Rozmowa z Magdaleną Guziak-Nowak, dyrektor ds. edukacji i sekretarz zarządu Polskiego Stowarzyszenia Obrońców Życia Człowieka
Minister zdrowia Adam Niedzielski po nagłośnionym przez media przypadku śmierci kobiety w ciąży w wyniku wstrząsu septycznego powołał zespół, który ma dopracować wytyczne w sprawie aborcji. Czy nowe instrukcje nie okażą się furtką, która otwiera możliwość masowego zabijania dzieci poczętych?
– Zastanawia mnie, jakie intencje przyświecają ministrowi zdrowia, ponieważ na gruncie prawa nadal można w polskim szpitalu pozbawić życia nienarodzone dziecko, wtedy kiedy jego rozwój zagraża zdrowiu i życiu matki. W przypadku kiedy mamy do czynienia z dobrami, które nie są równoważne, czyli z życiem kobiety i zdrowiem dziecka, takie rozwiązanie prawne jest z moralnego punktu widzenia nie do przyjęcia, ponieważ zdrowie jest uznane za wartość wyższą niż życie. Jednak w sytuacji, kiedy lekarz ratuje życie matki, czyli kiedy mamy do czynienia z dwoma dobrami równoważnymi, to przecież nawet z etycznego punktu widzenia nie mówimy, że dochodzi wtedy do aborcji. To jest po prostu zastosowanie tzw. zasady podwójnego skutku. Pierwszym skutkiem postępowania medycznego jest w tej sytuacji uratowanie życia kobiety, które jest zagrożone. I lekarz ma obowiązek walczyć o życie matki. Drugim skutkiem – co ważne: niechcianym, ale nieuniknionym – jest odebranie życia dziecku. I jeżeli z medycznego punktu widzenia lekarze nie potrafią na tym etapie rozwoju medycyny ochronić i matki, i dziecka, to przecież ratowanie życia kobiety nadal jest ich obowiązkiem i oni nie mają tutaj w żaden sposób związanych rąk. Ich kompetencje w tej przestrzeni nie są prawnie ograniczone. Zaznaczmy, że sytuacje, kiedy faktycznie lekarze muszą wybierać: życie matki czy życie dziecka, zdarzają się bardzo rzadko.
Burza medialna jest również próbą wywierania jakiejś presji na środowisko medyczne?
– Wywiązała się histeria związana ze śmiercią kobiety w wyniku wstrząsu septycznego. Ale z danych medycznych wynika, że sepsa zabija na świecie co 3 sekundy. Zabija osoby starsze, dzieci czy mężczyzn w sile wieku. Niestety – również kobiety w ciąży. One nie mają żadnego niewidzialnego pancerza, który może je przed sepsą ochronić. Jest ją bardzo trudno leczyć – to powie każdy lekarz z doświadczeniem. I my nie wypracowujemy szczególnych standardów dla postępowania w tej sytuacji na oddziałach dermatologicznym, laryngologicznym czy pediatrycznym, ale interesuje nas ta kwestia w przypadku pacjentek w ciąży. Oczywiście, że transparentność, przejrzystość, dobre procedury zawsze są potrzebne. To dobrze, jeśli w znaczący sposób przyczyniłyby się do poprawy sytuacji kobiet, do zwiększenia ich bezpieczeństwa na oddziałach położniczych. Wątpię jednak, czy faktycznie o to chodzi.
Polska w porównaniu z innymi krajami UE ma jeden z najniższych wskaźników śmiertelności okołoporodowej matek.
– To prawda. Okazuje się, że legalizacja aborcji nie gwarantuje uniknięcia śmierci matki przy porodzie. To jest oczywiście sytuacja dramatyczna, smutna, tragiczna, ale widzimy, że nie zawsze można tego uniknąć. Dlatego obawiam się, czy decyzja MZ nie jest przypodobaniem się bardziej lewicowej części elektoratu. Ponadto przed orzeczeniem Trybunału w sprawie aborcji eugenicznej nie mówiono w mediach o zgonach matek w ciąży. Czy przed 2020 r. się nie zdarzały? Oczywiście, że i wtedy kobiety umierały, mimo najlepszych intencji lekarzy. Wtedy jednak temat ten nie był nośny. Dziś każda tragedia z tezą jest narzędziem do zmiany prawa na proaborcyjne.
