W piątek, 14 października 2022 r. w Sali Senackiej Politechniki Krakowskiej odbyła się uroczystość wręczenia Nagrody im. Sługi Bożego Jerzego Ciesielskiego – Ojca Rodziny, którą przyznano Księdzu Profesorowi Janowi Machniakowi. Już po raz dwudziesty szósty Kapituła Nagrody „Źródła” wyróżnia osobę, która w szczególny sposób zasłużyła się w działalności na rzecz umacniania rodziny.
W ostatnich latach laureatami nagrody byli m.in.: o. dr Tadeusz Rydzyk, bp Stanisław Stefanek, lek. med. Marek Krobicki, mec. Zbigniew Jan Cichoń, Marek Jurek, dr inż. Jacek Pulikowski, ks. Tomasz Kancelarczyk, Lech Polakiewicz, lek. med. Czesław Sudewicz, prof. Bogdan Chazan, abp Marek Jędraszewski i Janusz Wardak.
Laureat nagrody
Ksiądz Profesor Jan Machniak jest kapłanem Archidiecezji Krakowskiej, święcenia kapłańskie przyjął z rąk kard. Franciszka Macharskiego 19 maja 1985 roku. Ukończył polonistykę na Uniwersytecie Jagiellońskim. Doktorat z teologii przygotowywał na Papieskim Uniwersytecie Teologicznym świętego Tomasza z Akwinu w Rzymie. Jest profesorem Uniwersytetu Papieskiego Jana Pawła II, doktorem habilitowanym teologii, kierownikiem Katedry Duchowości UPJPII w Krakowie. W latach 1991–95 był ojcem duchownym Wyższego Seminarium Duchownego Archidiecezji Krakowskiej. Został uhonorowany tytułem Kapelana Honorowego Ojca Świętego oraz Kanonika Kapituły św. Floriana i św. Jana Pawła II.
Pracował przy procesie beatyfikacyjnym Siostry Faustyny Kowalskiej. Szerzenie kultu Bożego Miłosierdzia, pogłębianie jego rozumienia w Kościele i osobiste świadczenie o nim jest bardzo ważnym elementem jego kapłańskiej posługi oraz naukowej działalności. Doświadczeniu Boga w Tajemnicy Bożego Miłosierdzia Ksiądz Profesor poświęcił swoją habilitacyjną rozprawę, jak i liczne publikacje naukowe i popularne.
Dostrzega szczególną wartość świadectwa, jakim jest życie świętych. Ksiądz Profesor, jako znawca duchowości katolickiej, od lat ją propaguje jako ludzką drogę dążenia do świętości. Wśród postaci ważnych w tej dziedzinie dla twórczości ks. Jana Machniaka znaleźli się m.in. wspomniana już św. Faustyna, św. Józef Bilczewski, bł. Zofia Czeska, św. Jan Paweł II, św. Brat Albert. Również patron Nagrody, bł. Jerzy Ciesielski, zawdzięcza tegorocznemu Laureatowi cenne publikacje, które przybliżają jego świecki charyzmat.
kw
Nagroda im. Sługi Bożego Jerzego Ciesielskiego – Ojca Rodziny jest corocznie (od 1997 roku) przyznawana przez Kapitułę ustanowioną przez Fundację „Źródło”. Po zakończeniu działalności Fundacji, w 2021 r. tę inicjatywę przekazano Polskiemu Stowarzyszeniu Obrońców Życia Człowieka, w imieniu którego obecnie działa Kapituła Nagrody.
Sługa Boży Jerzy Ciesielski (1929–1970) swoim życiem dawał świadectwo miłości Boga i bliźnich. Z jego osobą wiążą się trzy charakterystyczne określenia: „ojciec rodziny, inżynier i naukowiec, chrześcijanin XX wieku”. Jan Paweł II, podczas spotkania z przedstawicielami świata nauki w kolegiacie św. Anny w Krakowie (8 czerwca 1997 r.), powiedział o nim: Posługę uczonego – posługę myślenia – uczynił drogą do świętości.
