo­sta­ją okre­ślo­ne przez nie­na­ru­szal­ność god­no­ści oso­by i uzna­nie jej au­to­te­licz­nej wartości.

Ra­dy­kal­nym za­prze­cze­niem tak ro­zu­mia­nej so­li­dar­no­ści spo­łecz­nej jest men­tal­ność abor­cyj­na, bę­dą­ca ide­olo­gią se­lek­cji, wy­klu­cze­nia, unie­waż­nia­nia nor­ma­tyw­no­ści na­tu­ry ludz­kiej i wy­ni­ka­ją­cych z niej praw­no-mo­ral­nych zo­bo­wią­zań spo­łe­czeń­stwa do ochro­ny oso­by w sy­tu­acjach gra­nicz­nych. Ide­olo­gia abor­cyj­na bu­du­je spo­łecz­ne struk­tu­ry zła. Jej pro­ta­go­ni­ści zda­ją się być nie­na­sy­ce­ni w prze­kształ­ca­niu po­rząd­ku spo­łecz­ne­go. Wy­cho­dząc od ab­so­lu­ty­za­cji błęd­nie de­fi­nio­wa­nych praw jed­nost­ki, fi­nal­nie zmie­rza­ją do jej bez­względ­ne­go pod­po­rząd­ko­wa­nia ry­go­rom se­lek­cji eu­ge­nicz­nej. Słu­ży te­mu no­wa ar­chi­tek­tu­ra po­jęć i re­de­fi­ni­cja do­tych­czas uży­wa­nych ka­te­go­rii w dys­kur­sie spo­łecz­nym oraz usta­wo­wa le­ga­li­za­cja rosz­czeń. Gwa­ran­cją osią­gnię­cia spo­łecz­nej uto­pii ma być nie­ogra­ni­czo­ny do­stęp do abor­cji i znie­sie­nie klau­zu­li sumienia.

W kon­se­kwen­cji roz­wią­za­nia le­gi­sla­cyj­ne skru­pu­lat­nie okre­śla­ją wszyst­kie nie­zbęd­ne ogni­wa pro­ce­du­ry abor­cyj­nej: jej do­stęp­ność w pla­ców­kach ochro­ny zdro­wia, udział spe­cja­li­stycz­ne­go per­so­ne­lu, peł­ne fi­nan­so­wa­nie, de­kry­mi­na­li­za­cję. Roz­sze­rza­niu się men­tal­no­ści eu­ge­nicz­nej na no­we ob­sza­ry ży­cia spo­łecz­ne­go to­wa­rzy­szy sys­te­ma­tycz­ne po­zba­wia­nie praw i wol­no­ści ko­lej­nych grup spo­łecz­nych, po­śred­nio lub bez­po­śred­nio uczest­ni­czą­cych w pro­ce­du­rze abor­cyj­nej: oj­ców, le­ka­rzy, po­ło­żo­nych, far­ma­ceu­tów, kie­row­ni­ków pla­có­wek me­dycz­nych. Wol­ność od­bie­ra­na jest tak­że sa­mej ko­bie­cie, któ­ra, od­ma­wia­jąc abor­cji, sta­je się przed­mio­tem na­ci­sku i szan­ta­żu ze stro­ny oto­cze­nia nie­ak­cep­tu­ją­ce­go jej decyzji.

So­jusz prze­ciw­ko ży­ciu jest two­rzy­wem fał­szy­wej so­li­dar­no­ści. Ta­ka so­li­dar­ność wy­zna­cza do­bro­stan sil­niej­szych kła­dąc kres ży­ciu słab­szych. Praw­dę za­stę­pu­je emo­cją i ma­ni­pu­la­cją, wol­ność sło­wa i de­ba­ty pu­blicz­nej po­praw­no­ścią po­li­tycz­ną, dia­log prze­mo­cą i wy­klu­cze­niem. W tych wa­run­kach obroń­ca ży­cia jest świad­kiem praw­dy, au­ten­tycz­nej so­li­dar­no­ści i mi­ło­ści spo­łecz­nej. Mi­mo do­świad­cza­ne­go pięt­na i wy­klu­cze­nia, po­zo­sta­je wol­nym czło­wie­kiem. I choć nie­jed­no­krot­nie od­no­si po­raż­ki, to w mo­men­tach, kie­dy zło wy­da­je się zwy­cię­żać, świa­dec­two obroń­cy ży­cia, je­go wier­ność praw­dzie, jest „po­cząt­kiem po­wszech­ne­go na­wró­ce­nia serc do Ewan­ge­lii”, za­czy­nem jed­no­ści i so­li­dar­no­ści społecznej.

Z ho­mi­lii ks. Je­rze­go Po­pie­łusz­ki wy­gło­szo­nej 31 paź­dzier­ni­ka 1982 r. w ko­ście­le św. Sta­ni­sła­wa Kost­ki w Warszawie:

Aby po­zo­stać czło­wie­kiem wol­nym du­cho­wo, trze­ba żyć w praw­dzie. Ży­cie w praw­dzie to da­wa­nie praw­dzie świa­dec­twa na ze­wnątrz, to przy­zna­wa­nie się do niej i upo­mi­na­nie się o nią w każ­dej sy­tu­acji. Praw­da jest nie­zmien­na. Praw­dy nie da się znisz­czyć ta­ką czy in­ną de­cy­zją, ta­ką czy in­ną usta­wą. Na tym po­le­ga w za­sa­dzie na­sza nie­wo­la, że pod­da­je­my się pa­no­wa­niu kłam­stwa, że go nie de­ma­sku­je­my i nie pro­te­stu­je­my prze­ciw nie­mu na co dzień. Nie pro­te­stu­je­my, mil­czy­my lub uda­je­my, że w nie wie­rzy­my. Ży­je­my wte­dy w za­kła­ma­niu. Od­waż­ne świad­cze­nie praw­dy jest dro­gą pro­wa­dzą­cą bez­po­śred­nio do wol­no­ści. Czło­wiek, któ­ry da­je świa­dec­two praw­dzie, jest czło­wie­kiem wol­nym na­wet w wa­run­kach ze­wnętrz­ne­go znie­wo­le­nia, na­wet w obo­zie czy więzieniu.

Ks. Je­rzy Po­pie­łusz­ko – ur. 14 wrze­śnia 1947 r. w Oko­pach na Pod­la­siu, pre­zbi­ter ar­chi­die­ce­zji war­szaw­skiej, ka­pe­lan war­szaw­skie­go dusz­pa­ster­stwa służ­by zdro­wia i NSZS „So­li­dar­ność”. W ko­ście­le św. Sta­ni­sła­wa Kost­ki w War­sza­wie spra­wo­wał Msze Świę­te w in­ten­cji oj­czy­zny i wy­gła­szał pa­trio­tycz­ne ka­za­nia. Cen­tral­nym za­gad­nie­niem je­go na­ucza­nia i dzia­łal­no­ści spo­łecz­nej by­ły pra­wa czło­wie­ka. Ks. J. Po­pie­łusz­ko był ini­cja­to­rem piel­grzym­ki lu­dzi pra­cy na Ja­sną Gó­rę. Zo­stał bru­tal­nie za­mor­do­wa­ny przez Służ­bę Bez­pie­czeń­stwa PRL w 1984 r. Be­aty­fi­ko­wa­ny ja­ko mę­czen­nik w 2010 r.

Mo­dli­twa św. Ja­na Paw­ła II z en­cy­kli­ki Evan­ge­lium vi­tae oraz Li­ta­nia do Świę­tej Ro­dzi­ny (str. 17–18)

O no­we po­wo­ła­nia do ru­chu obro­ny życia.

