Tylko życie ma przyszłość!

dr inż. Antoni Zięba

Szukaj
Close this search box.

Droga Krzyżowa na 40 Pielgrzymkę Obrońców Życia na Jasną Górę w 2020 roku

Droga Krzyżowa

„Pan Bóg do­brze czy­nił po­łoż­nym” Księ­ga Wyj­ścia 1,15–19

Za­wód po­łoż­nej, a wła­ści­wie po­słan­nic­two to­wa­rzy­sze­nia ro­dzą­cej ko­bie­cie i przyj­mo­wa­nie dziec­ka na świat, jest bar­dzo wy­mow­ne. To pierw­sza oso­ba na tym świe­cie, któ­rej twarz dziec­ko oglą­da za­nim na nie­go spoj­rzy mat­ka i oj­ciec. Jej rę­ce i ser­ce do­ty­ka­ją no­we­go czło­wie­ka, któ­re­mu po­ma­ga bez­piecz­nie przyjść na świat. Po­łoż­na wi­ta no­we­go czło­wie­ka, człon­ka ro­dzi­ny i spo­łecz­no­ści. To wiel­ka sa­tys­fak­cja i ra­dość. Ale hi­sto­ria, a mo­że i współ­cze­sność, po­ka­za­ły, że ży­cie dziec­ka by­wa za­gro­żo­ne. Fa­ra­on chciał znisz­czyć nie­wy­god­ny mu na­ród i po­le­cił to­pić chłop­ców za­raz po uro­dze­niu. Nie po­słu­cha­ły go po­łoż­ne egip­skie Pua i Szi­fra. ”Pan Bóg do­brze czy­nił położnym”.

Dzie­ci, któ­re przy­cho­dzi­ły na świat w Au­schwitz spo­ty­kał po­dob­ny los, ale w 1943 ro­ku pol­ska więź­niar­ka, po­łoż­na z Ło­dzi, Sta­ni­sła­wa Lesz­czyń­ska, od­waż­nie prze­ciw­sta­wi­ła się ta­kim prak­ty­kom na­ra­ża­jąc się i ry­zy­ku­jąc swo­je ży­cie. Niech ona bę­dzie pa­tron­ką na­szej ju­bi­le­uszo­wej, czter­dzie­stej Piel­grzym­ki na Ja­sną Górę.

Sta­cja 1 Wy­rok na Pa­na Jezusa

K: Kła­nia­my Ci się, Pa­nie Je­zu Chry­ste, i bło­go­sła­wi­my Tobie.

W: Żeś przez krzyż i mę­kę Swo­ją świat od­ku­pić raczył. 

Je­zus był nie­wy­god­ny, mó­wił praw­dę, ko­chał lu­dzi, na­uczał dzie­ci. Dla­te­go zo­stał ska­za­ny na śmierć. Był nie­wy­god­ny… i bez­bron­ny … Czło­wiek przez czło­wie­ka też cza­sem zo­sta­je uzna­ny za nie­wy­god­ne­go, nie­po­trzeb­ne­go i wy­da­ją na nie­go wy­rok …. Usta­wa z 27 kwiet­nia 1956 ro­ku urzę­do­wo wska­zy­wa­ła kto wart jest ży­cia, a kto nie­po­trzeb­ny – do­ty­czy­ła naj­mniej­szych, naj­słab­szych dzie­ci. Z po­wo­du „wska­zań spo­łecz­nych” gi­nę­ły nie­win­ne, nie­na­ro­dzo­ne dzie­ci… Wmó­wio­no spo­łe­czeń­stwu, le­ka­rzom, po­łoż­nym, że za­bi­cie czło­wie­ka to za­bieg. Po­trze­ba by­ło ta­kich lu­dzi jak te po­łoż­ne z Egip­tu, i ta­kich jak pol­ska po­łoż­na Sta­ni­sła­wa Lesz­czyń­ska i dr Ire­na Ko­niecz­ny, któ­re nie wy­ko­ny­wa­ły wy­ro­ków śmier­ci, ale tam gdzie za­bi­ja­no lu­dzi, one sta­ra­ły się oca­lić ży­cie każ­de­go dziec­ka i w kosz­mar­nych wa­run­kach wspie­ra­ły mat­ki więź­niar­ki w Au­schwitz. Ser­decz­ny uśmiech po­kry­wał zmę­cze­nie Sta­ni­sła­wy, a spraw­ne rę­ce otu­la­ły no­wo­na­ro­dzo­ne­go szmat­ka­mi, któ­re zdo­by­wa­ły w so­bie tyl­ko wia­do­my spo­sób. Być mo­że w jej gło­wie słu­chać by­ło echo ko­lę­dy, śpie­wa­nej u niej w do­mu: „choć ubo­gą by­ła, rą­bek z gło­wy zdję­ła… Sło­wa od­no­szą­ce się do Ma­ryi by­ły dla niej wsparciem.

