Tylko życie ma przyszłość!

dr inż. Antoni Zięba

Szukaj
Close this search box.

Trwa debata publiczna na temat eutanazji

Szpital. Fot.: pixabay.com

W wie­lu kra­jach trwa de­ba­ta na te­mat do­pusz­czal­no­ści eu­ta­na­zji. Skra­ca­nie ży­cia cho­rych zo­sta­ło za­le­ga­li­zo­wa­ne m.in. w Ka­na­dzie, Fran­cji czy Szwaj­ca­rii. W Pol­sce eu­ta­na­zja jest trak­to­wa­na ja­ko za­bój­stwo za­gro­żo­ne ka­rą do 5 lat po­zba­wie­nia wolności.

Na ła­mach „New York Ti­me­sa” (z 18 wrze­śnia) ka­na­dyj­ski dzien­ni­karz Ian Au­sten za­jął się te­ma­tem no­we­go „pra­wa do śmier­ci” w swo­jej oj­czyź­nie. Zwró­cił uwa­gę, że prze­pi­sy te, uwa­ża­ne przez nie­któ­rych tam­tej­szych na­ukow­ców za „zna­ko­mi­te na tle in­nych kra­jów”, pa­ra­dok­sal­nie roz­pa­li­ły na no­wo de­ba­tę nad sen­sem eu­ta­na­zji. Pra­wo to, uchwa­lo­ne 17 mar­ca 2021, po­zwa­la na za­koń­cze­nie swo­je­go ży­cia lu­dziom cier­pią­cym na „prze­wle­kle, cięż­kie i nie­ule­czal­ne cho­ro­by” oraz nie­peł­no­spraw­nym fi­zycz­nie na­wet wte­dy, gdy nie są śmier­tel­nie chorzy.

Ka­na­da, któ­ra już wcze­śniej znaj­do­wa­ła się w gru­pie 12 in­nych kra­jów i kil­ku sta­nów ame­ry­kań­skich, któ­re do­pusz­cza­ły „sa­mo­bój­stwo wspo­ma­ga­ne”, do­łą­czy­ła obec­nie do Bel­gii i Ho­lan­dii. Dzię­ki no­wym prze­pi­som w la­tach 2016-gru­dzień 2021 zmar­ło tam w ten spo­sób 31 664 oby­wa­te­li, wśród któ­rych 224 nie by­ło śmier­tel­nie chorych.

Ca­ła spra­wa roz­pa­li­ła w kra­ju dys­ku­sje na te­mat sen­sow­no­ści no­wej usta­wy i po­dzie­li­ła m.in. śro­do­wi­ska aka­de­mic­kie. Na przy­kład Jo­ce­lyn Do­wnie z uni­wer­sy­te­tu Dal­ho­usie w No­wej Szko­cji uwa­ża, że „w sto­sun­ku do resz­ty świa­ta ma­my na­praw­dę wspa­nia­ły sys­tem (eu­ta­na­zji)”. In­ni jed­nak, prze­ciw­nie, twier­dzą, że „sa­mo­bój­stwo wspo­ma­ga­ne sta­ło się w Ka­na­dzie nie­mal zwy­kłą pro­ce­du­rą me­dycz­ną, za­miast trak­to­wa­nia te­go ja­ko cze­goś wy­jąt­ko­we­go, sto­so­wa­ne­go tyl­ko w szcze­gól­nych przy­pad­kach”. Tak są­dzi np. Tru­do Lem­mens, pro­fe­sor pra­wa na uni­wer­sy­te­cie w To­ron­to. We­dług nie­go „obec­ny sys­tem za­mknął się na in­ne opcje ( open-en­ded sys­tem) i jest naj­mniej bez­piecz­ny dla oso­by cho­rej, na­wet w po­rów­na­niu z in­ny­mi kra­ja­mi, ma­ją­cy­mi po­dob­ne przepisy”.