Pa­tron dnia: Świę­ty o. Mak­sy­mi­lian Ma­ria Kolbe

Obroń­ca ży­cia do­strze­ga w po­sta­wie św. Mak­sy­mi­lia­na Ma­rii Kol­be­go świa­dec­two przy­wra­ca­nia czło­wie­ko­wi po­czu­cia god­no­ści oso­bo­wej w wa­run­kach to­ta­li­stycz­nej kul­tu­ry śmier­ci, któ­rej szczy­tem tech­no­lo­gicz­nym oka­zał się obóz kon­cen­tra­cyj­ny. Oj­ciec Mak­sy­mi­lian w kon­fron­ta­cji z wszech­ogar­nia­ją­cym złem bu­dził na­dzie­ję, uka­zu­jąc nie­po­wta­rzal­ny sens i war­tość ludz­kie­go ży­cia współ­więź­niom przy­gnie­cio­nym roz­pa­czą, skłon­nym prze­rwać obo­zo­wą ge­hen­nę przez sa­mo­bój­czą śmierć. Oka­zu­jąc ser­decz­ną tro­skę i od­da­jąc ra­cje żyw­no­ścio­we, po­zwa­lał współ­więź­niom do­świad­czyć okru­chów je­dy­nej słusz­nej po­sta­wy, ja­ka jest na­leż­na oso­bie – po­sta­wy mi­ło­ści. Kon­se­kwent­na afir­ma­cja czło­wie­czeń­stwa w każ­dym współ­więź­niu, nie­za­leż­nie od wy­zna­nia i na­ro­do­wo­ści, sta­no­wi­ła ra­dy­kal­ne za­prze­cze­nie men­tal­no­ści eu­ge­nicz­nej, któ­rej w ca­ło­ści słu­ży­ła co­dzien­na rze­czy­wi­stość obo­zo­wa. Wy­pły­wa­ją­ca z Ewan­ge­lii nor­ma per­so­na­li­stycz­na i jej kon­kre­ty­za­cja w przy­ka­za­niu mi­ło­ści, sta­no­wi­ła dla oj­ca Mak­sy­mi­lia­na sku­tecz­ny śro­dek prze­ciw­sta­wie­nia się ar­bi­tral­nej de­cy­zji ko­men­dan­ta obo­zu, ska­zu­ją­ce­go na śmierć gło­do­wą oj­ca rodziny.

Mi­mo od­mien­nych kon­tek­stów hi­sto­rycz­nych, współ­cze­sny obroń­ca ży­cia, na róż­nych płasz­czy­znach dzia­łal­no­ści, re­ali­zu­je po­sta­wę św. Mak­sy­mi­lia­na, po­szu­ku­jąc ade­kwat­nych me­tod po­mo­cy czło­wie­ko­wi i na­de wszyst­ko przy­wra­ca­jąc re­spekt dla je­go god­no­ści na każ­dym eta­pie roz­wo­ju. To­też ro­dzi­com za­gro­żo­nym abor­cją po­ma­ga na no­wo od­czy­tać god­ność ro­dzi­ciel­stwa i bez­wa­run­ko­wość mi­ło­ści do po­czę­te­go dziec­ka, tak­że cho­re­go i z nie­peł­no­spraw­no­ścią; dla dzie­ci za­kwe­stio­no­wa­nych w czło­wie­czeń­stwie wal­czy o nie­zby­wal­ne pra­wo do ży­cia pod ser­cem ma­tek; przed zmiaż­dżo­ny­mi cier­pie­niem od­kry­wa war­tość ży­cia sprze­ci­wia­ją­cą się kul­tu­rze eu­ta­na­tycz­nej; w pra­cow­ni­kach ochro­ny zdro­wia kształ­tu­je etos pra­we­go su­mie­nia; w par­la­men­ta­rzy­stach bu­dzi po­czu­cie wła­snej god­no­ści, nie­po­zwa­la­ją­ce uza­leż­niać od ko­niunk­tu­ry po­li­tycz­nej los nie­na­ro­dzo­nych, bez­bron­nych i nie­ma­ją­cych głosu.

Ka­to­lic­ki obroń­ca ży­cia przy­wra­ca na­dzie­ję i po­czu­cie god­no­ści zwłasz­cza tym, któ­rzy na­zna­cze­ni prze­mo­cą pre­na­tal­ną, utra­ci­li sza­cu­nek do sa­mych sie­bie i zdol­ność prze­ba­cze­nia so­bie wy­rzą­dzo­ne­go zła. Utwier­dza ich w ewan­ge­licz­nym prze­ko­na­niu, że zło – choć jest ich oso­bi­stym do­świad­cze­niem – nie de­fi­niu­je toż­sa­mo­ści czło­wie­ka. Ła­ska Chry­stu­sa jest sil­niej­sza od ludz­kiej sła­bo­ści i wciąż na no­wo od­na­wia w nich po­do­bień­stwo do Bo­ga. W ten spo­sób obroń­ca ży­cia sta­je po­śród po­ra­nio­nych i wąt­pią­cych ja­ko świa­dek Chry­stu­sa Zmar­twych­wsta­łe­go, ucząc po­sta­wy uf­no­ści i za­wie­rze­nia wbrew lo­gi­ce Złe­go, któ­ry pra­gnie za­tra­cić czło­wie­ka w rozpaczy.

Po­zo­sta­jąc głę­bo­ko za­ko­rze­nio­nym w re­aliach wła­snej epo­ki, ka­to­lic­ki obroń­ca ży­cia – w ślad za oj­cem Mak­sy­mi­lia­nem – od­rzu­ca scep­ty­cyzm, ni­hi­lizm i de­ka­den­tyzm, ak­tyw­nie prze­kształ­ca­jąc re­la­cje spo­łecz­ne na zgod­ne z za­my­słem Bo­żym. Jest świad­kiem na­dziei i czło­wie­czeń­stwa w mro­kach cy­wi­li­za­cji śmier­ci, gdyż uka­zu­je pięk­no ludz­kiej pro­kre­acji, pry­mat mi­ło­ści mi­ło­sier­nej, nor­ma­tyw­ną moc praw­dy i nie­na­ru­szal­ną god­ność oso­by. Dzię­ki te­mu świa­dec­twu po­cią­ga za so­bą in­nych, któ­rzy pra­gną pod­jąć dzie­ło obro­ny ży­cia w szta­fe­cie pokoleń.

Świa­dec­two Zyg­mun­ta Gor­so­na, więź­nia obo­zu kon­cen­tra­cyj­ne­go Auschwitz:

Po­cho­dzi­łem z do­bre­go do­mu, gdzie mi­łość by­ła sło­wem-klu­czem. Moi ro­dzi­ce by­li do­brze sy­tu­owa­ni i wy­kształ­ce­ni. Mo­ja ma­ma, któ­ra by­ła ad­wo­ka­tem, dok­to­ran­tem uni­wer­sy­te­tu w Pa­ry­żu, mój oj­ciec i moi dziad­ko­wie, wszy­scy zmar­li: je­dy­nie ja prze­ży­łem. Być dziec­kiem wy­cho­wa­nym w tak cu­dow­nym śro­do­wi­sku i zna­leźć się po­tem nie­spo­dzie­wa­nie cał­ko­wi­cie sam, w wie­ku trzy­na­stu lat, w pie­kle Au­schwitz… Wie­lu z nas, chłop­ców, stra­ci­ło na­dzie­ję, wie­lu chłop­ców w mo­im wie­ku rzu­ca­ło się na dru­ty wy­so­kie­go na­pię­cia. Ja szu­ka­łem za­wsze ko­goś, kto miał­by ja­kiś zwią­zek z mo­imi za­mor­do­wa­ny­mi ro­dzi­ca­mi, ja­kie­goś przy­ja­cie­la mo­je­go oj­ca, ja­kie­goś są­sia­da… To by­ło wte­dy, kie­dy błą­ka­łem się, szu­ka­jąc ko­go­kol­wiek, z kim mógł­bym po­dzie­lić się wspo­mnie­nia­mi, jak Kol­be mnie spo­tkał i roz­ma­wiał ze mną. Był dla mnie jak anioł i jak mat­ka bie­rze swe pi­sklę­ta pod skrzy­dła, tak on mnie wziął w ra­mio­na. Ocie­rał za­wsze mo­je łzy. Od te­go mo­men­tu wie­rzę o wie­le bar­dziej w Bo­ga, po­nie­waż od cza­su, kie­dy zmar­li moi ro­dzi­ce, py­ta­łem sie­bie nieustannie:„Gdzie jest Bóg?”. I stra­ci­łem wia­rę. Kol­be mi ją przy­wró­cił. On wie­dział, że by­łem Ży­dem, lecz to nie sta­no­wi­ło róż­ni­cy. Je­go ser­ce nie czy­ni­ło roz­róż­nie­nia mię­dzy oso­ba­mi i nie mia­ło dla nie­go zna­cze­nia, czy są Ży­da­mi, ka­to­li­ka­mi lub jesz­cze z in­nych re­li­gii: on ko­chał wszyst­kich i da­wał mi­łość, nic in­ne­go jak mi­łość. Na przy­kład roz­da­wał tak du­żą część swo­ich zni­ko­mych por­cji, że dla mnie by­ło cu­dem to, iż po­zo­sta­wał przy ży­ciu… Być ta­kim jak oj­ciec Kol­be, w tym cza­sie i w tym miej­scu, to prze­kra­cza wszyst­ko, co sło­wa mo­gą wy­ra­zić. Je­stem Ży­dem od po­ko­leń, po­nie­waż je­stem sy­nem mat­ki Ży­dów­ki, je­stem wy­zna­nia moj­że­szo­we­go i je­stem dum­ny z te­go. Mi­mo to po­ko­cha­łem bar­dzo moc­no Mak­sy­mi­lia­na Kol­be­go, kie­dy by­łem w Au­schwitz, gdzie on oka­zał się mo­im przy­ja­cie­lem. Ko­cham go tak­że te­raz i bę­dę ko­chał, aż do ostat­nie­go mo­men­tu mo­je­go ży­cia („Na­sza Ar­ka”, 2001, nr 8, s. 17).