KiW: Któ­ryś za nas cier­piał ra­ny, Je­zu Chry­ste, zmi­łuj się nad na­mi. I Ty, któ­raś współ­cier­pia­ła, Mat­ko Bo­le­sna przy­czyń się za nami.

Sta­cja 2 Wło­że­nie Krzyża

Na czło­wie­ka za­wsze czy­ha­li źli lu­dzie, by po­zba­wić go ży­cia. Naj­pierw był wy­rok… a po­tem per­fid­ne me­to­dy za­bi­ja­nia: krzy­żo­wa­nie, zrzu­ca­nie ze ska­ły tar­pej­skiej, to­pie­nie ma­łych dzie­ci. W Egip­cie – w Ni­lu, tak jak i w Au­schwitz – w becz­ce wo­dy. Nie by­ło sprze­ci­wu. Tak jak wte­dy, kie­dy Je­zu­so­wi na­kła­da­no krzyż, też nie by­ło ni­ko­go, kto by się sprze­ci­wił. A jed­nak sła­ba, ska­za­na na ła­skę i nie­ła­skę opraw­ców w Au­schwitz, Sta­ni­sła­wa Lesz­czyń­ska, pa­trząc pro­sto w oczy dr Men­ge­le, ry­zy­ku­jąc za to wła­snym ży­ciem, mia­ła od­wa­gę po­wie­dzieć: „nie wol­no za­bi­jać dzie­ci”. Ocie­ra­ła mat­kom łzy, wy­cie­ra­ła pot z czo­ła, plo­tła war­ko­cze, roz­cze­sy­wa­ła wło­sy, chcia­ła by nie czu­ły się źle sa­me ze so­bą, by pa­trzy­ły na dziec­ko jak na wiel­ki cud. I wszyst­kie dzie­ci ży­we, uro­dzo­ne, tra­fia­ły przez jej rę­ce na pier­si matek.

Sta­cja 3 Pierw­szy upadek

Ży­cie ludz­kie, to nie­ustan­ne upad­ki mniej­sze lub więk­sze, za­wi­nio­ne, przy­pad­ko­we… Upa­dek fi­zycz­ny bo­li, ale moż­na się z nie­go pod­nieść, ra­ny go­ją się szyb­ko. O wie­le cięż­sze i trud­niej­sze w po­wsta­wa­niu są upad­ki mo­ral­ne. Upad­ki zda­rza­ją się w róż­nych miej­scach i oko­licz­no­ściach. Wte­dy, tam w obo­zie Au­schwitz, w nie­ludz­kich wa­run­kach, ła­two by­ło upaść mo­ral­nie, szcze­gól­nie gdy za praw­dę po­stę­po­wa­nie gro­zi­ła śmierć. Tam by­ła nie tyl­ko zgo­da na za­bi­ja­nie, ale roz­kaz po­zba­wia­nia ży­cia lu­dzi, tak­że tych naj­mniej­szych, jesz­cze nie na­ro­dzo­nych i tych ro­dzą­cych się w nie­ludz­kich wa­run­kach, w sy­tu­acji na­ka­zu to­pie­nia no­wo­na­ro­dzo­nych. W Au­schwitz za­bi­ja­no lu­dzi nie tyl­ko fi­zycz­nie i za­bi­ja­no ludz­kie su­mie­nia. Za od­wa­gę pła­ci­ło się życiem…

