- Stojąc nad zbiorowymi grobami dzieci poronionych i martwo urodzonych ciągle powraca mi myśl, że zostały potrójnie pokrzywdzone przez los – mówi dr Piotr Guzdek, specjalista w dziedzinie nauk o rodzinie z Polskiego Stowarzyszenie Obrońców Życia Człowieka
W ilu pogrzebach nienarodzonych dzieci Pan uczestniczył?
Nie jestem w stanie podać dokładnej liczby. Pomagałem w organizacji zarówno pogrzebów zbiorowych, jak i pochówków rodzinnych w różnych rejonach Polski. Niejednokrotnie otoczenie doradza rodzicom, aby zrezygnowali z pogrzebu rodzinnego dziecka i przekazali jego zwłoki do pochówku zbiorowego organizowanego przez gminę twierdząc, że pochówek zbiorowy okaże się mniej bolesny. Na podstawie mojego osobistego doświadczenia mogę powiedzieć krótko: nic bardziej mylnego.
Dlaczego?
Ani osoby tak doradzające, ani sami rodzice najczęściej nie wiedzą jeszcze, co to znaczy stanąć nad trumną, która mieści w sobie zwłoki lub szczątki około 300 dzieci zmarłych przed narodzeniem. Mając przy tym świadomość, że rodziny zmarłych dzieci w większości nie są obecne na pogrzebie. Po każdym z takich pochówków, choć nie jestem emocjonalnie związany z żegnanymi dziećmi, potrzebuję czasu, aby powrócić do równowagi duchowej. Każdemu dziecku, jeśli tylko sytuacja kliniczna na to pozwala, należy się pogrzeb rodzinny. Pochówek zbiorowy nie jest i nie powinien być traktowany jako rozwiązanie wzorcowe, wprost przeciwnie, z etycznego punktu wiedzenia można go dopuścić wyłącznie na zasadzie interwencji kryzysowej. Dziecko należy do rodziny.
Pogrzeb dziecka zawsze jest traumatycznym przeżyciem. W każdej formie.
Moje trudne doświadczenia wynikają z tej okoliczności, że rodzice choć mogli, to jednak często najzwyczajniej nie mieli dobrej woli, aby pochować dziecko w grobie rodzinnym. A mieli ku temu wszelkie możliwości. Nie wzięli też udziału w pogrzebie zbiorowym. Stojąc nad zbiorowymi grobami dzieci poronionych i martwo urodzonych ciągle powraca mi myśl, że zostały potrójnie pokrzywdzone przez los: raz przedwcześnie utraciwszy życie, drugi raz przez brak rodzinnego pochówku, po raz trzeci będąc wymazane z kultury pamięci rodziny, w której zostały poczęte. W grobie zbiorowym spoczywają bowiem jako anonimowe osoby.
Czy tradycyjne słowo „pogrzeb” dobrze pasuje do tej uroczystości? Bo jednak trudno sobie wyobrazić tradycyjny nekrolog w prasie, otwarcie trumny, wieńce, kondolencje, a na koniec stypę, która zamienia się po godzinie w rodzinną biesiadę.
Absolutnie się nie zgadzam. Stwierdzenie, że trudno sobie wyobrazić tradycyjny pogrzeb w odniesieniu do dzieci poronionych wynika z głęboko zakorzenionej w społeczeństwie mentalności antynatalistycznej (odmawiania dzieciom nienarodzonym godności osobowej) i tendencji do kulturowego przemilczania strat prokreacyjnych.
Weźmy przypadek pogrzebu rodzinnego dziecka zmarłego na skutek poronienia klinicznego (poniżej 22. tygodnia ciąży). Trumna, do której rodzice składają szczątki lub zwłoki, obdarowanie zmarłego dziecka pamiątkami wkładanymi do trumny, wieńce, kondolencje, liturgia żałobna z mszą pogrzebową i ostatnim pożegnaniem, odczytanie listu pożegnalnego, nekrolog, płyta nagrobna z imieniem i nazwiskiem dziecka (jeśli stwierdzono płeć), piękna oprawa muzyczna… To zwyczajna rzeczywistość rodzinnych pogrzebów dzieci zmarłych przed narodzeniem, jeżeli tylko rodzice pragną taki pogrzeb swojemu dziecku urządzić. Jedyną dostrzegalną różnicą jest mniejsze grono uczestników pogrzebu, najczęściej zawężone do rodziców, starszego rodzeństwa i najbliższej rodziny.