O. Mak­sy­mi­lian Ma­ria Kol­be – ur. 8 stycz­nia 1894 r. w Zduń­skiej Wo­li, pre­zbi­ter Za­ko­nu Bra­ci Mniej­szych Kon­wen­tu­al­nych, za­ło­ży­ciel Ry­cer­stwa Nie­po­ka­la­nej, wy­daw­ca pra­sy i twór­ca ośrod­ka wy­daw­ni­cze­go w pol­skim i ja­poń­skim Nie­po­ka­la­no­wie, wię­zień obo­zu kon­cen­tra­cyj­ne­go w Au­schwitz, gdzie zmarł śmier­cią mę­czeń­ską 14 sierp­nia 1941 r. Be­aty­fi­ko­wa­ny w 1971 r., ka­no­ni­zo­wa­ny w 1982 r.

Mo­dli­twa św. Ja­na Paw­ła II z en­cy­kli­ki Evan­ge­lium vi­tae oraz Li­ta­nia do Świę­tej Ro­dzi­ny (str. 17–18)

O po­sta­wę mi­ło­ści obroń­ców ży­cia do pro­ta­go­ni­stów kul­tu­ry śmierci.

Pa­tron dnia: Bło­go­sła­wio­ny kard. Ste­fan Wyszyński

Po­sta­wa kard. Ste­fa­na Wy­szyń­skie­go wo­bec ko­ściel­nych ad­wer­sa­rzy i po­li­tycz­nych opo­nen­tów jest dla obroń­ców ży­cia wzo­rem pro­wa­dze­nia dia­lo­gu z pro­ta­go­ni­sta­mi śro­do­wi­ska abor­cyj­ne­go i eu­ta­na­tycz­ne­go. Pry­mas Ty­siąc­le­cia nie dą­żył w żad­nej ze spraw spo­łecz­nych i ekle­zjal­nych do eska­la­cji kon­flik­tów lub za­war­cia kom­pro­mi­sów na­ru­sza­ją­cych wy­mo­gi praw­dy i spra­wie­dli­wo­ści, ale kie­ro­wał się po­win­no­ścią wy­pra­co­wa­nia słusz­ne­go po­ro­zu­mie­nia, bu­du­ją­ce­go so­li­dar­ność spo­łecz­ną, re­spek­tu­ją­ce­go pra­wa oso­by i kształ­tu­ją­ce­go zdro­we re­la­cje pań­stwo – Ko­ściół. W spra­wach fun­da­men­tal­nych pre­zen­to­wał nie­ugię­te sta­no­wi­sko, wy­zna­cza­jąc nie­prze­kra­czal­ne gra­ni­ce. Rów­no­cze­śnie wy­ma­gał od współ­pra­cow­ni­ków, aby w je­go obec­no­ści nie czy­nio­no nie­sto­sow­nych uwag i ocen osób wal­czą­cych z nim i od­bie­ra­ją­cych mu do­bre imię. Kon­se­kwent­nie do­ma­gał się od swo­je­go oto­cze­nia sza­cun­ku dla dzia­ła­czy par­tyj­nych, ka­pła­nów i świec­kich współ­pra­cu­ją­cych ze Służ­bą Bez­pie­czeń­stwa. Nie po­zwa­lał trak­to­wać ich ja­ko prze­ciw­ni­ków, za ta­kich sam rów­nież ich nie uwa­żał. Chciał w nich wi­dzieć bra­ci, Po­la­ków, bar­dzo czę­sto ochrzczo­nych, ob­da­rzo­nych god­no­ścią dziec­ka Bo­że­go. Pod­da­wał oce­nie dzia­ła­nia, ni­gdy zaś oso­by. Na agre­syw­ny prze­kaz nie od­po­wia­dał przemocą.

Pra­gnąc wcie­lić na­ucza­nie So­bo­ru Wa­ty­kań­skie­go II w co­dzien­ne re­la­cje ekle­zjal­ne i spo­łecz­ne, pry­mas Wy­szyń­ski opra­co­wał pro­gram Spo­łecz­nej Kru­cja­ty Mi­ło­ści. Dzie­sięć za­sad Kru­cja­ty jest spój­ną pro­po­zy­cją pryn­cy­piów eto­su ka­to­lic­kie­go obroń­cy ży­cia. Śro­do­wi­ska pro-li­fe mo­gą przy­jąć za­sa­dy Kru­cja­ty za swój wła­sny de­ka­log, wy­ra­ża­ją­cy nor­mę per­so­na­li­stycz­ną i ewan­ge­licz­ne przy­ka­za­nie mi­ło­ści w pre­cy­zyj­nych i ja­snych wska­za­niach: 1. Sza­nuj każ­de­go czło­wie­ka, bo Chry­stus w nim ży­je. Bądź wraż­li­wy na dru­gie­go czło­wie­ka, two­je­go bra­ta (sio­strę); 2. Myśl do­brze o wszyst­kich – nie myśl źle o ni­kim. Sta­raj się na­wet w naj­gor­szym zna­leźć coś do­bre­go; 3. Mów za­wsze życz­li­wie o dru­gich – nie mów źle o bliź­nich. Na­praw krzyw­dę wy­rzą­dzo­ną sło­wem. Nie czyń roz­dź­wię­ku mię­dzy ludź­mi; 4. Roz­ma­wiaj z każ­dym ję­zy­kiem mi­ło­ści. Nie pod­noś gło­su. Nie prze­kli­naj. Nie rób przy­kro­ści. Nie wy­ci­skaj łez. Uspo­ka­jaj i oka­zuj do­broć; 5. Prze­ba­czaj wszyst­ko wszyst­kim. Nie cho­waj w ser­cu ura­zy. Za­wsze pierw­szy wy­cią­gnij rę­kę do zgo­dy; 6. Dzia­łaj za­wsze na ko­rzyść bliź­nie­go. Czyń do­brze każ­de­mu, jak­byś pra­gnął, aby To­bie tak czy­nio­no. Nie myśl o tym, co To­bie jest kto wi­nien, ale co Ty je­steś wi­nien in­nym; 7. Czyn­nie współ­czuj w cier­pie­niu. Chęt­nie spiesz z po­cie­chą, ra­dą, po­mo­cą, ser­cem; 8. Pra­cuj rze­tel­nie, bo z owo­ców twej pra­cy ko­rzy­sta­ją in­ni, jak Ty ko­rzy­stasz z pra­cy dru­gich; 9. Włącz się w spo­łecz­ną po­moc bliź­nim. Otwórz się ku ubo­gim i cho­rym. Uży­czaj ze swe­go. Sta­raj się do­strzec po­trze­bu­ją­cych wo­kół sie­bie; 10. Módl się za wszyst­kich, na­wet za nieprzyjaciół.