Sta­cja 4 Spo­tka­nie z matką

W 1943r. ro­ku Sta­ni­sła­wa Lesz­czyń­ska wraz ze swo­ja cór­ką Syl­wią zo­sta­ła przy­wie­zio­na do obo­zu. W nie­ludz­kim świe­cie ta ma­ła, drob­na, sła­ba fi­zycz­nie ko­bie­ta wy­ka­za­ła nie­praw­do­po­dob­na od­wa­gę, si­łę du­cha, oka­za­ła się he­ro­sem mo­ral­nym. W swo­im „Ra­por­cie z Oświę­ci­mia” opi­sa­ła pie­kło, cier­pie­nia, dra­ma­ty i roz­pacz ja­ką prze­ży­wa­ły mat­ki, kie­dy wie­dzia­ły, że po uro­dze­niu od­bio­rą im dzie­ci. Sta­ni­sła­wę Lesz­czyń­ską na­zy­wa­no ma­mą, fak­tycz­nie by­ła mat­ką dla tych ko­biet i ich dzie­ci. Od­czy­ty­wa­ła emo­cje każ­dej z ko­biet. Ro­bi­ła co mo­gła, póź­niej tak­że z dr Ire­ną Ko­niecz­ny, wal­czy­ła o ży­cie każ­dej mat­ki i każ­de­go dziec­ka, ro­bi­ła wszyst­ko co moż­li­we, w nie­moż­li­wej do wy­obra­że­nia sy­tu­acji aby oca­lić dzie­ci prze­zna­czo­ne na wy­wóz­kę do Nie­miec, aby je tam zniem­czyć. Na­kło… to jed­no z miejsc gdzie je­cha­ły pol­skie no­wo­rod­ki by stać się nie­miec­ki­mi dzieć­mi. Czy pol­skie mat­ki mia­ły szan­sę od­na­leźć swo­je dzie­ci po la­tach? Czy Niem­ki wie­dzia­ły skąd po­cho­dzą dzie­ci? Jak wiel­kie dra­ma­ty wy­wo­łu­je zło….

Sta­cja 5 Po­moc Szy­mo­na Cyrenejczyka

Je­zus w swo­jej dro­dze opa­da z sił. Chcą go do­pro­wa­dzić ży­we­go, że­by czuł ból ukrzy­żo­wa­nia. Nie z mi­ło­ści, lecz sa­dy­stycz­nych po­bu­dek przy­mu­szo­no Cy­re­nej­czy­ka do po­mo­cy Je­zu­so­wi w dźwi­ga­niu krzy­ża, że­by dłu­żej cier­piał… Cy­re­nej­czyk nie oka­zał współ­czu­cia: nie z po­trze­by ser­ca, czy li­to­ści, ale po­mógł z przy­mu­su… Sta­ni­sła­wa Lesz­czyń­ska z wła­snej wo­li, choć wie­dzia­ła co ją cze­ka za nie­za­sto­so­wa­nie się do na­ka­zu to­pie­nia dzie­ci, wy­ka­za­ła się nie­zwy­kłą po­my­sło­wo­ścią. No­wo­rod­ki prze­zna­czo­ne na wy­wóz do nie­miec­kich ro­dzin zna­ko­wa­ła, o tym ja­kim znacz­kiem i gdzie wie­dzia­ła tyl­ko mat­ka, by po­tem, po woj­nie, mo­gła od­na­leźć, zi­den­ty­fi­ko­wać swo­je dziec­ko. Da­wa­ła mat­kom na­dzie­ję na od­na­le­zie­nie dziec­ka, co przy­no­si­ło ulgę w roz­pa­czy od­bie­ra­nia dziec­ka i ko­iło ból. Choć wie­le tam­tych ma­tek ni­gdy dzie­ci nie od­na­la­zło, to jed­nak na­dzie­ja po­zwa­la­ła im prze­żyć. Nie wszyst­kie przeżyły.

