Nie istnieje górna granica długości, ani dowody na szkodliwość w sferze psychiki lub rozwoju, przy karmieniu piersią do 3. roku życia lub dłużej – twierdzą eksperci.
Zalecenia, które poniżej przytaczam, zostały sformułowane przez uznane autorytety w dziedzinie karmienia piersią takie jak: Światowa Organizacja Zdrowia (WHO), Amerykańska Akademia Pediatrii (AAP), WHO, Europejskie Towarzystwo Gastrologii, Hepatologii i Żywienia Dzieci (ESPGHAN). Są także zawarte w dyrektywach opracowanych dla Unii Europejskiej.
„Niemowlęta powinny być karmione piersią przez pierwsze sześć miesięcy życia, aby ich wzrost, rozwój i zdrowie były optymalne.” (WHO)
„Czas wprowadzania posiłków uzupełniających zależy indywidualnie od gotowości dziecka do przyjmowania stałych pokarmów, nie należy go przyśpieszać, ani opóźniać.” (WHO)
„Rodzicom należy wyjaśnić, że karmienie piersią do końca 6. miesiąca życia zapewnia niemowlęciu optymalny wzrost i prawidłowy rozwój. Niektóre dzieci nie są gotowe do spożywania innych pokarmów nawet do 8. miesiąca życia, a inne mogą wymagać wprowadzenia pokarmów uzupełniających już w piątym miesiącu życia.” (AAP)
„Decyzję o rozpoczęciu żywienia uzupełniającego, w tym wszelkie wyjątki od wieku sześciu miesięcy, można podjąć wyłącznie po zasięgnięciu opinii niezależnych osób posiadających kwalifikacje w dziedzinie medycyny, żywienia lub farmacji albo innych specjalistów zajmujących się opieką nad matkami i dziećmi w oparciu o indywidualne, konkretne potrzeby niemowlęcia w zakresie wzrostu i rozwoju.” (Dyrektywa UE)
Jednak w moim gabinecie kobiety często opowiadają, że nie raz słyszały, że np. „Po czwartym miesiącu już można rozszerzać dietę dziecku” lub „Wiem, że po szóstym miesiącu rozszerza się dietę, ale im szybciej to nastąpi, tym szybciej dziecko będzie poznawać nowe smaki.” (Mleko matki ma smak i zapach spożywanych przez nią produktów, więc dziecko karmione piersią degustuje te smaki od pierwszego karmienia.) Choć przytoczone opinie odzwierciedlają jedynie indywidualne poglądy wygłaszających je osób, są często traktowane jak powszechnie obowiązujące prawdy. Nie są jednak zgodne z opiniami uznanych autorytetów.
ESPGHAN dopuszcza smakowanie lub ewentualne wprowadzenie pokarmów uzupełniających w 5. lub 6. miesiącu życia, jednak nie przed ukończeniem 17. tygodnia życia. Smakowanie to podawanie lub przyzwolenie na samodzielne próbowanie śladowych lub niewielkich ilości pokarmów. Nie zaburza ono rytmu karmienia piersią. Stosuje się je wtedy, gdy karmienie piersią pokrywa zapotrzebowanie kaloryczne i odżywcze dziecka. Wprowadzanie większych ilości pokarmu ma na celu uzupełnienie zapotrzebowania kalorycznego i odżywczego. Wydaje się, choć jest to jeszcze przedmiotem badań, że podawanie niektórych produktów w okresie obniżonej odpowiedzi immunologicznej, czyli między 5. a 7. miesiącem życia, w osłonie mleka matki, pozwala na wytworzenie tolerancji i chroni dzieci przed celiakią, alergią i cukrzycą typu I. Z kolei opóźnione podawanie pszenicy, owsa, żyta, ryb, jaj, mięsa, ziemniaków zwiększa prawdopodobieństwo wystąpienia alergii pokarmowej i wziewnej w 5. roku życia. Matkom alergiczkom zaleca się wyłączne karmienie piersią do 6. miesiąca życia ze względu na niższe ryzyko alergii wziewnej.
Czy istnieje górna granica karmienia?
Uznane autorytety nie stawiają górnej granicy karmienia:
- „do lat dwóch lub dłużej” (WHO),
- „tak długo, jak będzie to pożądane przez matkę i dziecko” (ESPGHAN),
- „przynajmniej przez 1 rok życia lub dłużej, zgodnie z życzeniem matki lub dziecka”, dodając, że: „nie istnieje górna granica długości, ani dowody na szkodliwość w sferze psychiki lub rozwoju, przy karmieniu piersią do 3. roku życia lub dłużej” (AAP).