Materiały dla mediów: Nagroda im. Sługi Bożego Jerzego Ciesielskiego – Ojca Rodziny 2022
Nie bać się odpowiedzialności
Z Księdzem Profesorem Janem Machniakiem, laureatem nagrody im. Sługi Bożego Jerzego Ciesielskiego – Ojca Rodziny, kapłanem Archidiecezji Krakowskiej, profesorem Uniwersytetu Papieskiego Jana Pawła II w Krakowie, kierownikiem Katedry Duchowości UPJPII i proboszczem parafii Wszystkich Świętych w Krakowie, rozmawia dr Kinga Wenklar
Co sprawiło, że młody Jan Machniak, student polonistyki, postanowił wstąpić do seminarium?
To był 1979 rok, pierwsza pielgrzymka Jana Pawła II do Polski. Byłem wtedy na Mszy św. na krakowskich Błoniach. Zobaczyłem tam Papieża niczym Wernyhorę, który zatrąbił w złoty róg i zrobił to wielkie zwołanie. Pomyślałem, że to jest jakaś ogromna siła i zapragnąłem, żeby w to wszystko się włączyć. Potem przyszły przemiany społeczne, które przeżyłem jako świecki jeszcze człowiek – Solidarność’80 i wydarzenia sierpniowe, a potem już pewność, że powinienem pójść do seminarium.
Co w wydarzeniach sierpnia 1980 roku było tak poruszające dla Księdza Profesora?
Myślę, że najbardziej to, że ci ludzie modlili się, trzymali krzyże, różańce. To był dla mnie znak, że wiara jest ogromną siłą i warto w tym kierunku iść, tego się trzymać.
Święcenia kapłańskie przyjął Ksiądz Profesor z rąk kard. Franciszka Macharskiego. Jaki rys w osobie Księdza Kardynała pozostaje dla Księdza najbardziej znaczący?
Kardynała Macharskiego poznałem jako kleryk, on nas przyjmował do seminarium. Był wielkim mistykiem. Kiedy się modlił, sprawując liturgię na Wawelu – fascynował. Mówił trudne kazania, ale kiedy człowiek się w nie wsłuchał, widoczne w nich było jego osobiste doświadczenie. Imponował odwagą, z jaką w tych trudnych czasach prowadził Kościół krakowski. Poza tym zawsze był blisko z ludźmi. Ale to, co tak najbardziej fascynowało, to właśnie sposób sprawowania liturgii. Pociągał nas tym w niezwykły sposób.
W swojej naukowej pracy jest Ksiądz Profesor szczególnie oddany teologii duchowości. Przybliżając od tak wielu lat duchowość katolicką, przyczynia się Ksiądz również do wzrostu i umacniania rodzin, które chcą budować życie na Chrystusie. Dlaczego duchowość jest tak ważna?
Duchowość ma bardzo szeroki wymiar. Spina wszystkie przestrzenie życia człowieka, ale jako taka musi być powiązana z religijnością. To jest przestrzeń, której bardzo istotnym elementem jest relacja człowieka do Boga osobowego. Owszem, próbuje się niekiedy postawić w tym miejscu sport, sztukę, ekologię, przeżycia estetyczne – które są dobre i ważne – ale okazuje się, że najważniejszym doświadczeniem, spinającym to wszystko, jest doświadczenie sacrum. Owo doświadczenie Boga osobowego, obecne w życiu każdego człowieka, jakkolwiek będzie on to doświadczenie opisywał.
Dobrym przykładem jest tu Sługa Boży Jerzy Ciesielski. Człowiek niezwykle rozwinięty intelektualnie, wiele osiągnął w dziedzinie naukowej czy sportu, a jednocześnie nie zaniedbywał życia duchowego. Było ono bardzo istotne w jego osobistym życiu, w relacji do żony, potem dzieci, równie ważne było w budowaniu przyjaźni z Karolem Wojtyłą i z kręgiem ludzi zgromadzonych wokół niego. Kiedy Ciesielski wyjeżdżał do Sudanu, by realizować projekt zapory na Nilu, tam również szukał ludzi, z którymi mógłby dzielić swoje życie duchowe. Przestrzeń wiary pomagała mu organizować własne życie – godzić obowiązki i zainteresowania z powinnościami życia osobistego.
Z tego, co Ksiądz Profesor mówi, wynika że duchowość jest elementem wymagającym stałej, wytrwałej pracy. Nie jest dana raz na zawsze.
