Tylko życie ma przyszłość!
dr inż. Antoni Zięba

Narodziny po 30 latach zamrożenia

Noworodek
Noworodek. Fot.: [nd3000]©123RF.COM

W Ohio, 26 lip­ca te­go ro­ku, przy­szło na świat dziec­ko, któ­re już dziś za­pi­sa­ło się w hi­sto­rii me­dy­cy­ny re­pro­duk­cyj­nej. Thad­deus Da­niel Pier­ce zo­stał po­czę­ty po­nad 30 lat te­mu i do nie­daw­na ist­niał je­dy­nie ja­ko za­mro­żo­ny za­ro­dek. Ale obok za­chwy­tu nad moż­li­wo­ścia­mi tech­no­lo­gii, po­ja­wia się też py­ta­nie – jak da­le­ko czło­wiek mo­że in­ge­ro­wać w po­czą­tek ży­cia? Gdzie koń­czy się , a za­czy­na prze­kra­cza­nie gra­nic, któ­rych nie po­win­no się naruszać?

Choć na­ro­dzi­ny każ­de­go dziec­ka są po­wo­dem do ra­do­ści, to spo­sób, w ja­ki do­cho­dzi do po­czę­cia, nie jest bez zna­cze­nia. Ko­ściół ka­to­lic­ki od lat z mi­ło­ścią, ale sta­now­czo przy­po­mi­na, że me­to­da jest mo­ral­nie nie do przy­ję­cia. Dlaczego?

Po­nie­waż w jej trak­cie do­cho­dzi do se­lek­cji i uśmier­ca­nia ludz­kich za­rod­ków – a więc do nisz­cze­nia ludz­kie­go ży­cia, któ­re od po­czę­cia ma peł­ną god­ność oso­by. Ża­den cel, na­wet tak wznio­sły jak ro­dzi­ciel­stwo, nie mo­że uspra­wie­dli­wiać środ­ków, któ­re na­ru­sza­ją pod­sta­wo­we pra­wa czło­wie­ka – w tym do życia.

W przy­pad­ku na­ro­dzin Thad­deu­sa wie­my, że był on jed­nym z czte­rech za­rod­ków stwo­rzo­nych w la­bo­ra­to­rium w 1994 ro­ku. Z jed­ne­go z nich wcze­śniej uro­dzi­ła się cór­ka daw­ców, trzy po­zo­sta­łe zo­sta­ły za­mro­żo­ne. Dziś wie­my, że prze­trwał je­den. A co z resztą?

Każ­de dziec­ko – ko­cha­ne i przyjęte

Waż­ne jest jed­nak jed­no: dziec­ko ni­gdy nie jest win­ne me­to­dzie, przez któ­rą zo­sta­ło po­czę­te. Nie­za­leż­nie od oko­licz­no­ści, każ­de dziec­ko jest da­rem – i ja­ko ta­kie po­win­no być ko­cha­nie i ota­cza­ne tro­ską. Ko­ściół nie od­rzu­ca po­czę­tych me­to­dą in vi­tro – prze­ciw­nie. To oso­by, któ­re za­słu­gu­ją na peł­ne przy­ję­cie, mi­łość, god­ność i ochronę.

Dla­te­go mo­że­my z ra­do­ścią spoj­rzeć na na­ro­dzi­ny Thad­deu­sa – ja­ko na wy­da­rze­nie, któ­re przy­po­mi­na nam o świę­to­ści ży­cia. Ale nie mo­że­my przy­my­kać oczu na spo­sób, w ja­ki to ży­cie zo­sta­ło „wpro­wa­dzo­ne” na świat – ani na dra­mat ty­się­cy in­nych za­mro­żo­nych ist­nień ludz­kich, któ­re cze­ka­ją… lub ni­gdy się nie doczekają.

Są in­ne drogi

Dla mał­żon­ków, któ­rzy zma­ga­ją się z nie­płod­no­ścią, ist­nie­ją in­ne, mo­ral­nie do­pusz­czal­ne spo­so­by le­cze­nia – ta­kie jak . To po­dej­ście, któ­re współ­pra­cu­je z na­tu­rą, nie ła­miąc jej. Szu­ka przy­czyn nie­płod­no­ści i po­ma­ga je le­czyć, bez two­rze­nia nad­mia­ro­wych za­rod­ków, bez se­lek­cji, bez nisz­cze­nia życia.

Ta­kie me­to­dy są wy­ma­ga­ją­ce – cza­sem mniej spek­ta­ku­lar­ne, cza­sem wol­niej­sze. Ale są one opar­te na sza­cun­ku dla ży­cia, dla małżeństwa.

Me­dy­cy­na z ser­cem i sumieniem

Po­stęp tech­no­lo­gii me­dycz­nej mo­że nieść wie­le do­bra – ale tyl­ko wte­dy, gdy nie gu­bi czło­wie­czeń­stwa. Nie wszyst­ko, co da się zro­bić, po­win­no się ro­bić. Gdy za­czy­na­my trak­to­wać ży­cie jak pro­dukt – do za­pla­no­wa­nia, za­mro­że­nia, odło­że­nia – ry­zy­ku­je­my utra­tę te­go, co naj­waż­niej­sze: wia­ry w to, że ży­cie jest da­rem, a nie dzie­łem laboratorium.

Na­ro­dzi­ny Thad­deu­sa mo­gą być oka­zją do za­da­nia so­bie waż­nych py­tań. I do po­wro­tu do war­to­ści, któ­re przy­po­mi­na­ją, że naj­waż­niej­sze nie jest to, czy coś jest moż­li­we, ale czy jest dobre.

 

jb
Źró­dło: medonet.pl

Udostępnij
Tweetnij
Wydrukuj