Sta­cja 6 Po­moc Weroniki

Umę­czo­ny Chry­stus, pot spły­wa po Je­go twa­rzy. W skwa­rze ośle­pia­ją­ce­go słoń­ca, wśród wrza­wy, spo­ty­ka We­ro­ni­kę, któ­ra chu­s­tą ocie­ra twarz umę­czo­ne­go Je­zu­sa. W Au­schwitz zdo­by­cie prze­ście­ra­dła, ka­wał­ka płót­na, pie­lu­chy, gra­ni­czy­ło z cu­dem. Nie by­ło w co owi­nąć no­wo­rod­ka, a ko­bie­ty ro­dzi­ły na nie­czyn­nym pie­cu w sztu­bie, wśród szczu­rów, któ­re trze­ba by­ło od­pę­dzać od ro­dzą­cych. Ro­bac­two i szczu­ry ata­ko­wa­ły nie tyl­ko cho­re ko­bie­ty, ale i no­wo na­ro­dzo­ne dzie­ci. Leszczyń­ska Bo­gu tyl­ko wia­do­mym spo­so­bem zdo­by­wa­ła dla nich ja­kieś okrycia.

W „Ra­por­cie Oświę­cim­skim” opi­su­je ja­ką war­tość miał ka­wa­łek pie­lusz­ki, któ­rym moż­na by­ło owi­nąć no­wo­rod­ka. Ko­bie­ty gło­do­wa­ły, by swo­je gło­do­we por­cje chle­ba móc wy­mie­nić za ka­wa­łek szmat­ki do okry­cia dziec­ka. Sta­ni­sła­wa Lesz­czyń­ska, po­łoż­na w Au­schwitz ro­bi­ła wszyst­ko, dzień i noc czu­wa­ła przy ko­bie­tach, tu­li­ła, po­cie­sza­ła, da­wa­ła na­dzie­ję, mo­dli­ła się, po­ma­ga­ła prze­żyć dra­mat ko­bie­tom cze­ka­ją­cym na uro­dze­nie dziec­ka i rodzącym.

Sta­cja 7 Dru­gi upadek

Jak ni­sko mo­że upaść czło­wiek… Opraw­cy mie­li swo­je ro­dzi­ny, dzie­ci, ale w obo­zie li­to­ści nie mie­li, za­mie­nia­li się w be­stie. W Au­schwitz nie bra­ko­wa­ło więź­nia­rek w cią­ży. Spo­ra­dycz­nie zda­rza­ły się też przy­pad­ki po­czę­cia w obo­zie. W 1942 i na po­cząt­ku 1943 ro­ku ko­bie­ty w przy­by­wa­ją­ce w wi­docz­nej cią­ży kie­ro­wa­no pro­sto do ko­mór ga­zo­wych lub mor­do­wa­no je za po­mo­cą za­strzy­ków fe­no­lo­wych. Po przyj­ściu na świat nie­mow­lę­ta by­ły wcią­ga­ne do ewi­den­cji więź­niów – dziew­czyn­ki obo­zu ko­bie­ce­go, chłop­cy mę­skie­go. Jak każ­de­mu za­mknię­te­mu za dru­ta­mi, tak­że im ta­tu­owa­no nu­mer obo­zo­wy, naj­czę­ściej na udzie. A po­tem wy­rzu­ca­no przed blok…. by szczu­ry mia­ły po­ży­wie­nie lub pa­lo­no na sto­sie… Do cze­go zdol­ny jest człowiek…Oprawca i ra­tu­ją­ca ży­cie Sta­ni­sła­wa Lesz­czyń­ska – czło­wiek i czło­wiek – a ja­ka różnica…