Prze­ciw­ne są tak­że ro­dzi­ny tych, któ­rzy „zbyt szyb­ko” po­sta­no­wi­li odejść z te­go świa­ta. Zgod­nie z obo­wią­zu­ją­cym obec­nie pra­wem „na wy­bra­nie przez ko­goś śmier­ci ro­dzi­na nie ma żad­ne­go wpły­wu”, Tym­cza­sem, zda­niem au­to­ra ar­ty­ku­łu, „wie­lu z nich (krew­nych zmar­łych) okre­śla to no­we pra­wo ja­ko nie­bez­piecz­ny atak na lu­dzi nie­peł­no­spraw­nych, ży­ją­cych w trud­nej sy­tu­acji eko­no­micz­nej lub bez­dom­nych, któ­rzy po pro­stu re­zy­gnu­ją z dal­szej wal­ki (o ży­cie) i po­sta­na­wia­ją umrzeć… Wie­lu wska­zu­je też na cho­rych umy­sło­wo, któ­rych śmier­ci nasz sys­tem nie jest w sta­nie od­po­wied­nio zapobiec”.

Na­wet w sa­mym „He­alth Ca­na­da”, czy­li mi­ni­ster­stwie zdro­wia, po­wstał już ko­mi­tet, któ­ry su­ge­ru­je zmia­nę usta­wo­daw­stwa tak, aby by­ło ono m.in. bar­dziej zdol­ne do „ochro­ny cho­rych psy­chicz­nie i w ogó­le do ana­li­zo­wa­nia «po­dań o śmierć» z punk­tu wi­dze­nia mo­ty­wów ta­kiej de­cy­zji”. W ło­nie te­go gre­mium trwa­ją burz­li­we dys­ku­sje tak­że nad „do­pusz­cze­niem nie­let­nich do moż­li­wo­ści wy­bo­ru swo­jej śmier­ci oraz lu­dzi do­tknię­tych de­men­cją i in­ny­mi po­dob­ny­mi cho­ro­ba­mi: czy mo­gli­by oni pro­sić o ta­kie po­zwo­le­nia jesz­cze przed roz­wi­nię­ciem się ich chorób?”.

Pi­sząc o ne­ga­tyw­nych re­ak­cjach ro­dzin na no­we prze­pi­sy au­tor po­dał przy­kład Chri­sto­phe­ra Lyona, któ­re­go oj­ciec za­koń­czył ży­cie w wie­ku 77 lat. Miał on za so­bą dłu­gą hi­sto­rię po­pa­da­nia w de­pre­sje i my­śli sa­mo­bój­czych. Kie­dy prze­stał cho­dzić, prze­stał też jeść. Zda­niem sy­na, któ­ry ostat­nio prze­pro­wa­dził się do An­glii, „ten pro­ces po­zwo­le­nia mo­je­mu oj­cu na śmierć był zbyt po­spiesz­ny i sprzecz­ny z wo­lą ca­łej ro­dzi­ny”. Śmierć oj­ca i jej oko­licz­no­ści wzbu­dza­ją „wię­cej py­tań niż jest tam od­po­wie­dzi. Pra­wo ka­na­dyj­skie w tym wzglę­dzie wy­da­je mi się nie­zbyt do­brze uję­te” – stwier­dził syn zmarłego.

In­nym przy­kła­dam jest 46-let­nia Che­ryl Ro­ma­ire z Cal­ga­ry, cier­pią­ca na ro­dzaj stward­nie­nia roz­sia­ne­go. Gdy uzy­ska­ła już po­zwo­le­nie na „sa­mo­bój­stwo asy­sto­wa­ne”, do­szła do wnio­sku, że „jed­nak z nie­go na ra­zie zre­zy­gnu­ję, czę­ścio­wo dla­te­go, że mu­szę naj­pierw omó­wić tę spra­wę z dwo­ma człon­ka­mi swo­jej ro­dzi­ny, któ­rzy na ta­kie roz­wią­za­nie nie zga­dza­ją się”.