W świe­tle tych za­sad obroń­ca ży­cia nie po­słu­gu­je się dra­stycz­nym prze­ka­zem i ar­gu­men­tem si­ły. Sza­cu­nek dla dru­gie­go, rze­tel­na oce­na etycz­na i me­ry­to­rycz­ny dia­log są je­go si­łą i zna­kiem roz­po­znaw­czym. Po­sta­wa Pry­ma­sa Ty­siąc­le­cia i pro­gram Spo­łecz­nej Kru­cja­ty Mi­ło­ści, sta­no­wią­cy ko­deks etycz­ny ży­cia spo­łecz­ne­go, po­win­ny okre­ślać etos ka­to­lic­kie­go obroń­cy ży­cia we wszyst­kich aspek­tach je­go za­an­ga­żo­wa­nia, szcze­gól­nie zaś w re­la­cjach z ak­ty­wi­sta­mi śro­do­wi­ska abor­cyj­ne­go i dzia­ła­cza­mi pro-li­fe pre­zen­tu­ją­cy­mi od­mien­ne prze­ko­na­nia na te­mat do­pusz­czal­nych me­tod i środ­ków działania.

Z Li­stu pa­ster­skie­go pry­ma­sa Pol­ski kard. Ste­fa­na Wy­szyń­skie­go do Lu­du Bo­że­go ar­chi­die­ce­zji gnieź­nień­skiej i war­szaw­skiej na Wiel­ki Post 1967 r.

Uni­kaj­cie woj­ny słów z oto­cze­niem. Nie płać­cie złym sło­wem za każ­de sło­wo, nie pod­no­ście gło­su na ni­ko­go. Czu­waj­cie nad wa­szy­mi my­śla­mi, uczu­cia­mi i gło­śny­mi osą­da­mi. O ni­kim źle nie my­śl­cie, o ni­kim źle nie mów­cie. Chroń­cie się nie­przy­ja­znych my­śli i po­ryw­czych są­dów. Sta­raj­cie się wie­le wy­ro­zu­mieć i wie­le lu­dziom prze­ba­czyć. „Nie daj­cie się zwy­cię­żyć złu, ale zło do­brem zwy­cię­żaj­cie” (Rz 12,21). Ow­szem, sta­raj­cie się w każ­dym ludz­kim ży­ciu do­pa­trzeć się ja­kie­goś do­bra i umiej­cie to uwy­dat­nić. (…) Na­wet na od­cin­ku sto­sun­ków po­li­tycz­nych, gdzie róż­ni­ce po­glą­dów naj­ła­twiej do­pro­wa­dza­ją do spo­rów i na­mięt­no­ści, za­cho­waj­cie spo­kój, umiar i opa­no­wa­nie. Ma­cie pra­wo i obo­wią­zek wy­po­wia­dać z ca­łą swo­bo­dą swo­je są­dy, oce­ny i kry­ty­ki. Do­pie­ro wte­dy da­wa­li­by­ście do­wód nie­uf­no­ści do tych, co spra­wu­ją wła­dzę, gdy­by­ście lę­kli­wie mil­cze­li. Sko­ro otwar­cie mó­wi­cie, co Was bo­li, wy­peł­nia­cie obo­wią­zek oby­wa­tel­ski. Ale i tu­taj za­cho­wuj­cie chrze­ści­jań­ski umiar i du­cha po­ko­ju, pa­mię­ta­jąc o tym, że ła­twiej jest sta­wiać wy­ma­ga­nia, niż je słusz­nie za­spa­ka­jać. Wszyst­kim, któ­rzy uwa­ża­ją się za wa­szych nie­przy­ja­ciół, za­płać­cie mo­dli­twą i do­brym uczynkiem.

Kard. Ste­fan Wy­szyń­ski – ur. 3 sierp­nia 1901 r. w Zu­ze­li nad Bu­giem. W cza­sie po­wsta­nia war­szaw­skie­go był ka­pe­la­nem zgru­po­wa­nia Ar­mii Kra­jo­wej „Kam­pi­nos”. W la­tach 1946–1948 peł­nił po­słu­gę bi­sku­pa lu­bel­skie­go, a w la­tach 1948–1981 pry­ma­sa Pol­ski, me­tro­po­li­ty war­szaw­skie­go i gnieź­nień­skie­go. Od 1953 r. kar­dy­nał pre­zbi­ter. In­ter­no­wa­ny przez wła­dze PRL w la­tach 1953–1956. Jest au­to­rem Ja­sno­gór­skich Ślu­bów Na­ro­du Pol­skie­go. Opra­co­wał i prze­pro­wa­dził pro­gram Wiel­kiej No­wen­ny przed Ju­bi­le­uszem Ty­siąc­le­cia Chrztu Pol­ski. Za­ini­cjo­wał po­wsta­nie me­mo­ria­łu bi­sku­pów pol­skich do bi­sku­pów nie­miec­kich w spra­wie po­jed­na­nia po II woj­nie świa­to­wej. Był uczest­ni­kiem So­bo­ru Wa­ty­kań­skie­go II. Zmarł 28 ma­ja 1981 r. Zo­stał be­aty­fi­ko­wa­ny 12 wrze­śnia 2021r.

Mo­dli­twa św. Ja­na Paw­ła II z en­cy­kli­ki Evan­ge­lium vi­tae oraz Li­ta­nia do Świę­tej Ro­dzi­ny (str. 17–18)

O głęb­sze od­czy­ta­nie przez obroń­ców ży­cia po­wo­ła­nia do służ­by człowiekowi.

Pa­tron dnia: Bło­go­sła­wie­ni Wik­to­ria i Jó­zef Ulmo­wie wraz z dzieć­mi: Sta­sią, Ba­sią, Wład­kiem, Fran­kiem, An­to­sią, Ma­ry­sią i nie­na­ro­dzo­nym dzieckiem

Sa­ma­ry­ta­nie z Mar­ko­wej uczą obroń­cę ży­cia wy­obraź­ni mi­ło­sier­dzia i szer­sze­go spoj­rze­nia na rze­czy­wi­stość, któ­re po­zwa­la­ją wi­dzieć bliź­nie­go w oso­bach przez in­nych nie­zau­wa­ża­nych lub trak­to­wa­nych ja­ko za­gro­że­nie oraz do­strzec ob­sza­ry za­an­ga­żo­wa­nia i nie­zbęd­nej po­mo­cy, od któ­rej in­ni wo­lą się uchy­lić. Tak uważ­ne spoj­rze­nie i szcze­gól­nie wraż­li­wy zmysł afir­ma­cji kształ­tu­je się w ob­co­wa­niu ze Sło­wem Bo­żym, o ile zo­sta­nie ono przy­ję­te w co­dzien­no­ści w spo­sób rów­nie sys­te­ma­tycz­ny i ab­so­lut­nie nie­zbęd­ny, jak chleb. Sło­wo Bo­że uzdal­nia do więk­szej mi­ło­ści, ta­kiej mi­ło­ści, któ­ra prze­kra­cza gra­ni­ce wła­snej wspól­ny i wy­trą­ca z kom­for­tu, po­czu­cia bez­pie­czeń­stwa, sa­mo­wy­star­czal­no­ści, re­ali­za­cji siebie.

