Po siedmiu godzinach debaty pomysłodawcy ustawy „Assisted Dying” mającej zalegalizować wspomagane samobójstwo w Anglii i Walii, zdecydowali się nie poddawać dokumentu pod głosowanie.
Izba Lordów brytyjskiego Parlamentu miała głosować nad projektem ustawy „Assisted Dying”, której pomysłodawczynią była Molly Meacher. Zakładał on zalegalizowanie wspomaganego samobójstwa dla osób nieuleczalnie chorych, którym pozostało mniej niż sześć miesięcy życia. Warunkiem miało być uzyskanie zgody dwóch lekarzy i Sądu Najwyższego. Izba Lordów zdecydowała się odrzucić ustawę o wspomaganym samobójstwie i nie poddawać jej pod głosowanie. Podczas debaty projekt został poddany szerokiej krytyce. Ponad 60 lordów wypowiedziało się sceptycznie wobec zmiany prawa.
Baronessa Ilora Finlay z Parlamentarnej Grupy ds. Godnej Śmierci skomentowała, że: „Parowie wykazali się silnym sprzeciwem wobec tej ustawy. Wiele osób podatnych na zagrożenia nie zdaje sobie sprawy z niebezpieczeństw związanych z podążaniem tą drogą, ponieważ ta ustawa zawiera ukryte niebezpieczeństwa, niebezpieczne kryteria kwalifikacyjne i potencjalnie otwiera drzwi do jeszcze szerszego ustawodawstwa”. Zaznaczyła, że zamiast tego politycy powinni skoncentrować się na zapewnieniu dobrej opieki paliatywnej, każdej cierpiącej osobie.
Projekt mający zalegalizować eutanazję skrytykowało 1700 brytyjskich lekarzy, którzy wystosowali apel do Ministra Zdrowia w którym oświadczyli, że nie będą uczestniczyć w wspomaganym samobójstwie. Kard. Vincent Nichols, katolicki prymas Anglii i Walii, anglikański arcybiskup Cantenbury Justin Welby i naczelny rabin Wielkiej Brytanii Ephraim Mirvis wyrazili także swój „głęboki niepokój” w związku z projektem ustawy o wspomaganym umieraniu. Trzej przywódcy religijni zwrócili uwagę na niebezpieczeństwa, jakie niosą ze sobą nowe przepisy: „Celem współczującego społeczeństwa powinno być wspomaganie życia, a nie akceptacja samobójstwa”.
Arcybiskup Canterbury w wywiadzie dla BBC Breakfast ostrzegł, że osoby bezbronne mogłyby stanąć w obliczu presji, by zakończyć swoje życie, jeśli prawo zakazujące „wspomaganego umierania” zostałoby złagodzone.
Liderzy religijni dostrzegli dobre intencje pomysłodawców ustawy. „Przyznajemy, że baronowa Meacher, która złożyła projekt, zakładała dążenie do złagodzenia cierpienia. Nie zgadzamy się jednak, co do proponowanych środków w celu rozwiązania tego bardzo realnego problemu. Zgodnie z wyznawaną przez nas wiarą uważamy, że każde życie ludzkie jest cennym darem Stwórcy, który należy podtrzymywać i chronić”.
„Assisted Dying” czyli „wspomagana śmierć” brzmi jak współczucie i pomoc umierającej osobie, ale pod tymi słowami kryje się eutanazja, która już budzi drastyczniejsze skojarzenia. A to zmienia perspektywę. Nawet, jeśli określenie „wspomagana śmierć”, brzmi jak pomoc, to prawdziwa humanitarna postawa polega na poszanowaniu godności umierającego jako osoby ludzkiej w ostatniej fazie życia.
JB
Źródło: KAI, catholicnewsagency.com