Sa­mo­bój­stwo jest ce­lo­wym po­zba­wie­niem sie­bie ży­cia. Sa­mo­bój­stwo wspo­ma­ga­ne na­stę­pu­je wte­dy, gdy in­na oso­ba fi­zycz­nie po­ma­ga da­nej oso­bie ode­brać so­bie ży­cie, na przy­kład do­star­cza­jąc jej od­po­wied­nie na­rzę­dzia lub sprzęt. Z ko­lei sa­mo­bój­stwo wspo­ma­ga­ne me­dycz­nie (ang. phy­si­cian-as­si­sted su­ici­de) po­le­ga na tym, że to le­karz „świa­do­mie i ce­lo­wo do­star­cza da­nej oso­bie wie­dzy lub środ­ków bądź obu tych ele­men­tów nie­zbęd­nych do po­peł­nie­nia sa­mo­bój­stwa, w tym udzie­la po­rad na te­mat śmier­tel­nych da­wek le­ków, prze­pi­su­je je lub do­star­cza leki”.

Na­le­ży od­róż­nić sa­mo­bój­stwo wspo­ma­ga­ne od eu­ta­na­zji, w któ­rej oso­ba umie­ra­ją­ca nie do­pro­wa­dza bez­po­śred­nio do wła­snej śmier­ci, ale jest za­bi­ja­na w ce­lu unik­nię­cia dal­sze­go le­cze­nia. Eu­ta­na­zja mo­że być czyn­na (to ak­tyw­ne po­zba­wie­nie ży­cia czło­wie­ka przez le­ka­rza po­przez po­da­nie sub­stan­cji po­wo­du­ją­cej zgon) lub bier­na (to za­nie­cha­nie czyn­no­ści ratujących/podtrzymujących ży­cie pa­cjen­ta, a śmierć na­stę­pu­je na sku­tek cho­ro­by na któ­rą cier­pi pacjent).

Eu­ta­na­zję na­le­ży od­róż­nić od uza­sad­nio­ne­go etycz­nie za­nie­cha­nia upo­rczy­wej te­ra­pii. Ozna­cza to sto­so­wa­nie pro­ce­dur me­dycz­nych prze­dłu­ża­ją­cych umie­ra­nie pa­cjen­ta i wią­żą­cych się z je­go nad­mier­nym cier­pie­niem. Prze­rwa­nie te­ra­pii upo­rczy­wej nie obej­mu­je jed­nak pod­sta­wo­wych za­bie­gów pie­lę­gna­cyj­nych oraz kar­mie­nia i na­wad­nia­nia, któ­re za­li­cza­ją się do pod­sta­wo­wych ele­men­tów opie­ki paliatywnej.

W Pol­sce eu­ta­na­zja sta­no­wi tzw. uprzy­wi­le­jo­wa­ny typ za­bój­stwa, pe­na­li­zo­wa­ny przez art. 150 Ko­dek­su kar­ne­go. Za prze­stęp­stwo to gro­zi ka­ra od 3 mie­się­cy do 5 lat po­zba­wie­nia wol­no­ści. Eu­ta­na­zji za­ka­zu­je rów­nież art. 30 Ko­dek­su Ety­ki Lekarskiej.

Eu­ta­na­zja jest złym poj­mo­wa­niem współ­czu­cia i fał­szy­wym poj­mo­wa­niem tro­ski o ochro­nę ludz­kiej god­no­ści. Je­śli po­waż­ną cho­ro­bę nie da się po­ko­nać przez le­ka­rzy, na­le­ży ro­bić wszyst­ko, by zła­go­dzić cier­pie­nia pa­cjen­ta. Peł­na od­da­nia po­moc cho­re­mu ozna­cza ro­zu­mie­nie nie­zby­wal­nej god­no­ści każ­de­go czło­wie­ka. Me­dy­cy­na ma za­wsze słu­żyć życiu.

 

JB
Źró­dło: KAI

 

Udostępnij
Tweetnij
Wydrukuj