Swoją książkę dedykuje trzydziestu pięciu tysiącom matek, którym sprzedałam aborcję, i trzydziestu pięciu tysiącom ich nienarodzonych dzieci
oraz
mojej nie narodzonej córeczce, Heidi, i wszystkim nie narodzonym dzieciom, które stawiały czoło swemu przeznaczeniu tak długo, dopóki słyszane były ich krzyki: Pozwólcie mi żyć! Pozwólcie mi żyć!
Carol Everett urodziła się w 1944 roku. Rodzice stworzyli jej chaotyczny i niestabilny emocjonalnie dom. Dorastała jako księżniczka tatusia, z którym przeżywała różne przygody i jako cicha rywalka własnej matki, która rywalizowała z nią o czas i uwagę własnego… męża. W świecie, w którym dorastała, liczyli się tylko silni, brutalni, nieokazujący swej słabości ludzie. Szybko nauczyła się manipulować ludźmi, odkryła też, że potrafi podporządkowywać sobie mężczyzn.
W wieku 14 lat rozpoczęła współżycie seksualne. O swoim pierwszym chłopaku pisze:
Wtedy po raz pierwszy w życiu zdałam sobie sprawę z tego, jak wielką potęgą może być seks. Wiedziałam, że przez seks mogę manipulować Johnem – i robiłam to przez dwa i pół roku.
W wieku 16 lat Carol zaszła w ciążę. Choć bardzo tego nie chciała, wyszła za mąż. Był rok 1961, aborcja była nie do pomyślenia. Urodziła chłopczyka, którego nazwała Joe Bob, niedługo później na świat przyszła córeczka, Kelly. Carol naprawdę marzyła o stworzeniu ze swoim mężem zwyczajnej, ale szczęśliwej, amerykańskiej rodziny. Niestety, zawarte naprędce małżeństwo wkrótce się rozpadło.
W 1970 roku Carol po raz kolejny wyszła za mąż. Swemu drugiemu mężowi obiecała, że nie zajdzie w ciążę, a jeśli tak się stanie – zdecyduje się na aborcję. Obietnica miała się spełnić, gdy Carol miała 28 lat.
Czuję cię tam w środku. Moje ciało ochrania cię i pozwala ci w ciszy rosnąć. Już teraz wiem, że będziesz bardzo kochany. Masz siostrę, która ma osiem lat, i brata, który ma dziesięć, a ty będziesz najmłodszym dzieciątkiem. (…) Jesteś moją słodką tajemnicą. Będziemy mieli problemy, kiedy dowie się o tym twój ojciec, ale rośnij sobie spokojnie, a ja już wszystkim się zajmę. Obronię cię. Jeszcze nie wiem jak, ale obronię cię.
Carol nie dotrzymała słowa.
Moje serce zostało złamane. Odeszła pełna radości pieśń o życiu kształtującym się i wzrastającym wewnątrz mnie. Zniknęły także uczucie podekscytowania i oczekiwanie. Wewnątrz mnie była pustka. Nie było komu śpiewać..
Zabicie własnego dziecka było pierwszym krokiem w stronę piekła na ziemi. Jasnowłosa dziewczyna z San Saba w Teksasie wmieszała się w interes, w którym można było zabijać nienarodzone dzieci i kobiety. Zakładając, że się im pomaga.
Sprzedawać aborcję innym, by zapomnieć własną
Wkrótce Carol Everett rozpoczęła nowy rozdział w swoim życiu. Było to w roku 1974, rok po legalizacji aborcji w USA. Ponieważ pracowała jako sprzedawca artykułów medycznych, znała wielu lekarzy. Wiedziała, jakie mieli potrzeby i potrafiła z nimi rozmawiać. pewnego dnia szef firmy, dla której pracowała, zapytał, czy zna i mogłaby mu polecić jakiegoś aborcjonistę. Carol natychmiast zadzwoniła do lekarza, który – wtedy jeszcze nielegalnie – dokonał aborcji jej dziecka. Wkrótce zaczęła zarabiać na sprzedawaniu tzw. zabiegów. Szybko jej celem stało się zdobycie pozycji najważniejszej kobiety w biznesie aborcyjnym.
Miałam trzydzieści lat, byłam kobietą niezamężną i żyłam w samym środku rewolucji seksualnej rozpętanej przez ruch wyzwolenia kobiet. Otwarcie rozmawiały one ze sobą o niesprawiedliwości, jaka panowała w świecie zdominowanym przez mężczyzn, którzy dostrzegali kobiety jako słabsze od siebie jednostki. Twierdzili, że charakterystyczną cechą naszej płci jest słabość emocjonalna, która nie pozwala nam wygrywać. Miałam wiele do przekazania kobietom i byłam w samej czołówce gry, którą prowadziły. Stałam na progu czegoś nowego i przerażającego swym rozmachem. Byłam także samotna, niezdolna do zaangażowania się w związki z mężczyznami czy kobietami. Przeżywałam kryzys tożsamości, walcząc o to, aby być kimś – kimkolwiek, tylko nie osobą, jaką byłam. (…)
Miało być tak, jakbym nigdy nie miała aborcji i jakbym zapomniała o bólu, który wycierpiałam jako ofiara. (…) Byłam feministką, cichym członkiem grupy kobiet, które poddały się aborcji.