Sta­cja 8 Pła­czą­ce niewiasty

Płacz ko­biet, le­ją­ce się łzy, skost­nia­łe z zim­na cia­ła ro­dzą­cych ko­biet. Sta­ni­sła­wa Lesz­czyń­ska po­ro­dy przyj­mo­wa­ła na prze­wo­dzie ko­mi­no­wym bie­gną­cym wzdłuż ba­ra­ku. Za­miast ste­ryl­ne­go prze­ście­ra­dła dys­po­no­wa­ła brud­nym ko­cem, któ­ry aż ru­szał się od wszy. Mi­mo to uda­ło jej się osią­gnąć nie­sa­mo­wi­te re­zul­ta­ty – jej po­łoż­ni­ce i przy­ję­te przez nią na świat dzie­ci nie umie­ra­ły. Ile ta­kich łez wi­dzia­ła Sta­ni­sła­wa u ma­tek, któ­re by­ły bez­sil­ne, aby oca­lić swo­je dziec­ko. Za­wsze kła­dła swo­ja cie­płą dłoń i ocie­ra­ła łzy, tu­li­ła ro­dzą­cą w swo­ich ra­mio­nach, ko­czo­wa­ła przy ro­dzą­cej, zwil­ża­ła usta czę­sto za­mar­z­nię­tą wo­dą. By­ła per­fek­cyj­na w swo­im za­wo­dzie i w swo­im ser­cu mia­ła mi­łość bez­in­te­re­sow­ną i wy­ka­zy­wa­ła wiel­ki heroizm.

Sta­ni­sła­wo, wspie­raj ko­bie­ty ocze­ku­ją­ce dziec­ka, wspo­ma­gaj tak­że te, któ­re pra­gną a nie mo­gą mieć dzie­ci, uprość dla nich ła­skę macierzyństwa.

Sta­cja 9 Ostat­ni trze­ci upadek

Trze­ci upa­dek, bez­sil­ność. Bra­ku­je sił, ludz­ki or­ga­nizm ma swo­je granice.

Ile mu­sia­ła wło­żyć wy­sił­ku po­łoż­na w Au­schwitz, aby nie do­pu­ścić do cał­ko­wi­te­go za­ła­ma­nia się ? Prze­cież opie­ko­wa­ła się ro­dzą­cy­mi w bar­dzo trud­nym sta­nie psy­chicz­nym, dziś po­wie­dzie­li­by­śmy – w kry­zy­sie, trau­mie a tak­że swo­ją cięż­ko cho­rą cór­ką. Nie by­ło psy­cho­lo­gów, te­ra­peu­tów, do­rad­ców, le­ka­rzy, le­ków i czę­sto bra­ko­wa­ło na­dziei na zmia­nę kosz­mar­ne­go lo­su. By­ła Sta­ni­sła­wa, po­łoż­na, za­wsze uśmiech­nię­ta, nio­są­ca po­moc wy­czer­pa­nym ko­bie­tom, sa­ma u gra­nic moż­li­wo­ści fi­zycz­nych i psy­chicz­nych. W naj­trud­niej­szych chwi­lach wo­ła­ła do Mat­ki Bo­żej „Przy­bie­gnij na po­moc choć­by o jed­nym pan­to­fel­ku”…. i do­zna­wa­ła po­mo­cy przy każ­dej ro­dzą­cej. Moc mo­dli­twy i wia­ry by­ła widoczna.

Sta­cja 10 Odar­cie ze wszystkiego

Odar­cie Je­zu­sa z szat…

Więź­niar­ki nie mia­ły nic, ubra­nia, okry­cia, po­ście­li.. zda­ne na cu­dow­ne rę­ce, wiel­kie ser­ce Sta­ni­sła­wy i jej nie­zwy­kłą za­rad­ność i od­wa­gę. Jej zna­jo­mość ję­zy­ka nie­miec­kie­go i wiel­ka życz­li­wość dla in­nych nie­raz oka­za­ła się po­moc­na. W tych kosz­mar­nych wa­run­kach zdo­by­wa­ła prze­ście­ra­dło by przy­go­to­wać stół wi­gi­lij­ny, ozdo­bio­ny ga­łąz­ką. Za­miast opłat­ka ka­wa­łecz­ki chle­ba, ko­lę­dy śpie­wa­ne dla ro­dzą­cych i ko­ły­san­ki dla dzie­ci. Na­miast­ka do­mu ro­dzin­ne­go, na­dzie­ja… Heroizm…