Dzia­łal­ność ru­chów i sto­wa­rzy­szeń obro­ny ży­cia do­ty­czy za­sad­ni­czo kwe­stii bio­etycz­nych, czę­sto obej­mu­jąc prze­strze­nie ży­cia spo­łecz­ne­go z gó­ry prze­wi­dy­wal­ne, nie­ja­ko stan­dar­do­we, w któ­rych się ugrun­to­wu­je i za­sty­ga. W isto­cie służ­ba ży­ciu nie wy­czer­pu­je się w pro­ble­ma­ty­ce abor­cji, za­płod­nie­nia po­za­ustro­jo­we­go, ma­cie­rzyń­stwa za­stęp­cze­go czy eu­ta­na­zji, ale do­się­ga ob­sza­rów ludz­kiej bie­dy ma­te­rial­nej, psy­cho­lo­gicz­nej, edu­ka­cyj­nej, re­la­cyj­nej i du­cho­wej, któ­ra tyl­ko z po­zo­ru wy­da­je się być do­bro­sta­nem. Przy szcze­rej go­to­wo­ści po­mo­cy i au­ten­tycz­nym za­an­ga­żo­wa­niu wie­lu, dzia­łal­ność pro-li­fe nie­rzad­ko zo­sta­je ogra­ni­czo­na do bez­piecz­nych i wy­god­nych ram me­diów spo­łecz­no­ścio­wych, ini­cja­tyw le­gi­sla­cyj­nych, kon­tak­tów z me­dia­mi ma­so­wy­mi, re­la­cji z po­li­ty­ka­mi. Obroń­ca ży­cia na­ra­żo­ny jest wów­czas na po­ku­sy spro­wa­dze­nia służ­by ży­ciu do fejs­bu­ko­we­go pro-li­fe, ko­mu­ni­ka­cji mar­ke­tin­go­wej, kształ­to­wa­nia wi­ze­run­ku, bu­do­wa­nia po­zy­cji spo­łecz­nej, kal­ku­la­cji po­li­tycz­nych, za­tra­ca­jąc tym sa­mym swój pier­wot­ny cel i za­da­nia po­wo­ła­nia cha­ry­zma­tycz­ne­go, któ­re za­kła­da ry­zy­ko spa­la­nia się dla innych.

Tym­cza­sem Sa­ma­ry­ta­nie z Mar­ko­wej wska­zu­ją na ewan­ge­licz­ny etos obroń­cy ży­cia, dla któ­re­go naj­więk­szą war­to­ścią jest ob­li­cze oso­by i bez­po­śred­nia re­la­cja z po­trze­bu­ją­cym. Etos od­kry­wa­ją­cy w dru­gim Chry­stu­sa i gło­szą­cy Ewan­ge­lię Ży­cia przed in­ny­mi ak­tyw­no­ścia­mi. Uzna­ją­cy ła­skę i mo­dli­twę za źró­dło i wa­ru­nek wszel­kiej dzia­łal­no­ści. Do­ma­ga­ją­cy się bez­in­te­re­sow­ne­go da­ru z sie­bie i ofiar­nej dys­po­zy­cyj­no­ści. Wy­klu­cza­ją­cy na­chal­ną pro­mo­cję wła­sne­go „ja” i od­rzu­ca­ją­cy in­stru­men­ta­li­za­cję obro­ny ży­cia dla oso­bi­stych korzyści.

Ro­dzi­na Ulmów zda­je się py­tać, kim są współ­cze­śni „po­bi­ci” i „na wpół umar­li”, i gdzie na­le­ży ich szu­kać (Łk 10, 25‒37). Skła­nia do re­flek­sji, wo­bec ko­go współ­cze­sny obroń­ca ży­cia przy­jął­by po­sta­wę Sa­ma­ry­ta­ni­na, a ko­mu oka­zał­by obo­jęt­ną po­sta­wę ka­pła­na i le­wi­ty. Wy­obraź­nia mi­ło­sier­dzia kształ­tu­je po­sta­wę go­to­wo­ści, dzię­ki któ­rej obroń­ca ży­cia po­wi­nien czuć się we­zwa­ny ja­ko pierw­szy, w ślad za mi­ło­sier­nym Sa­ma­ry­ta­ni­nem, do pój­ścia na no­we, nie­zna­ne do­tąd in­nym dro­gi do Jerycha.

Z ho­mi­lii pre­fek­ta Dy­ka­ste­rii Spraw Ka­no­ni­za­cyj­nych, kard. Mar­cel­lo Se­me­ra­ro, wy­gło­szo­nej pod­czas be­aty­fi­ka­cji ro­dzi­ny Ulmów, 10 wrze­śnia 2023 r.:

Wy­słu­cha­li­śmy słów Je­zu­sa na za­koń­cze­nie przy­po­wie­ści o mi­ło­sier­nym Sa­ma­ry­ta­ni­nie: «Idź, i ty czyń po­dob­nie» (Łk 10, 37). Wia­do­mo, że Jó­zef i Wik­to­ria Ulmo­wie po­świę­ci­li szcze­gól­ną uwa­gę te­mu frag­men­to­wi Ewan­ge­lii św. Łu­ka­sza, pod­kre­śla­jąc na czer­wo­no ty­tuł na ro­dzin­nej Bi­blii i umiesz­cza­jąc przy nim swo­ją ad­no­ta­cję «Tak». (…) No­wi Bło­go­sła­wie­ni uczą nas przede wszyst­kim przyj­mo­wa­nia Sło­wa Bo­że­go i co­dzien­ne­go dą­że­nia do peł­nie­nia wo­li Bo­żej. Ulmo­wie, ja­ko ro­dzi­na słu­cha­li te­go Sło­wa Bo­że­go w nie­dziel­nej li­tur­gii, a na­stęp­nie kon­ty­nu­owa­li je­go me­dy­ta­cję w do­mu, co wi­dać w czy­ta­nej i pod­kre­śla­nej przez nich Bi­blii. Jak już wspo­mnia­łem, bar­dzo zna­czą­ce jest sło­wo «tak» od­ręcz­nie na­pi­sa­ne przy przy­po­wie­ści o mi­ło­sier­nym Sa­ma­ry­ta­ni­nie, a tak­że pod­kre­śle­nie zda­nia, w któ­rym Je­zus wzy­wa do mi­ło­wa­nia na­wet wła­snych nie­przy­ja­ciół (Mt 5, 46). W ten spo­sób wy­słu­cha­ne Sło­wo Pa­na, dzień po dniu kształ­to­wa­ło ich od­waż­ny pro­gram życia.

Wik­to­ria i Jó­zef Ulmo­wie z sied­mior­giem dzie­ci – ka­to­lic­ka ro­dzi­na miesz­ka­ją­ca we wsi Mar­ko­wa na Pod­kar­pa­ciu. Pod­czas II woj­ny świa­to­wej nio­sła po­moc ro­dzi­nom ży­dow­skie­go po­cho­dze­nia. Ulmo­wie w swo­im do­mu ukry­wa­li ośmio­ro Ży­dów, za co zo­sta­li za­mor­do­wa­ni przez Niem­ców 24 mar­ca 1944 r. Zo­sta­li za­li­cze­ni do gro­na Spra­wie­dli­wych wśród Na­ro­dów Świa­ta. Be­aty­fi­ko­wa­ni ja­ko mę­czen­ni­cy w 2023 r.

Mo­dli­twa św. Ja­na Paw­ła II z en­cy­kli­ki Evan­ge­lium vi­tae oraz Li­ta­nia do Świę­tej Ro­dzi­ny (str. 17–18)

O roz­wój no­wych form wspar­cia ro­dzin opie­ku­ją­cych się do­ro­sły­mi z nie­peł­no­spraw­no­ścia­mi, nie­zdol­ny­mi do sa­mo­dziel­ne­go funkcjonowania.