Carol wiele razy podkreśla, że kluczem jej sukcesu stały się pozorowane przyjaźnie z czołowymi, amerykańskimi feministkami:
Plan, który przyjęliśmy, wymagał ode mnie otwierania ośrodków w tych miastach, które nie posiadały klinik aborcyjnych. Zwykle były to konserwatywne rejony, w których nie pozwolono by na ich otworzenie. Łatwo mi przyszło od razu zabrać się do pracy. Do budowania sieci Advisory Referral Centers zaczęłam wykorzystywać wszelkie zdobycze ruchu feministycznego. Chuck posługiwał się przy tym kilkunastoma głośnymi nazwiskami kobiet feministek. To było zupełnie naturalne powiązanie dla naszego interesu.
Dolary, dolary, dolary
Tym, co Carol kusiło najbardziej, była wizja zarobienia niewyobrażalnych sum pieniędzy. Sprzedawanie aborcji było dla niej przepustką do zdobycia fortuny. Jak sama o sobie mówi, w oczach świeciły jej jednodolarówki. Ponieważ jej wynagrodzenie było uzależnione od liczby wykonanych aborcji, wykorzystywała swoją wiedzę marketingową do jak najlepszej reklamy zabijania poczętych dzieci. Gdy rozpoczęła swoją pracę, w klinice wykonywano mniej niż 150 aborcji miesięcznie. Dzięki jej staraniom w niedługim czasie liczba ta zwiększyła się do 400. I rosła dalej.
(…) chciałam w ciągu roku zarobić milion dolarów. Aby osiągnąć to, czego oboje [Carol i Harvey, aborcjonista – przyp. red.] pragnęliśmy, musieliśmy otworzyć pięć klinik, aby wykonywać czterdzieści tysięcy aborcji rocznie.
Carol była już nie tylko „zwykłym pracownikiem”, ale głównym menadżerem aborcyjnego biznesu, odpowiedzialnym za tzw. centra referencyjne. Były to miejsca, w których kobiety mogły wykonać darmowe testy ciążowe i uzyskać porady. Owe „porady” były zazwyczaj zachętą do aborcji. By zarabiać więcej i więcej, kliniki zaczęły wykonywać rzekome aborcje u kobiet, które w ogóle nie były w ciąży! Z inspiracji Carol powiększyły też zakres „usług” o zabijanie dzieci w drugim trymestrze ciąży (Z powodu wykonywanych przez nas jednodniowych, drugotrymestralnych zabiegów zaczęły nas nawet polecać inne kliniki aborcyjne.) Granica ta płynnie się przesuwała i wkrótce aborcjoniści zabijali nawet sześciomiesięczne dzieci poczęte, które przy wsparciu medycyny byłyby zdolne do samodzielnego życia poza organizmem matki.
Właściciele klinik zlecali w prasie drukowanie kuponów z 10-procentową zniżką na aborcję. Żartowali, że gdyby kobieta przyniosła kilkanaście kuponów, musieliby jej jeszcze zapłacić za zabicie jej dziecka…
Zaślepiona pieniędzmi matka wciągnęła do aborcyjnego biznesu także swoją 14-letnią córkę.
Pokazywałam jej, jak radzić sobie z dziewczętami, które przychodziły do kliniki, jak namawiać kobiety do usunięcia ciąży. Była w tym naprawdę dobra.
Carol przez cały czas chodziła do kościoła baptystów, płaciła dziesięcina ze swoich dochodów, a w szafce w klinice trzymała Biblię. Modliła się, ale zawsze była to modlitwa o to, by w biznesie nie było żadnych komplikacji. Te zaczęły się zdarzać coraz częściej. W ciągu sześcioletniego zaangażowania w przemysł aborcyjny, w klinikach, z którymi związana była Everett, zmarła jedna kobieta, a 19 zostało poważnie okaleczonych, w tym 15-letnia dziewczyna, której lekarz przebił macicę. Carol mówiła wtedy – najważniejsze, żeby rodzina nie wniosła oskarżenia. A najlepiej, gdyby o nieudaną aborcję obwiniali siebie nawzajem a nie klinikę.
Przemiana
Carol Everett nawróciła się pod wpływem spotkań z pastorem. Zmieniła swoje życie. Doświadczyła uzdrowienia jako matka dziecka, któremu pozwoliła odebrać życie. Swoją nienarodzoną córeczkę nazwała Heidi.
Heidi, kocham cię i tęsknię za tobą całym sercem. Prawie nie mogę się doczekać, kiedy uściskam cię i przyłączę się do ciebie w naszym domu w niebie.
I jeszcze: Wiem, że w tej chwili Bóg chce posłużyć się moim życiem do zwalczania aborcji. chcę pomóc światu usłyszeć płacz nienarodzonych dzieci, wołających: „Pozwólcie mi żyć!”.
Cytaty pochodzą z książki Carol Everret i Jacka Shawa, dzięki któremu się nawróciła pt. „Pieniądze splamione krwią. Jak wzbogaciłam się na prawie kobiet do wyboru?”
Magdalena Guziak-Nowak