Jak wygląda rzeczywistość pogrzebu zbiorowego?
W przypadku pogrzebów organizowanych przez gminę, sprawą oczywistą jest publikacja nekrologów w prasie i miejscach ogłoszeń publicznych. Za przygotowanie szczątków lub zwłok dzieci do pogrzebu odpowiadają pracownicy zakładu pogrzebowego. W pochówkach zbiorowych zazwyczaj uczestniczy większe grono osób, w tym personel medyczny szpitali, działacze społeczni, dziennikarze itd. W niektórych miejscowościach informacja o pogrzebie zbiorowym jest podawana z odpowiednim wyprzedzeniem czasu na ambonach lub też pochówek jest organizowany raz lub dwa razy w roku w stałym terminie. W przygotowanie pogrzebu zbiorowego często zaangażowane są struktury duszpasterstwa rodzin i lokalne organizacje pro-life.
W niektórych rejonach Polski pochówki te mają charakter ekumeniczny. Co najważniejsze, często w tych pogrzebach biorą udział rodzice, którzy przed laty utracili swoje dzieci i ze względów prawnych lub innych powodów nie pochowali własnych dzieci.
Jak wygląda strona techniczna pogrzebu organizowanego przez rodziców? W przypadku zwykłych pogrzebów mamy procedury – chłodnia, wydanie zwłok, kosmetyka pośmiertna, odzież dostarczona przez rodzinę…
Jeśli płeć dziecka jest znana, personel medyczny szpitala wystawia kartę zgonu i kartę martwego urodzenia. Na ich podstawie urząd stanu cywilnego sporządza akt urodzenia dziecka z adnotacją o martwym urodzeniu. Dziecko otrzymuje imię i nazwisko. Stwierdzane jest polskie obywatelstwo, nadawany mu jest numer PESEL. Jeśli płeć dziecka nie jest możliwa do ustalenia na oddziale szpitalnym, wówczas rodzice mogą dokonać jej identyfikacji poprzez badania genetyczne. Po uzyskaniu wyniku badania, rodzice otrzymują kartę martwego urodzenia i kartę zgonu w szpitalu, a następnie akt urodzenia dziecka w urzędzie stanu cywilnego.
Dla niektórych rodziców problemem mogą być zapewne koszty.
I tu ważne zastrzeżenie, koszty badania genetycznego można rozliczyć w ramach zasiłku pogrzebowego. Jeżeli rodzice dysponują aktem urodzenia dziecka, przysługuje im zasiłek pogrzebowy, urlop okolicznościowy z tytułu śmierci i pogrzebu dziecka, zaś matce skrócony urlop macierzyński w wymiarze 56 dni oraz zasiłek macierzyński. Koniecznie trzeba pamiętać, że w przypadku niemożności stwierdzenia płci dziecka na oddziale szpitalnym, do wyprawienia pogrzebu nie jest niezbędna jej identyfikacja. Rodzice mogą odstąpić od badania genetycznego. Wówczas jednak wnioskują, aby szpital sporządził kartę zgonu w części przeznaczonej dla administracji cmentarza i to ona staje się podstawą pochowania zwłok lub szczątków dziecka. W tych okolicznościach nie jest możliwa rejestracja martwego urodzenia w urzędzie stanu cywilnego. Oznacza to, że rodzice nie uzyskają aktu urodzenia dziecka, a tym samym nie będą mogli skorzystać z wymienionych wyżej zasiłków i form urlopów. Koszty pogrzebu będą zmuszeni pokryć z własnych środków. Obecnie koszty pochówku przekraczają wysokość zasiłku pogrzebowego, dlatego także rodzice mogący się ubiegać o jego wypłatę w rzeczywistości część kosztów muszą pokryć z własnej kieszeni. Należy jednoznacznie podkreślić, że państwo polskie nie sporządza dla dzieci zmarłych przed narodzeniem zaświadczenia o poronieniu płodu ludzkiego, ale wydaje akt urodzenia zastępujący akt zgonu, akt urodzenia identyczny jak dla dzieci żywo urodzonych, jeżeli tylko płeć dziecka została ustalona. Jedynie w rubryce adnotacje widnieje wpis o martwym urodzeniu dziecka. Jeśli natomiast płeć dziecka jest nieznana i nie przeprowadza się badań genetycznych, wówczas sporządzana jest karta zgonu w części przeznaczonej dla administracji cmentarza.
