Rozmawiając o Metodach Rozpoznawania Płodności (MRP), często słyszę, że pary obawiają się, iż nie są one skuteczne, jeżeli używa się ich w celu odkładania poczęcia. Czy te lęki są oparte na faktach?
Aby te metody nas nie zawiodły, niezbędna jest wiedza i praktyczne jej zastosowanie (prawidłowa interpretacja cykli – poprawne wyznaczanie okresów płodności i niepłodności w cyklu), dobre, systematyczne prowadzenie obserwacji i zapis na karcie oraz umiejętność postępowania zgodnie z planowanym sposobem wykorzystania MRP (np. wstrzemięźliwość płciowa w dniach płodności).W sytuacji, gdy para napotyka trudności w stosowaniu wybranej przez siebie metody, warto zwrócić się o pomoc do nauczyciela.
Trzeba mieć także świadomość, że różna jest skuteczność metod w różnych fazach cyklu. W fazie przedowulacyjnej mówimy wyłącznie o niepłodności względnej, warunkowej, ponieważ kobieta jest wtedy jeszcze przed jajeczkowaniem i nigdy nie mamy pewności, kiedy do owulacji dojdzie. Stąd nawet wówczas, gdy kobieta obserwuje brak śluzu i według statystyk jej cykli owulacja nie powinna jeszcze nadejść, metoda może być zawodna. Prawdopodobieństwo poczęcia jest bardzo niewielkie, ale nie zerowe.
W fazie poowulacyjnej mówimy o niepłodności bezwzględnej, tzn. pewnej. W jednym cyklu do owulacji dochodzi tylko w jednym, bardzo precyzyjnie określonym momencie. Po owulacji wzrost poziomu progesteronu zablokuje możliwość wystąpienia kolejnego jajeczkowania, nie ma więc wtedy możliwości poczęcia dziecka.
Prof. Josef Rötzer, autor jednej z metod objawowo-termicznych, twierdzi, że w badaniach, które prowadził (ponad 17 tys. kart obserwacji), przy prawidłowym oznaczeniu fazy poowulacyjnej według zasad metody nie zdarzyło się ani jedno nieplanowane poczęcie.
Jeżeli para ma bardzo poważne przeciwwskazania do ciąży, nie powinna wykorzystywać dni niepłodności przedowulacyjnej do współżycia.
Izabela Salata