Sta­cja 11 Krzyżowanie

Każ­dy boi się bó­lu. Nie by­ło środ­ków znie­czu­la­ją­cych, a wa­run­ki w ja­kich przy­szło ro­dzić i od­bie­rać po­ro­dy, wy­da­wa­ły się nie do znie­sie­nia. Trud­no opi­sy­wać, a ko­bie­ty to prze­ży­wa­ły. Od­czło­wie­czo­ne, upo­ko­rzo­ne, cie­pią­ce i peł­ne lę­ku o dziec­ko, o to, co z nim zrobią.

Ma­gicz­ne sło­wa Sta­ni­sła­wy, tembr jej gło­su, cią­gła obec­ność przy ro­dzą­cych da­wa­ły po­czu­cie bez­pie­czeń­stwa w miej­scu, gdzie to sło­wo jest nie­sto­sow­ne. Za to za­wsze by­ło współ­czu­cie i mi­łość po­łoż­nej „ma­my”, tak ja nazywały.

Sta­cja 12 Śmierć Pa­na Jezusa

Je­zus od­da­je swo­je ży­cie ja­ko ofia­ra za zba­wie­nie świa­ta. Ma­ry­ja pa­trzy­ła na mę­kę, ko­na­nie i śmierć swo­je­go syna.

Sta­ni­sła­wa pa­trzy­ła na ból ro­dzą­cych, wi­ta­ła no­wo­rod­ki i wi­dzia­ła roz­pacz ma­tek, któ­rych dzie­ci ży­we i zdol­ne do ży­cia, ska­za­ne na śmierć rzu­ca­no przed blok na mróz. Tyl­ko te prze­zna­czo­ne do zniem­cze­nia mia­ły szan­se na ży­cie, ale nie ze swo­ja matką.

Na po­grzeb Sta­ni­sła­wy przy­szło wie­le ma­tek, któ­rych dzie­ci przyj­mo­wa­ła, i przy­szły te dzie­ci, już do­ro­słe, któ­re uda­ło się oca­lić. Ży­cie i śmierć….śmierć i zmartwychwstanie.

Wy­si­łek tych, któ­rzy po­ma­ga­li, ra­to­wa­li, po­wi­nien do­ce­nić świat, by już ni­gdy ta­kie zło się nie po­wtó­rzy­ło. Ofia­ra i po­moc przy ra­to­wa­niu ży­cia win­na prze­mie­nić nasz świat. Sta­ni­sła­wo i Wy wszy­scy in­ni, któ­rzy by­li­ście świad­ka­mi śmier­ci nie­win­nych, lu­dzi mó­dl­cie się te­raz za wszyst­kie mat­ki, po­łoż­ne, le­ka­rzy, by za­wsze sta­wa­li po stro­nie ży­cia. Niech przy­kład Sta­ni­sła­wy Lesz­czyń­skiej bę­dzie jak la­tar­nia mor­ska wska­zy­wał dro­gę w działaniu.

Sta­cja 13 Zdję­cie z krzyża

Ma­ry­ja cze­ka­ła, wi­dzia­ła śmierć i zdję­cie Cia­ła Sy­na z krzy­ża, zło­że­nie do grobu.

Oświę­cim­skie mat­ki wi­dzia­ły za ścia­ną ba­ra­ku stos ciał dzie­ci uro­dzo­nych, ode­bra­nych przez ka­po, po­rzu­co­nych, któ­re za chwi­le zo­sta­ną spa­lo­ne w kre­ma­to­rium. Spró­buj­my przez chwi­lę wczuć się w to, co prze­ży­wa­ły ta­kie mat­ki. Ten wi­dok zo­sta­nie do koń­ca ży­cia. I od­puść nam na­sze wi­ny… tak trud­no po­wie­dzieć – ja­ko i my odpuszczamy…