Pa­tron dnia: Bło­go­sła­wio­na Han­na Chrzanowska

Han­na Chrza­now­ska oto­czy­ła pro­fe­sjo­nal­ną opie­ką pie­lę­gniar­ską i dusz­pa­ster­ską oso­by prze­wle­kle cho­re i z nie­peł­no­spraw­no­ścia­mi, prze­waż­nie sa­mot­ne, opusz­czo­ne, za­mknię­te w do­mach, po­zba­wio­ne bli­skich, któ­re po­zo­sta­wa­ły po­za sys­te­mem ochro­ny zdro­wia. Utwo­rzy­ła sys­tem wspar­cia w opar­ciu o sieć pa­ra­fii. Ini­cjo­wa­ła pro­gra­my edu­ka­cyj­ne w szkol­nic­twie uni­wer­sy­tec­kim, któ­re mia­ły wy­kształ­cić ka­dry dla pie­lę­gniar­stwa spo­łecz­ne­go. Sta­ła się pio­nier­ką pie­lę­gniar­stwa do­mo­we­go i roz­wo­ju ho­spi­cjów do­mo­wych w Pol­sce. By­ła su­mie­niem śro­do­wi­ska pie­lę­gniar­skie­go, jak na­zwał ją kard. Fran­ci­szek Ma­char­ski. Kard. Sta­ni­sław Dzi­wisz po­wie­dział o niej, że by­ła „Mat­ką Te­re­są Krakowa”.

Pio­nier­skie kie­run­ki dzia­łań H. Chrza­now­skiej po­zo­sta­ją wciąż ak­tu­al­ne. Obec­nie pa­lą­cym pro­ble­mem spo­łecz­nym jest utwo­rze­nie kom­plek­so­wych roz­wią­zań w ra­mach pu­blicz­ne­go sys­te­mu ochro­ny zdro­wia, po­mo­cy spo­łecz­nej i ofer­ty or­ga­ni­za­cji po­za­rzą­do­wych dla sta­rze­ją­cych się ro­dzi­ców, któ­rzy spra­wu­ją opie­kę nad do­ro­sły­mi dzieć­mi prze­wle­kle cho­ry­mi. Nie­rzad­ko je­dy­ny­mi opie­ku­na­mi do­ro­słych z nie­peł­no­spraw­no­ścia­mi po­zo­sta­ją ich mat­ki, opusz­czo­ne przez mę­żów. Wy­ka­zu­ją się he­ro­izmem, gdy z nad­ludz­ką wręcz si­łą pie­lę­gnu­ją do­ro­słe już dzie­ci, któ­re wa­gą i wzro­stem prze­kra­cza­ją ich moż­li­wo­ści fizyczne.

Wraz z upły­wem lat ro­dzi­com i opie­ku­nom nie tyl­ko bra­ku­je środ­ków ma­te­rial­nych i sił fi­zycz­nych do czyn­no­ści pie­lę­gna­cyj­nych, ale to sa­mi se­nio­rzy po­trze­bu­ją opie­ki i wspar­cia w co­dzien­nych obo­wiąz­kach. Ta­ka ro­dzi­na sta­je się nie­wy­dol­na w peł­nie­niu funk­cji opie­kuń­czo-pie­lę­gna­cyj­nych. W tej dra­ma­tycz­nej sy­tu­acji za­rów­no młod­sze, jak i star­sze po­ko­le­nie wy­ma­ga sta­łej i sys­te­mo­wej po­mo­cy. Se­nio­rom to­wa­rzy­szy lęk o przy­szłość dzie­ci, nie­zdol­nych do sa­mo­dziel­ne­go funk­cjo­no­wa­nia. Spo­koj­na sta­rość to dla nich przede wszyst­kim pew­ność, że dzie­ci z nie­peł­no­spraw­no­ścią są oto­czo­ne na­le­ży­tą opie­ką, któ­ra nie skoń­czy się z chwi­lą ich wła­snej śmierci.

Z ho­mi­lii pre­fek­ta Kon­gre­ga­cji Spraw Ka­no­ni­za­cyj­nych, kard. An­ge­la Ama­to, wy­gło­szo­nej pod­czas be­aty­fi­ka­cji Han­ny Chrza­now­skiej 28 kwiet­nia 2018 r.:

Świad­ko­wie ze­zna­ją, że Han­na przyj­mo­wa­ła po­sta­wę mat­ki w sto­sun­ku do cho­rych oraz swo­ich współ­pra­cow­ni­ków, któ­rzy bar­dzo czę­sto na­zy­wa­li ją „na­szą mat­ką”. By­ła szcze­gól­nie wspa­nia­ło­myśl­na w le­cze­niu i opie­ce nad cięż­ko cho­ry­mi. Od­wie­dza­ła ich i trosz­czy­ła się o ich po­trze­by. Czy­ni­ła to z pro­sto­tą i ser­decz­no­ścią trak­tu­jąc cho­re­go ja­ko naj­wyż­sze do­bro, jak swo­je­go bra­ta czy sio­strę. Za­wód pie­lę­gniar­ki był dla niej praw­dzi­wym po­wo­ła­niem, we­zwa­niem z gó­ry dla do­bra po­trze­bu­ją­cych. Czę­sto roz­da­wa­ła le­kar­stwa ku­pio­ne za wła­sne pie­nią­dze. Nie zwra­ca­ła uwa­gi na zmę­cze­nie czy na swo­je zdro­wie. Hoj­nie ofia­ro­wa­ła in­nym wła­sny czas, swo­ją in­te­li­gen­cję, kul­tu­rę, współ­pra­cu­jąc ak­tyw­nie z wszyst­ki­mi, któ­rzy trosz­czy­li się o to, aby ulżyć cho­rym lub po­lep­szyć ich wa­run­ki ży­cia. Po­tra­fi­ła sprze­dać wła­sną bi­żu­te­rię, aby ku­pić le­kar­stwa dla po­trze­bu­ją­cych. Gor­li­wie in­ter­we­nio­wa­ła, by po­móc bliź­nie­mu, nie cze­ka­jąc na po­dzię­ko­wa­nia czy uzna­nia. Jed­na ze świad­ków opo­wia­da, że pew­ne­go dnia Han­na do­wie­dzia­ła się o cięż­kiej sy­tu­acji dwóch star­szych pań, po­trze­bu­ją­cych na­tych­mia­sto­wej po­mo­cy. Ko­bie­ty ży­ły w złych wa­run­kach hi­gie­nicz­nych, w bru­dzie, na­ra­żo­ne na chłód i głód. Za­raz więc na­sza Bło­go­sła­wio­na wzię­ła san­ki i po­szła pu­kać do drzwi róż­nych klasz­to­rów, pro­sząc o tro­chę wę­gla, aby roz­pa­lić w ich pie­cu. «Kie­dy piec się roz­grzał – tak kon­ty­nu­uje świa­dek w swo­im ze­zna­niu – na­la­ły­śmy wo­dy do mi­ski, za­grza­ły­śmy ją na pie­cu i umy­ły­śmy sta­rusz­ki. Na­stęp­nie upra­ły­śmy tro­chę bie­li­zny. Słu­żeb­ni­ca Bo­ża nie wsty­dzi­ła się żad­nej po­słu­gi w sto­sun­ku do cho­rych, za­ka­sy­wa­ła rę­ka­wy i pra­co­wa­ła ra­zem ze mną. By­ła to dla mnie naj­lep­sza szko­ła służ­by cho­rym». By­ła tro­skli­wa i wy­ro­zu­mia­ła w sto­sun­ku do tych, któ­rzy w ro­dzi­nach opie­ko­wa­li się prze­wle­kle cho­ry­mi, zwra­ca­ła szcze­gól­ną uwa­gę na ich ży­cie du­cho­we i sa­kra­men­tal­ne. Za­pew­nia­ła im rów­nież sa­kra­men­tal­ną opie­kę kapłana.

