Jestem w 23. tygodniu ciąży. Moje dziecko nie może zdać egzaminu na prawo jazdy, wybierać prezydenta albo zabrać dzisiaj głosu. Ale równocześnie prawo polskie pozwala np. zapisać mu spadek. I, co najważniejsze, daje mu prawo do życia. W jak wielkim kontraście stoją pomysły Lewicy, Koalicji Obywatelskiej i Trzeciej Drogi, by zabijać dzieci, w niektórych sytuacjach aż do porodu.
Dlatego jako sekretarz zarządu PSOŻC, ale nade wszystko jako kobieta, żona i matka apeluję tutaj, w polskim Sejmie, o poszanowanie Konstytucji. Każdy z dyskutowanych projektów proponuje jawne łamanie ustawy zasadniczej, głównie art. 38. Ustawy te nie zyskają poparcia prezydenta Andrzeja Dudy. Są więc obliczone na wywołanie kolejnych niepokojów społecznych, co w obecnej sytuacji międzynarodowej jest wysoce nieroztropne.
Po drugie, apeluję o słuchanie Polaków. A Polacy, proszę państwa, nie chcą aborcji na życzenie. Z badań CBOS‑u wynika, że popiera ją 39% Polaków. Lewica nie chce referendum w tej sprawie, bo wie, że je przegra. 39% obywateli to mniejszość krzycząca, ale ciągle mniejszość. Nie chcemy płacić za aborcję z naszych podatków. Polskie matki nie chcą podnosić ręki na swoje nienarodzone dzieci. Przeciwnie – żądamy, by traktować je z szacunkiem, jak małych pacjentów, i nie ignorować postępu medycyny, szczególnie perinatologii, która już w łonie matki potrafi przywracać im zdrowie, także w Polsce, prowadząc terapię płodu na światowym poziomie. Każda aborcja, ale szczególnie ta eugeniczna, postulowana wprost lub pośrednio we wszystkich projektach, jest nie tylko pogwałceniem prawa do życia. To kpina z rozwoju medycyny. To dyskryminacja dziecka ze względu na wiek i stan zdrowia, to odwrócenie naturalnego porządku, gdzie lekarz leczy pacjenta, silniejszy broni słabszego, a rodzic dba o dziecko.
Właśnie – dziecko. W projektach ustaw nie ma dziecka, jest „embrion” i „płód”. Ale to nic nie zmienia. Nawet tak wyrafinowana manipulacja, jak podmienianie definicji poczęcia, ciąży czy poronienia przez międzynarodowe agendy nie sprawi, że odtąd człowiek zacznie rozwijać się inaczej. A dziecko żyje od zapłodnienia. Od zapłodnienia ma własny zestaw genów. Na żadnym etapie rozwoju prenatalnego nie jest fragmentem ciała kobiety-matki. I nigdy nie jest tak, że jest niechciane przez wszystkich. Nawet w tej sali siedzą rodzice zastępczy syna z zespołem Downa.
Mama. Kobieta. Ona też jest ważna. Chroniąc życie dziecka, równocześnie chronimy kobietę przed fatalnymi skutkami aborcji. To prawda, że większość kobiet po tzw. zabiegu czuje ulgę. Ale czy wiecie, co dzieje się później? Sprzedawcy aborcji tego nie wiedzą, bo ich pseudopomoc kończy się na wręczeniu kobiecie tabletek aborcyjnych albo doprowadzeniu do kliniki. A potem te kobiety przychodzą do nas. Bo bezpieczna aborcja to mit, pusty frazes. Powikłania bezpośrednie i odległe w czasie, dysfunkcje seksualne, problemy w relacji z partnerem – czasem wydaje się, że to nic w porównaniu z zaburzeniami zdrowia psychicznego i wyrzutami sumienia – wielkim ciężarem, który wiele kobiet niesie samotnie do końca swojego życia. Aborcja to tania miłość, pseudorozwiązanie realnych problemów, które sprawiają, że kobieta zaczyna ją rozważać. Może słucha mnie jakaś kobieta w ciąży w trudnej sytuacji. Chcę ci powiedzieć, droga mamo, dwie rzeczy. Pierwsza – zasługujesz na coś lepszego niż aborcja. I druga – nikt nigdy nie będzie cię kochał tak jak to dziecko.
Wnoszę o odrzucenie wszystkich projektów.
Nienarodzone dziecko jest miarą demokracji.
A jeśli urodzi się chore, to system powinien dostosować się do jego potrzeb
To „zabójstwo, które staje się samobójstwem demokracji”, jak w eseju pisze Tadeusz Styczeń SDS:
„Kto wskaże nam i zagwarantuje autentyczny kształt demokracji, gdy nadejdzie dzień wielkiej odpowiedzialności, dzień, w którym sami będziemy mogli o tym kształcie zdecydować? Kto może nas ustrzec od popełnienia błędu, który popełnili inni? Może to uczynić jedynie on, Nienarodzony. Tylko wtedy, kiedy nikt z najmniejszych nie będzie się musiał lękać naszej demokracji, my nie będziemy się musieli lękać o kształt naszej demokracji. To jedyny dla niej niezawodny «test prawdy».
„Czy więc ludzkość nie wkroczyła – bramą demokracji – w stadium nowej, permanentnej wojny światowej, którą ludzie urodzeni wypowiedzieli ludziom nie urodzonym?”
„Głos większości nie jest – sam w sobie – niezawodnym kryterium prawdy!”