Naprotechnologia najczęściej kojarzona jest z leczeniem niepłodności. Tymczasem pomaga ona także skutecznie w leczeniu wielu innych problemów ginekologicznych.
NaProTechnology (Natural Procreative Technology – Metoda Naturalnej Prokreacji) to stosowane we współczesnej medycynie podejście do diagnozowania i skutecznego leczenia różnych schorzeń (zarówno kobiecych, jak i męskich) w zakresie zdrowia prokreacyjnego. Jego podstawę stanowi współpraca z naturalnym cyklem kobiety. Naprotechnologia, wbrew obiegowym opiniom, bazuje na solidnej wiedzy medycznej i nowoczesnych technikach. Obejmuje:
- leczenie farmakologiczne,
- leczenie hormonalne,
- leczenie chirurgiczne (w tym: mikrochirurgię, laparoskopię bliskiego kontaktu, laserowe usuwanie ognisk endometriozy, postępowanie przeciwzrostowe, a nawet chirurgię rekonstrukcyjną jajowodów).
W Polsce naprotechnologia najczęściej kojarzona jest z leczeniem niepłodności. Tymczasem skutecznie leczy ona również inne problemy ginekologiczne:
- nawracające poronienia,
- zespół policystycznych jajników (PCO),
- depresję poporodową,
- torbiele jajnikowe,
- skłonność do przedwczesnych porodów,
- bóle menstruacyjne,
- zespół napięcia przedmiesiączkowego (PMS),
- nieprawidłowości hormonalne,
- nieregularne lub nietypowe krwawienia,
- stałą wydzielinę śluzową.
Zajmuje się także leczeniem zaburzeń płodności mężczyzn.
Podstawowym narzędziem diagnostycznym stosowanym przez lekarza naprotechnologa jest model creightonowski. Czasem mówi się, że model ten jest precyzyjnym, doskonale wystandaryzowanym i zrozumiałym dla lekarza językiem, którym kobieta może mu opowiedzieć o swoim cyklu. Dzięki karcie modelu creightonowskiego lekarz ma pełny wgląd w przebieg każdego cyklu kobiety. Może zauważyć występujące w cyklach nieprawidłowości, analizować współwystępowanie różnych objawów.
Model creightonowski jest nauczany przez wysoko wykwalifikowanych nauczycieli (tzw. instruktorów), którzy są odpowiedzialni za właściwy przekaz wiedzy, dopilnowanie stosowania standaryzacji w prowadzeniu obserwacji i zapis na karcie w sposób zgodny z regułami metody. Dzięki takiej współpracy z instruktorami lekarz ma pewność, że karta jest faktycznie dobrym zapisem przebiegu cyklu kobiety, że dostarcza wiarygodnych i pełnych danych, które będą mogły stanowić podstawę dla dokonywanych przez niego analiz.
Cykle zaburzone
Przyjrzyjmy się teraz, jak mogą wyglądać cykle zaburzone na karcie modelu creightonowskiego. Aby je zrozumieć, na początek zapoznajmy się z używanymi w tym systemie znaczkami:
za pomocą czerwonych znaczków oznaczamy nie tylko dni obfitej miesiączki, ale każde wystąpienie czerwonego lub brązowego plamienia
każde pojawienie się śluzu oznaczane jest białymi znaczkami z dzidziusiem; dzidziusie symbolizują, że jest to czas płodności
P – to dzień Pik – ostatni dzień występowania śluzu przezroczystego, bardzo rozciągliwego lub dającego odczucie śliskości
kolejne trzy dni po Piku to dni możliwej owulacji, stąd oznaczamy je znaczkami z białymi (jeśli jest śluz) lub zielonymi (jeśli są to dni suche) dzidziusiami
Tak mógłby wyglądać na karcie modelu creightonowskiego prawidłowy, typowy, 28- dniowy cykl:
Rys.1. Typowy cykl zanotowany z pomocą modelu creightonowskiego
A teraz popatrzmy na kartę z cyklami zaburzonymi:
- Cykl pierwszy: na pierwszy rzut oka wygląda jak typowy, 28-dniowy cykl. Jednak, gdy przyjrzymy mu się dokładniej, dostrzeżemy, że występująca tu faza śluzu jest bardzo krótka, zaledwie jednodniowa. U kobiety z takimi cyklami występuje duże prawdopodobieństwo problemów z płodnością.
Rys.2. Zaburzenia w cyklu
- Cykl drugi: jest to dość krótki, 23-dniowy cykl. Jednak sama długość trwania cyklu nie jest tu dużym problemem. Kiedy jednak przyjrzymy się karcie, widzimy, że Pik występuje w 18. dc (dniu cyklu), a faza popikowa (którą możemy utożsamić z fazą poowulacyjną) trwa 5 dni – zbyt krótko, aby zarodek mógł zagnieździć się w jamie macicy. Zatem takie cykle sugerują możliwość występowania bardzo wczesnych poronień.
- Cykl trzeci: znów cykl 28-dniowy! Nieprawidłowością w tym cyklu jest wystąpienie 5 dni lekkich, brązowych (B) lub czerwonych (VL) plamień przed rozpoczęciem właściwej, obfitej miesiączki. Plamienia takie najczęściej są powiązane z niedoborami progesteronu i także mogą sugerować występowanie poronień.
