Feministki walczą o to, by kobiety nie były dyskryminowane na żadnym polu. Chcą także dostępu do legalnej aborcji. Magdalena Guziak-Nowak: „Zdają się nie zauważać tego, iż „prawo” do aborcji nie jest tak naprawdę prawem, a aborcja dyskryminuje kobiety – te będące w ciąży i te nienarodzone”.
7 listopada jest obchodzony Światowy Dzień Feministek. Feministki domagają się m.in. „prawa” do legalnej aborcji, choć faktem naukowym jest, że życie człowieka zaczyna się od poczęcia. Pierwsza komórka nowego organizmu powstała przez połączenie jądra plemnika z jądrem komórki jajowej jest mniejsza niż kropka stawiana na końcu zdania. – Nie ulega wątpliwości, patrząc z perspektywy nauki i medycyny, że już w zygocie tętni życie. Ma ona swój własny kod DNA. Zapisane są w niej informacje m.in. o płci, kolorze włosów i skóry czy budowie ciała. Życie jest procesem, który rozpoczął się już w momencie zapłodnienia, zaś największe skoki w rozwoju dokonują się u dziecka w czasie jego rozwoju prenatalnego – tłumaczy Magdalena Guziak-Nowak, dyrektor ds. edukacji Polskiego Stowarzyszenia Obrońców Życia Człowieka.
Dlatego aborcja nie jest przerwaniem ciąży, lecz śmiercią dziecka. To ono jest pierwszą jej ofiarą. – Nienarodzone dziecko nie jest, jak usiłują nam wmówić środowiska proaborcyjne, „tkanką ciążową”, „zlepkiem komórek”, „płodem”, „galaretką” czy „treścią z macicy”. Nie ulegajmy retoryce tych środowisk, które w przemyślany sposób chcą odczłowieczyć poczęte dzieci. Kwestia początku życia człowieka nie jest kwestią filozoficzną czy uznaniową. Jest obiektywnym, bezsprzecznym faktem naukowym. Nie pozwalajmy na to, by dzieci były dzielone na chciane, mające prawo do życia, i niechciane, które są tego prawa pozbawiane. Nie możemy godzić się na tak rażącą niesprawiedliwość, gdy świat usiłuje odebrać bezbronnym, nienarodzonym dzieciom podstawowe prawo, prawo do życia – podkreśla Magdalena Guziak-Nowak.
Dziecko nie jest jedyną ofiarą aborcji. Drugą jej ofiarą jest jego matka. Najlepiej jest, gdy dziecko rodzi się i wychowuje w pełnej rodzinie, a kobieta-matka, ma cały czas wsparcie swojego partnera, który troszczy się o nią i ich wspólne dzieci. Niestety nie zawsze dzieci poczynają się w takich idealnych warunkach. Zdarza się, że informacja o ciąży jest przyjmowana przez kobiety ze smutkiem, żalem, wstydem czy wręcz przerażeniem. Dzieje się tak, gdy w ciążę zachodzą nastolatki, kobiety żyjące w biedzie, porzucone przez partnera i chore. Gdy kobiety w ciąży są napiętnowane przez otoczenie z uwagi na już posiadaną wielodzietną rodzinę, zmagają się z niepomyślną diagnozą prenatalną lub gdy dziecko poczyna się wskutek gwałtu. – W takich przypadkach można pomyśleć, że aborcja jest dobrym rozwiązaniem. Do tego łatwym i szybkim. Nic bardziej mylnego. Aborcja pozostawia w organizmie kobiety trwały ślad, gdyż odczuwa ona jej skutki psychiczne i fizyczne – mówi Magdalena Guziak-Nowak. Choć stanowiska psychiatrów i psychologów są podzielone, badania dowodzą, że cierpienie kobiet po aborcji jest realnym problemem. – Syndrom poaborcyjny nie jest mitem. Kobiety, które się jej poddały, mierzą się m.in. z depresją i zaburzeniami nastroju. Częściej występują u nich problemy w relacjach z partnerami np. dysfunkcje seksualne czy konflikty. Nie wolno również zapominać, że aborcja może nieść ze sobą powikłania bezpośrednie jak krwotok z macicy, zapalenie otrzewnej, a nawet wstrząs septyczny i zgon oraz powikłania odległe w czasie, do których zaliczamy wzrost ryzyka m.in. wystąpienia ciąży pozamacicznej, łożyska przodującego, urodzenia martwego dziecka a nawet wtórnej niepłodności – wylicza Magdalena Guziak-Nowak.
Warto podkreślić, że kobiety decydują się na aborcję nie tylko z powodów dotyczących nauki, pracy czy finansów. Bardzo wiele z nich jest ofiarami nieodpowiedzialnych mężczyzn, presji społecznej, przemocy psychologicznej, fizycznej i seksualnej ze strony partnera czy molestowania.
– Obowiązkiem współczesnego człowieka, w tym także feministek, jest walka o to, by nienarodzone dziewczynki i chłopcy nie byli dyskryminowani od poczęcia i by nie pozbawiano ich prawa do życia. Państwo i społeczeństwo musi także zadbać o to, by kobietom będącym w ciąży oraz w trudnej sytuacji rodzinnej i materialnej, zapewnić odpowiednie wsparcie – psychologiczne, medyczne, materialne, także tym, które słyszą niepomyślną diagnozę prenatalną. W tym ostatnim przypadku troską należy otoczyć nie tylko matkę, lecz również jej nienarodzone dziecko, które także jest pacjentem. Musimy troszczyć się o kobiety duże i małe. Te będące w ciąży i te jeszcze nienarodzone, które domagają się niedyskryminowania ich i respektowania ich prawa do życia. Walkę o prawa kobiet należy zacząć tam, gdzie zaczyna się ich życie – podsumowuje działaczka pro-life.
AG