Czyli pogrzeb ma dziecko, a nie płód?
Tak, jest to bardzo istotna kwestia. Dla państwa polskiego płód ludzki ma status dziecka, jego zwłoki i szczątki podlegają ochronie prawnej na równi ze zwłokami osób narodzonych. Dysponując dokumentami uprawniającymi do wyprawienia pochówku, dalsza droga organizacji pogrzebu nie różni się od urządzenia pogrzebu osoby zmarłej po narodzeniu. Do odebrania zwłok lub szczątków dziecka, co do zasady wymagany jest licencjonowany zakład pogrzebowy, który zapewni zabezpieczenie i przygotowanie zwłok do pochówku. W zależności od stanu zwłok lub szczątków, rodzice mogą przekazać pracownikom zakładu ubranko, ewentualnie obmyte zwłoki dziecka składa się do serwety. Niektóre fundacje bezpłatnie przekazują rodzicom pięknie wykonane rożki, do których mogą złożyć ciało dziecka w trumnie. Nie zawsze potrzebna jest trumna, nierzadko rodzice decydują się na urnę, zwłaszcza we wczesnych poronieniach. To, co zostanie włożone do trumny, mam tu na myśl pożegnalne pamiątki, jest już wolą rodziców. Podobnie bezpośredni kontakt ze zwłokami lub szczątkami dziecka także jest zależny od ich woli. Kontakt ten może nastąpić w szpitalu, niektóre placówki dysponują pokojami pożegnań, lub w zakładzie pogrzebowym. Część rodziców organizuje w gronie najbliższych tradycyjną wigilię w dzień poprzedzający pogrzeb. Jednym z najbardziej wzruszających momentów ceremonii pogrzebowej jest procesja z kościoła/kaplicy na grób dziecka, w trakcie której bardzo często ojcowie niosą trumienkę lub urnę zmarłego dziecka. Ten obraz wyciska łzy.
Jak to wyglądało wcześniej? Co działo się z ciałem nienarodzonego dziecka?
Przed 2006 rokiem nie było możliwe wyprawienie rodzinnego pogrzebu dla dzieci zmarłych poniżej 22. tygodnia ciąży. Dopiero rozporządzenia ministra zdrowia Zbigniewa Religi z grudnia 2006 roku i nowelizacje odnośnych ustaw z roku 2011 stworzyły rodzicom prawne podstawy organizacji pogrzebu rodzinnego na każdym etapie ciąży, jeżeli tylko zwłoki lub szczątki dziecka zostały zabezpieczone. Niezależnie także od faktu, czy płeć została stwierdzona. Te regulacje prawne przyznawały zwłokom i szczątkom płodowym ochronę prawną na równi ze zwłokami i szczątkami ludzkimi osób narodzonych.
Przed 2006 rokiem najczęściej zwłoki dzieci ronionych poniżej 22. tygodnia ciąży, jeżeli z dobroci serca personelu szpitala nie były zaocznie wydawane rodzicom do indywidualnego pochówku, przeważnie utylizowano wraz z odpadami medycznymi.
Od pracowników zakładów pogrzebowych słyszałem, że chowali szczątki dzieci w trumnach innych osób.
Owszem, taka praktyka również była obecna.
Ile dzieci dziś nie zostaje pochowanych?
