Do resortu rodziny wpłynął wniosek o podjęcie prac nad wypowiedzeniem konwencji stambulskiej.
Ostatnio przybrała na sile dyskusja na temat wystąpienia Polski z konwencji stambulskiej, ratyfikowanej za czasów rządów PO-PSL w 2015 r. Konwencja o zapobieganiu oraz zwalczaniu przemocy wobec kobiet i przemocy domowej to dokument utworzony przez Radę Europy, który już na początku swego istnienia budził wiele kontrowersji. W 2011 roku zastrzeżenia zgłaszały takie państwa jak: Czechy, Włochy, Wielka Brytania, Słowacja, Bułgaria czy Polska. Słowacja i Czechy miały odwagę i nie ratyfikowały jej, a bułgarski Trybunał Konstytucyjny wykazał niezgodność Konwencji ze swoją Konstytucją. Niestety w imieniu Polski konwencję stambulską ratyfikował prezydent Bronisław Komorowski w kwietniu 2015 r. Oficjalnie przyjęcie tej konwencji dotyczy zapobiegania i zwalczania przemocy wobec kobiet, ale w rzeczywistości zawarto w niej zapisy zobowiązujące do przyjęcia niektórych postulatów ideologii gender. Dokument wprowadził nową definicję płci i otworzył tym samym drzwi do prawnych roszczeń środowisk LGBT.
Wykorzenienie tradycji
Jak zaznaczył były prezes TK Andrzej Zoll, konwencja stambulska jest napisana złym i nieprecyzyjnym językiem, w której można znaleźć wiele sprzeczności: „Największe wątpliwości budzi art. 12 mówiący o promowaniu zmian, wzorców społecznych i kulturowych, dotyczących zachowań kobiet i mężczyzn w celu wykorzenienia uprzedzeń, zwyczajów, tradycji oraz innych praktyk, opartych na idei niższości kobiet, na stereotypowym modelu roli kobiet i mężczyzn. Uważam, że to jest przepis najbardziej kontrowersyjny, bo wprowadza on zobowiązanie stron do wykorzenienia tradycji.” Warto zauważyć także, że ten artykuł stoi w dużej sprzeczności z art. 18 Konstytucji RP, ponieważ uderza w tradycyjne wartości chronione jakim jest małżeństwo jako związek kobiety i mężczyzny, rodzina, macierzyństwo i rodzicielstwo.
Nawiązanie do ideologii gender
Konwencja w całości oparta jest na założeniach ideologii gender. Pod pretekstem ochrony praw kobiet, przemyca ogromną dawkę ideologicznej treści. Odwołuje się ona do płci społecznej, która nakazuje Polsce zwalczanie jakichkolwiek przejawów tradycji i roli kobiety czy mężczyzny. Dokument podważa także znaczenie biologicznej płci. Według ideologii gender kobiecość i męskość zostały nam narzucone i każdy może wybierać „płeć kulturową”, czyli wybrać biseksualizm, heteroseksualizm, homoseksualizm itp. To rozdzielenie płci biologicznej i płci kulturowej czy natury i kultury stanowi realne zagrożenie dla rodziny i młodych pokoleń. Niesie nową niebezpieczną rewolucję kulturową.
Niezgodność z Konstytucją RP
Konwencja stambulska jest niezgodna z artykułami 25 i 48 Konstytucji RP.
Art. 6 konwencji, nakłada na polskie prawo konieczność wdrażania perspektywy światopoglądowej gender we wszystkich płaszczyznach życia społecznego. Kłóci się on z art. 25 ust. 2 Konstytucji RP, który mówi o bezstronności w sprawach przekonań religijnych, światopoglądowych i filozoficznych, zapewniając swobodę ich wyrażania w życiu publicznym.
Natomiast art. 14 konwencji stoi w sprzeczności z art. 48 ust. 1 Konstytucji RP, ponieważ narzuca na Polskę przekazywanie na wszystkich etapach edukacji, informacji na temat niestereotypowych ról genderowych. Jest to naruszenie fundamentalnego prawa rodziców do wychowania dzieci zgodnie z własnymi przekonaniami.
Błędne tłumaczenie
Istotnym problemem jest fakt, że polskie tłumaczenie konwencji, które zostało opublikowane w Dzienniku Ustaw, nie odpowiada oryginalnej wersji językowej podanej przez Radę Europy. W tłumaczeniu na język polski, słowo „gender”, zostało celowo 25 razy pominięte i zastąpione swobodnie brzmiącym słowem „płeć”. Błędne przetłumaczenie tego dokumentu jest znaczącym naruszeniem prawa. Tą sprawą powinien zająć się Trybunał Konstytucyjny, ponieważ zastosowane w tłumaczeniu wyrażenia całkowicie zmieniają obraz tej konwencji.
Konwencję stambulską przyjęło 36 krajów, ale ratyfikowało tylko 16 i jak wynika z szeroko przeprowadzonych badań Agencji Praw Podstawowych UE i OECD, konwencja ta w walce z przemocą domową nie zdała egzaminu. W tych państwach, gdzie przyjęto ten dokument, odsetek przemocy wobec kobiet jest największy.
Pokrętne sformułowania powodują, że dokument nie jest rzeczywistym narzędziem walki z istniejącymi formami przemocy wobec kobiet. Szkodzi i błędnie identyfikuje źródła przemocy. Zjawisko ciemiężenia w konwencji wiązane jest z tradycją, religią, kulturą i rodziną. Nie ma w niej mowy o rzeczywistych czynnikach przemocy jakim są uzależnienia od narkotyków czy alkoholu.
Konwencja wprowadza do edukacji szkolnej treści o „płci społeczno-kulturowej” i mówi o „niestereotypowych rolach przypisanych płciom”. Takie sformułowania pochodzą wprost z ideologii gender i myślenia feministycznego.
JB
Źródło: dorzeczy.pl, rp.pl