- Cykl czwarty: widzimy tu bardzo przedłużające się plamienia na koniec miesiączki, a także w dalszych dniach cyklu. Taki obraz plamień jest zdecydowanie nieprawidłowy i powinien skłonić kobietę do szybkiego kontaktu z lekarzem w celu diagnostyki przyczyny takich zaburzeń.
Cenna pomoc dla lekarza
Wykorzystanie danych zebranych dzięki modelowi creightonowskiemu może być bardzo różnorodne. Oto kilka przykładów, które zobrazują, jak dużą pomocą dla lekarza jest karta modelu creightonowskiego:
- Pacjentka X od dłuższego czasu obserwowała niepokojące ją plamienia. Zgłaszała ten problem kilku lekarzom, ale nie była pewna, jak często ten objaw występuje i nie potrafiła dokładnie go opisać. Lekarze, nie mając świadomości, jak dokładnie wygląda sytuacja, bagatelizowali niepokoje kobiety, tłumacząc, że wiele pań doświadcza plamień śródcyklicznych i że jest to zupełnie normalne. Kiedy jednak ta pacjentka rozpoczęła obserwacje według modelu creightonowskiego, codzienne i dokładne, a także zaczęła zapisywać je precyzyjnie na karcie, okazało się, że istotnie jej plamienia nie wyglądają typowo. Na karcie prawie codziennie pojawiały się czerwone znaczki (które oznaczają krwawienia), miesiączka była bardzo przedłużona, brązowe plamienia występowały zarówno w środku cyklu, jak i na jego końcu… Gdy pacjentka dotarła do lekarza naprotechnologa, ten zareagował natychmiast. Szybko okazało się, że ma ona stan zapalny endometrium, a także niskie poziomy progesteronu. Po zakończeniu leczenia plamienia unormowały się!
- Pacjentka Y leczy się z powodu niepłodności. Występują u niej dość długie 30 – 40 dniowe cykle. Dotychczasowy lekarz, po monitoringu wykonanym standardowo około 12 dnia cyklu stwierdził, że u pacjentki nie występuje owulacja i rozpoczął podawanie leków na stymulację jajeczkowania. Stymulacja niestety nie przyniosła oczekiwanych rezultatów, pacjentka nie zaszła w ciążę, a lekarz nie miał innych pomysłów na leczenie.Kiedy pani Y trafiła do naprotechnologa i rozpoczęła obserwacje według modelu creightonowskiego, jej karta wyglądała prawie idealnie. Cykle były istotnie dłuższe, ale wszystkie pozostałe markery wyglądały prawidłowo. Bardzo ładna faza śluzu dobrej jakości występowała w każdym cyklu, ale później niż w typowych cyklach. Owulacja (na podstawie oceny śluzu) występowała około 18–25 dnia cyklu. Potwierdził to monitoring przeprowadzony zgodnie ze wskazaniami karty – jajeczkowanie miało miejsce w każdym cyklu, pęcherzyk był dojrzały i tworzyło się prawidłowe ciałko żółte.Ta obserwacja pozwoliła lekarzowi naprotechnologowi skierować diagnostykę w zupełnie innym kierunku. Pani Y nie doczekała się jeszcze dziecka, ale ma poczucie, że dzięki karcie jej wiedza o własnym cyklu jest zdecydowanie większa, a naprotechnolog szuka przyczyn problemu nie „na chybił trafił”, tylko dokładnie analizując jej własny cykl na podstawie danych z karty.
- Pani Z także ma problem z płodnością. Jej cykle na pierwszy rzut oka wyglądają prawidłowo, trwają 28–33 dni. Badanie progesteronu wykonane na zlecenie lekarza standardowo w 21. dniu cyklu wykazało bardzo niski poziom, więc od kilku miesięcy pacjentka uzupełniała te niedobory, przyjmując różne gestageny w każdym cyklu od 16. dnia jego trwania. Leczenie to jednak nie skutkowało poczęciem dziecka. Państwo Z, zachęceni przez znajomych, odstawili dotychczasowe leki i rozpoczęli naukę modelu creightonowskiego, aby lepiej zrozumieć przyczynę swoich problemów.
Już pierwsze obserwowane cykle pokazały, jak bardzo nietrafione było dotychczasowe leczenie. Okazało się, że u pani Z owulacja występuje dosyć późno, około 20–23 dnia cyklu, a faza popikowa jest zazwyczaj bardzo krótka, trwa 7–10 dni. Zrobione przez pacjentkę badanie progesteronu w 21. dniu cyklu musiało wykazać niski poziom hormonu, gdyż tuż po owulacji takiego właśnie poziomu należy się spodziewać. Prawdopodobnie przyjmowane od kilku miesięcy gestageny, podawane na kilka dni przed naturalnie występującą owulacją, zaburzały ją i możliwe, że z tego powodu w ogóle nie dochodziło do jajeczkowania.
Lekarz naprotechnolog także zlecił badania poziomu progesteronu, ale dzień wykonania badania uzależnił od dnia wystąpienia Piku. W ten sposób uzyskał wynik adekwatny do opóźnionej owulacji. Badanie także pokazało niski poziom hormonu, jednak przepisane przez lekarza gestageny (luteinę) pacjentka przyjmowała dopiero po wystąpieniu owulacji ocenianej na podstawie Piku. Faza popikowa unormowała się, dzięki temu cykle wydłużyły się, a pacjentce dość szybko udało się zajść w ciążę.
Izabela Salata