Sta­cja 14 Grób Pa­na Jezusa

Pan Je­zus miał swój grób, aby po­ka­zać, że zmar­twych­wsta­nie. Dzie­ci, o któ­rych by­ła mo­wa, spa­lo­ne w kre­ma­to­rium, nie ma­ją gro­bu. Ni­gdy mat­ka nie za­świe­ci świecz­ki, ale w ser­cu no­sić dziec­ko bę­dzie do śmier­ci. Dra­ma­tycz­na mi­łość mat­ki, roz­ry­wa­ją­cy ser­ce ból. Tyl­ko Ma­ry­ja skła­da­ją­ca cia­ło Sy­na do gro­bu mo­że to zro­zu­mieć. Ma­ry­jo, przy­tul do swe­go ser­ca wszyst­kie mat­ki i ich dzie­ci, któ­re nie ma­ją grobu.

Sta­ni­sła­wo, ty któ­ra znasz ból cier­pie­nie i roz­pacz wszyst­kich tam­tych ma­tek bo two­je rę­ce od­bie­ra­ły ich dzie­ci, wspo­ma­gaj dzi­siej­sze mat­ki, na­ucz je mi­ło­ści do swo­ich dzie­ci i chroń, by wszyst­kie po­czę­te dzie­ci przy­cho­dzi­ły na świat bez­piecz­ne w ko­cha­ją­cych ra­mio­nach rodziny.

Lesz­czyń­ska bro­ni­ła ży­cia, prze­ciw­sta­wi­ła się dr Men­ge­le, wspo­ma­ga­ła in­nych w naj­trud­niej­szych chwi­lach. Dziś po­trze­bu­je na­sze­go wspar­cia, na­szej mo­dli­twy. Mó­dl­my się go­rą­co, by słu­ga Bo­ża, Sta­ni­sła­wa zo­sta­ła wy­nie­sio­na na oł­ta­rze. Ona pa­tro­nu­je ko­bie­tom ocze­ku­ją­cy dziec­ka, oraz wspie­ra ro­dzi­ny któ­re pra­gną mieć dziecko.

Po­mó­dl­my się o ry­chłą be­aty­fi­ka­cję Sta­ni­sła­wy Lesz­czyń­skiej, któ­rej pro­ces be­aty­fi­ka­cyj­ny jest w toku.

Bo­że, Stwór­co ży­cia, któ­ry w swej do­bro­ci uszczę­śli­wiasz ro­dzi­ny ludz­kie da­rem no­we­go ży­cia, spraw, aby słu­żeb­ni­ca Two­ja Sta­ni­sła­wa, któ­ra w du­chu mi­ło­ści do ma­tek i dzie­ci chro­ni­ła je przed śmier­cią, znaj­do­wa­ła wśród ko­biet licz­ne i god­ne na­śla­dow­czy­nie, oraz do­stą­pi­ła ła­ski ry­chłe­go wy­nie­sie­nia na ołtarze.

Przez Chry­stu­sa Pa­na na­sze­go. Amen.

 

Au­to­rzy: ks. Sta­ni­sław Ma­ślan­ka i Te­re­sa Olearczyk

 

Bi­blio­gra­fia

  1. Ce­bo Le­cho­sław, Więź­niar­ki w obo­zie hi­tle­row­skim w Oświę­ci­miu-Brze­zin­ce,Ka­to­wi­ce 1984.
  2. Gar­lacz Ga­brie­la, Ro­so­mak Da­nu­ta, Aku­szer­ka. Rzecz o Sta­ni­sła­wie Lesz­czyń­skiej, Ząb­ki 2002.
  3. Kło­dziń­ski Sta­ni­sław, Sta­ni­sła­wa Lesz­czyń­ska, „Prze­gląd Le­kar­ski – Oświę­cim”, nr 1 (1975).
  4. Lesz­czyń­ska Sta­ni­sła­wa, Ra­port po­łoż­nej z Oświę­ci­mia,„Prze­gląd Le­kar­ski – Oświę­cim”, nr 1 (1965).
Udostępnij
Tweetnij
Wydrukuj