Relacja człowieka do Boga jest uzależniona od kondycji ludzkiego wnętrza – tego, na ile jest on wrażliwy na tę sferę i zainteresowany nią. Ten wysiłek zainteresowania nazywamy współpracą z łaską. Święty Tomasz pięknie mówił, że łaska buduje na naturze. Jeśli ta natura jest bogata, jeśli człowiek rozwija w sobie wszystkie dary i talenty, to łaska ma też na czym się oprzeć. Wtedy doświadczenie wiary będzie obejmowało różne przestrzenie życia człowieka, nie wykluczając żadnej z nich.
Bolączką codzienności ojców i matek jest trud uchwycenia równowagi między duchowością a codziennymi obowiązkami stanu. Czy jest jakaś złota zasada, której spełnienie gwarantuje zdrową harmonię między tymi dwoma przestrzeniami w życiu świeckiego chrześcijanina tak, żeby wspierały one siebie nawzajem?
Tutaj znowu z pomocą przychodzi Ciesielski i jego świadectwo życia. Ta równowaga jest sprawą przede wszystkim wewnętrznej dyscypliny. On sam wyniósł ją z domu. Jego ojciec był wojskowym i wiele z tego przekazał swoim synom. Jako nastolatek odkrywa zaś przestrzeń, w której szuka i poznaje Boga tak, jak On sam chce dać się Jerzemu poznać. Kontynuuje to staranie w okresie studiów przez odpowiednią lekturę, spotkania. Nosi przy sobie różaniec, każdy dzień rozpoczyna od Mszy świętej. Czyta Pismo Święte, by móc nim żyć na co dzień. To stałe elementy jego planu życia. Jeśli człowiek zadba, by wypracować taki plan w swoim wnętrzu, w trudniejszych momentach nie pozwoli on odejść na stałe od zainteresowania tym, co duchowe.
W tym, co Ksiądz Profesor mówi, opisując troskę o własną duchowość, pobrzmiewają słowa, które mają dziś nie najlepszy, jak się zdaje, PR – powinność i dyscyplina. Bez dyscypliny i samozaparcia duchowość nie będzie żywym elementem naszej osoby?
Tak, duchowość czasem kojarzy nam się z błogim nic nierobieniem, przeżywaniem emocji i otwieraniem się na wrażenia zewnętrzne. Ale jest w niej też bardzo mocny element intelektualny, powinności i obowiązku, który człowiek podejmuje. Karol Wojtyła ujął to w dwa słowa: miłość i odpowiedzialność. Z jednej strony uczucie, które jest najpiękniejsze ze wszystkiego, co człowiek jest zdolny dać drugiemu. Jeżeli jednak nie towarzyszy mu odpowiedzialność, konsekwentne postępowanie, to wtedy miłość staje się ledwie gonieniem za przyjemnością, za tym, co niestety ulotne i przemija bardzo szybko. Połączenie tych dwóch spraw: obowiązku i otwierania się na nieznane w przestrzeni wewnętrznej staje się źródłem fascynującego bogactwa człowieka. Fakt, że to najbliżsi Ciesielskiego wystąpili ze staraniem o beatyfikację, przekonuje, że jego duchowość nie rozmyła się w świecie różnych przeżyć i doświadczeń, ale pozostała czymś mocnym i fascynującym po dziś dzień.
Jakie wymieniłby Ksiądz Profesor filary formacji współczesnych rodzin do takiego zaangażowania duchowego i w kształtowanie świata i społeczeństwa, jakie przejawiał Jerzy Ciesielski?
Z jednej strony myślę, że takim niezbywalnym filarem jest kontakt ze słowem Bożym. Druga rzecz to Eucharystia i Komunia święta. Ale też bardzo ważne jest doświadczenie wspólnoty. Okazuje się, że wiara podzielona z drugim człowiekiem ubogaca nie tylko nas, ale i innych ludzi.
Czy wiemy, jak Ciesielski kształtował duchowość własnych dzieci?
W rodzinie Ciesielskich najważniejsza była wspólna modlitwa. Gdy tylko byli razem, Jerzy starał się wieczorem uklęknąć z dziećmi do modlitwy. Potem wspólne uczestniczenie w Eucharystii. Myślę, że równie ważnym świadectwem życia było zabieranie dzieci na wszystkie ich wyjazdy z przyjaciółmi – w góry, na kajaki. Wszystko to składało się na codzienne wprowadzanie dzieci w życie wiarą – przez przykład rodziców, wujków, cioć… Zaprzyjaźnionych dorosłych, którzy łączą zabawę, wypoczynek i pracę z modlitwą.