Han­na Chrza­now­ska – ur. 7 paź­dzier­ni­ka 1902 r. w War­sza­wie. Dy­plo­mo­wa­na pie­lę­gniar­ka, po­et­ka, po­wie­ścio­pi­sar­ka, in­struk­tor­ka i wy­kła­dow­czy­mi pie­lę­gniar­stwa zdro­wia pu­blicz­ne­go, re­dak­tor na­czel­na cza­so­pi­sma „Pie­lę­gniar­ka Pol­ska”. Od­by­wa­ła prak­ty­ki i sty­pen­dia za­gra­nicz­ne w dzie­dzi­nie pie­lę­gniar­stwa spo­łecz­ne­go w Pa­ry­żu i No­wym Jor­ku. Peł­ni­ła funk­cję dy­rek­tor­ki Pań­stwo­wej Szko­ły Pie­lę­gniar­stwa Psy­chia­trycz­ne­go w Kra­ko­wie-Ko­bie­rzy­nie. Ja­ko jed­na z pierw­szych osób w Pol­sce roz­wi­ja­ła pie­lę­gniar­stwo do­mo­we. Ra­zem z kard. Ka­ro­lem Woj­ty­łą two­rzy­ła dusz­pa­ster­stwo cho­rych w ar­chi­die­ce­zji kra­kow­skiej. Zmar­ła 29 kwiet­nia 1973 r., zo­sta­ła be­aty­fi­ko­wa­na w 2018 r.

Mo­dli­twa św. Ja­na Paw­ła II z en­cy­kli­ki Evan­ge­lium vi­tae oraz Li­ta­nia do Świę­tej Ro­dzi­ny (str. 17–18)

O za­cho­wa­nie klau­zu­li su­mie­nia i god­ne wa­run­ki pra­cy dla le­ka­rzy, pie­lę­gnia­rek, po­łoż­nych, far­ma­ceu­tów i dy­rek­to­rów pla­có­wek ochro­ny zdrowia.

Pa­tron dnia: Słu­żeb­ni­ca Bo­ża Sta­ni­sła­wa Leszczyńska

Sta­ni­sła­wa Lesz­czyń­ska od­zna­cza­ła się he­ro­icz­ną wier­no­ścią eto­so­wi po­łoż­nej. Ry­zy­ku­jąc wła­snym ży­ciem, w obo­zie kon­cen­tra­cyj­nym ra­to­wa­ła no­wo­rod­ki przed dzie­cio­bój­stwem. Kru­cha i wą­tłej po­stu­ry. Oka­za­ła się jed­nak mo­car­na du­chem, prze­ciw­sta­wia­jąc się bez­li­to­snym eg­ze­ku­to­rom pra­wa ska­zu­ją­ce­go na śmierć nie­wi­niąt­ka. By­ła peł­ną sło­dy­czy mat­ką dla ko­biet przy­go­to­wu­ją­cych się do po­ro­du i bę­dą­cych w po­ło­gu. Mi­mo skraj­nie nie­hi­gie­nicz­nych wa­run­ków, za­pew­ni­ła ko­bie­tom wy­star­cza­ją­cą po­moc, chro­niąc ich zdro­wie i ży­cie. Uda­jąc się do ro­dzą­cych, wzy­wa­ła wsta­wien­nic­twa Ma­ryi, by ta przy­by­ła, „choć­by o jed­nym pan­to­fel­ku” i za­trosz­czy­ła się o po­myśl­ny prze­bieg porodu.

Wpro­wa­dze­nie do pol­skiej ochro­ny zdro­wia prze­słan­ki psy­chia­trycz­nej, umoż­li­wia­ją­cej wy­ko­na­nie abor­cji i uza­leż­nie­nie fi­nan­so­wa­nia pla­có­wek me­dycz­nych od świad­cze­nia usług abor­cyj­nych, dra­ma­tycz­nie za­kwe­stio­no­wa­ło wol­ność su­mie­nia i bez­piecz­ne wa­run­ki pra­cy per­so­ne­lu me­dycz­ne­go. Prze­słan­ka psy­chia­trycz­na w za­ło­że­niu mia­ła za­pew­nić do­stęp do abor­cji eu­ge­nicz­nej, w re­zul­ta­cie przy­wró­ci­ła tak­że abor­cję społeczną.

W dys­kur­sie me­dial­nym prze­słan­ka psy­chia­trycz­na zo­sta­ła w wy­ra­fi­no­wa­ny spo­sób wy­se­lek­cjo­no­wa­na, i na­stęp­nie zneu­tra­li­zo­wa­na z sze­ro­kie­go gro­na in­nych, wprost ko­ja­rzo­nych z abor­cją mo­ty­wo­wa­ną ra­cja­mi spo­łecz­ny­mi. Fak­tycz­nie jed­nak za­rów­no u pod­staw abor­cji spo­łecz­nej, jak i eu­ge­nicz­nej, stoi ta sa­ma przy­czy­na – róż­no­ra­ko uj­mo­wa­ny do­bro­stan psy­cho­spo­łecz­ny ro­dzi­ców. W isto­cie spór o abor­cję eu­ge­nicz­ną i spo­łecz­ną, a do­kład­nie rzecz bio­rąc, ich wza­jem­ne róż­ni­co­wa­nie i pre­zen­to­wa­nie ja­ko od­ręb­nych ja­ko­ści, to­czy się na płasz­czyź­nie od­mien­nie wa­lo­ry­zo­wa­nych prze­ja­wów do­bro­sta­nu ro­dzi­ca i nie prze­kra­cza je­go szczel­nych granic.

Po­li­ty­cy, sprze­ci­wia­ją­cy się rze­ko­me­mu zmu­sza­niu ko­biet do ro­dze­nia dzie­ci, pa­ra­dok­sal­nie na­kła­da­ją na per­so­nel me­dycz­ny ry­go­ry uczest­nic­twa w pro­ce­du­rze abor­cyj­nej. Pla­ców­ka nie mo­że od­mó­wić abor­cji, co ozna­cza ko­niecz­ność jej wy­ko­na­nia przez któ­re­goś z za­trud­nio­nych w niej le­ka­rzy i asy­sto­wa­nia jed­nej z pie­lę­gnia­rek lub po­łoż­nych. Tym sa­mym pań­stwo prze­kra­cza swo­je upraw­nie­nia, wy­ma­ga bo­wiem od per­so­ne­lu me­dycz­ne­go re­zy­gna­cji z wol­no­ści su­mie­nia i two­rzy wa­run­ki pra­cy wy­mu­sza­ją­ce po­sta­wę he­ro­izmu. To zaś mo­że wpły­nąć na sta­bil­ność za­trud­nie­nia i bez­pie­czeń­stwo fi­nan­so­we ich ro­dzin. Dal­sza obo­wią­zy­wal­ność prze­słan­ki psy­chia­trycz­nej sta­nie się pod­sta­wą se­lek­cji pra­cow­ni­ków me­dycz­nych w re­kru­ta­cji do pla­có­wek ochro­ny zdro­wia, a w na­stęp­stwie – dys­kry­mi­na­cji osób jed­no­znacz­nie opo­wia­da­ją­cych się „za życiem”.

Z Li­stu pa­ster­skie­go me­tro­po­li­ty łódz­kie­go, kard. Grze­go­rza Ry­sia, na za­koń­cze­nie die­ce­zjal­ne­go eta­pu pro­ce­su be­aty­fi­ka­cyj­ne­go Słu­żeb­ni­cy Bo­żej Sta­ni­sła­wy Lesz­czyń­skiej – na IV nie­dzie­lę Wiel­kie­go Po­stu 2024 r.:

Ufa­my, że Pan sam wy­bie­ra – i osta­tecz­nie wy­bie­rze – czas wy­nie­sie­nia jej na oł­ta­rze. Trud­no jed­nak uznać za przy­pa­dek to, że za­mknię­cie jej pro­ce­su be­aty­fi­ka­cyj­ne­go na po­zio­mie die­ce­zji do­ko­nu­je się wte­dy, gdy we Fran­cji prze­gło­so­wa­no wła­śnie włą­cze­nie do kon­sty­tu­cji „pra­wa” do abor­cji, i gdy w Pol­sce czy­ni się abor­cję jed­nym z naj­go­ręt­szych te­ma­tów po­li­tycz­nych gier. Ra­dy­kal­ne ŚWIADECTWO Sta­ni­sła­wy Lesz­czyń­skiej NIE JEST „PRZECIWKO” KOMUKOLWIEK (…); JEJ ŚWIADECTWO JEST „ZA”! Za każ­dym ży­ciem, za je­go war­to­ścią i sen­sem – rów­nież wte­dy, gdy nie ma szans prze­trwać; za ży­ciem i za je­go god­no­ścią – tak­że za je­go pra­wem do god­nej śmier­ci. Rów­nież dla nie­mow­lę­cia – u bo­ku mat­ki, któ­ra nie mo­że go oca­lić, ale mo­że je przy­jąć i ukochać.

