24 czerwca minął rok od przełomowego orzeczenia Sadu Najwyższego Stanów Zjednoczonych, w którym uchylił dotychczasowe orzecznictwo, przyznające każdej kobiecie prawo do dokonania aborcji do momentu przeżywalności płodu poza ciałem matki. Decyzja sądu wskazała, że regulacja kwestii aborcji leży w gestii poszczególnych stanów.
Upływający rok minął pod znakiem dostosowywania prawa stanowego i gorącej debaty publicznej. Obecnie w 24 stanach można wykonać aborcję tylko w przewidzianych przez prawo przypadkach, z czego 14 stanów wprowadziło znaczne ograniczenia. Pozostałe 26 stanów nie wprowadziło ograniczeń. Przy czym wszędzie obowiązuje zasada „do momentu przeżywalności płodu poza ciałem matki”, co współcześnie oznacza 23–24 tydzień ciąży. Prawie, że połowiczne poróżnienie stanów odzwierciedla polaryzację całego społeczeństwa. Z najnowszych badań Instytut Gallupa wynika, że w kwestii akceptowalności moralnej aborcji opinia publiczna jest podzielona praktycznie na pół, z nieznaczną przewagą zwolenników przerywania ciąży (52 proc.).
To zaś sprawia, że temat regulacji aborcji został też podjęty przez polityków. Demokraci kwestionują ograniczenia wprowadzone przez republikańskie stany, kontynuując podważanie orzeczenia Sądu Najwyższego, w którym zasiada większość sędziów mianowanych przez konserwatystów. Republikanie pragną, aby ograniczania w kwestii aborcji stały się bardziej powszechne. Prezydent Stanów Joe Biden w oświadczeniu na rocznicę orzeczenia sądu sprzed roku napisał: „stany wprowadziły ekstremalne i niebezpieczne zakazy w kwestii aborcji, które stawiają zdrowie i życie kobiet w niebezpieczeństwie, zmuszają je do podróżowania setek mil w celu leczenia i grożą kryminalizacją działań doktorów za zapewnienie opieki zdrowotnej, której potrzebują ich pacjenci”.
Z kolei Mike Pence, były wiceprezydent, ubiegający się o bycie kandydatem republikanów w nadchodzących wyborach prezydenckich powiedział: „jestem za życiem [org. pro-life] i nie będę za to przepraszał […] Jestem bardzo dumny z 20 stanów, które rozwinęły ochronę nienarodzonych i programy wsparcia dla kobiet, dla których ciąża wiąże się z kryzysem [org. facing crisis pregnancy]”.
Brakuje oficjalnych danych na temat liczby aborcji w Stanach. Szacuje się, że rocznie to nawet 924 tys. przypadków. Według padań Towarzystwa planowania Rodziny przytoczonych przez New York Times, liczba aborcji spadła z 82 tys. do 77 tys. miesięcznie po zeszłorocznym wyroku. W skali roku oznacza to, że urodziło się 60 tys. dzieci, którym w innym przypadku odebrano prawo życia na tym świecie.
W rezultacie, nowy krajobraz prawno-aborcyjny w Stanach Zjednoczonych rodzi nadzieję na większe poszanowanie prawa do życia. Spadek liczby przeprowadzanych aborcji od czasu orzeczenia Sądu Najwyższego wskazuje na to, że bardziej restrykcyjne przepisy w niektórych stanach skłaniają kobiety do rozważenia innych opcji niż zabicie własnego dziecka. Wynika to również z większego dostępu do informacji o alternatywach, takich jak wsparcie finansowe, opieka medyczna, adopcja czy pomoc dla matek samotnych.
JB
Źródło: KAI