W tym aspekcie nie odnajdzie Pan wiarygodnych statystyk. Różne są tego powody. Nie wszystkie kobiety są hospitalizowane, znaczna część korzysta z opieki ambulatoryjnej. Bliżej nieokreślona liczba poronień samoistnych dokonuje się w domu, pod opieką lekarza prowadzącego ciążę. Jest to zależne od sytuacji klinicznej pacjentki. W tych okolicznościach nie zawsze we wczesnej ciąży rodzice w warunkach domowych są w stanie przechwycić i zabezpieczyć szczątki lub zwłoki dziecka do pochówku. Mając na uwadze sprawozdania szpitali z refundowanych świadczeń medycznych udzielanych kobietom z rozpoznaniem poronienia, szacuje się, że około 40–45 tysięcy kobiet rocznie samoistnie roni swoje dzieci. Bliżej nieokreślona liczba matek pozostaje poza statystykami, nie korzystając z opieki szpitalnej. Faktycznie jednak rodzice roniący dziecko na oddziale szpitalnym mogą zrezygnować z organizacji pogrzebu i przekazać jego zwłoki/szczątki do pochówku zbiorowego. Uczestniczyłem w pochówkach zbiorowych, w trakcie których już tylko z dwóch na sześć szpitali z oddziałami położniczymi w danym mieście wojewódzkim żegnano ponad 360 dzieci poronionych i martwo urodzonych w tych placówkach w okresie niespełna dwóch lat. Dzieci te nie zostały odebrane przez rodziców do pochówku rodzinnego.
Są jednak rodzice, którzy chcą uciąć traumę i oderwać myśli tego, co się stało. Co z nimi? Co by im pan powiedział?
Żałobę po poronieniu dziecka trzeba przeżyć w całej pełni: uznać poronienie za śmierć dziecka, uznać, że dziecko, które odeszło jest absolutnie niepowtarzalne i nie może zostać zastąpione. A wreszcie – dokonać jego pożegnania w formie pogrzebu, oczywiście jeżeli sytuacja kliniczna na to pozwala. Jeśli nie, mogą to być inne sposoby pożegnania, również liturgicznego, jak celebracja mszy pogrzebowej bez obecności ciała zmarłego. Może to być również list pożegnalny, pamiętnik, namalowany obraz, kiedy pochówek okazał się niemożliwy. Wiele jest w tym względzie możliwości. Kluczowe znaczenie ma wprowadzenie zmarłego dziecka w przestrzeń relacji rodzinnych i kultury pamięci rodziny.
Żal pozostają na długo po pogrzebie.
Żałoba po poronieniu trwa około 12–18 miesięcy. Rodzice niejednokrotnie próbują zaprzeczać stracie, wypierać poronienie jako wydarzenie niedokonane, ewentualnie niebędące śmiercią dziecka, dystansują się do żałoby po poronieniu. Paradoksalnie, takie zachowania nie uwalniają ich od żałoby, ale proces żalu jedynie patologizują. Nieprzepracowanie straty prenatalnej i zbyt szybkie wejście w kolejną ciążę znacząco problematyzuje pod względem psychologicznym rozwój przywiązania prenatalnego do nowo poczętego dziecka.
Moje przesłanie jest jedno: Drodzy małżonkowie! Wraz z poczęciem staliście się rodzicami. Kiedy dziecko umiera w okresie prenatalnym, stajecie się rodzicami osieroconymi, którzy przeżywają żałobę rodzicielską. Pozwólcie sobie na ten żal i wzajemne wsparcie współmałżonka w tym procesie, a najszybciej i najskuteczniej doświadczycie zdrowienia po stracie prenatalnej i z nadzieją otworzycie się na poczęcie kolejnych dzieci.
Od 2017 roku w województwie kujawsko-pomorskim obowiązują rekomendacje wojewody dotyczące standardów psychospołecznej opieki nad dziećmi i rodzicami w niepowodzeniu położniczym dla personelu medycznego oddziałów ginekologiczno-położniczych. Na podstawie tych rekomendacji wprowadzono na oddziały karty informacyjne dla roniących małżonków zawierające podstawowe dane o przysługujących im uprawnieniach, także w kwestii organizacji pogrzebu dziecka. To wyjątkowe standardy w skali całej Polski, ponieważ koncentrują uwagę zespołu leczącego na dziecku wespół z rodzicami, na obojgu małżonkach wraz z ich ronionym dzieckiem, nie zaś wyłącznie na kobiecie, co z perspektywy przepracowania straty powodowało dla niej samej dotkliwe konsekwencje. Według inicjatorów projektu, dialog i wsparcie małżeńskie powinny rozpocząć się już w szpitalu, a to wymaga odpowiedniego dowartościowania przez personel medyczny obecności ojca dziecka na oddziale. Inicjatorem przygotowania tych rekomendacji było Polskie Stowarzyszenie Obrońców Życia Człowieka w Krakowie.
„Gazeta Pomorska”, wydanie internetowe, 10 lipca 2022 r.