A co słyszą czasami matki karmiące? „Wystarczy 6 miesięcy”; „Karmimy wyłącznie piersią 6 miesięcy, szybko rozszerzamy i kończymy. No, tak najwyżej do roku”; „Karmimy, rozszerzamy, kończymy i idziemy do pracy. Jak najszybciej, bo w domu gnuśniejemy, a tu życie przed Panią. Rozwijać się trzeba”; „Po pierwszym roku pokarm jest bez wartości” (to lżejsza wersja); „Po pierwszym roku pokarm jest szkodliwy” – to wersja dla mam, które podejrzewa się o intencje wychowania maminsynka.
Czy wypada karmić piersią publicznie?
Piersi laktacyjne, z przystawionym dzieckiem, są zjawiskiem trafiającym do serca każdego, kto przeżył i odkrył piękno i zalety tego sposobu karmienia.
Czy wypada jeść publicznie? Dorosłym czasami nie wypada, np. w teatrze, w kościele, na zebraniu, ale nawet tam widok dziecka z jabłkiem lub chlebem w ręku raczej nikogo nie gorszy. Z piersią może już być inaczej. Tylko dlaczego? Czy nie dlatego, że niektórym piersi inaczej się kojarzą? A przecież tak w czasie laktacji, jak i poza nią, są one ozdobą kobiety. Piersi laktacyjne, z przystawionym dzieckiem, są zjawiskiem trafiającym do serca każdego, kto przeżył i odkrył piękno i zalety tego sposobu karmienia.
Nie wszyscy jednak są równocześnie na tym samym etapie rozwoju, nie wszyscy mają dzieci, nie wszyscy karmili piersią, nie wszystkim karmienie się udało, i nie wszyscy akceptują to, że innym się udało. Najważniejsze jest to, aby sama matka karmiąca akceptowała to, że nie wszystkim będzie się podobało jej zachowanie i że niektórzy będą odczuwali potrzebę okazania swej dezaprobaty. Czasami wystarczy dać wyraz temu, że rozumie się ów brak akceptacji, a innym razem warto przerwać karmienie i zmienić miejsce.
Karmiłam publicznie na ławkach w parku, w markecie, w kościele i pamiętam obojętne lub udających obojętność twarze (może, żeby mnie nie krępować), twarze uśmiechające się do mnie, zaciekawione, rozczulone. Pamiętam pana, który bardzo chciał zaprotestować, że karmię publicznie w autobusie, ale gdy tylko zaczął protestować, uciszył go inny, młodszy, który stał obok niego. Pamiętam moją podróż pociągiem z miesięcznym dzieckiem w przedziale, w którym nie było żadnej kobiety, a jedynie sami obcy mężczyźni. Podróż mijała w ogólnym milczeniu. Kiedy przyszła pora karmienia, wszyscy panowie, pozostając w milczeniu, odwrócili głowy i trzymali je tak przez całe 20 minut. Kiedy odłożyłam syte niemowlę, wrócili do poprzednich pozycji. Zachowali się dyskretnie, dając mi przez to tyle akceptacji, że do dziś ta scena przyprawia mnie o wzruszenie.
Najbardziej jednak poruszyła mnie opowieść jednej z kobiet, której podczas rodzinnego spotkania w restauracji ktoś z krewnych zaproponował, aby poszła nakarmić dziecko w ustronne miejsce: „Może do toalety?”. Przytoczę odpowiedź męża tej kobiety, który na tę propozycję tak zareagował: „Może, wujku, weźmiesz swój talerz i sam tam pójdziesz. Do toalety to pójdziemy, jak będziemy chcieli dziecko przewinąć, a jeść będziemy wszyscy przy stole.” Niektóre kobiety nawet podczas domowych, rodzinnych, uroczystych obiadów wychodzą do innego pokoju, aby nakarmić dziecko. Rozumiem, że może to wynikać np. ze skrępowania lub z przekonania, że dziecko się rozprasza. Czasami jednak są wypraszane od stołu pod pretekstem, „żeby Cię nie krępować” lub „żeby dziecko się nie rozpraszało”. Bywa też, że same wolą nie karmić przy stole, jeśli mają już doświadczenie niestosownych uwag i komentarzy na ten temat. A gdzie najlepiej uczyć dziecko jeść, jeśli nie ze wszystkimi przy stole?
Iwona Koprowska