Kiedy przygląda się Ksiądz Profesor współczesności, to jakie widzi Ksiądz największe duchowe wyzwania, stojące przed małżonkami i rodzicami?
Największym problemem dzisiaj jest umiejętność bycia razem. Zajęcia, obowiązki, praca powodują, że jesteśmy podzieleni na różne kawałki. Zanika doświadczenie wspólnoty. I nie chodzi o to, żeby zmienić sposób życia, bo tego nie da się dziś zrobić, ale o dbałość, by wykorzystywać te chwile, które są do wykorzystania. W niedzielę niech to będzie wspólny wyjazd, ale nie do aquaparku, tylko tam, gdzie można prawdziwie być z dziećmi: porozmawiać, zachwycić się światem, wspólnie coś przeżyć.
Kolejne wielkie a zaniedbane wyzwanie to wspólna modlitwa. Ten postulat wspólnego czasu i modlitwy jest coraz trudniejszy do zrealizowania, ale szczęśliwie wciąż są rodziny, które podejmują wysiłek, by mu sprostać.
Będąc ojcem duchownym Wyższego Seminarium Duchownego Archidiecezji Krakowskiej, towarzyszył Ksiądz młodym mężczyznom rozeznającym swoje powołanie. Czego współczesny mężczyzna potrzebuje, żeby dojrzeć duchowo?
Myślę, że podstawową sprawą jest umiejętność przyjmowania obowiązków. Mądrzy rodzice powierzają dzieciom obowiązki tak wcześnie, jak to tylko możliwe. I, co jest najistotniejsze, czuwają nad ich przykładnym wypełnianiem, okazując zainteresowanie i uznanie. W przypadku nastolatków i młodych ludzi ważne jest, by traktować ich poważnie. Nawet jeśli popełniają błędy, podejmują trudne dla nas decyzje – winni jesteśmy okazywać szacunek ich wyborom. Czasem trzeba, by się pomylili, by poszli niewłaściwą drogą i doświadczyli tego konsekwencji.
To, co dla mnie było ważne, gdy sam byłem w seminarium, to odkrycie wewnętrznej przestrzeni, w której mogę nawiązać relację z Bogiem. To jest bardzo ważne dla każdego mężczyzny: zobaczyć, że jestem całkowicie wolny i właśnie w tej wolności mogę otworzyć się na Boga i podjąć decyzję, że przyjmę Jego dekalog, Słowo, zasady życia.
Istotą dojrzałej duchowości jest, żeby człowiek nie bał się podejmować odpowiedzialności za siebie. Dziś dużo mówimy o wolności, ale w chwilach decyzji najczęściej szukamy kogoś, kto nam powie, co mamy zrobić. Dobre wychowanie powinno polegać na nauce podejmowania decyzji i przyjmowania konsekwencji. To bardzo ważne, aby stawiać przed dzieckiem wyzwania, a potem dać mu swobodę działania. Im wcześniej człowiek opanuje tę umiejętność, tym lepiej dla niego.
Dużo dało mi w tym względzie przyglądanie się życiu Karola Wojtyły, jego przedwczesnej dojrzałości i samodzielności wymuszonej śmiercią matki, potem wojną, trudnym czasem powojennym. Często wahał się, co ma robić w życiu. W każdym przełomowym momencie widać u niego wielką odwagę w podejmowaniu odpowiedzialności. Nawet tam, gdzie nie jest do końca pewien – próbuje, bada, sprawdza. Na pewno fundamentem tej odwagi była dla niego modlitwa, w którą wprowadziła go matka, a potem uczył się jej od ojca.
Losy Wojtyły, ale i wielu innych świętych – św. Franciszka, Ignacego Loyoli, Brata Alberta – pokazują, że nie można bać się bogactwa możliwości, jakie rysuje życie. Proces wybierania, decydowania jest tym, co nas kształtuje. Powołanie do bycia ojcem w swojej zasadniczej treści jest przecież wezwaniem do brania w przyszłości odpowiedzialności za drugiego człowieka i jego dojrzewanie. I to w taki sposób, aby nigdy nie wskazywać na siebie samego, a tylko na Chrystusa.
Dziękuję za rozmowę.