Słu­żeb­ni­ca Bo­ża Sta­ni­sła­wa Lesz­czyń­ska – ur. 8 ma­ja 1896 r., zna­na ja­ko „po­łoż­na z Au­schwitz”. By­ła ab­sol­went­ką Pań­stwo­wej Szko­ły Po­łoż­ni­czej w War­sza­wie. Przez nie­mal 38 lat pra­co­wa­ła w za­wo­dzie po­łoż­nej. Bie­gle wła­da­ła ję­zy­kiem por­tu­gal­skim i nie­miec­kim, co oka­za­ło się nie­oce­nio­ną umie­jęt­no­ścią w okre­sie oku­pa­cji hi­tle­row­skiej w Pol­sce. Aresz­to­wa­na za dzia­łal­ność kon­spi­ra­cyj­ną, w 1943 r. tra­fi­ła do obo­zu kon­cen­tra­cyj­ne­go Au­schwitz-Bir­ke­nau, w któ­rym przy­ję­ła kil­ka­set po­ro­dów. Sprze­ci­wia­ła się pra­wu obo­zo­we­mu, któ­re na­ka­zy­wa­ło od­bie­ra­ją­cej po­ród za­bi­jać no­wo­rod­ki. Zmar­ła 11 mar­ca 1974 r. W 1992 r. roz­po­czął się jej pro­ces beatyfikacyjny.

Mo­dli­twa św. Ja­na Paw­ła II z en­cy­kli­ki Evan­ge­lium vitae

O Ma­ry­jo, ju­trzen­ko no­we­go świa­ta, Mat­ko ży­ją­cych, To­bie za­wie­rza­my spra­wę ży­cia: spójrz, o Mat­ko, na nie­zli­czo­ne rze­sze dzie­ci, któ­rym nie po­zwa­la się przyjść na świat, ubo­gich, któ­rzy zma­ga­ją się z trud­no­ścia­mi ży­cia, męż­czyzn i ko­biet – ofia­ry nie­ludz­kiej prze­mo­cy, star­ców i cho­rych za­bi­tych przez obo­jęt­ność al­bo fał­szy­wą li­tość. Spraw, aby wszy­scy wie­rzą­cy w Two­je­go Sy­na po­tra­fi­li otwar­cie i z mi­ło­ścią gło­sić lu­dziom na­szej epo­ki Ewan­ge­lię życia.

Wy­jed­naj im ła­skę przy­ję­cia jej ja­ko za­wsze no­we­go da­ru, ra­dość wy­sła­wia­nia jej z wdzięcz­no­ścią w ca­łym ży­ciu oraz od­wa­gę czyn­ne­go i wy­trwa­łe­go świad­cze­nia o niej, aby mo­gli bu­do­wać, wraz z wszyst­ki­mi ludź­mi do­brej wo­li, cy­wi­li­za­cję praw­dy i mi­ło­ści na cześć i chwa­łę Bo­ga Stwór­cy, któ­ry mi­łu­je ży­cie. Amen.

Li­ta­nia do Świę­tej Rodziny

Ky­rie elej­son – Chry­ste elej­son, Ky­rie elej­son.
Chry­ste, usłysz nas – Chry­ste, wy­słu­chaj nas.
Oj­cze z nie­ba, Bo­że zmi­łuj się nad na­mi.
Sy­nu, Od­ku­pi­cie­lu świa­ta, Bo­że,
Du­chu Świę­ty, Bo­że,
Świę­ta Trój­co, Je­dy­ny Bo­że,
Je­zu, Sy­nu Bo­ga ży­we­go, któ­ry sta­jąc się czło­wie­kiem z mi­ło­ści ku nam, uświę­ci­łeś wię­zy rodzinne,

Świę­ta Ro­dzi­no, ob­ra­zie Trój­cy Prze­naj­święt­szej na zie­mi wspo­ma­gaj nas.
Świę­ta Ro­dzi­no, do­sko­na­ły wzo­rze wszel­kich cnót,
Świę­ta Ro­dzi­no, wzgar­dzo­na w Be­tle­jem od lu­dzi, ale uczczo­na śpie­wem anio­łów,
Świę­ta Ro­dzi­no, od­bie­ra­ją­ca hołd pa­ste­rzy i mę­dr­ców,
Świę­ta Ro­dzi­no, wy­sła­wio­na przez star­ca Sy­me­ona,
Świę­ta Ro­dzi­no, prze­śla­do­wa­na i wy­gna­na do ob­cej zie­mi wspo­ma­gaj nas.
Świę­ta Ro­dzi­no, ży­ją­ca w ukry­ciu i nie­zna­na,
Świę­ta Ro­dzi­no, wier­na prze­pi­som pra­wa Pań­skie­go,
Świę­ta Ro­dzi­no, któ­rej Opie­kun jest wzo­rem mi­ło­ści oj­cow­skiej,
Świę­ta Ro­dzi­no, któ­rej Mat­ka jest wzo­rem mi­ło­ści ma­cie­rzyń­skiej,
Świę­ta Ro­dzi­no, któ­rej Dzie­cię jest wzo­rem po­słu­szeń­stwa i mi­ło­ści sy­now­skiej,
Świę­ta Ro­dzi­no, pa­tron­ko i opie­kun­ko wszyst­kich ro­dzin,
Świę­ta Ro­dzi­no, uciecz­ko na­sza w ży­ciu i na­dzie­jo w go­dzi­nę śmierci,

Od wszyst­kie­go, co by mo­gło za­kłó­cać spo­kój i jed­ność serc za­cho­waj nas Świę­ta Ro­dzi­no.
Od roz­pro­sze­nia umy­słu i ser­ca,
Od ozię­bło­ści w służ­bie Bo­żej,
Od szu­ka­nia przy­jem­no­ści i wy­gód świa­to­wych,
Od przy­wią­za­nia do dóbr ziem­skich,
Od pra­gnie­nia próż­nej chwa­ły,
Od złej śmierci,

Przez naj­do­sko­nal­sze złą­cze­nie serc Wa­szych wy­słu­chaj nas Świę­ta Ro­dzi­no.
Przez Wa­sze ubó­stwo i po­ko­rę,
Przez Wa­sze do­sko­na­łe po­słu­szeń­stwo,
Przez smut­ki i bo­le­sne przej­ścia Wa­sze,
Przez pra­ce i tru­dy Wa­sze,
Przez mo­dli­twy i mil­cze­nie Wa­sze,
Przez do­sko­na­łość czy­nów Wa­szych,
Ba­ran­ku Bo­ży, któ­ry gła­dzisz grze­chy świa­ta – prze­puść nam, Pa­nie.
Ba­ran­ku Bo­ży, któ­ry gła­dzisz grze­chy świa­ta – wy­słu­chaj nas, Pa­nie.
Ba­ran­ku Bo­ży, któ­ry gła­dzisz grze­chy świa­ta – zmi­łuj się nad nami.

K. Ro­dzi­no Świę­ta i czci­god­na, ucie­ka­my się do Cie­bie z mi­ło­ścią i na­dzie­ją.
W. Daj nam po­znać skut­ki Twej zba­wien­nej opieki.

Mó­dl­my się: Bo­że, Ty w Świę­tej Ro­dzi­nie da­łeś nam wzór ży­cia, spraw, aby­śmy złą­cze­ni wza­jem­ną mi­ło­ścią na­śla­do­wa­li w na­szych ro­dzi­nach Jej cno­ty i do­szli do wiecz­nej ra­do­ści w Two­im do­mu. Przez Chry­stu­sa Pa­na na­sze­go. Amen.

Li­sty na­de­sła­ne przez Księ­ży Biskupów:

Udostępnij
Tweetnij
Wydrukuj