Tylko życie ma przyszłość!
dr inż. Antoni Zięba

Wiceminister zdrowia o aborcji w 9. miesiącu ciąży

Urszula Demkow
Urszula Demkow

W wy­wia­dzie dla Pol­sat News wi­ce­mi­ni­ster zdro­wia Ur­szu­la Dem­kow zo­sta­ła za­py­ta­na o spra­wę śmier­ci dziec­ka w dzie­wią­tym mie­sią­cu cią­ży, do któ­rej do­szło w szpi­ta­lu w Ole­śni­cy. Re­ak­cja wi­ce­mi­ni­ster? „Nie wiem. To jest py­ta­nie z ga­tun­ku py­tań mo­ral­nych, na któ­re nie ma do­brej odpowiedzi”.

Trud­no oprzeć się wra­że­niu, że brak ja­sno­ści to dziś ofi­cjal­na li­nia prze­ka­zu ministerstwa.

W 37. ty­go­dniu cią­ży, kie­dy dziec­ko by­ło w peł­ni zdol­ne do ży­cia po­za or­ga­ni­zmem mat­ki, le­ka­rze do­ko­na­li in­iek­cji chlor­ku po­ta­su bez­po­śred­nio w ser­ce – pro­ce­du­ra, któ­ra, jak za­uwa­żo­no, by­ła wcze­śniej pu­blicz­nie opi­sy­wa­na przez kie­row­nic­two pla­ców­ki z nie­po­ko­ją­cą swobodą.

Fe­lek – tak na­zwa­no dziec­ko – miał uro­dzić się w szpi­ta­lu w Ło­dzi. Tam roz­wa­ża­no ce­sar­skie cię­cie i udzie­le­nie po­mo­cy po po­ro­dzie. Osta­tecz­nie mat­ka, za na­mo­wą śro­do­wisk pro­abor­cyj­nych, tra­fi­ła do Ole­śni­cy – pla­ców­ki zna­nej z sze­ro­kiej in­ter­pre­ta­cji pra­wa. I tam za­koń­czo­no cią­żę w spo­sób, któ­ry w żad­nym ra­zie nie przy­po­mi­nał stan­dar­do­wej opie­ki oko­ło­po­ro­do­wej. Uśmier­ci­li dziec­ko, któ­re by­ło w peł­ni zdol­ne do ży­cia po­za or­ga­ni­zmem matki.

Fran­cja ja­ko ali­bi. Bo wła­sne­go zda­nia brak

Wi­ce­mi­ni­ster Dem­kow, za­py­ta­na, czy uza­sad­nio­ne jest prze­ry­wa­nie cią­ży na tym eta­pie roz­wo­ju dziec­ka, od­po­wie­dzia­ła, że: „w wie­lu kra­jach, np. we Fran­cji, ta­kie są prze­pi­sy”. Ze­sta­wia­nie pol­skie­go pra­wa z fran­cu­ski­mi prze­pi­sa­mi w kon­tek­ście za­bi­ja­nia dzie­ci w 9. mie­sią­cu cią­ży to jak pró­ba za­tu­szo­wa­nia od­po­wie­dzial­no­ści cu­dzym su­mie­niem. Nie brzmi to jak ar­gu­ment – bar­dziej jak ucieczka.

Re­dak­tor Woj­ciech Dą­brow­ski do­py­ty­wał, czy te­go ro­dza­ju prak­ty­ki po­win­ny obo­wią­zy­wać rów­nież w Pol­sce. Od­po­wiedź: „Nie wiem”. Gdy pa­dła uwa­ga, że mat­ka mia­ła al­ter­na­ty­wę – uro­dzić dziec­ko i od­dać je do ad­op­cji – wi­ce­mi­ni­ster od­par­ła, że „nie je­ste­śmy kom­pe­tent­ni, by ją oceniać”.

„Wol­ność wy­bo­ru” czy śmierć dziecka?

Na su­ge­stię, że mat­ka zo­sta­ła prze­ko­na­na do za­bi­cia swo­je­go dziec­ka przez śro­do­wi­ska pro­abor­cyj­ne, odpowiedziała:

„Tu jest kon­flikt dwóch ludz­kich wol­no­ści. Z jed­nej stro­ny wol­no­ści tej ma­my do wy­bo­ru ca­łe­go swo­je­go dal­sze­go ży­cia, z dru­giej stro­ny wol­no­ści te­go czło­wie­ka, te­go dziec­ka, do te­go że­by żyć.

„Wol­ność wy­bo­ru” – ha­sło, któ­re sta­ło się tak wy­god­ne, że obej­mu­je na­wet śmierć dziec­ka w 9. mie­sią­cu cią­ży. I to nie w teo­rii, lecz w kli­nicz­nej rze­czy­wi­sto­ści. Wy­star­czy pod­pi­sać kil­ka pa­pie­rów, po­wo­łać się na „fran­cu­skie stan­dar­dy” i pro­blem zni­ka. A ra­czej – zni­ka­ją ser­ca, któ­re mia­ły pra­wo bić.

Pa­ni wi­ce­mi­ni­ster po­tra­fi za­ska­ki­wać, ale nie w spo­sób, któ­ry mógł­by wzbu­dzić za­ufa­nie. Za­ska­ku­je ra­czej bra­kiem ja­kiej­kol­wiek wraż­li­wo­ści i od­po­wie­dzial­no­ści za wła­sne sło­wa. Gdy zgi­nął ra­tow­nik me­dycz­ny, w od­po­wie­dzi na tra­ge­dię stwier­dzi­ła, że był w wie­ku eme­ry­tal­nym, więc mógł „odejść na eme­ry­tu­rę”. Dziś, za­py­ta­na o moż­li­wość praw­ną za­bi­cia dziec­ka w 9. mie­sią­cu cią­ży, od­po­wia­da jed­nym, bez­na­mięt­nym „No wiem”. To chy­ba no­wy stan­dard urzęd­ni­czej neu­tral­no­ści – brak emo­cji, brak em­pa­tii, a na koń­cu brak ja­kiej­kol­wiek refleksji.

Bez ko­men­ta­rza. Bo rze­czy­wi­ście – trud­no to zrozumieć.

 

jb
Źró­dło: wpolityce.pl

Udostępnij
Tweetnij
Wydrukuj