Widać, że ta dramatyczna sytuacja jest wykorzystywana. Lewica bezwzględnie i cynicznie podgrzewa niezdrowe emocje.
– Za chwilę będzie zakończenie roku szkolnego i wtedy prawdopodobnie nie da się już wzniecić takiego wzburzenia społecznego. Dlatego lewica chce teraz maksymalnie wykorzystać tę sytuację. Ale oburza mnie to, że temat dzieci nienarodzonych jest rozgrywany w taki sposób przez polityków, którzy mówią o sobie, że są politykami konserwatywnymi, którzy zapewniają, że respektują katolicką naukę społeczną.
Próbuje się nam wmówić, że największym zagrożeniem dla kobiety w ciąży jest jej dziecko.
– Owszem, a to jest kompletna bzdura. Wmawia się nam, że dziecko zabiło matkę, ponieważ prawdopodobnie ono obumarło w jej łonie i to uruchomiło jakieś niebezpieczne procesy chemiczne. Każdy ginekolog powie, że to tak nie działa. W mojej ocenie to nic innego, jak dokładanie swojej cegiełki do antagonizowania matki przeciwko dziecku i dziecka przeciwko matce. A to jest przecież zasadniczy cel grup proaborcyjnych. One chcą nam wmówić, że to „wina dziecka”. To samo widzieliśmy na przykładzie historii śp. pani Izabeli z Pszczyny. Nie wiemy, czy to są historie tożsame, to wyjaśnia prokuratura. Ale wtedy, podobnie jak teraz, bardzo szybko została postawiona teza, że to prawo chroniące życie dzieci zabiło kobietę. Później środowiska aborcyjne nie poinformowały opinii publicznej, że na szpital w Pszczynie z powodu zaniedbań została nałożona kara, a lekarzom postawiono zarzuty. Zostaliśmy z informacją, że to „chore, opresyjne prawo zabija kobiety w Polsce”. Dopóty będziemy takimi historiami karmieni, dopóki lewica nie osiągnie swych celów.
Tak jak to było w Irlandii?
– Dokładnie tak, albo w Argentynie czy w wielu innych państwach świata. Środowiskom aborcyjnym udało się uzyskać proaborcyjne regulacje prawne poprzez pokazywanie przekłamanych, zmanipulowanych historii kobiet, które zmarły w wyniku tego rzekomo restrykcyjnego prawa.
W skład zespołu powołanego przez ministra zdrowia weszli eksperci wielu dziedzin medycyny. Minister zapowiada również „parytet udziału kobiet”.
– Nie mam nic przeciwko włączaniu do prac zespołu kobiet, pod warunkiem że będą one chciały jak najlepszego respektowania praw obydwojga pacjentów, czyli i dziecka, i matki. Chyba że za tą deklaracją kryje się chęć zaproszenia do dyskusji opcji proaborcyjnej. Wiadomo, że nie ma to żadnego sensu, ponieważ środowiska te w żaden sposób nie są nastawione na merytoryczną wymianę informacji, w żaden sposób nie chcą dyskutować o faktach. One zajmują się za to krytykowaniem lekarzy. Budzą nieufność do środowiska medycznego. A jednocześnie te środowiska mówią o sobie, że są grupami prokobiecymi. W rzeczywistości robią wszystko, żeby kobiety w Polsce straszyć, a nie w jakiś realny sposób im pomagać.
Dziękuję za rozmowę.
Urszula Wróbel
„Nasz Dziennik”, nr 135 (7703), 14 czerwca 2023 r.